NATO w obecnym stanie nie może być gwarantem bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Mówiłem o tym już od momentu, gdy wpisywano ruch do sojuszu w konstytucję. Chodzi o to, że NATO, gdy je tworzyli — był to sojusz potężnych pod względem wojskowo-przemysłowym powojennych krajów europejskich oraz potężnych Stanów Zjednoczonych. To był pewien parytet.
Jednak z czasem Stany Zjednoczone dalej rozwijały własny przemysł zbrojeniowy, podczas gdy Europa wręcz przeciwnie — zmniejszała na to wydatki, korzystając z „parasola bezpieczeństwa” od Ameryki. Faktycznie sytuacja doszła do tego, że w Europie nie ma silnego przemysłu wojskowego, a obywatele rozwiniętych państw europejskich nie są gotowi bronić swoich krajów z bronią w ręku. To całkowicie przerodziło się w biurokratyczną strukturę.
Kiedy Stany Zjednoczone ery Trumpa odmawiają obrony Europy i mówią, że bezpieczeństwo Europy to wyłącznie problem Europy, a nie USA, wtedy NATO nie ma żadnego sensu. Zwłaszcza dla Ukrainy, która znajduje się w znacznie trudniejszej sytuacji niż kraje członkowskie sojuszu.
Czyli NATO to biurokratyczna struktura. Z punktu widzenia bezpieczeństwa to kompletna fikcja, zdolna jedynie do manewrów i reagowania poprzez kolejne posiedzenia. Dlatego przyszłość należy do nowego europejskiego bloku bezpieczeństwa, który będzie współpracował ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie będzie od nich całkowicie zależny, a Ukrainę będzie miał jako pełnoprawnego członka. Ukraina powinna być jednym z założycieli takiego bloku. To jest przyszłość, o której należy rozmawiać.
Musimy w ogóle ostrożnie schodzić z tematu NATO. Chociaż osobiście nie wiem, jak można to usunąć z konstytucji.
Oleksandr Koczetkow
