
Całkowite uniknięcie takich tragedii jak atak na bazę szkoleniową Gwardii Narodowej w obwodzie sumskim nie jest możliwe.
Podam taki przykład: wszyscy wiedzą, że przebieganie przez ruchliwą ulicę jest nierozsądne. A jednak ludzie to robią. I giną. Chociaż rozumieją, że nie powinni. Ale coś ich do tego popycha.
Na wojnie jest podobnie. Każdy wie, że nie wolno gromadzić żołnierzy w jednym miejscu. Ale tak jest łatwiej. I często ludzie myślą: skoro wcześniej nie było uderzeń, to może teraz też się uda. I dlatego traktują sprawę lekkomyślnie. Mimo że zakaz zgromadzeń wojskowych istniał już wcześniej — były rozkazy zabraniające formowania zbiorowych apeli. No to teraz znów wprowadzą zakaz, tym razem na strzelnicach. Ale, na przykład, uczestnictwa żołnierzy w koncertach nikt nie zakazał. I następnym razem może uderzyć właśnie tam.
Dlatego tego typu przypadki, niezależnie od podjętych działań, niestety będą się zdarzać. Bo wojna to proces, którego nie da się całkowicie przewidzieć. A czynnik ludzki odgrywa ogromną rolę. Ludzie nie zawsze postępują rozsądnie. Czasem robią coś całkowicie nieracjonalnego. Dlatego całkowite zapobieżenie takim tragediom jest niemożliwe — choć można je ograniczać.