
Nie dokończyli „kartonowego Majdanu” – źródła problemu – dlatego władza top-korupcjonistów nadal niszczy kraj od środka.
Po masowych protestach w dniach 22-31 lipca 2025 i „odwróceniu odwrócenia” najpierw częściowo zamknęli rejestry nieruchomości, by dziennikarzom trudniej było ujawniać „nielegalne dochody” urzędników. Potem była podejrzana historia z rzekomym „obowiązkowym wykrywaczem kłamstw” dla wybranego dyrektora BEB według metodyki SBU.
I znów korupcja pokazuje swoje zgniłe wnętrze: SBU zaciekle broni swojego skompromitowanego cyber-generala Witiuka, mając czelność nazywać to „zemstą NABU i SAP”, nie mając na to żadnych argumentów. Zwyczajna uro-oftalmologia. Liczą na to, że wszyscy już zapomnieli tę historię.
A ja przypomnę.
W kwietniu 2024 roku dziennikarz Śledztwo.Info Jewhen Szulhat opublikował głośne śledztwo na temat szefa departamentu cybernetycznego SBU, Ilji Witjuka. Dotyczyło ono posiadania przez jego rodzinę luksusowych nieruchomości o wartości ponad 20 milionów hrywien. Rzekomo żona Witiuka świadczyła bardzo drogie konsultacje – innemu skompromitowanemu pracownikowi SBU, Artiomowi Szyle, wobec którego także prowadzone są liczne śledztwa, zarówno dziennikarskie, jak i NABU.
Kilka dni przed publikacją materiału o Witiuku, dziennikarz Szulhat został w bardzo dziwnych okolicznościach próbowany zatrzymać przez funkcjonariuszy TKC w centrum handlowym, późnym wieczorem i w innym rejonie Kijowa. Szybko ustalono, że polecenie wydał jeden z bezpośrednich podwładnych Witiuka.
Wybuchł większy skandal, a mówi się, że szef SBU Maluk był niezwykle wściekły, gdy się o tym dowiedział. Najpierw zawiesił Witiuka, potem oficjalnie odwołał go ze stanowiska i ostatecznie „wysłał na front” – do miasta Chersoń, które nie jest szczególnie niebezpieczne. Mimo to, już po kilku miesiącach odważny żołnierz Witiuk fotografuje się na konferencji w centrum Kijowa razem z zastępcą Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych. Otrzymał kartę UBD, a wojna może poczekać.
Wczoraj NABU w końcu postawiło Witiukowi zarzuty związane z faktami ujawnionymi przez Jewhena Szulhata w kwietniu 2024, czyli po 16 miesiącach od publikacji – ale lepiej późno niż wcale. A co robi SBU? Znowu rzucili się na obronę swojego pracownika, mówiąc: „Rafik jest niewinny”. Dowody „niewinności” rozpadają się przy pierwszym użyciu krytycznego myślenia, ale to nie jest najgorsze.
Najbardziej denerwujące jest to, że SBU nazywa postawienie twardych zarzutów Witiukowi „zemstą za aresztowania detektywów NABU”. Czyli SBU bezprawnie, bez zgody sądu, z niechlujnie przygotowanymi „dowodami”, wykonując polecenia z ulicy Bankowej, bierze na zakładników kluczowych detektywów NABU, a teraz krzyczy „to zemsta NABU”. Wygląda to fatalnie. Jakby ktoś z kryminalnej dzielnicy wymyślał argumenty. Totalny cringe. Liczy się, kto krzyczy głośniej. Sens się nie liczy, ważne żeby głośno krakać. Interesy kraju? Reputacja państwa? Nie, nie słyszeliśmy.
A co z zasadniczością Maluka? Dlaczego jego stanowisko zmieniło się z całkowitej niezgody na korupcję we własnych szeregach na bezmyślne jej „przykrywanie”? A tak w ogóle: jak duża jest „ciemna strona SBU”? Pewnie jest mniejsza liczebnie niż „jasna”, ale „ciemną” osłaniają najwyżsi szefowie: szef służby i jego zastępcy. Ta ciemna część od dawna pełni funkcję „ochronki” (czyli politycznej policji), organizującej represje przeciwko wszystkim niezgodnym z korupcyjnym reżimem – typowy model rosyjsko-radziecki.
Dlatego nasi zachodni partnerzy od ponad dziesięciu lat naciskają na reformę Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, aby zajmowali się kontrwywiadem jako cywilni urzędnicy, a nie politycznymi prześladowaniami i korupcją. Ale to zawsze jest „nie w porę”, bo przecież wojna. Tylko że wojna jakoś nie przeszkadza Służbie Bożej w prześladowaniu dziennikarzy, kryciu korupcjonerów i wspieraniu skorumpowanego reżimu, zamiast szukania rosyjskiej agentury w gabinetach władzy.
Od razu powiem: zmiana szefa SBU nic nie zmieni, bo to prezydent Ukrainy go mianuje. Który zamiast jednego, mianuje drugiego, dokładnie takiego samego. I tu wracamy do pierwszego zdania tego wpisu: nie dokończyli „kartonowego Majdanu” – źródła problemu.
Kostantyn Korsun