W ostatnich dniach ukraińscy dziennikarze doświadczyli nękania, podsłuchów i innych przeszkód w swojej pracy.
15 stycznia Yurii Nikolov, redaktor projektu Nasi Hroshi, powiedział, że nieznajomi zaatakowali jego mieszkanie i nakleili na drzwiach wejściowych plakaty wzywające do mobilizacji. A 16 stycznia zespół śledczy Bihus.Info poinformował o fakcie podsłuchiwania i nieautoryzowanej inwigilacji dziennikarzy.
Nie są to jednak jedyne przypadki nękania i łamania praw dziennikarzy na pozornie demokratycznej Ukrainie. Więcej o tych i innych faktach utrudniania pracy ukraińskim dziennikarzom można przeczytać w artykule.
Prześladowanie Yuriia Nikolova
Nazwisko Yuriia Nikolova może nie być tak dobrze znane opinii publicznej, jak nazwa projektu, w którym jest redaktorem. Mowa o projekcie dziennikarstwa śledczego «Nasi Hrosi».
W ostatnim czasie projekt ten opublikował śledztwa w sprawie defraudacji środków w ramach zamówień publicznych dla sił zbrojnych, nieuczciwych praktyk urzędników państwowych i innych głośnych wydarzeń w Ukrainie podczas inwazji na pełną skalę. Po serii takich materiałów Nikolov stał się celem nękania i gróźb.
Wieczorem 14 stycznia niezidentyfikowani ludzie przyszli do mieszkania Nikolova, próbowali się włamać, przestraszyli matkę dziennikarza i sąsiadów, a na drzwiach zostawili wiadomość, nazywając dziennikarza «zdrajcą».
Według mężczyzny, tego dnia otrzymał telefon od swojej matki, która była sama w mieszkaniu i powiedziała mu, że jacyś ludzie domagają się otwarcia drzwi, głośno przeklinają, krzyczą i żądają, aby Nikolov «poszedł służyć».
«Ci dziwacy tylko przestraszyli moją starą matkę, która mieszka ze mną po chorobie nowotworowej, ponieważ nie ma nikogo innego - jej drugi syn jest w Awdijiwce, a dorosły wnuk w Kupiańsku», - napisał Nikolov.
Dziennikarz powiązał te wydarzenia ze swoją działalnością zawodową. W szczególności z korupcją w kierownictwie wojskowym państwa.
«Rok temu Reznikov (chodzi o byłego ministra obrony Ukrainy - red.) poprosił SBU o wszczęcie postępowania w sprawie podważenia zdolności obronnych za mój artykuł o korupcji w zamówieniach wojskowych. Ale we wszystkich moich wywiadach w Ukrainie i w zagranicznych mediach powtarzałem, że był to jedyny przypadek nacisku podczas inwazji. Że to nie skorumpowani urzędnicy zostali zabici w rosji, ale demaskatorzy. A Ukraina to nie rosja. Dlatego Reznikov został w końcu zwolniony, ale ja nie trafiłem do więzienia. Ale, jak widzę, ktoś postanowił zmienić ten scenariusz. Zastanawiam się dlaczego? Żeby powstrzymać mnie przed ujawnieniem ręcznie robionej korupcji? To rodzaj kalkulacji», - napisał Nikolov.
Piętnaście minut po ataku na mieszkanie dziennikarza, kanał telegramu «Biuro z kart» opublikował post, w którym twierdzono, że nieznane osoby były rzekomo wojskowymi, którzy «przybyli od zera, aby dostarczyć wezwanie dziennikarzowi».
Szef parlamentarnej komisji ds. wolności słowa, Yaroslav Yurchyshyn, powiedział, że prowokacja w pobliżu mieszkania Yuriia Nikolova wyraźnie wpisuje się w utrudnianie działalności dziennikarza.
Są jednak tacy, którzy uważają, że Nikolov «dostał to, na co zasłużył». W szczególności kanał telegramu «Joker» powiązał atak na mieszkanie dziennikarza z jego słowami o prezydencie. W szczególności wspomnieli o przypadku, w którym Nikolov nazwał Zelenskyego «oszustem podatkowym».
Nikolov opublikował później zdjęcie drzwi wejściowych do swojego mieszkania. Były one pokryte prześcieradłami z napisami «Oszust, idź służyć w wojsku», «Zdrajca», «Prowokator», «Kremlowska dziwka» i innymi.
Dziennikarz zauważył, że z prawnego punktu widzenia sytuacja wygląda bardzo cywilizowanie, ponieważ policja i Prokuratura Generalna wykazały chęć pracy nad znalezieniem sprawców tego bałaganu.
«Ale de facto to ściema i szum. Kretyni z kanału telegramu Joker bezpośrednio dolali dziś oliwy do ognia, publikując wiadomość, że to moje pozdrowienie za krytykę Zelenskyego. Ci zdegradowani ludzie nie byli nawet na tyle inteligentni, aby zadzwonić do 1+1 i uzyskać odpowiedź: «To jest dowód nacisku na dziennikarza za krytykę rządu». I nie rozumieją, co to oznacza dla Zachodu. Zachodu, który broni demokracji. Rzeczywiście, gnidy są czasem gorsze od wszy. To prawda. Niespodziewanie można zmienić sytuację tak, że Kreml klaszcze w dłonie», - powiedział ironicznie Nikolov.
