$ 41.72 € 47.7 zł 11.15
+21° Kijów +18° Warszawa +23° Waszyngton
Tańce z bębenkami wokół wykrywacza kłamstw, czyli o instytucjonalnej nieudolności państwa — szef IASEED Jurii Kluczywski

Tańce z bębenkami wokół wykrywacza kłamstw, czyli o instytucjonalnej nieudolności państwa — szef IASEED Jurii Kluczywski

31 lipca 2025 10:33

Praktycznie nigdy nie reagowałem na bieżącą sytuację w Ukrainie ani nie pisałem „na gorąco”, a tym bardziej nie ocieniałem działań centralnych organów władzy państwowej.

Jednak sytuacja wokół struktur antykorupcyjnych: Specjalizowanej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP) oraz Niezależnego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU), których niezależny status został ograniczony ustawą 4555-IX, oraz dalsze wydarzenia, które wyprowadziły Ukraińców na ulice miast, wraz z licznymi, konspiracyjnymi komentarzami w ukraińskich i zagranicznych mediach — nie pozostawiły obojętnym praktycznie żadnego Ukraińca i przyciągnęły dużą uwagę nie tylko w Ukrainie, ale i poza jej granicami. Biorąc pod uwagę lawinę emocjonalnych komentarzy i oskarżeń, które roszczą sobie prawo do „prawdy”, postaram się pozostać konkretny i obiektywny, nie pretendując do nieomylności.

Regulacje prawne i normatywne działalności SAP i NABU

 

A więc, pełna nazwa Ustawy Ukrainy „O zmianach do Kodeksu postępowania karnego Ukrainy w sprawie szczególnych zasad prowadzenia postępowań przygotowawczych dotyczących przestępstw związanych z zaginięciem osób w szczególnych okolicznościach podczas stanu wojennego”, która została uchwalona 22 lipca 2025 roku w gmachu Rady Najwyższej, zawiera nie tylko zmiany do wspomnianego wcześniej Kodeksu postępowania karnego, ale także do Kodeksu karnego Ukrainy oraz do Ustawy Ukrainy „O prokuraturze”.

Jednocześnie zmiany dotyczące „postępowań przygotowawczych w sprawach przestępstw związanych ze zniknięciem osób w szczególnych okolicznościach podczas stanu wojennego” zawierają aż 21 wzmianek o Specjalnej Prokuraturze Antykorupcyjnej (SAP) oraz 18 o Narodowym Biurze Antykorupcyjnym Ukrainy (NABU), natomiast ani jednej o Prokuraturze Generalnej — choć sam Prokurator Generalny wspomniany jest aż 40 razy. Co do samego „zniknięcia osoby”, to w całej ustawie pojawia się ono jedynie… cztery razy. To daje przewagę tym, którzy przekonują społeczeństwo o „zdradzie”, rzekomo zainicjowanej przez posłów frakcji prezydenckiej „Sługa Narodu” na „polecenie” Biura Prezydenta Ukrainy.

To właśnie rodzi pierwsze pytanie: co skłoniło ustawodawcę do „wciśnięcia” przepisów dotyczących SAP i NABU właśnie do tego aktu prawnego? Przecież istnieje odrębna i obowiązująca Ustawa Ukrainy „O Narodowym Biurze Antykorupcyjnym Ukrainy” (Dziennik Ustaw Rady Najwyższej, 2014, nr 47), jak również Ustawa Ukrainy „O prokuraturze” (Dziennik Ustaw Rady Najwyższej, 2015, nr 2-3), nie wspominając już o szeregu innych ustaw, które regulują działalność SAP, a mianowicie: Ustawa Ukrainy „O zmianach do niektórych aktów prawnych Ukrainy w zakresie zapewnienia działalności Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy i Narodowej Agencji ds. Zapobiegania Korupcji” (Dziennik Ustaw Rady Najwyższej, 2015, nr 17), dalej — Ustawa Ukrainy „O zmianach do Kodeksu postępowania karnego Ukrainy oraz innych aktów prawnych Ukrainy w sprawie wzmocnienia niezależności Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej” (Dziennik Ustaw Rady Najwyższej, 2023, nr 135).

