$ 41.88 € 43.16 zł 10.1
+8° Kijów +2° Warszawa +4° Waszyngton
Jak może wyglądać potencjalny gabinet prezydenta Trumpa i co to oznacza dla Ukrainy

Jak może wyglądać potencjalny gabinet prezydenta Trumpa i co to oznacza dla Ukrainy

06 listopada 2024 17:51

Każdy doświadczony menedżer rozumie znaczenie pracy zespołowej. Bardzo trudno jest pracować efektywnie w pojedynkę - a jeśli jesteś prezydentem, jest to niemożliwe. Donald Trump, który kierował już Stanami Zjednoczonymi i spędził dekadę w wielkim biznesie, doskonale to rozumie. Dlatego też najprawdopodobniej już zastanawia się nad tym, jaki zespół powołać do swojego gabinetu.

Analizę tej kwestii komplikuje fakt, że nowo wybrany prezydent USA prawie nie wymienił publicznie żadnych konkretnych nazwisk. Możemy jednak już teraz poczynić pewne założenia dotyczące kandydatów i ocenić prawdopodobieństwo ich nominacji.

Kogo Trump wybierze na szefa swojej administracji? Co wszyscy potencjalni kandydaci sądzą o Ukrainie i wojnie z rosją? UA.News przyjrzało się tej sprawie.

Kto może zostać sekretarzem stanu


Przede wszystkim należy jeszcze raz podkreślić: najwyraźniej nikt poza Trumpem nie zna jeszcze oficjalnych kandydatów. Kiedy amerykańskie media próbowały się tego dowiedzieć, sztab kampanii Republikanów powiedział, że polityk „jeszcze nie zdecydował”. Ale od czasu do czasu Donald Trump wspominał o pewnych osobowościach w swoich wystąpieniach publicznych, zwłaszcza w odniesieniu do bloku polityki zagranicznej. Nawiasem mówiąc, jest to najważniejsza rzecz dla Ukrainy.

W tym miejscu warto wspomnieć o potencjalnych sekretarzach stanu. W amerykańskim systemie politycznym stanowisko to jest swego rodzaju hybrydą między premierem a szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Eksperci wymieniają następujących hipotetycznych kandydatów.

  1. Rick Grenell. Jest byłym ambasadorem USA w Niemczech i pełniącym obowiązki dyrektora wywiadu krajowego. Mówi się, że aktywnie pracuje nad kwestiami związanymi z ograniczeniem wpływów Chin. To właśnie Grenell latem 2024 roku wygłosił tezę, że plan pokojowy mający na celu zakończenie wojny w Ukrainie powinien obejmować oddzielne „strefy autonomiczne”. Uważa on również, że Kijów nie powinien zostać przyjęty do NATO w najbliższej przyszłości.

  2. Bill Hagerty. Jest to senator z Tennessee, na wschodzie kraju. Aktywnie wspiera Trumpa od wyborów w 2016 roku. Warto zauważyć, że w lutym tego roku Hagerty nie poparł głosowania nad pakietem bezpieczeństwa narodowego, który obejmował dodatkowe fundusze dla Ukrainy.

  3. Robert O'Brien. Jest on obecnie doradcą Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego. Jego stanowisko wobec nas jest dość dychotomiczne. Z jednej strony O'Brien wzywał do zwiększenia sankcji wobec kraju-agresora, aby zmusić Moskwę do stołu negocjacyjnego. Z drugiej strony polityk uważa, że członkostwo Ukrainy w NATO jest przedwczesne i „prowokacyjne”.

  4. Mike Walz jest członkiem Izby Reprezentantów (niższej izby Kongresu USA) z Partii Republikańskiej. Jego stanowisko jest nieco podobne do stanowiska O'Briena. Z jednej strony Walz popiera dostarczanie broni ukraińskim siłom zbrojnym i zniesienie ograniczeń w jej użyciu. Ponadto opowiada się za dalszymi sankcjami antyrosyjskimi. Ale z drugiej strony Walz wielokrotnie domagał się raportowania wykorzystania funduszy amerykańskich na pomoc Ukrainie i nie popiera modelu Demokratów „wspieraj tak długo, jak to konieczne”.

