
Jeśli chodzi o głośno reklamowane przez Trumpa sankcje, które grozi wprowadzić, jeśli putin w ciągu 50 dni nie posłucha jego propozycji zakończenia wojny.
To raczej „straszak”. Zarówno 500%, jak i 100% — to faktycznie taryfy o charakterze zakazowym. I obecnie nie widać dużej chęci Trumpa do stosowania mechanizmów sankcyjnych.
W rzeczywistości tylko 18. pakiet sankcji, który przepchnął Unia Europejska, zawiera dość poważne szczegóły — na przykład odłączenie od systemu SWIFT 22 instytucji bankowych współpracujących z rosją. To poważna sprawa, właśnie dlatego, że w biznesie brak kodu SWIFT wzbudza niepokój i wskazuje na nierzetelność partnera. A jeśli chodzi o Trumpa — to raczej próba znalezienia atutu, którego tak naprawdę nie masz.
Zachowanie Kremla wobec Trumpa jest wręcz demonstracyjne. To, co teraz widzimy, to że w żaden sposób nie będą się starali słuchać Trumpa.
Myślę, że w planach putina jest przedłużenie wojny. Dlatego ciekawe, co się wydarzy 3 września tego roku, kiedy planowane jest spotkanie Xi Jinpinga, Trumpa i putina. Niestety, raczej będzie to zwycięstwo putina, a nie Trumpa. Trump, nawiasem mówiąc, wciąż nie otrzymał zaproszenia, podczas gdy putin już je ma.
Dlatego uważam, że Trump raczej nie użyje tej „sankcyjnej pałki”. Prezydent USA będzie się raczej starał działać przez taryfy, ale nie za pomocą mechanizmu sankcji.
Andrij Zołotariow