Nie wspominając już o szeregu zarządzeń Prokuratora Generalnego, które regulowały działalność SAP, jak na przykład: Zarządzenie nr 149 z dnia 12.04.2016 „O zatwierdzeniu Regulaminu Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej Prokuratury Generalnej Ukrainy” oraz Zarządzenie nr 125 z dnia 05.03.2020 „O zatwierdzeniu Regulaminu Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej Biura Prokuratora Generalnego” — oba jednak zostały unieważnione.

Przy czym ostatnie z nich — Zarządzenie Prokuratora Generalnego Ukrainy nr 106 — zostało uchylone 13 maja 2024 roku „w związku ze zmianami strukturalnymi w Biurze Prokuratora Generalnego, zgodnie z punktem 7 rozdziału II ‘Przepisy końcowe i przejściowe’ Ustawy Ukrainy z dnia 08.12.2023 nr 3509-IX ‘O zmianach do Kodeksu postępowania karnego Ukrainy oraz innych aktów prawnych Ukrainy w sprawie wzmocnienia niezależności Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej’” (wspomnianej powyżej).

 

Niezależność, samodzielność i sprawozdawczość SAP i NABU 

 

Drugim sygnałem ostrzegawczym dla opinii publicznej powinna być likwidacja dwóch Regulaminów dotyczących Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP), co jest naruszeniem Ustawy Ukrainy „O prokuraturze”. Należy zauważyć, że do 22 czerwca 2025 roku niezależność i samodzielność zarówno NABU, jak i SAP była na zadowalającym poziomie. Obecnie SAP działa zgodnie z wcześniej wspomnianą ustawą nr 3509-IX, której obowiązująca wersja została przyjęta 8 grudnia 2023 roku i weszła w życie 1 stycznia 2024 roku. To właśnie przepisy tej ustawy regulują powstanie, strukturę, etatyzację, organizację oraz tryb działania SAP. Dokument określa także kompetencje szefa SAP jako organu prokuratury, który na mocy Kodeksu postępowania karnego podlega bezpośrednio Prokuratorowi Generalnemu Ukrainy. Jednocześnie gwarancje niezależności zastępcy Prokuratora Generalnego – kierownika SAP – są zapewnione przez specjalny tryb zakończenia jego uprawnień jako prokuratora.

Pomimo formalnych ram prawnych, kwestie sprawozdawczości SAP i NABU oraz niezależnych audytów – pozostają nierozwiązane. SAP, mimo bycia samodzielną jednostką w strukturze Biura Prokuratora Generalnego, nie posiada uregulowanego trybu przeprowadzania zewnętrznej niezależnej oceny działalności, a postępowania dyscyplinarne wobec jej prokuratorów odbywają się na zasadach ogólnych. Publiczna sprawozdawczość SAP praktycznie nie istnieje, brakuje również niezależnych audytów skuteczności tej instytucji, które powinny być przeprowadzane „co dwa lata, ale nie częściej niż dwa razy w okresie kadencji zastępcy Prokuratora Generalnego – kierownika SAP”.

W odniesieniu do NABU, instytucja ta dwa razy w roku publikuje sprawozdania analityczne i finansowe. Ponadto w 2018 roku NABU opublikowało własną Ekspercką analizę działalności. W maju 2025 roku, po raz pierwszy od 10 lat, Komisja złożona z trzech międzynarodowych ekspertów zakończyła pierwszą w historii zewnętrzną niezależną ocenę (audyt) działalności NABU. Pracę NABU za okres od marca 2023 do listopada 2024 roku oceniono na 1,4 punktu, co odpowiada poziomowi „umiarkowanie efektywnemu”. Do 31.12.2024 detektywi NABU zarejestrowali tysiące postępowań karnych, 1275 osób stanęło przed sądem, 274 osoby otrzymały wyroki skazujące, które już się uprawomocniły, ponad 2,5 mld hrywien zostało skierowanych na wzmocnienie zdolności obronnych Ukrainy, 10 mld hrywien szkód zostało zrekompensowanych państwu, a zapobieżono stratom w dziesiątkach miliardów hrywien. Niemniej jednak, według tej samej Komisji, NABU cytat: „nie prowadziło systematycznego śledzenia ani monitorowania postępowań przygotowawczych w priorytetowych obszarach, co ograniczało jego zdolność do skutecznego kierowania zasobów na walkę z korupcją na wysokim szczeblu”.

