$ 41.61 € 43.22 zł 10.31
-4° Kijów +3° Warszawa +7° Waszyngton
Ukraińskie skarby w zamian za pomoc: co jest nie tak z pomysłem Trumpa na metale ziem rzadkich?

Ukraińskie skarby w zamian za pomoc: co jest nie tak z pomysłem Trumpa na metale ziem rzadkich?

06 lutego 2025 18:00

Ostatnio nowy pomysł Donalda Trumpa był aktywnie dyskutowany w Ukrainie. Prezydent USA oświadczył, że jest zainteresowany metalami ziem rzadkich znajdującymi się w ukraińskim podglebiu. Ameryka chce otrzymać je od Ukrainy jako zapłatę za pomoc. „Inwestujemy w was setki miliardów, więc zapłaćcie tym, co macie” - taka jest logika amerykańskiego przywódcy. 

 Prezydent Volodymyr Zelenskyy generalnie podziela to podejście. W rzeczywistości podobne rzeczy zostały wspomniane w jego wcześniej przedstawionym „planie zwycięstwa”. Jednak głowa państwa zwraca uwagę, że chodzi bardziej o minerały jako takie, a nie tylko metale ziem rzadkich. Ponadto, Zelenskyy mówi, że większość złóż znajduje się na terytoriach już okupowanych lub na tych, na których toczą się działania wojenne. Dlatego, zdaniem prezydenta, amerykańskie wsparcie jest tak ważne: aby móc zachować pozostałe złoża, a najlepiej zwrócić te zajęte przez rosję.

 Jednak cała ta rozmowa kryje w sobie pułapki i przeszkody. Czym dokładnie są „metale ziem rzadkich”? Co tak naprawdę ma Ukraina, a czego nie mamy aż tak dużo? Czy Ukraina naprawdę zapłaci za amerykańską pomoc swoimi zasobami mineralnymi? Mykyta Trachuk, komentator polityczny UA.News, wraz z ekspertami przyjrzał się tej kwestii.

Metale ziem rzadkich: co to jest?

 Metale ziem rzadkich to grupa 17 pierwiastków chemicznych, w skład której wchodzi 15 lantanowców (od lantanu do lutetu) oraz dwa pierwiastki, które są często odnoszone do tej grupy: skand i itr. Ich nazwa pochodzi od faktu, że ich zawartość w skorupie ziemskiej jest stosunkowo niska w porównaniu z innymi metalami, chociaż w rzeczywistości nie są one „ziemiami rzadkimi” w tym sensie, że są niezwykle rzadkie. Niektóre z nich mogą być nawet bardziej powszechne niż miedź czy ołów.

Termin „metale ziem rzadkich” powstał w związku z historycznymi aspektami wydobycia i przetwarzania tych metali. Często występują one w przyrodzie jako tlenki lub krzemiany, ale ich stężenie w skorupie ziemskiej jest niskie, co utrudnia ich wydobycie i rafinację.

Wydobycie metali ziem rzadkich jest dość skomplikowanym procesem. Mówiąc ściślej, ich fizyczne pozyskanie nie jest takie trudne, ale przetwarzanie i chemiczne oczyszczanie wymaga odpowiedniej infrastruktury i znacznych środków finansowych w postaci inwestycji.

Na początku należy przeprowadzić badania geologiczne w celu zidentyfikowania złóż. Następnie rozpoczyna się wydobycie, zazwyczaj metodą odkrywkową. Po wydobyciu ruda musi zostać przetworzona. Jest ona następnie oczyszczana chemicznie w celu uzyskania czystych metali, które można wykorzystać w dalszej działalności przemysłowej.

Рідкісноземельні елементи — Вікіпедія

Czy Ukraina jest naprawdę tak bogata?

 

Minerały są w rzeczywistości strategicznym zasobem kraju. Ich całkowitą potencjalną wartość szacuje się na kilka bilionów dolarów. W rzeczywistości uważa się, że produkcja przynosi dziesiątki miliardów rocznie.

Poniższe bogactwa czekają na swój czas pod ziemią:

 


  • Uran - Ukraina jest jednym z europejskich liderów pod względem rezerw uranu, który jest niezbędny do produkcji paliwa jądrowego.


 

  • Lit - jeden z kluczowych metali do produkcji baterii, również obecny w ukraińskiej ziemi.


