
Moskwa podnosi stawkę — wojna dywersyjna w Europie przybiera coraz groźniejsze i bardziej zróżnicowane formy. Europejskie agencje wywiadowcze zauważają, że sabotaże nie są wymierzone wyłącznie w obiekty związane ze wsparciem dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Najczęściej mają one na celu wywołanie chaosu i niepokoju wśród ludności.
Ponadto w wielu przypadkach wśród zatrzymanych najemników zaangażowanych w działania dywersyjne znajdują się osoby pochodzące z Ukrainy. Pokazuje to jeszcze jeden cel rosyjskich służb specjalnych — zdyskredytować Ukraińców w krajach będących sojusznikami w wojnie z agresorem.
Jednym z jaskrawych przykładów jest podpalenie nieruchomości należącej do brytyjskiego premiera Kiera Starmera, jednego z europejskich liderów należących do „koalicji zdecydowanych”. W tej sprawie zatrzymano dwóch obywateli Ukrainy.
UA.News opisuje głośne przypadki działań dywersyjnych, które są powiązane z obywatelami Ukrainy, a także publikuje wyjaśnienia wojskowo-politycznego analityka grupy „Opór Informacyjny” Ołeksandra Kowalenko na temat tego, dlaczego ukraińscy uchodźcy decydują się na współpracę z rosją przeciwko państwom europejskim, które udzieliły im schronienia.

Głośne działania dywersyjne w Europie z udziałem Ukraińców
Wielka Brytania. W maju 2025 roku w Londynie zatrzymano dwóch obywateli Ukrainy podejrzanych o udział w serii podpaleń mienia związanego z premierem Wielkiej Brytanii, Keirem Starmerem.
Jeden z pożarów wybuchł w prywatnym domu Starmera w Kentish Town, na północy Londynu, w jego okręgu wyborczym. Nikt nie odniósł obrażeń, ale wejście do budynku zostało uszkodzone. Starmer mieszkał tam z żoną i dwójką dzieci, zanim wprowadził się do oficjalnej rezydencji przy Downing Street po objęciu urzędu premiera w lipcu 2024 roku.
Śledztwo w sprawie pożarów powierzono funkcjonariuszom londyńskiej policji ds. zwalczania terroryzmu. Podejrzanych zatrzymano w dwóch etapach.
16 maja sąd magistracki w Westminsterze wydał decyzję wobec 21-letniego Romana Ławrynowycza, który został oskarżony o podpalenie dwóch nieruchomości oraz samochodu na północy Londynu. Policja postawiła mu zarzuty „w trzech przypadkach podpalenia z zamiarem narażenia życia na niebezpieczeństwo”.
Podczas przesłuchania Ławrynowycz nie powiedział nic poza potwierdzeniem swojego imienia, daty urodzenia i adresu. Posługiwał się tłumaczem. Nie ujawniono żadnych dalszych szczegółów na temat podejrzanego.

Kilka dni później, 20 maja, brytyjska prokuratura postawiła zarzuty podpalenia mienia premiera Keira Starmera 26-letniemu obywatelowi Rumunii, Stanisławowi Karpiukowi, który urodził się w Ukrainie. Podejrzanego zatrzymano na lotnisku Luton w Londynie, gdy próbował wyjechać do Rumunii.
Niemcy i Szwajcaria. W maju 2025 roku trzech Ukraińców zostało aresztowanych pod zarzutem przygotowywania przesyłek wybuchowych, które miały zostać wysłane z Niemiec do Ukrainy. Według śledczych działali oni pod kierownictwem rosyjskich agentów i planowali ataki na obiekty logistyczne.
Jeden z podejrzanych pod koniec marca wysłał do Kolonii dwie „testowe paczki”, które zawierały nadajniki GPS w celu identyfikacji potencjalnych środków transportu.
Niemieccy prokuratorzy nie ujawnili szczegółów sprawy — co zawierały przesyłki i dokąd miały trafić. Herbert Reul, szef służb bezpieczeństwa kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia, opisał podejrzanych następująco: „Pierwsze wrażenie — to agenci niższego szczebla — ludzie, których werbuje się za niewielkie pieniądze, a następnie wykonują zlecenia dla rosyjskiego państwa.”

