Obecnie za granicą żyje wielu Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia ojczyzny z powodu wojny. Dla nich przyjazd ukraińskich artystów, piosenkarzy i aktorów to nie tylko wydarzenie, ale ważne spotkanie z ich rodzimą kulturą, językiem i tradycjami. Niedawno ukraińscy aktorzy wyruszyli w trasę po europejskich miastach ze sztuką «Nasze Kajdaśi», która zgromadziła pełne sale.
Mieliśmy okazję porozmawiać z aktorką Natalką Denysenko, która podzieliła się swoimi wrażeniami z trasy, opowiedziała o trudnościach na drodze i niezapomnianych chwilach spotkania z Ukraińcami za granicą.
Jakie były reakcje zagranicznej publiczności na spektakl «Nasze Kajdaśi»?
Natalka Denysenko: Przede wszystkim warto zauważyć, że bilety zostały wyprzedane bardzo szybko. Ukraińcy za granicą, zwłaszcza ci, którzy wyjechali z powodu wojny lub nawet przed jej rozpoczęciem, chcą zobaczyć ukraińską sztukę: aktorów, piosenkarzy, spektakle teatralne. Sale były całkowicie wypełnione, a publiczność dziękowała nam zarówno ze sceny, jak i za pośrednictwem mediów społecznościowych. Było wiele kwiatów i ciepłych słów na Instagramie. Zostaliśmy nawet zaproszeni do powrotu z innymi występami, co oczywiście było bardzo miłe.
Jak reakcje publiczności na sztukę różniły się w różnych krajach?
Natalka Denysenko: Ogólnie rzecz biorąc, nasi ludzie są podobni w swoich reakcjach, ponieważ Nasze Kajdaśi dotyka codziennego życia każdego Ukraińca. To opowieść o wiosce, w której główne problemy dotyczą relacji rodzinnych, a w szczególności tego, jak dogadać się ze swoją swatką. To lekka komedia, więc ludzie przeważnie reagują w ten sam sposób na żarty, choć w różne dni reakcje mogą się nieco różnić: niektórzy śmieją się bardziej, inni mniej. Jednak publiczność za granicą jest czasami bardzo powściągliwa, ponieważ odczuwa większą presję z powodu wojny niż ci, którzy pozostają w Ukrainie. Więc czasami musiałam ich nastroić na lżejszą atmosferę, co zrobiłam przed występem jako «babcia Palazhki». Pomogło to stworzyć swobodną atmosferę i sprawić, że zrozumieli, że można się śmiać.
Czy wasz zespół musiał dostosować sztukę do różnych środowisk językowych lub kulturowych, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Natalka Denysenko: Nie, żadna adaptacja nie była konieczna, ponieważ wystawialiśmy sztukę dla Ukraińców i była ona grana po ukraińsku, czasami nawet w języku ukraińskim. Niczego nie zmienialiśmy, występowaliśmy tak jak w Łucku, Winnicy czy Kijowie, tylko w takich miastach jak Wrocław, Warszawa czy Amsterdam.
Jakie trudności napotkaliście podczas trasy?
Natalka Denysenko: Właściwie było wiele trudności. Największą z nich była papierkowa robota dla aktorów płci męskiej, ponieważ podróżowanie za granicę nie jest łatwe nawet dla artystów w dzisiejszych czasach. Organizatorzy trasy popełnili błędy przy składaniu dokumentów i musieliśmy je poprawiać w ostatnich dniach. To było bardzo stresujące. Ponadto pojawiły się trudności z logistyką i ogólną organizacją podróży, ale nasz zespół wspierał się nawzajem jak prawdziwa rodzina. Chciałabym szczególnie podziękować producentowi wykonawczemu Romanowi i producentowi Zhenii Oliinykowi - zrobili wszystko, co możliwe, aby poprawić sytuację.
Czy miałaś okazję zwiedzić miasta podczas trasy? Gdzie udało Ci się odwiedzić i co zapamiętałaś?
Natalka Denysenko: Ze względu na trudności logistyczne nie zawsze udawało nam się zobaczyć miasta, ale odbyliśmy mały spacer po Amsterdamie. Uwielbiam to miasto, w szczególności za kanały, dzielnicę czerwonych latarni, lokalne śledzie i piwo. W Warszawie odwiedziliśmy Zamek Królewski i pokręciliśmy się trochę po centrum. Oczywiście dziewczyny nie mogły się oprzeć i poszły do centrum handlowego kupić kosmetyki w Sephorze, które nie są dostępne w Ukrainie. Kupiłam też synowi pociąg parowy Brio, ponieważ nie są one sprzedawane w Ukrainie. A we Wrocławiu, który słynie z krasnali, znaleźliśmy nawet jednego i potarliśmy go na szczęście. Te chwile pozostawiły nam miłe wspomnienia.
Które miasto z tych, które udało Ci się odwiedzić, było Twoim ulubionym?
Natalka Denysenko: Każde miasto było magiczne na swój sposób. W Amsterdamie pamiętam poranek: słońce, łódki na kanałach i małą grupkę nas spacerujących. We Wrocławiu byłam pod wrażeniem sceny w studiu filmowym, świetnego dźwięku i ciepłej reakcji publiczności. Było tam niesamowicie dużo Ukraińców. Warszawa też była wyjątkowa - kocham to miasto, bo przypomina mi Kijów. Nasz występ tam był początkowo opóźniony, ale sala była pełna, a przed występem otrzymałam ogromny bukiet od moich fanów, co sprawiło, że był to niezapomniany moment.
Gdzie marzysz pojechać w trasę koncertową?
Natalka Denysenko: Mamy nie tylko marzenia, ale i wielkie plany. Chcemy zorganizować trasę na dużą skalę, ponieważ zdaliśmy sobie sprawę, że mamy ku temu wszelkie możliwości. Nasza publiczność naprawdę nie może się doczekać, aby nas zobaczyć, a dawanie ludziom emocji jest bezcenne. Ponadto zebraliśmy sporą sumę pieniędzy na wsparcie jednostki sił specjalnych Kraken w Charkowie. Z niecierpliwością czekamy na tournée po USA, Kanadzie i przedłużoną trasę po Europie. Pomimo trudnych dróg, podróżowanie sprawia mi prawdziwą przyjemność i nie mogę się doczekać ponownego spotkania z naszymi ludźmi.