$ 41.99 € 43.82 zł 10.43
+7° Kijów +8° Warszawa +7° Waszyngton
Do 2026 r. rosja zajmie 4 ukraińskie obwody i będzie gotowa do wojny z NATO: czy to prawda?

Do 2026 r. rosja zajmie 4 ukraińskie obwody i będzie gotowa do wojny z NATO: czy to prawda?

23 stycznia 2025 16:00

Niedawno znany niemiecki magazyn Welt opublikował artykuł, który wywołał wiele szumu zarówno na Zachodzie, jak i w Ukrainie. Artykuł, powołując się na ekspertów i niemieckich wojskowych, stwierdza, że Moskwa postawiła sobie za cel pełne zajęcie obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego w Ukrainie do 2026 roku. Kilka lat później, według autorów artykułu, możliwy jest pełnoprawny konflikt z NATO - czyli inwazja rosji na kraj UE.

Artykuł Welt zawiera wiele trzeźwych ocen obecnej rzeczywistości. Jednocześnie niektóre tezy są otwarcie sceptyczne. Co jeszcze napisano w artykule i jak bliskie prawdy są wnioski autorów? Sprawę zbadał komentator polityczny UA.News Mykyta Trachuk wraz z ekspertami wojskowymi.

Główne punkty artykułu w Welt

Dla ułatwienia percepcji i analizy wypiszemy główne myśli i narracje artykułu w formie tez. Tak więc, zgodnie z artykułem:


  • Do 2026 r. Kreml planuje przejąć wszystkie cztery regiony, których aneksję ogłosił w 2022 r., w ich granicach administracyjnych;

  • Już w 2028 r. rosja może stanowić poważne zagrożenie dla krajów europejskich i NATO, dysponując bronią konwencjonalną, a nie nuklearną;

  • rosja aktywnie gromadzi rezerwy, zwiększa swoją armię i buduje produkcję wojskową na skalę znacznie większą niż ta wymagana do prowadzenia wojny w Ukrainie;

  • Niemcy są absolutnie nieprzygotowane do wojny z rosją. Rosyjska armia liczy 1,5 miliona żołnierzy, podczas gdy niemieckie siły zbrojne liczą zaledwie 180 000 żołnierzy;

  • Presja ze strony nowej administracji Trumpa może powstrzymać walki w Ukrainie. Jednocześnie rosja nadal pozostanie zagrożeniem dla Europy;

  • Kreml nie liczy się ze stratami, zarówno w personelu, jak i sprzęcie. Moskwa rekompensuje wszystkie straty i jest gotowa nadal to robić;

  • rosja stale hybrydyzuje swoje ataki na UE: wykorzystuje cyberataki, sabotaż i przekupstwo;

  • Niemcy uważają za prawdopodobne, że rosja zaatakuje NATO w ciągu najbliższych 3 lat. Wśród możliwych celów jest miasto Narwa w Estonii. Jest to rosyjskojęzyczne miasto z przeważającą populacją rosyjską na samej granicy z rosją;

  • Na koniec należy podkreślić, że nie ma pewności ani gwarancji, że rosja zdecydowanie przygotowuje atak na NATO.


Pytania bez odpowiedzi

Artykuł Welt wywołuje raczej ambiwalentne uczucia. Z jednej strony artykuł wyjaśnia w uzasadniony i jasny sposób, dlaczego rosja stanowi zagrożenie dla Ukrainy i Europy. W rzeczywistości jest to coś, z czym niewiele osób się kłóci.

Jednak pod koniec artykułu wszystko zostaje dosłownie zanegowane jednym zdaniem: jak dotąd mówimy tylko o opiniach i obawach i nie ma pewności, że wojna jest nieunikniona. Jest to dość paradoksalny wniosek, który właściwie neguje wszystko, co zostało napisane wcześniej.

Daty opisane w artykule również budzą duże wątpliwości. Główną rzeczą, o którą chcę zapytać, jest: skąd się wzięły? Dlaczego ramy czasowe zajęcia czterech ukraińskich regionów ustalono na rok 2026? Dlaczego nie 2027, 2028 lub odwrotnie: do końca zimy 2025 roku lub na przykład do 9 maja? Albo wreszcie do Dnia Niepodległości Ukrainy.

Prognoza z dokładnymi datami jest problemem dla każdej poważnej analizy. Bo jeśli nie da się ich od razu potwierdzić i wyjaśnić, skąd się wzięły, to nie jest to już prognozowanie, a zgadywanie i wróżenie. W wojnie rosyjsko-ukraińskiej daty były wymieniane wielokrotnie: począwszy od niesławnego „Kijowa za trzy dni”, poprzez „Ukrainę do końca 2022 roku”, „Czasiw Jar do 9 maja 2023 roku”, „Donbas do końca jesieni 2023 roku”, „do 9 maja 2024 roku” i tak dalej.

