
Nie da się posuwać naprzód negocjacji, jeśli ich logika jest wypaczona!
Kiedy pośrednik (taką rolę obecnie przyjmuje Donald Trump i administracja USA) spotyka się tylko z jedną stroną, nie może po prostu transmitować jej żądań (rosyjskich i osobiście ich przywódcy), ale musi wysłuchać kontrpropozycji drugiej strony (Ukrainy i partnerów europejskich), a następnie wrócić do pierwszej z przekazaniem tych propozycji. Ukraina musi te kontrpropozycje przedstawić. Dopiero potem obie strony (jeśli ich stanowiska się zbliżyły) omawiają możliwe rozwiązania — być może z udziałem mediatora. I wówczas następuje postęp procesu negocjacyjnego, a nie odwrotnie.
Narracja sugerująca, że wszystko jest już ustalone, a Ukraina musi to tylko przyjąć, nie świadczy ani o bezstronności, ani o równym dystansie mediatora wobec stron negocjacji. Donald Trump w ten sposób nie odbuduje swojego wizerunku, który mocno ucierpiał na Alasce.
Wycofanie się mediatora z procesu negocjacyjnego bez zastosowania takiej logicznej metody byłoby bardzo słabą pozycją. Można ją dziś jeszcze „sprzedać”, ale trudno będzie ją jasno wytłumaczyć po powrocie amerykańskich kongresmenów i senatorów z wakacji oraz w miarę zbliżania się wyborów uzupełniających w USA.
Oczekiwanego rezultatu w Waszyngtonie BYĆ NIE MOGŁO. Nie zaistniały obiektywne warunki. Nie pojawiły się czynniki, które mogłyby zmienić zasadnicze różnice w stanowiskach. O sprawiedliwym, a tym bardziej trwałym pokoju, niestety, nie ma mowy. Wyrażone życzenia i realne rezultaty są wciąż bardzo od siebie odległe. W taki sposób Nagrody Nobla się nie zdobywa!
Dlatego zadania dla tych, którzy sprzeciwiają się kontynuacji wojny na wyniszczenie lub jej prawdopodobnemu wznowieniu wkrótce po fikcyjnych „porozumieniach pokojowych”, powinny być następujące:
- Ukształtowanie i konsolidacja wspólnego stanowiska negocjacyjnego Ukrainy wraz z partnerami europejskimi. Przeniesienie inicjatywy i większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo Europy na państwa europejskie, w tym także w kwestii gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy.
2. Utrzymanie USA w procesie negocjacyjnym — albo przynajmniej zminimalizowanie skutków ewentualnego publicznego ogłoszenia ich wycofania się z roli mediatora.
3. Stworzenie warunków dla negocjacji, które mogłyby przynieść realne rezultaty i trwały pokój. Jest to możliwe jedynie przy wywarciu dodatkowej presji na stronę rosyjską, która bez tego nacisku nie zmieni swojego stanowiska.
To wszystko są rzeczy oczywiste, a nie pozorne życzenia czy „wishful thinking”. To jest droga, aby nie dopuścić do katastrofy!
Walerij Czały