Sprawa Mindicza, miliardowe offshore’y i co ma z tym wspólnego Apteka Dobrego Dnia Czerwonenki
26 grudnia 2025 16:58Biznesmena Tymura Mindicza odnaleziono w Izraelu, jednak nie zamierza on wracać do Ukrainy.
Tymur Mindicz wybrał tradycyjną drogę ukraińskich VIP-uciekinierów — przeczekać szczyt śledztw tam, gdzie „nie sięgają ręce” organów ścigania. Przebywając za granicą pod ochroną izraelskiego paszportu, biznesmen otwarcie oświadcza, że nie planuje powrotu, a sprawę NABU nazywa „manipulacją”. Kalkulacja jest oczywista: ukraińskie organy ścigania mają krótką pamięć i jeśli sprawę uda się maksymalnie przeciągnąć, prędzej czy później zostanie ona „wyciszona”.
Jednak Mindicz w Izraelu nie tylko się ukrywa, najprawdopodobniej nadal przyjmuje gości i trzyma rękę na pulsie swoich interesów biznesowych. Pomimo prób adwokatki właściciela sieci „Apteka Dobrego Dnia”, Ihora Czerwonenki, by zaprzeczyć zagranicznym podróżom swojego klienta, fakty świadczą o czymś przeciwnym. Czerwonенко nie tylko odwiedzał Mindicza, ale robił to demonstracyjnie — świętowano urodziny „szarego kardynała”. Mindicz bowiem dla Czerwonenki nie jest jedynie dawnym znajomym, lecz najprawdopodobniej partnerem w biznesie farmaceutycznym.
Apteczne miliardy i offshore’y
Ihor Czerwonenko, młodszy brat byłego deputowanego Jewhena Czerwonenki, kontroluje jedną z największych sieci aptek w kraju poprzez spółkę z o.o. „FARMASTOR”. W 2024 roku spółka-matka wykazała przychód w wysokości 4,24 mld hrywien, natomiast sama „Apteka Dobrego Dnia” — 1,44 mld hrywien.
Jednak za imponującymi liczbami zysków kryje się sprawa karna Peczerskiej Prokuratury na kwotę 2 mld hrywien. Schemat działał pod przykrywką opłat za „własność intelektualną”: ukraińskie apteki przelewały gigantyczne sumy za granicę w formie tantiem i opłat licencyjnych na rzecz cypryjskich spółek Farminvest Holdings Limited oraz Chemnetwork Holdings Limited.
Partner w cieniu
Według informacji ze źródeł insiderskich Tymur Mindicz nie znalazł się w farmaceutycznym biznesie Czerwonenki przypadkowo. Pojawił się w trudnym momencie, gdy brat Ihora Czerwonenki, Jewhen, potrzebował pomocy w rozwiązaniu problemów, konkretnie chodziło o zatrzymanie nacisków organów ścigania na biznes oraz usunięcie go z list sankcyjnych.
Pośrednikiem w tej „umowie” miał być wpływowy rabin Rafael Rutman, który skontaktował braci Czerwonenków z Mindiczem. Prawdopodobnie właśnie jako zapłatę za te „usługi” Mindicz otrzymał swój udział w farmaceutycznej grupie Ihora Czerwonenki.
Status ojca
Mindicz opuścił Ukrainę jeszcze przed ogłoszeniem go listem gończym. Podstawą wyjazdu w czasie stanu wojennego był fakt, że jest ojcem trójki niepełnoletnich dzieci. Do niedawna skutecznie ukrywał się w Izraelu, jednak jego wpływy nigdzie nie zniknęły. Wielu ludzi powiązanych z Mindiczem nadal zajmuje wysokie stanowiska w ministerstwach oraz przedsiębiorstwach państwowych Ukrainy.
Odpowiedź Czerwonenki
Gdy dziennikarze UA.News zapytali Ihora Czerwonenkę wprost o udział Mindicza w jego biznesie oraz o podróż do Izraela 19 września, jego obrona określiła to jako „dyskredytację”. Adwokatka Iryna Kostenko oświadczyła, że żadne z tych „zarzutów” nie odpowiada rzeczywistości.