Jednak działalność licznych organów antykorupcyjnych w Ukrainie nie zadowala społeczeństwa ukraińskiego, które korupcję uważa za drugie zagrożenie dla niepodległości kraju po krwawej wojnie. Dotyczy to nie tylko wyników pracy tych instytucji, ale również kwestii kadrowych, przejrzystości konkursów na stanowiska kierownicze w organach antykorupcyjnych oraz ich regularnej sprawozdawczości wobec społeczeństwa ukraińskiego. Dodatkowo istnieje szereg pytań dotyczących procedur przeprowadzania konkursów na stanowiska administracyjne, w tym kierowników i ich zastępców, nie tylko w NABU i SAP, a także kwestii terminowego powoływania tych osób. Na przykład ostatni konkurs na szefa SAP wywołał głośny skandal, kiedy po niemal rocznej kompleksowej ocenie komisja przez kilka miesięcy odmawiała ogłoszenia wyników i oficjalnego ogłoszenia zwycięzcy. Do tego dochodzi odmowa Rady Ministrów Ukrainy (KMU) powołania szefa Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego (BEB), który pomyślnie przeszedł konkurs przeprowadzony przez komisję międzynarodową, choć to już nieco inny temat.
 

Instytucje w cywilizacji są ważniejsze niż jednostki

 

Analizując powyższe, nie sposób nie zwrócić uwagi na różnicę w ukraińskim podejściu do instytucji o znaczeniu państwowym, jakimi są organy ścigania w ogóle, a w szczególności antykorupcyjne. Oczywiste jest, że przez dziesięciolecia nie udało nam się (nawet za środki zewnętrzne) stworzyć skutecznych struktur antykorupcyjnych. To znaczy — one istnieją, ale instytucjami w pełnym tego słowa znaczeniu — przez te wszystkie lata się nie stały. Zamiast tego wszelkie konflikty, przynajmniej w sferze publicznej, dotyczą nie instytucji, lecz osób: znajomków, zainteresowanych, „nadzorców”, których zadaniem nie jest ochrona interesów państwowych, lecz raczej zaspokajanie korporacyjnych i osobistych zachcianek „silnych” słabego państwa, którzy knują intrygi, produkują „zdrady” i dbają o reputację tych, którzy ich powołali lub na nich głosowali. Innymi słowy — przez 33 lata nie nauczyliśmy się bronić instytucji, które powinny eliminować niegodnych, w tym skorumpowanych, ze swoich szeregów, a zamiast tego roztrząsamy działania lub bezczynność jednostek, których nie zawsze potrafimy nawet złapać, oskarżyć, czy skazać.

Natomiast główną przyczyną takiego stanu rzeczy wydaje się być brak profesjonalizmu, niekompetencja, ignorancja, ambicje i interesy osobiste, stawiane ponad interesy społeczne. A także próby rozwiązywania złożonych, systemowych problemów państwa jednym ruchem, z lekceważeniem prognoz i ignorowaniem możliwych konsekwencji.