 

  • Tytan - Ukraina posiada dość znaczne rezerwy rud tytanu, które są niezbędne dla przemysłu lotniczego i obronnego.


 

  • Grafit - ważny materiał dla przemysłu energetycznego i chemicznego.


 

  • Ruda żelaza, węgiel, mangan - wszystko jest oczywiste.


 

  • Metale ziem rzadkich - mają kluczowe znaczenie dla zaawansowanych technologii i obronności.


 



„Chcę mieć zabezpieczenie w postaci pierwiastków ziem rzadkich. Inwestujemy setki miliardów dolarów (w Ukrainę -red.). Oni mają dużo pierwiastków ziem rzadkich. A ja chcę zabezpieczenia w postaci pierwiastków ziem rzadkich, a oni są gotowi to zrobić” - powiedział dosłownie prezydent USA.

I tutaj sprawy stają się interesujące. Trump mówi konkretnie o metalach ziem rzadkich, podczas gdy prezydent Ukrainy zwraca uwagę na minerały w ogóle. I tutaj Zelenskyy ma absolutną rację, podczas gdy Trump nie. Dlaczego tak jest?

Ponieważ precyzja sformułowań i głębokie zanurzenie w zagadnieniu wyraźnie nie są najmocniejszymi stronami amerykańskiego prezydenta. Jak pokazuje praktyka, przywódca USA niezbyt często zagłębia się w pewne niuanse. Stąd biorą się w jego retoryce ogromne straty Ukrainy i rosji w wojnie, których liczby za każdym razem wahają się w granicach setek tysięcy, stąd „60 milionów rosjan zabitych w II wojnie światowej” (podczas gdy w rzeczywistości było to około 27 milionów), stąd „Hiszpania jest członkiem BRICS” itd.

Właściwie taka sama sytuacja miała miejsce z metalami ziem rzadkich w Ukrainie. Ponieważ jeśli spojrzeć na to, nie mamy zbyt wielu tych konkretnych minerałów. Gadolin, terb, cer, lantan, samar, holm, erb, dysproz, prazeodym itp. to metale ziem rzadkich. I najprawdopodobniej 99% Ukraińców nigdy wcześniej nie słyszało tych nazw. Tymczasem wiele mediów błędnie wskazuje na lit, cyrkon i inne podobne zasoby, które w rzeczywistości wcale nie są klasyfikowane jako metale ziem rzadkich.

Дональд Трамп оскорбил Владимира Зеленского — речь зашла о деньгах. Читайте на UKR.NET

Co jest nie tak z ideą wydobycia metali ziem rzadkich?

 Problem polega na tym, że Trump albo popełnił zwykły błąd, albo został wprowadzony w błąd co do rzeczywistej ilości bogactw w ukraińskim podglebiu. Wydaje się jednak, że prezydent USA miał na myśli minerały. Pośrednio potwierdzają to wypowiedzi prezydenta Zelenskyyego, który podkreślił tę kwestię. Powiedział, że nie chodzi o metale ziem rzadkich jako takie, ale o ogólne inwestycje w wydobycie wszystkich minerałów, które posiada Ukraina.

Jednak i tu pojawiają się problemy. Głównym z nich jest nieopłacalność wydobycia, zwłaszcza w warunkach wojny na pełną skalę. Aby zrozumieć sytuację, możemy użyć języka analogii i skojarzeń.

Wyobraźmy sobie, że nasz dziadek był kapitanem dalekiego rejsu i kiedyś znalazł skarb. Nie wiemy dokładnie, ile jest w nim klejnotów, ale potencjalnie bardzo dużo. Dziadek postanowił zakopać skarb na odległej wyspie na oceanie i zostawił nam przybliżoną mapę ze wskazówkami. A teraz, w trudnych czasach, pamiętamy, że potencjalnie jesteśmy bardzo bogatymi ludźmi. Musimy tylko znaleźć ten skarb zakopany gdzieś daleko w ziemi i w ten sposób rozwiązać wszystkie nasze problemy finansowe.

