Polska likwiduje Centralne Biuro Antykorupcyjne — odpowiednik ukraińskiego NABU
Polska podjęła decyzję o likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). Przez ponad piętnaście lat ta instytucja była symbolem „zerowej tolerancji” wobec łapownictwa i korupcji.
Dla Ukrainy to niepokojący sygnał, ponieważ coraz częściej pojawiają się pytania, czy NABU nie powtarza polskiej drogi — od symbolu reform do narzędzia procesów politycznych.
Rząd Polski ogłosił, że CBA przestanie istnieć 1 maja 2026 roku, a jego funkcje zostaną podzielone między policję, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) oraz Administrację Skarbową (KAS).
W ramach policji powstanie nowa jednostka — Centralne Biuro Zwalczania Korupcji (CBZK), która ma być następcą dotychczasowego biura. Formalnie ma to być modernizacja, w rzeczywistości jednak oznacza rozwiązanie instytucji.
„CBA straciło zaufanie, stało się upolitycznione i nieefektywne” — oświadczył minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Proces likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) w Polsce przebiega stopniowo i ma jasno określone etapy.
10 grudnia 2024 roku polski rząd przyjął pierwszy projekt ustawy o koordynacji działań antykorupcyjnych, który przewidywał likwidację CBA. Zgodnie z pierwotną wersją dokumentu biuro miało zakończyć działalność 1 lipca 2025 roku.
W połowie 2025 roku prezydent Andrzej Duda nie podpisał projektu ustawy z powodu wykrytych w nim „błędów prawnych” (usterki prawne), co spowodowało opóźnienie reformy.
Kolejny etap nastąpił 4 października 2025 roku, gdy rząd Polski opublikował zaktualizowaną wersję projektu ustawy. W niej zapisano, że CBA zostanie zlikwidowane 1 maja 2026 roku, a część przepisów przygotowawczych wejdzie w życie już w lutym 2026 roku.
W budżecie państwa na 2026 rok przewidziano 334,7 mln zł na finansowanie CBA, a po jego likwidacji środki te zostaną podzielone między inne instytucje: 73% otrzyma policja, 15,5% — Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), 11,5% — Krajowa Administracja Skarbowa (KAS).
Według planów rządu, z obecnego personelu CBA — około 1300 funkcjonariuszy i 200 pracowników cywilnych — 950 funkcjonariuszy oraz wszyscy pracownicy cywilni dołączą do nowej jednostki CBZK. Pozostałych planuje się przenieść do ABW i KAS.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar określa reformę mianem „restartu”, argumentując, że CBA „straciło zaufanie, stało się upolitycznione i nieefektywne”.
Jednak krytycy ostrzegają, że przekazanie funkcji antykorupcyjnych policji i instytucjom podporządkowanym rządowi może jeszcze bardziej zwiększyć ryzyko politycznej kontroli nad tymi organami. Nowy projekt ustawy ma również luki prawne (usterki prawne), a część zmian uznaje się za zbyt pośpieszne.
Lekcje dla Ukrainy
Ukraina ma swój „antykorupcyjny trójkąt”: NABU, SAP i Wysoki Sąd Antykorupcyjny (WAKS). Choć instytucje te powstały przy wsparciu partnerów międzynarodowych i pod kontrolą społeczną, to jednak dyskusje wokół ich działalności w negatywnym tonie nie ustają.
Oczekiwania wobec realnych efektów systemu antykorupcyjnego maleją. Według sondażu Centrum Razumkowa z 26 marca 2025 roku, poziom nieufności wobec NABU, SAP i WAKS sięgnął 62–73%. Oznacza to, że standard „symbolu walki z korupcją”, którym często przedstawiano NABU, nie działa już tak jak dawniej.
Polskie doświadczenie pokazuje, że gdy społeczeństwo przestaje wierzyć w „niezależnego antykorupcjonistę”, taka instytucja staje się skazana na upadek.
W Warszawie nie czekano, aż system sam się rozpadnie — zdecydowano się na jego siłowy „restart”. Władze tłumaczą reformę chęcią „zwiększenia efektywności i usunięcia wpływów politycznych”, ale eksperci pozostają sceptyczni, ponieważ funkcje antykorupcyjne mają teraz pełnić te same instytucje, które podlegają rządowi.
To kluczowy problem, który dotyczy również Ukrainy: jeśli system antykorupcyjny jutro stanie się areną politycznych wojen, można go „reformować” dziesięć razy — zaufania społecznego i tak się nie odzyska.
CBA tworzono pod tymi samymi hasłami co NABU: „niezależność”, „profesjonalizm”, „nowe standardy”. W praktyce jednak biuro stało się zakładnikiem polityki, podejrzeń i wewnętrznych konfliktów.
Jego likwidacja to przyznanie się do porażki systemu, który nie wytrzymał próby władzy.
Ukraina powinna wziąć pod uwagę doświadczenia polskich partnerów, ponieważ jeśli społeczeństwo widzi nie walkę z korupcją, lecz walkę między antykorupcjonistami — upadek systemu to tylko kwestia czasu.
Polski scenariusz to nie tylko historia o biurokracji, lecz także ostrzeżenie, że organ antykorupcyjny może utracić zaufanie nie przez wrogów, lecz przez własną zamkniętość i polityczną grę.