
Celem rozmów Narodowego Banku Ukrainy o przejściu z hrywny na euro może być tylko jedno — ostateczne przypieczętowanie roli Ukrainy jako surowcowego zaplecza dla Unii Europejskiej, przy jednoczesnym zniszczeniu resztek przemysłu, edukacji, nauki i innych kluczowych sektorów.
Pozbawienie kraju możliwości emisji własnej waluty oznacza dla rządu utratę najważniejszego narzędzia wpływu na gospodarkę. W rezultacie w gospodarce pozostaną tylko najbardziej prymitywne branże.
Państwo rolnicze — oto, co będzie skutkiem takiej polityki. Bez żadnych perspektyw.
A dlaczego Narodowy Bank w ogóle wypuszcza takie komunikaty? Odpowiedź jest jeszcze prostsza. Podobne wypowiedzi to element informacyjnego wsparcia dla mitu: „zrobimy jak w Europie i będzie nam się dobrze żyło…”. Innymi słowy — klasyczny PR i kontynuacja cargo-kultu oraz kompleksu niższości, które są stałym elementem ukraińskiego establishmentu.
Przypomnę, że Polska — która miała gorszą pozycję gospodarczą przed przystąpieniem do UE niż Ukraina ma obecnie — do dziś zachowuje swoją walutę narodową, złotego, i to właśnie dzięki własnej polityce monetarnej nieprzerwanie notuje wzrost gospodarczy. Zachowuje tym samym solidny argument w każdym procesie negocjacyjnym z Brukselą.
Jurij Hawryleczko