Innymi słowy, były dziesiątki dat. I żadna z nich się nie spełniła. Historia tej wojny pokazuje, że Kreml nie wydaje się mieć żadnego wyraźnego odniesienia do „świętych liczb” i nie ma ścisłych terminów. Wróg posuwa się naprzód w takim tempie, w jakim może, i nie wydaje się, by wyznaczał jasne daty.

Kolejna interesująca kwestia: w jaki sposób rosja może konwencjonalnie zagrozić NATO już w 2028 roku? rosja jest rzeczywiście potężną siłą i nie należy jej lekceważyć. Może stanowić zagrożenie dla krajów takich jak Estonia czy inne kraje bałtyckie. Niejasna jest również sytuacja w Niemczech: wydaje się, że Bundeswehra nie będzie w stanie konkurować z rosyjskimi siłami zbrojnymi. Jeśli chodzi o Polskę, kwestia jest otwarta: Polacy mają dość sprawną armię, a w ostatnich latach aktywnie ją dozbrajali i rozbudowywali.

Kraje NATO rzeczywiście mogą być słabe w pojedynkę. Ale nie są osamotnione i właśnie dlatego powstał Sojusz. Razem stanowią poważną, zakrojoną na szeroką skalę, zaawansowaną technologicznie siłę, która jest również chroniona artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Chociaż ten ostatni nigdy nie został wykorzystany w praktyce.

Wreszcie, Moskwa ma ogromną armię i rezerwę mobilizacyjną. Ale jeśli liczyć czysto ilościowo, siły zbrojne NATO to około 5,5 miliona ludzi. Spośród nich 3,3 miliona jest bezpośrednio zatrudnionych przez armię. Populacja UE liczy ponad 500 milionów ludzi, a kolejne 335 milionów mieszka w Stanach Zjednoczonych, głównym kraju NATO. Sojusz ma łącznie więcej broni, więcej pojazdów opancerzonych, więcej samolotów, MLRS i czołgów itp.

Tak więc analiza ilościowa w tej kwestii nie zawsze jest miarodajna, co pokazała wojna w Ukrainie: Kijów jest ilościowo i jakościowo znacznie słabszy od Moskwy, ale skutecznie stawia jej opór od prawie 3 lat. Niemniej jednak, jak dotąd rosyjska armia nie stanowiła konwencjonalnego zagrożenia dla Europy. I nie jest pewne, czy tak się stanie w 2028 lub 2030 roku, jeśli Europejczycy zadbają o własne bezpieczeństwo i nie będą polegać wyłącznie w kwestii powstrzymania inwazji na Ukrainę.

Opinia ekspertów

Zajęcie czterech ukraińskich regionów w ich granicach administracyjnych jest bardzo mało prawdopodobnym scenariuszem. Poważna wojna między rosją a NATO jest jeszcze mniej prawdopodobnym scenariuszem, ponieważ globalna konfrontacja między rosją a Zachodem zakończy się w tym roku. W ten sposób ekspert wojskowy Oleh Starikov skomentował artykuł Welt.

„Jeśli chodzi o przejęcie 4 regionów do 2026 roku, jest to mało prawdopodobne. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy sytuacja potoczy się zgodnie z najgorszym scenariuszem. Wojna między rosją a NATO jest jeszcze mniej prawdopodobna. Nie oznacza to, że w ogóle do niej nie dojdzie. Ale jest to bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Dotyczy to również państw bałtyckich. Dzisiejszy świat wkroczył w inną rzeczywistość geopolityczną po inauguracji Trumpa 20 stycznia. Moim zdaniem wojna rosyjsko-ukraińska jako element konfrontacji między rosją a Zachodem zakończy się w tym roku. Konkretnie, walki zakończą się w tym roku. Globalna konfrontacja między rosją a NATO również zakończy się w tym roku. A wojna między rosją a Ukrainą jako element polityczny, moim zdaniem, już się zakończyła” - uważa ekspert.

Według Starikowa konfrontacja między federacją rosyjską a Stanami Zjednoczonymi dobiega końca. Może się ona zakończyć w pierwszej połowie 2025 roku. putin i Trump najprawdopodobniej będą w stanie osiągnąć porozumienie i kompromis.

