
Tam, na Donbasie, sytuacja jest generalnie poważna.
rosyjska okupacyjna armia ma taką właściwość: jeśli gdzieś pojawi się choćby jeden żołnierz i nie poświęci się temu odpowiedniej uwagi, to za kilka godzin na tym miejscu będzie już cały dywizjon. Oni, niestety, są jak szarańcza. To nasze najsłabsze miejsce: brak wystarczającej liczby personelu i brak jednolitej linii obrony. Jest tylko obrona pozycyjna.
Dlaczego stało się to, co się stało? Jest kilka czynników.
Pierwszy czynnik – biurokracja i problem prawdziwych raportów do góry. W rezultacie w drugą stronę przychodzą nieuzasadnione rozkazy, które prowadzą do problemów. To system, który zbudował obecny naczelny dowódca. To wyłącznie jego odpowiedzialność. Druga sytuacja – przeprowadzono rotację. Na miejsce weszły oddziały pierwszego Korpusu Gwardii Narodowej „Azow”. I dopiero co przejęły pozycje obronne. A rosjanie wykorzystali tę rotację do przeprowadzenia infiltracji.
Ale jak to zrobili? Za pomocą „strefy kolowej”, którą stworzyli przy użyciu własnych dronów-kamikaze. Dronami utorowali sobie drogę do przeniknięcia przez nasze linie frontu. Taka jest sytuacja.
Najważniejsze, co trzeba zrobić, to zmienić system raportowania i sprawozdawczości w Siłach Zbrojnych. Trzeba też zrozumieć, dlaczego dowódcy boją się zgłaszać prawdziwą sytuację na swoich odcinkach frontu, co w końcu prowadzi do takich problemów.
Oleg Żdanow