Brzmi łatwo, ale tylko w teorii. W praktyce, gdy zaczynamy liczyć, od razu napotykamy na trudności. Musimy bowiem znaleźć kogoś, kto da nam pieniądze, znaleźć załogę i statek, przygotować wszystkie zapasy, przepłynąć oceany, wylądować na wyspie, znaleźć odpowiednie miejsce, kopać przez długi czas, a następnie wydobyć skarb, załadować go na statek, przewieźć gdzieś indziej i sprzedać. Dopiero po tej długiej i skomplikowanej liście działań staniemy się bogaci lub przynajmniej spłacimy długi. Na oceanie roi się też od piratów, a skarby wciąż trzeba jakoś chronić.

I tak, podliczając wszystkie wydatki, wkrada się myśl: czy ten skarb naprawdę jest teraz taki ważny? Może lepiej zostawić go w spokoju, aż nadejdą lepsze czasy? Bo wysiłek i pieniądze potrzebne do odnalezienia ukrytego skarbu są zbyt duże.

Ta sama logika ma zastosowanie do krajowych minerałów, które leżą w podglebiu. Ukraina jest rzeczywiście bogata w zasoby. Niektóre z nich są już aktywnie rozwijane, ale znaczna ich część wciąż czeka pod ziemią. Na przykład, wszyscy mówią o litu i rzeczywiście mamy dość duże złoża na naszym terytorium. Jednak pod względem globalnego wskaźnika, ukraińskie rezerwy litu stanowią mniej niż 1% globalnej sumy. A główne złoża znajdują się w Donbasie, gdzie trwa wojna. Stany Zjednoczone mają znacznie większe złoża: dziesiątki milionów ton, podczas gdy my mamy tylko 500-700 000.

Jeśli spojrzymy na tytan, to rzeczywiście jest go dużo: około 20% światowych rezerw. Jednak samo wydobycie dwutlenku tytanu to tylko połowa sukcesu, jeśli nie jedna trzecia. Ruda musi być następnie przetworzona i rafinowana w celu wytworzenia tytanu. rosja, Chiny i Japonia są liderami w tej dziedzinie. Stany Zjednoczone również są w to zaangażowane, ale transport surowców z Ukrainy aż do Ameryki jest mało opłacalny. Raczej trzeba inwestować w odpowiednią infrastrukturę w Ukrainie, ale czy ktokolwiek to zrobi w warunkach wojny na pełną skalę? To pytanie retoryczne.

Kobalt, cyrkon, beryl, złoto itp. - wszystko to jest również obecne w naszym podglebiu. Ale albo w niezbyt dużych ilościach, albo znowu w postaci niezbadanych złóż, w które trzeba zainwestować dużo pieniędzy.

Sytuacja ta tworzy paradoks: z jednej strony Ukraina jest bogata w zasoby. Ich łączną ilość szacuje się na 5% światowej całości, czyli bardzo dużo. Jednak znaczna część złóż jest albo niezbadana i wymaga dużych inwestycji, albo znajduje się na terytorium okupowanym lub w strefach działań wojennych.

Надра Житомирщини приносять прибутки росіянам т державі біллорусь - 20 хвилин Житомир

Czyli tam, gdzie nikt nie zainwestuje pieniędzy przynajmniej do czasu zakończenia wojny i zaprowadzenia trwałego pokoju.

 

Minerały w zamian za wsparcie?

 Krótko mówiąc, nie: Ukraina nie zapłaci zasobami mineralnymi za broń. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Po pierwsze, zgodnie z konstytucją, nawet prezydent nie ma prawa do samodzielnego dysponowania podglebiem. Zgodnie z art. 13 ustawy zasadniczej należą one wyłącznie do narodu.

„Ziemia, jej podglebie... zasoby naturalne znajdujące się na terytorium Ukrainy, zasoby naturalne jej szelfu kontynentalnego, wyłączna (morska) strefa ekonomiczna są przedmiotem własności narodu ukraińskiego. W imieniu narodu ukraińskiego prawa właściciela wykonują organy państwowe i organy samorządu lokalnego w granicach określonych niniejszą Konstytucją” - czytamy w artykule.

Ukraińskie bogactwo może być jedynie udostępnione do użytku. Jest to jednak dość skomplikowana procedura, która ma nie tylko przeszkody prawne, ale także moralne i etyczne. Dlatego w tym przypadku najbardziej odpowiednim sposobem podejmowania decyzji jest ogólnoukraińskie referendum.