„Dlaczego napisała to niemiecka gazeta? Ponieważ obecny niemiecki rząd nadal żyje w paradygmacie „porządku opartego na zasadach”. Ale świat przechodzi już do sfery interesów, a nie zasad. Myślę, że wkrótce rząd w Niemczech się zmieni. I skupi się na innych kwestiach. Oznacza to, że ten artykuł jest bardziej prorządowy... Scenariusze opisane w artykule są mało prawdopodobne. Są możliwe tylko wtedy, gdy coś się wydarzy w negocjacjach między Trumpem a putinem. A one się nie powiodą. Kiedyś rozmowy putina i Bidena w Genewie zakończyły się fiaskiem, a po nich przyszła do nas wojna. Tym razem jednak taki scenariusz jest mało prawdopodobny” - mówi Starikov.

Nasz rozmówca podkreśla, że zarówno Trump, jak i putin są zdania, że polityka powinna być prowadzona w interesie ich krajów. Dlatego będą w stanie znaleźć wspólną płaszczyznę i rozwiązać tę kwestię - przynajmniej tymczasowo. W przyszłości pewne starcia są nieuniknione, ale będzie to inny świat, z wojnami technologicznymi i handlowymi. Prezydent USA zakończy gorącą fazę wojny w Europie, czyli wojnę rosyjsko-ukraińską.

„Wierzę, że Ukraina już pokonała rosję. Zachowaliśmy naszą państwowość. To jest ważne, to jest klucz. Wszystko inne to tylko szczegóły” - podsumował Starikov.

Ekspert wojskowy Oleh Zhdanov uważa, że artykułu w Welt nie należy lekceważyć. W końcu agresywne plany Kremla wobec Ukrainy i świata nie uległy zmianie.

„Powiem tak: ten artykuł w Welt najprawdopodobniej opiera się na wnioskach analityków NATO, które zostały sformułowane w zeszłym roku. Przewidywali oni, że rosyjska armia będzie potrzebowała 3-5 lat, aby przywrócić swoją kondycję i zdolność bojową. Obecnie rosja również postawiła swoją gospodarkę na stopie wojskowej. Istnieje więc ryzyko... Jeśli chodzi o zajęcie regionów do 2026 roku, jest to również mniej lub bardziej realistyczny plan. Najprawdopodobniej rosyjski sztab generalny wyjaśnił putinowi, że tempo postępu rosyjskich wojsk nie może zostać przyspieszone. Chodzi więc bardziej o wypełnienie zadań wojskowych i politycznych wyznaczonych przez putina” - powiedział Zhdanov.

Ekspert jest przekonany, że począwszy od 2028 r. armia wroga zostanie przywrócona do zdolności bojowej. A do 2030 roku Moskwa będzie gotowa do inwazji na kraje UE i NATO.

„Począwszy od 2028 r., mniej więcej przywrócą swój status pod względem produkcji broni. Zwiększą rozmiar swoich sił zbrojnych, w tym kosztem naszych obywateli na okupowanych terytoriach. A około 2030 roku będą gotowi do rozpoczęcia inwazji na kraje UE i NATO. Nawiasem mówiąc, Polska i kraje bałtyckie są tutaj dwoma najbardziej prawdopodobnymi celami. Traktuję całkowicie poważnie to, co jest napisane w tym artykule. Moją pewność wzmacniają wypowiedzi Ursuli von der Leyen, Scholza, Dudy na temat bezpieczeństwa Europy. Oni wszyscy mówią, że istnieje niebezpieczeństwo... Nawet zamrożenie konfliktu będzie zwycięstwem Putina. Może to sprzedać opinii publicznej. Mówią, że wszyscy się nas boją, więc możemy kontynuować. Dlatego ryzyko jest naprawdę ogromne, a dziś niestety wszystko, co opisano w artykule, może stać się rzeczywistością” - podsumował Oleh Zhdanov.

putin myśli, że radzi sobie dobrze i posuwa się naprzód bez żadnych problemów, ale w rzeczywistości rosja ma poważne problemy. A Ukraina prawdopodobnie będzie w stanie powstrzymać rosyjskie natarcie. Takiego zdania jest ekspert wojskowy Oleksandr Kochetkov. Jego zdaniem temat rosyjskiego zagrożenia jest bardzo niepokojący dla wielu na świecie, a zwłaszcza w UE. Problem polega jednak na tym, że nie ma prawdziwych informacji o planach Kremla. Istnieją jedynie spekulacje niektórych ekspertów, dziennikarzy i wojskowych.