  5. Marco Rubio. Jest republikańskim senatorem z Florydy i byłym przeciwnikiem Trumpa. Publicznie popiera plan prezydenta elekta, by zakończyć wojnę w Ukrainie na drodze negocjacji. Jednocześnie Rubio dał jasno do zrozumienia, że wcale nie stoi po stronie rosji.


„Ogólnie rzecz biorąc, wszystkich tych kandydatów... łączy zmiana punktu widzenia w polityce międzynarodowej i dążenie do ograniczenia wpływów Chin” - skomentował sytuację na swoim Telegramie Yaroslav Zheleznyak, członek partii Głos.

Kto zostanie wiceprezydentem?


Jest tylko jeden kandydat - JD Vance. Jest on bliskim sojusznikiem Trumpa. Ponadto specyfiką amerykańskiego systemu politycznego jest to, że wiceprezydent jest wybierany razem z prezydentem USA. Każdy kandydat na prezydenta ma swojego kandydata na wiceprezydenta w swego rodzaju „pakiecie”. Zawsze reprezentuje on tę samą partię polityczną co prezydent - w tym przypadku Republikanów.

Urzędnik ten stoi na czele Senatu i pełni szereg innych ważnych funkcji mających znaczący wpływ na politykę zagraniczną i wewnętrzną. W rzeczywistości jest on drugą osobą w rządzie. Jeśli coś stanie się prezydentowi, wiceprezydent przejmuje pełną kontrolę nad krajem.

Jeśli chodzi o stanowisko JD Vance'a, trudno nazwać je przyjaznym Ukrainie. Polityk znany jest z dość sceptycznego podejścia do interesów narodowych Kijowa w ich obecnym formacie.

Na przykład w kwietniu 2023 r. Vance wraz z 18 innymi przedstawicielami Partii Republikańskiej podpisał list do prezydenta USA Joe Bidena, w którym stwierdził, że „nieograniczona pomoc USA dla Ukrainy powinna zostać zakończona”. Sygnatariusze listu „zdecydowanie sprzeciwiają się wszelkim przyszłym pakietom pomocowym, chyba że są one powiązane z przejrzystą strategią dyplomatyczną mającą na celu szybkie zakończenie tej wojny”.

Wcześniej, w grudniu 2023 r., Vance powiedział, co następuje, komentując planowaną wówczas wizytę prezydenta Ukrainy Volodymyra Zelenskyy'ego.

"W najlepszym interesie Ameryki jest zaakceptowanie faktu, że Ukraina odda część swojego terytorium rosjanom i że musimy zakończyć tę wojnę. Kiedy myślę o ogromnej ludzkiej tragedii... Setki tysięcy niewinnych ludzi z Europy Wschodniej zginęło w tym konflikcie. Powstrzymanie tych ofiar leży w naszym i ich interesie” - powiedział wówczas Vance.

Po wizycie ukraińskiego przywódcy, Vance nazwał podróż Zelenskyy'ego do Stanów Zjednoczonych „haniebną farsą”. Aktywnie skrytykował przydzielanie pieniędzy Ukrainie i powiedział, że taka polityka uczyniła nasz kraj „stałym klientem Stanów Zjednoczonych”, niezdolnym do samodzielnego wypłacania emerytur i wykonywania funkcji rządowych.

Komentując później kolejny pakiet pomocowy dla Ukrainy, przyszły wiceprezydent powiedział, że nie rozumie, dlaczego jest to konieczne.

„Dlaczego, żeby jeden z ministrów Zelenskyy'ego mógł kupić kolejny duży jacht?” - zapytał wówczas Vance.

A w kwietniu 2022 r. powiedział, że Stany Zjednoczone niesłusznie są tak zaniepokojone integralnością terytorialną Ukrainy.

"Musimy być szczerzy. Nie obchodzi mnie, co stanie się z Ukrainą” - powiedział JD Vance.

Oświadczenia te z pewnością będą nieprzyjemne zarówno dla ukraińskich władz, jak i dla wielu zwykłych Ukraińców. Warto jednak oddzielić retorykę Vance'a-polityka od przyszłych działań Vance'a-wiceprezydenta. Oczywiście te ostatnie powinny być bardziej wyważone, a przede wszystkim zgodne z interesami USA. A nie jest w interesie Waszyngtonu, jeśli Ukraina znajdzie się całkowicie pod wpływem kraju-agresora.

