
Prezydent poinformował, że podpisano kolejne cztery kontrakty z producentami dronów przechwytujących o łącznej wartości ponad 3 miliardów hrywien.
Wiem, że większość społeczeństwa odbierze tę wiadomość jako bezwarunkowo pozytywną – w końcu będą niszczyć „Shahedy”. Jednak ja, jako specjalista od dronów, konstruktor i praktyk, bardzo sceptycznie oceniam strategię opartą na dronach przechwytujących, którą wybrały władze.
Wielokrotnie pisałem już o oczywistych wadach koncepcji dronowej obrony przeciwlotniczej w kontekście masowych ataków „Shahedów”. Każdy dron przechwytujący (w gruncie rzeczy zwykły dron FPV) musi być sterowany przez osobnego operatora. Potrzebny jest także dodatkowy personel do przygotowania drona do lotu oraz system naprowadzania – jeden na każdego operatora. Operator nie jest w stanie sterować kilkoma dronami jednocześnie, więc w przypadku masowego ataku 500 bezzałogowców potrzebnych byłoby 500 operatorów. Praca operatora jest bardzo wyczerpująca i nie jest on w stanie wypuścić więcej niż 10 dronów w ciągu jednej nocy. Szansa zestrzelenia „Shaheda” w nocy wynosi jeden na dziesięć.
Jeden operator, używając dziesięciu dronów, może zniszczyć jednego „szahida” w ciągu nocy. Jeśli koszt jednego drona wynosi, powiedzmy, 4 tysiące dolarów, to koszt zestrzelenia jednego „Shaheda” sięga 4 × 10 = 40 tysięcy dolarów.
Dronowa obrona przeciwlotnicza sprawdza się doskonale w ochronie linii frontu i stref przygranicznych przed wrogimi dronami rozpoznawczymi, „lancetami” czy „błyskawicami”, ale nie nadaje się do odparcia zmasowanych nalotów. Należy też pamiętać, że „Shahedy” mogą latać praktycznie w każdych warunkach pogodowych – mają mocniejsze silniki i większą masę – w przeciwieństwie do delikatniejszych dronów przechwytujących.
Wróćmy teraz do początku. Kontrakty na zakup dronów przechwytujących o wartości 3 miliardów hrywien, o których mówił prezydent, to około 72 miliony dolarów. Uważam, że za te środki można by było szybko zmodernizować ukraińską rakietę RS-80 do wersji APKWS II, przy technicznej pomocy naszych partnerów. Byłby to rzeczywiście skuteczny, praktycznie wszechpogodowy system obrony przeciwlotniczej, możliwy do zastosowania również w wariancie sterowania radiowego – podobnie jak zrealizowano to w rosyjskim systemie „Pancyr”.
Jurij Kasjanow