„Ten temat cieszy się dużym zainteresowaniem w Europie, co jest logiczne. Ale nie ma żadnych prawdziwych informacji na ten temat. Istnieją pewne przecieki, ale nie są one przeznaczone dla ogółu społeczeństwa. Tak więc nawet szanowane zachodnie media zaczynają nie tylko wymyślać, ale polegać na tak zwanych „ekspertach”, którzy nie mają prawdziwych danych. Opierają się na źródłach, które zakładają pewne warianty lub po prostu je wymyślają. Tak jest w przypadku tego artykułu w Welt - opiera się on na arytmetyce. Opiera się na fakcie, że jeśli przyjmiemy obecne tempo postępów rosji, to rzeczywiście do 2026 r. mogą oni całkowicie przejąć cztery regiony. Nie ma to jednak nic wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami. Wojna jest procesem nieliniowym. Istnieją szybkie i powolne postępy” - komentuje Kochetkov.

Ekspert zauważa, że jednym z warunków udanych negocjacji, które administracja nowego prezydenta USA zamierza prowadzić z putinem, jest ustabilizowanie linii frontu. To znaczy, zapewnienie, że federacja rosyjska w ogóle nie posunie się naprzód.

„Ukraina będzie próbowała powstrzymać wroga i ustabilizować linię frontu. Potrzebujemy tego, podobnie jak nasi sojusznicy. Tak więc twierdzenie, że wróg będzie posuwał się naprzód w tym samym tempie do 2026 roku jest, przepraszam, nonsensem. Jeśli rosja będzie nadal posuwać się naprzód tak jak teraz, po prostu nie będziemy mieć wystarczających zasobów... putin myśli, że dobrze sobie radzi, że jego wojska posuwają się naprzód. Ale putin doskonale wie, że ma ogromne problemy z gospodarką i kompleksem wojskowo-przemysłowym. A nowe sankcje ze strony USA, bardzo surowe, są dziś bardzo prawdopodobne. Nie chcą ich nakładać, ale chcą zademonstrować putinowi, co się stanie, jeśli nie zaangażuje się w konstruktywne negocjacje... putin nie jest w stanie iść naprzód w tym samym tempie. Potrafi znaleźć ludzi. Ale są problemy z pieniędzmi i sprzętem. Nie jest więc prawdą, że przejmie te obszary tak szybko. Najprawdopodobniej zatrzymamy putina raczej wcześniej niż później. A jeśli tego nie zrobimy, przejmie on znacznie więcej niż cztery regiony” - uważa Kochetkov.

Nasz rozmówca również nie wierzy w wielką wojnę z NATO. Jego zdaniem, jeśli w Ukrainie zapanuje pokój, nie dojdzie do inwazji na państwa europejskie. Jednak zagrożenie ze strony fr pozostanie tak długo, jak długo państwo to będzie istnieć jako jeden podmiot.

„Ale problem polega na tym, że rosyjski reżim jest stabilny tak długo, jak długo trwa wojna. Wojna pozwala im rozpętać wewnętrzny terror i utrzymać władzę. Delikatnie mówiąc, my też nie radzimy sobie z tym dobrze. Ale w porównaniu z rosją to po prostu koszmar. Jak tylko wojna się skończy, wszystkie problemy wyjdą na jaw. I nawet rosyjscy obywatele zaczną zadawać pytania. To znaczy, że oni (rosyjskie władze - red.) potrzebują wojny. Dlatego cały świat musi zrobić wszystko, aby rosja rozpadła się na małe państwa nienuklearne, które nie będą stanowić zagrożenia. Jeśli tak się nie stanie, to po pewnym czasie oni się przygotują i za kilka lat wrócą do gry. Mogą to być kraje bałtyckie lub Kazachstan. To bardzo możliwy i realistyczny scenariusz” - podsumował Olesandr Kochetkov.

Podsumowując, możemy stwierdzić, że nie ma wątpliwości, że rosja planuje przejąć Donbas, inne regiony objęte rosyjską konstytucją i ogólnie wszystko, co może osiągnąć w Ukrainie i poza nią. Istnieją jednak uzasadnione wątpliwości co do dat, które są wymieniane jako ostateczne terminy. I wcale nie jest pewne, że istnieją już konkretne plany ataku na Europę. Co więcej, nawet artykuł w Welt zauważa, że nie ma rzeczywistych dowodów na takie zamiary Moskwy.

Niemniej jednak ogólna sytuacja pozostaje groźna zarówno dla nas, jak i dla Europy. Musimy zrobić to, co do nas należy. A Europa powinna już teraz zadbać o własne bezpieczeństwo, zbudować armie i przygotować się do potencjalnej obrony. W końcu Rzymianie mówili: si vis pacem - para bellum. Niestety, od tamtego czasu nic się nie zmieniło, a rada ta jest wieczna jak sam Rzym.

Mykyta Trachuk