Kto mógłby stanąć na czele Pentagonu


Kolejnym kluczowym stanowiskiem w gabinecie Trumpa jest sekretarz obrony, czyli szef Pentagonu. Eksperci twierdzą, że jest trzech głównych kandydatów na to stanowisko.

  1. Mike Pompeo. Jest starym jastrzębiem Partii Republikańskiej. Służył jako sekretarz stanu podczas pierwszej kadencji Trumpa. Pompeo jest zwolennikiem rozszerzenia pozwolenia na użycie amerykańskiej broni w Ukrainie. Polityk jest również znany ze swojego poparcia dla „planu zwycięstwa” Zelenskyy'ego i chęci dostarczenia Kijowowi broni o wartości 500 miliardów dolarów.

  2. Tom Cotton. Był niegdyś głównym pretendentem do stanowiska szefa Pentagonu podczas ostatniej kadencji Trumpa. Z jednej strony Cotton opowiada się za dostarczeniem Ukrainie wszelkiej potrzebnej jej broni. Z drugiej strony jest zwolennikiem zmniejszenia roli USA w Europie i ogólnie w wojnach.

  3. Michael Walz - analizowaliśmy go już jako kandydata na sekretarza stanu. Eksperci uważają jednak, że ma on również szansę na stanowisko szefa Pentagonu.


Elon Musk i rządowa komisja ds. wydajności


W Stanach Zjednoczonych nie ma jeszcze takiego organu rządowego. Jednak słynny miliarder Elon Musk był jednym z największych sponsorów kampanii Trumpa i jego gorącym publicznym zwolennikiem. Dlatego Republikanin powiedział we wrześniu tego roku, że chce stworzyć specjalną komisję, która określi efektywność całego rządu USA i oceni wykonalność jego wydatków finansowych. I to właśnie Elona Muska Trump widzi na tym stanowisku.

Sam biznesmen stwierdził już, że chce poważnie zmniejszyć liczbę agencji federalnych w Stanach Zjednoczonych. Są to specjalne organy rządowe, które są częściowo analogiczne do ministerstw, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Według Muska większość z nich jest nieefektywna.

"Mamy gigantyczną biurokrację, mamy nadmierne regulacje... Musimy pozwolić budowniczym Ameryki budować” - powiedział Musk w niedawnym wywiadzie.

Poglądy Muska na Ukrainę są również dość niejednoznaczne. Przykładowo, trudno przecenić jego pomoc w zakresie komunikacji: każdy ukraiński żołnierz na linii frontu wyraźnie powiedziałby „dziękuję” za technologię Starlink. Z drugiej strony, miliarder wielokrotnie publicznie mówił o „beznadziejności” wojny, możliwości utraty miast takich jak Odesa, potrzebie zawieszenia broni itp. Oświadczenia te wywołały sceptycyzm wśród ukraińskich władz i wielu mówców publicznych. Najwyraźniej Musk podziela poglądy Trumpa i części jego zespołu na temat potrzeby jak najszybszego zakończenia wojny.

Wreszcie, cała historia wyraźnie wywołuje niezadowolenie wśród ukraińskich mediów i organizacji pozarządowych, które są powiązane z demokratyczną administracją i otrzymują finansowanie z funduszy grantowych. W końcu możliwe jest, że Musk może znacznie ograniczyć federalne fundusze grantowe i ich wydatki na programy zagraniczne.

Podsumowując, możemy stwierdzić, że tak jak król jest tworzony przez swój orszak, tak kompetentny administrator publiczny i prezydent kraju jest tworzony przez swój personel. Możliwe przyszłe nominacje Donalda Trumpa zwracają uwagę na potrzebę budowania przez oficjalny Kijów skutecznej komunikacji z przyszłą administracją republikańską już teraz. W końcu najważniejsze jest nie tylko utrzymanie poparcia USA, ale przede wszystkim zachowanie ludzi i kraju.

Mykyta Trachuk