Powyższe, jak się wydaje, stanowi trzecie ostrzeżenie dla Ukrainy, a przykładów nie brakuje. Tak, w 2011 roku, w totalnie skorumpowanej Ukrainie zniesiono obowiązkowe przeglądy techniczne pojazdów, bo — jak się mówiło — na stacjach diagnostycznych i w policji „brano łapówki”. Następnie, w 2024 roku, w „europejskim” kraju rozwiązano skorumpowane komisje MSEK z tych samych powodów. I oto — znowu, z powodu kilku domniemanych „zdrajców” (zobaczymy, co udowodni sąd) w NABU i SAP — w praktyce zlikwidowano niezależność tych ostatnich. Tak więc salto — gdy odcina się rękę, żeby nie bolał palec — zostało przez Ukrainę dobrze przyswojone. A i społeczeństwo się zbytnio nie zasmuciło: zaoszczędziło na przeglądach technicznych, a za anulowane zaświadczenia lekarskie i orzeczenia o niepełnosprawności, które odebrano tym samym prokuratorom — tylko się ucieszyło.

Jednak kiedy władza „unie­sła” rękę posłów nie nad konkretnymi podejrzanymi o „zdradę”, lecz nad instytucjami antykorupcyjnymi – Ukraińcy nie wytrzymali. Na ulice dziesiątek miast wyszła przede wszystkim młodzież, która pragnie jednego – chce zostać usłyszana i ostrzega władze, że ignorowanie jej interesów jest niedopuszczalne, mimo nieformalnego porozumienia w społeczeństwie – by nie ruszać ludzi państwowych w czasie wojny. Protesty są wymierzone w obronę instytucji, lecz skierowane przeciwko możliwym sprawcom niefortunnej decyzji, o których obelgi można przeczytać na licznych plakatach demonstrantów.

I znów, jak w 2016 roku, „mądremu narodowi” nie spodobała się nie tyle sama treść „ustawy 12414”, co sposób jej przyjęcia – kiedy w ciągu jednego dnia została ona przegłosowana na sali plenarnej, podpisana przez Przewodniczącego Rady Najwyższej i Prezydenta Ukrainy, opublikowana w „Głosie Ukrainy” i tym samym weszła w życie. Wówczas chodziło o mianowanie kumpla bez wykształcenia prawniczego na stanowisko Prokuratora Generalnego, pod którego zmieniono Ustawę Ukrainy „O prokuraturze” i którego wybór przeforsował ówczesny Gwarant, dziś będący w opozycji. Wtedy, 12 kwietnia 2016 roku, za „turborozpędem”, który dziś przypisuje się IX kadencji, zagłosowało 264 deputowanych, a 22 lipca 2025 roku – 263. Różnica jest więc niewielka – ani w liczbie głosów, ani tym bardziej w procedurze, z której skorzystali również „młodzi twarze”, których polityczne zachcianki i chęć obrony własnych interesów przeważyły nad interesami państwa – szczególnie biorąc pod uwagę dziesiątki przypadków, gdy ważne decyzje przez miesiące pozostają niepodpisanymi projektami ustaw, kurzącymi się na biurkach gwarantów największego europejskiego kraju.

Tym samym oczywiste staje się, że lekceważenie faktu, iż instytucje w cywilizacji są ważniejsze od osobistych interesów, zachcianek i „chciejstw”, doprowadziło „europejską” Ukrainę w praktyce do buntów, które wywołało nieudolne przygotowanie do „chirurgii politycznej” – mającej na celu usunięcie „wrogiej agentury” z organów antykorupcyjnych, tak by ich nie uszkodzić – lecz zakończyło się „kartonową rewolucją” i niezadowalającą reakcją zachodnich partnerów kraju.