«Podsłuchy i wycieki informacji»: co wiadomo o nielegalnej inwigilacji zespołu Bihus.Info?
16 stycznia w sieci pojawiło się wideo, które natychmiast wywołało mieszane reakcje społeczności. Rzekomo pokazywało ono pracowników projektu dziennikarstwa śledczego Bihus.Info zażywających narkotyki.
Wideo zostało opublikowane na stronie internetowej Narodna Prawda. Zarejestrowano na nim rozmowę rzekomych kierowców-operatorów Bihus.Info omawiających zamówienie «zioła». Pokazano również materiał filmowy przedstawiający innych pracowników zażywających rzekomo nielegalne substancje podczas noworocznej imprezy firmowej. Nie wiadomo, kto ich sfilmował.
Reagując na wideo, kierownik projektu Denys Bihus powiedział, że nagranie było nielegalną inwigilacją i podsłuchem. Zauważył jednak, że «nie jest to temat do rozmów».
«Z jednej strony wydaje mi się, że nie jestem odpowiedzialny za to, co dorośli robią za zamkniętymi drzwiami w nocy. Z drugiej strony, nikogo nie obchodzi, co mam, a czego nie mam. Przede wszystkim nie obchodzi mnie trawa, która tam jest. Nie jest moja. Ale nie zamierzam też potępiać kogoś za robienie tego w wolnym czasie i postrzegać tego jako problem. Będą czystki personalne za «kryształy», które zjedli», - powiedział szef Bihus.Info.
Bihus zauważył, że wszystkie osoby pracujące z Bihus.Info przejdą testy narkotykowe. Kierownik projektu obiecuje poinformować o wynikach na kanale telegramu Bihus.Info.
Sprawdzający fakty już zaczęli analizować to wideo i Narodną Prawdę i doszli do niezwykle ważnego wniosku: zasób jest rodzajem wysypiska śmieci. Oznacza to, że jest to platforma, na której można publikować dowolne «wygodne» informacje.
Fact-checker Alyona Romaniuk stwierdziła, że redaktor naczelny kanału YouTube serwisu informacyjnego Narodna Prawda w rzeczywistości nie istnieje.
«Można oglądać lub nie oglądać Bihus.Info, kochać ich lub nienawidzić, ale trzeba przyznać, że mamy do czynienia z atakiem na dziennikarzy. Zszokowany wczorajszym atakiem na Nikolova, dziś obejrzałem film o Bihus.Info. Nie są pierwsi, ale najbardziej rozpoznawalni. Zmanipulowany filmik wrzucony na wysypisko śmieci, gdzie zamiast redakcji są fikcyjni ludzie ze zdjęciami wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję»,- napisała Romaniuk.
Według niej, metoda «zepsutego śledzia" została zastosowana w sytuacji z pracownikami Bihus.Info.
«Próbują przypisać dziennikarzom zażywanie narkotyków i rzekomo popierają to nagraniem wideo. Wideo pokazuje, że dziennikarze niczego nie używają. Ci, którzy zwykle są za kulisami - kamerzyści - biorą narkotyki. Ale ludzie, którzy uruchomili tę fałszywkę, doskonale wiedzieli, że to dziennikarze powinni zostać zdyskredytowani. Kolejna technika, której używają: «zastępowanie pojęć»: widzisz kogoś używającego czegoś w filmie, mówi ci się «to są dziennikarze». Podmiana została dokonana», - podkreślił weryfikator faktów.
Dziennikarka Bihus.Info Anastasiia Usenko zauważyła, że informacje opublikowane w Internecie pokazują, że podsłuchiwanie telefonów operatorów projektu i inwigilacja zespołu trwały ponad miesiąc. Jako jedną z przyczyn podaje niedawne śledztwo w sprawie działalności Kancelarii Prezydenta Ukrainy, ale podkreśla, że nie może to być jedyny powód podsłuchu.
Yaroslav Zheleznyak, członek frakcji Voice, zwrócił uwagę na fakt, że wideo ma specyficzny «styl nagrywania», który jest typowy dla organów ścigania.
«Zdjęcia i nagrania są bardzo podobne do pracy organów ścigania. Jak dotąd nie mam bezpośrednich dowodów. Ale jeśli tak jest, to ci bardzo głupi ludzie, którzy zdecydowali się podsłuchiwać i szpiegować dziennikarzy, osiągnęli to, na co zwracały uwagę wszystkie światowe media. Zwłaszcza w kontekście wydarzeń z Nikolovem», - powiedział deputowany.
Zheleznyak zauważył również, że takie działania przeciwko Bihus.Info mogą wskazywać na interesy urzędników państwowych. Ale nadal bardzo trudno jest wymienić dokładne nazwiska.
Prześladowanie dziennikarzy: reakcja społeczności
Po opublikowaniu wideo z członkami zespołu Bihus.Info przedstawiciele profesjonalnego środowiska dziennikarskiego również zaczęli wyrażać swoje opinie. W szczególności dyrektor Instytutu Informacji Masowej Oksana Romaniuk zażądała od władz reakcji na systemową presję wywieraną na dziennikarzy.