Litwa. W maju 2024 roku pożar w sklepie IKEA w Wilnie został uznany za akt terrorystyczny zorganizowany przez rosyjskie służby specjalne. W sprawie występowali dwaj obywatele Ukrainy, z których jeden był niepełnoletni w chwili popełnienia przestępstwa.
Tuż przed zamknięciem centrum handlowego dwaj młodzi mężczyźni podłożyli w magazynie ładunek wybuchowy z opóźnionym zapłonem. Straty spowodowane pożarem oszacowano na ponad 485 tysięcy euro.
Według informacji funkcjonariuszy, Ukraińcy wiosną 2024 roku podczas tajnego spotkania w Warszawie zgodzili się za 10 tysięcy euro przeprowadzić podpalenia i wybuchy w centrach handlowych na terenie Litwy i Łotwy.

Polska. W 2024 roku aresztowano 18 osób podejrzanych o szpiegostwo i przygotowywanie aktów dywersji na rzecz rosji. Wśród nich znajdowali się obywatele Polski, Białorusi oraz Ukrainy.
Zwerbowanych najemników zatrzymywano etapami. Między innymi w lutym polska służba wewnętrzna ABW zatrzymała obywatela Ukrainy, który rzekomo przygotowywał się do podpaleń budynków we Wrocławiu w pobliżu strategicznych obiektów infrastrukturalnych. W maju aresztowano kolejne 9 osób w związku z podejrzeniem działań dywersyjnych na zlecenie rosji.

Jeszcze jeden epizod dotyczył obywatela Ukrainy i obywatela Białorusi, którzy stanęli przed sądem za udział w rosyjskiej siatce szpiegowskiej, przygotowującej akty sabotażu na polskich liniach kolejowych w 2023 roku. Obserwowali trasy kolejowe, którymi dostarczano broń i pomoc humanitarną do Ukrainy. Mężczyźni przyznali się również do monitorowania bezpieczeństwa portów Morza Bałtyckiego w Gdańsku i Gdyni.
Polskie służby specjalne zatrzymywały dywersantów przez niemal pół roku. Minister spraw wewnętrznych oświadczył, że sabotaże były częścią planu, który obejmował cyberataki, organizację przepływów migrantów na Białorusi w celu przekroczenia granicy z Polską oraz inne działania zagrażające bezpieczeństwu Polski jako ważnego sojusznika Ukrainy.
„Nie mamy wątpliwości, że na zlecenie obcego państwa, rosji, działają osoby gotowe zagrażać życiu, zdrowiu i mieniu obywateli Polski” – powiedział Tomasz Siemoniak.

Reakcja europejskich przywódców na rosyjskie akty dywersji
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer zareagował na podpalenie swojego domu w Londynie, o którym poinformowano 12 maja. Odpowiadając na pytania w parlamencie, stwierdził, że był to „atak na nas wszystkich, na demokrację i wartości, których bronimy”.
Incydenty potępili również liderzy Izby Gmin, w tym Kemi Badenoch z Partii Konserwatywnej, która nazwała je „całkowicie nieakceptowalnymi”.
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda w maju 2024 roku wezwał obywateli do zachowania czujności wobec aktów sabotażu w obecnych okolicznościach politycznych. „Niestety mamy informacje, że takie akty sabotażu mogą się powtórzyć. Gdy nasi przeciwnicy, nasi wrogowie (...) spróbują zdestabilizować naszą sytuację wewnętrzną, musimy zrobić wszystko, by im to uniemożliwić” – powiedział Nausėda na antenie radia publicznego LRT.
Premier Polski Donald Tusk, po zatrzymaniu grupy dywersantów w 2024 roku, określił ich działania jako „wyjątkową zdradę” i oświadczył, że rosja organizuje ataki za pośrednictwem najemników wśród obywateli Ukrainy, Białorusi i Polski.
Po udowodnionych przypadkach sabotażu i aktów dywersji, w maju 2025 roku minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski zapowiedział zamiar zamknięcia konsulatu federacji rosyjskiej w Krakowie.