 

Chcieli jak najlepiej, a wyszło jak zawsze gorzej

 

Zatem z „chirurgią polityczną” w Ukrainie mamy problem – i stoimy na krawędzi zniszczenia całego spektrum instytucji antykorupcyjnych, dając tym samym powód do głośnych rozmów o „zdradzie” – od Sachalinu po Brukselę i od Paryża do Waszyngtonu, nie mówiąc już o samym ukraińskim społeczeństwie. Charakterystyczne jest to, że zarówno partnerzy, jak i agresorzy reagują na ostatnie wydarzenia w Ukrainie w różny sposób: jedni przekonywali Gwaranta, by nie podpisywał „likwidacji” NABU i SAP, strasząc problemami na drodze do Europy, agresorzy zaś po prostu wstrzymali ostrzał – po co tracić rakiety i bomby, skoro zamieszanie na ruinach „rozpierduchy” działa tylko na korzyść wroga? Najzabawniejsze w tej sytuacji jest to, że niektórzy ukraińscy „analitycy” i politykierzy sugerują, że protesty przeciwko „ustawie 12414” były przez kogoś opłacone – zwłaszcza po rozdaniu broni strzeleckiej odpowiedzialnym mieszkańcom Kijowa w lutym–marcu 2022 roku.

Na samej Ukrainie, dzięki właśnie władzy ustawodawczej, skala tej „zdrady” okazała się tak duża, że umożliwiła uliczne protesty – czego nie było przez cały czas rosyjsko-ukraińskiej wojny, czyli od 2014 roku – i to mimo obowiązujących ograniczeń komendanta wojennego. Co prawda, majdanów już dawno nie było, ale „tradycje”, które w Ukrainie odradzają się co dekadę, gdy ludzie wychodzą na ulice rzucać koktajlami Mołotowa – wciąż żyją. Jednak z każdą kolejną rewolucją – jak się wydaje – wartości są jedynie doprecyzowywane, ale niewiele z tego wynika. W 2004 roku „pomarańczowa rewolucja” domagała się „Kuczmy – precz”, z nadzieją na rozbicie oligarchatu – ale tak się nie stało. W latach 2013–2014 uczestnicy „rewolucji godności” krzyczeli „ZEK – precz”, bo próbowano nas „oszukać” z europejskim wyborem. Teraz „kartonowa rewolucja” domaga się „wszystkiego – z powrotem” i „Ze – precz”. Jedną z cech wyróżniających ten ostatni bunt jest całkowity brak: „kosmonautów” (bojowych sił milicyjnych), megafonów i radiowozów, co po raz kolejny pokazało i partnerom, i wrogowi, czym różni się społeczeństwo ukraińskie – z młodzieżą na czele – która stanowiła główną masę protestujących, od paryskich chuliganów czy pojedynczych pikietantów na bagnach. Niewykluczone, że Ukraińcy są skazani na to, by zadziwiać świat – nawet w 1247. dzień krwawego oporu przeciwko Rosji.

Tego jednak nie można powiedzieć o urzędnikach – tych w statusie „drogich przyjaciół” i „założycieli” ukraińskiego kooperatywu „Ozero”, do których – jak mówią ci „co wiedzą” – Ukraińcy już się zbliżyli. I to właśnie ci, którzy praktycznie zlikwidowali instytucje antykorupcyjne, zaczęli teraz szukać sposobów, by „cofnąć bieg”.

 

Dobieramy rytm do tańca z bębnami

 

Próba cofnięcia wszystkiego z powrotem wydaje się być niemal jedynym wyjściem dla Ukrainy, która już poniosła nie tylko straty wizerunkowe i reputacyjne jako wiarygodny zwolennik demokracji na drodze do UE i NATO, ale także naraża się na trudności finansowe, które mogą nastąpić w wyniku wstrzymania pomocy ze strony sojuszników i koalicji wspierającej ją w walce z rosyjską agresją.

Dlatego „winowajcy” wraz z Gwarantem musieli ponownie spojrzeć na państwowe szale, na których z drugiej strony znajdują się nie tylko ukraińscy studenci, ale też zachodni partnerzy, którzy nie tylko zainicjowali utworzenie i częściowo finansują NABU, SAP oraz inne instytucje antykorupcyjne, lecz także wspólnie z Ukrainą kują zwycięstwo – pieniędzmi, bronią, amunicją, lekami, pomocą humanitarną itd.