«Jeśli do wieczora 16 stycznia nie będzie twardej reakcji władz na systemową presję na dziennikarzy, to będzie to bardzo, bardzo złe dla Ukrainy jako państwa demokratycznego. Wczoraj doszło do ataku na śledczego NGL Yuriia Nikolova, a dziś - na Bihus.Info. Wcześniej systematycznie naciskano na Detector Media i Sevhil Musayevą, Babel i inne media», - powiedziała.
Według Romaniuk, ukierunkowane polowanie na media, inwigilacja, nagrywanie ukrytych materiałów wideo są niedopuszczalne i przypomniała czasy rządów Viktora Yanukovycha, kiedy takie rzeczy nie były nowością.
A 17 stycznia dziennikarze i media, członkowie społeczności Mediarukh, wezwali prezydenta Volodymyra Zelenskyego do zdecydowanego potępienia kampanii nacisków na niezależnych dziennikarzy i śledczych oraz do przejęcia kontroli nad śledztwami w sprawie przestępstw przeciwko pracownikom mediów.
«W ciągu ostatnich kilku dni byliśmy świadkami ataków na Jurija Nikołowa, dziennikarza projektu Nasi Groszi, oraz na Bihus.Info, a wcześniej na Detector Media, Ukraińską Prawdę, Dzerkało Tyżnia, NV, Cenzor, Babel, Liga.net i Espresso. Oprócz prowokacji i prób ich zdyskredytowania, dochodzi do inwigilacji, podsłuchów i naruszeń prawa dziennikarzy do prywatności - wszystko w celu wywarcia presji na niezależne media», - czytamy w oświadczeniu.
Mediarukh podkreślił, że wszystkie te działania są przestępstwami, które wymagają szybkiej reakcji ze strony organów ścigania.
Analityk polityczny Mykola Davydyuk zauważył, że atak na dziennikarzy nie zostanie przeprowadzony przez byle kogo. Powiedział, że w Ukrainie nie ma ludzi, którzy byliby gotowi śledzić dziennikarzy przez wiele miesięcy i zakładać im podsłuchy.
«Jeśli rząd będzie kontynuował takie działania wobec dziennikarzy, doprowadzi to do tego, że Zachód odwróci się od Ukrainy. Ponieważ Trump lub DeSantis wyjdą i powiedzą: gdzie tu jest demokracja? Czy istnieje demokracja w prześladowaniach, podsłuchach, presji na dziennikarzy? Dodajmy do tego korupcję. A jeśli to wszystko jest obecne, to nie jest to już demokracja. To dyktatura i autokracja», - powiedział politolog.
Na wydarzenia zareagowali przedstawiciele parlamentarnej komisji ds. wolności słowa. W szczególności przewodniczący komisji, deputowany z partii Głos Yaroslav Yurchyshyn, powiedział, że wkrótce sformułuje wniosek do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy o ustalenie, kto był zaangażowany w inwigilację dziennikarzy Bihus.Info.
«To jest zdecydowanie utrudnianie, to jest zdecydowanie presja, to jest zdecydowanie nielegalne. Ale ci, którzy je popełnili, muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności przez organy ścigania. W przeciwnym razie podejrzenia, które już są wyrażane ze wszystkich stron, że były to organy ścigania w interesie kogoś u władzy, zostaną faktycznie potwierdzone. Milczenie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, bez zgody której takie nagrania nie mogłyby zostać wykonane, Policji Państwowej i Prokuratury Generalnej raczej działa na ich niekorzyść», - podkreślił deputowany.
Później SBU potwierdziła fakt wszczęcia śledztwa w sprawie inwigilacji zespołu Bihus.Info.
«Postępowanie karne zostało wszczęte na podstawie artykułu 359 Kodeksu Karnego Ukrainy (nielegalne pozyskiwanie, sprzedaż lub wykorzystywanie specjalnych technicznych środków pozyskiwania informacji). SBU uważa, że przejrzysta i niezakłócona praca niezależnych i profesjonalnych mediów jest ważnym warunkiem rozwoju Ukrainy jako państwa demokratycznego. Takie fakty inwigilacji powinny być oceniane pod względem prawnym, niezależnie od tego, czy tajne materiały filmowe ujawniły fakty możliwego naruszenia prawa związanego z handlem narkotykami», - powiedziała agencja.
«Jako dziennikarz mam szczerą nadzieję, że SBU weźmie tę sprawę w swoje ręce i znajdzie osoby zaangażowane w nielegalną inwigilację i podsłuchy. Nawet jeśli mówimy o przedstawicielach najwyższych szczebli władzy.
Ale jako obywatel Ukrainy, który trochę rozumie kontekst sytuacji politycznej w kraju, rozumiem, że jeśli tak się stanie, zajmie to (niestety) bardzo dużo czasu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak systematycznie «organizatorzy» podchodzą do «minusowania» niezależnych dziennikarzy.
Autorka: Dasha Sherstyuk