Kogo i jak werbują
Ponieważ większość oficerów rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) nie może już podróżować po Europie, działania dywersyjne na miejscu prowadzą byli agenci, rekrutowani za pośrednictwem Telegramu. Zamiast koncentrować się na konkretnych celach związanych z wojną w Ukrainie, podejście jest znacznie szersze — celem są centra handlowe, magazyny i inna infrastruktura cywilna, jak wynika ze śledztwa The Guardian.
„Strategicznym celem jest sianie niezgody i poczucia niepewności. Oni nie niszczą strategicznej infrastruktury. Skupiają się na wrażliwych celach, które wpływają na ogólne postrzeganie zagrożenia w społeczeństwie. To klasyczna operacja psychologiczna” — wyjaśnił Piotr Krawczyk, były szef polskiej Agencji Wywiadu.
Dywersje są wykonywane bezpośrednio przez osoby zrekrutowane online, którym często płaci się w kryptowalutach. Niektórzy dokładnie wiedzą, co robią i dlaczego. Inni nie zdają sobie sprawy, że w rzeczywistości działają na rzecz Moskwy.
Sposoby rekrutacji agentów i wybór celów różnią się w zależności od kraju. W krajach bałtyckich rosyjskie służby często opierają się na rodzinnych powiązaniach z lokalną rosyjskojęzyczną społecznością. Agenci są werbowani podczas wizyt w rosji, a Telegram służy później jedynie do komunikacji, a nie jako narzędzie do nawiązania kontaktu. Motywacją są zazwyczaj pieniądze lub szantaż.
„To nie kwestia ideologii, lecz pieniędzy i rodziny w rosji. Kiedy analizujemy te osoby, okazuje się, że ich sposób patrzenia na świat sprowadza się do przetrwania” — wyjaśnił Harri Puusepp, szef biura estońskiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W innych częściach Europy werbunek odbywa się całkowicie przez Telegram, bez żadnego osobistego kontaktu. Niektórzy początkowo myślą, że rozmawiają z przyjaciółmi lub partnerami w ramach wspólnego projektu biznesowego. Inni mogą sądzić, że działają na zlecenie skrajnych ruchów politycznych lub pojedynczych działaczy.

Specyfika werbowania Ukraińców – wyjaśnienie eksperta
W większości przypadków podstawą do współpracy Ukraińców z rosyjskimi służbami specjalnymi jest ich prorosyjska ideologia — wyjaśnia Ołeksandr Kowalenko, analityk wojskowo-polityczny grupy „Informacyjny Opór”.

„Chodzi o to, że od 2022 roku do Europy uciekło wielu Ukraińców o prorosyjskich poglądach. I to właśnie stanowi fundament, bazę dla budowy rosyjskich siatek agenturalnych. Robiono to wcześniej. rosyjskie służby mają na tym polu wieloletnie doświadczenie sięgające czasów Związku Radzieckiego. Dlatego fakt, że na terytorium Unii Europejskiej przebywają osoby z ukraińskimi paszportami, ale mentalnie całkowicie utożsamiające się z „rosyjskim światem” — to zjawisko powszechne.
Wielu uchodźców, którzy uciekli rzekomo przed wojną, np. z Żytomierza, a nawet z Użhorodu, Kijowa, Odessy i innych miast oddalonych od linii frontu o dziesiątki lub setki kilometrów — nierzadko podziela rosyjskie poglądy. Oglądają rosyjskie programy noworoczne, słuchają Kobzona, Gazmanowa, Baszkowa i innych, są subskrybentami rosyjskich blogerów na YouTube. To właśnie oni stają się punktem wyjścia dla rosyjskich służb w Europie, które werbują tych obywateli — a właściwie pseudooobywateli Ukrainy”.
Kowalenko twierdzi, że problem ten istniał i nadal istnieje nie tylko za granicą, ale także wewnątrz Ukrainy. W kraju również jest wielu agentów wpływu i tzw. „czekistów”, którzy czekają, aż rosja „przyjdzie” do ich regionu, miasta lub wioski i wszystko tam zniszczy. To zjawisko występuje zarówno wewnętrznie, jak i na zewnątrz.
„rosyjskie służby nadal pracują z tymi osobami za pośrednictwem sieci społecznościowych i kontaktów osobistych. W ten sposób tworzą nie tylko fizyczne akty dywersji, jak zamachy terrorystyczne, ale również realizują komponent informacyjny: przedstawiają się jako 'uchodźcy z Ukrainy', którzy na YouTubie, Twitterze lub innych mediach społecznościowych przekazują swoje opinie, rzekomo sprzeczne z ukraińską narracją, ale które — zupełnie przypadkowo — całkowicie pokrywają się z przekazem rosyjskiej propagandy”.
Według Kowalenki, mamy zatem do czynienia z rozbudowanym systemem wpływu informacyjnego, a także przygotowań do aktów dywersyjnych na terytorium państw europejskich.
Przeczytaj także:
Taktyka wojny hybrydowej: dlaczego Europie trudno udowodnić udział Rosjan w aktach dywersji