Tymczasem decyzja o pilnym „ściągnięciu” posłów z urlopów, by wrócili do przycisków do głosowania nad „opracowanymi” już projektami ustaw mającymi na celu „przywrócenie” statusu NABU i SAP, z „poprawieniem funkcji” tych instytucji – tak, by żaden agent wroga nie mógł się już „prześlizgnąć” – raczej nie wydaje się trafiona. Zwłaszcza biorąc pod uwagę szereg potencjalnych przeszkód: czasowych, kworum, wyników głosowań, sytuacji na froncie itd.

Do tego należy dodać fakt, że zarejestrowano już trzy projekty ustaw: dwa poselskie – nr 13531 oraz 13531-1 – i jeden prezydencki – nr 13533. Przy czym dwa pierwsze są oznaczone jako alternatywne, natomiast ostatni – jako zgłoszony przez głowę państwa – ma status pilnego i będzie rozpatrywany jako pierwszy. W razie jego przyjęcia, stanie się on ustawą niepodlegającą dalszym alternatywom. Można sobie tylko wyobrazić, ilu „zdrad” będą jeszcze świadkami Ukraińcy podczas procesu przywracania statusu NABU i SAP – o ile w ogóle do tego dojdzie. Tymczasem przepisy nowo przyjętej ustawy nr 4555-IX są już zapisane i obowiązują w ukraińskim systemie prawnym.

Równocześnie, według opinii ukraińskiego oddziału globalnego ruchu Transparency International, na przykład – prezydencki projekt ustawy „nie rozwiązuje wszystkich systemowych problemów funkcjonowania NABU i SAP. Aby w pełni zwiększyć efektywność organów antykorupcyjnych, konieczne jest osobne opracowanie usunięcia wątpliwych mechanizmów kontrolnych oraz uwzględnienie zaleceń międzynarodowych audytorów dotyczących wzmocnienia pracy NABU. Ponadto należy wyeliminować możliwość powoływania prokuratorów do Prokuratury Generalnej i prokuratur regionalnych bez konkursu”.

I to pomimo faktu, że nawet jeśli wszystkie zaproponowane rozwiązania – z ewentualnymi poprawkami – zostaną przegłosowane w Radzie Najwyższej, to уже na dziesiątki deputowanych złożono po kilka tomów spraw właśnie od NABU i SAP, którym trzeba przywrócić status niezależnych organów antykorupcyjnych. Innymi słowy, jak zostanie przeprowadzona „chirurgia odwrotna” i czy pacjent Ukraina to przetrwa, czy też obywatele uwierzą, że tym razem intencje pokryją się z wynikiem – pozostaje nieznane. A najważniejsze – czy uda się przekonać zagranicznych partnerów o naszej szczerości, że jednak instytucje są ważniejsze niż prymitywne gadanie o „zewnętrznym zarządzaniu”, bez którego Ukraina – póki co – nie da sobie rady? Kto wie.

Z drugiej strony, czy politycy i urzędnicy kraju wreszcie zrozumieją, że każdy z nich ma prawo tylko do jednego błędu – tak jak to się dzieje w cywilizowanym świecie, niezależnie od wyjątków, z których Ukraina wciąż bierze przykład? Co więcej, czy wreszcie wyciągniemy wnioski z faktu, że „oszukiwanie” partnerów, którzy od lat wspierają Ukrainę i przekazują miliardowe transze w zamian za obietnice, które później urzędnicy i politykierzy ignorują – jest niegodne i nie przystoi krajowi, który ponoć zmierza do cywilizacji, zapisawszy w swojej Konstytucji kurs ku UE i NATO?

I na koniec: czy naprawdę warto tańczyć z bębnami wokół wykrywacza kłamstw, przez co cała Ukraina i każdy jej obywatel będą musieli przeżyć wstyd, który już w 34. roku Niepodległości obnaża instytucjonalną nieporadność państwa – z powodu niekompetencji, ignorancji, ambicji i interesów osobistych, które przez niektóre jednostki wciąż stawiane są wyżej niż dobro wspólne i interes państwa?

Jurii Kluczywskii