Mindicz idzie w zaparte
W rozmowie z dziennikarzami „Ukraińskiej Prawdy” Tymur Mindicz nazwał postępowanie raczej „przypadkiem medialnym” niż pełnoprawnym śledztwem karnym. Według niego około 90% tego, co dzieje się wokół jego osoby, to presja publiczna, w ramach której został „wyznaczony na kozła ofiarnego” i przypisano mu epizody, których rzekomo nie popełnił i o których nawet nie wie.
Mindicz odmówił komentowania szczegółów podejrzeń, powołując się na toczące się śledztwo oraz pracę adwokatów, i oświadczył, że merytorycznie wypowie się dopiero przed sądem. Jednocześnie przyznał, że zna i utrzymywał kontakty z szeregiem wysokich urzędników państwowych, w tym z Rustemem Umierowem oraz Hermanem Haluszczenką, jednak stanowczo zaprzeczył, jakoby wywierał jakikolwiek wpływ na podejmowanie decyzji czy wydawanie poleceń. Opublikowane fragmenty rozmów nazwał wyrwanymi z kontekstu i podkreślił, że „na wszystko przyjdzie czas”, a ostateczne wnioski — jego zdaniem — powinien wyciągać nie przekaz medialny, lecz sąd.
Z całości sytuacji wynika jedno: Mindicz liczy na przeciągnięcie czasu, nazwanie wszystkiego „manipulacjami” i ostateczne „załatwienie” sprawy dzięki swoim koneksjom. Pytanie brzmi jedynie, czy organy ścigania pozwolą, by ten „biznesowy przypadek” powtórzył się ponownie, czy też miliardowe obroty sieci aptek oraz offshore’owe schematy „tantiem” wreszcie staną się podstawą do realnych wyroków.
Warto dodać, że Wysoki Sąd Antykorupcyjny (WAKS) odrzucił wnioski adwokatów Tymura Mindicza i Ołeksandra Cukermana dotyczące ich udziału w procesie sądowym w formie wideokonferencji. Poinformował o tym adwokat Ołeksandr Hotin.
„Nie tylko adwokaci Mindicza i Cukermana, ale również obrońcy innych uczestników wnioskowali do sędziego o dopuszczenie tych osób do udziału w posiedzeniu sądu, aby mogły one zrealizować swoje konstytucyjne prawo do stawienia się przed sądem i obrony przed zarzutami. Jeden z detektywów oświadczył jednak, że są temu przeciwni. Sąd z kolei stanął po stronie NABU. Istnieją liczne precedensy, gdy Sąd Najwyższy dopuszcza do udziału w wideokonferencji nawet osoby poszukiwane. Jest to całkowicie zgodne z prawem, ponieważ w momencie stawiennictwa poszukiwanie zostaje zawieszone i osoba taka nie może zostać niedopuszczona do udziału w rozprawie. Dla WAKS praktyka dopuszczania uczestników przebywających za granicą do udziału w posiedzeniach w trybie wideokonferencji jest typowa — nierzadko osoby te łączą się nawet przez telefony komórkowe i popularne komunikatory.
A tutaj Tymur Mindicz i Ołeksandr Cukerman przeszli oficjalną autoryzację w specjalistycznym systemie „E-Sąd”, proszą o dopuszczenie do udziału w posiedzeniu, detektyw jest przeciw, sąd jest przeciw, i nie wiadomo, z jakiego powodu taka postawa została przyjęta” — powiedział adwokat Hotin.
Czytaj także: Młodszy brat byłego deputowanego Jewhena Czerwonenki kontroluje jedną z największych sieci aptek w Ukrainie oraz setki podmiotów komercyjnych. Jego nazwisko pojawia się w przepływach finansowych liczonych w miliardach hrywien. Pod różnymi nazwami, różnymi szyldami i w różnych regionach Ukrainy ponad 600 aptek codziennie pracuje na rzecz swojego beneficjenta — Ihora Czerwonenki.