
W kwestii problemów z obroną powietrzną istnieje kilka aspektów: polityczny, wojskowy oraz gospodarczo-przemysłowy.
Aspekt polityczny jest dość jasny: kraje zachodnie dostarczyły nam systemy obrony powietrznej zarówno szczebla operacyjnego, jak i strategicznego — Patriot, SAMP-T, Crotale…
Generalnie rzecz biorąc, najtrudniejszym i najdroższym elementem wojny jest zorganizowanie skutecznej obrony powietrznej. Kiedy ZSRR tworzył taki system w ubiegłym stuleciu, jego twórcy twierdzili, że jest to zadanie porównywalne ze stworzeniem potencjału jądrowego. To znaczy: to wyzwanie na najwyższym poziomie, niezwykle złożone. Aby stworzyć pełnowartościowy system obrony powietrznej kraju, potrzeba setek miliardów dolarów. Otrzymaliśmy dobre i nowoczesne systemy — o skuteczności sięgającej 80%. Ale są bardzo drogie.
Najdroższym elementem systemów OPL są radary. To właśnie na nie wróg poluje najczęściej. Rakiety to materiał eksploatacyjny. Wróg robi wszystko, by osłabić naszą ochronę nieba — nieustannie prowadzi polowanie na nasze systemy obrony powietrznej. Dodatkowo stara się, abyśmy jak najczęściej używali tych systemów, żeby wyczerpywać nasze zapasy rakiet.
W ostatnich dniach obserwujemy klasyczną operację powietrzną. To nie była tylko seria ataków na cele — chodziło również o wykrycie i wyczerpanie naszych sił obrony powietrznej.
A teraz przejdźmy do kwestii ekonomicznej. Jedna rakieta systemu Patriot kosztuje od 3 do 8 milionów dolarów — to cena rynkowa. Koszt produkcji wynosi około 1 miliona. Ile rakiet Patriot produkuje się rocznie? 600 sztuk w USA, a dodatkowo około 100 produkuje Japonia na licencji. To oznacza, że fizycznie nie ma wystarczającej liczby tych rakiet, by prowadzić wojnę o takiej intensywności.
Rakieta do systemu SAMP-T kosztuje 2 miliony dolarów. Produkuje się ich również bardzo mało. Podobna sytuacja dotyczy Crotale. To wszystko są niezwykle drogie systemy. Zestrzeliwanie Shahedów za pomocą rakiet wartujących kilka milionów, gdy same drony kosztują ok. 50 tysięcy dolarów — tego nie wytrzyma żadna gospodarka świata.
Potrzebujemy, by przemysł zbrojeniowy całego świata pracował na nas. Za prezydentury Bidena było to częściowo realizowane. Ale za Trumpa podejście się zmieniło — priorytetem Białego Domu jest teraz obrona Izraela.
Wyjście z tej sytuacji jest bardzo proste: trzeba opracować własny system obrony powietrznej i własne rakiety, oraz modernizować posiadane systemy. Jesteśmy w stanie produkować własne rakiety przeciwlotnicze. Mamy ku temu odpowiednie zakłady. Jeśli sami zaczniemy produkować systemy i rakiety, a także oszczędnie gospodarować amunicją — sytuacja się poprawi.
Ołeh Starikow