Po drugie, w kraju toczy się wojna na pełną skalę. I, jak wielokrotnie zauważyliśmy, jest mało prawdopodobne, aby poważni inwestorzy z dużymi pieniędzmi zaczęli inwestować w rozwój i wydobycie minerałów w obliczu ciągłego ostrzału i niestabilnej sytuacji. Aby było to możliwe, potrzebny jest trwały pokój - najlepiej w formie międzynarodowych porozumień prawnych dotyczących całkowitego zakończenia wojny.

Należy jednak zrozumieć, że podglebie nie jest „świętą krową”. Należy je traktować pragmatycznie. A po wojnie ukraińskie zasoby mogą stać się potencjalnym źródłem odbudowy państwa i gospodarki. Jednak błędem byłoby przekazanie zasobów mineralnych Amerykanom lub innym partnerom bez legitymizacji takiej decyzji przez naród ukraiński.

Військова підтримка США Ізраїлю не позначиться на допомозі Україні - Українська Служба

 

 Opinia ekspertów

 

Viktor Nebozhenko, politolog i dyrektor serwisu socjologicznego Ukraiński Barometr, uważa, że scenariusz, w którym amerykańskie firmy rozpoczynają wydobycie surowców naturalnych w Ukrainie, jest całkiem realny. Jednak jego zdaniem nikt tego nie zrobi w obecnej wojnie.

„Wierzę, że nie tylko obecny prezydent, ale także następny zgodzi się na to (górnictwo - red.). Najprawdopodobniej następny prezydent Ukrainy będzie tym, który opracuje politykę legalizacji wydobycia naszych zasobów. Ale na razie nikt nie zamierza niczego wydobywać. Ogólnie rzecz biorąc, jest to sposób na upokorzenie Chin, szantażowanie Chińczyków tym wszystkim - to po pierwsze. A po drugie, chciałbym przypomnieć, że istnieje ogromny zbiornik skroplonego gazu rozciągający się od obwodu zaporoskiego do obwodu białogrodzkiego. Nikt nie przyjedzie do strefy działań wojennych z żadnymi tajnymi technologiami. Ale gaz jest technologią znaną całemu światu. I to jest najlepszy sposób na sprzedaż ukraińskiego gazu pod przykrywką gazu amerykańskiego. Dlatego metale ziem rzadkich są tylko formą wejścia amerykańskich korporacji na konkurencyjne terytorium” - uważa politolog.

Jeśli chodzi o opinię społeczeństwa w tej sprawie, Nebozhenko twierdzi, że zostanie uzgodniona jakaś legalna forma wydobycia. Ekspert nie wierzy jednak w ogólnoukraińskie referendum w tej sprawie. Zwraca również uwagę na fakt, że jeśli zostanie podpisana umowa o wymianie zasobów na broń ze Stanów Zjednoczonych, będzie to oznaczać kontynuację wojny. W końcu mówimy o nowych dostawach, a nie o starych pakietach broni, które już zostały dostarczone.

Vladyslav Faraponov, dyrektor Instytutu Studiów Amerykańskich, zauważa, że Trump wydaje się nie odróżniać metali ziem rzadkich od minerałów. Ekspert postrzega sytuację w ogólnym sensie politycznym.

„Na tym etapie nie widzę żadnego problemu, ale jest bardzo mało konkretów. Nie sądzę, że będziemy bezpośrednio płacić tymi minerałami, nie. Myślę, że to może być polityczna obietnica do pewnego stopnia, że my, razem z Amerykanami, możemy wydobywać i coś z tym zrobić. Może jakaś produkcja, przetwarzanie i tak dalej.

 Po stronie ukraińskiej może to być rozwiązanie trudnej rozmowy na temat amerykańskich inwestycji. Tak więc, z grubsza rzecz biorąc, nie jest to tylko amerykańska pomoc, ale szersza strategia amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy. Oznacza to, że Ameryka poważnie wchodzi w tę historię zarówno jako państwo, jak i prywatne firmy, a tym samym ufa Ukrainie. I, oczywiście, podejmuje się ochrony własnych inwestycji... Nie wiem, jak to zrobić bez referendum. O ile wiem, te kopaliny mogą być wykorzystywane całkiem legalnie. Tak więc, oczywiście, jakiś schemat zostanie wymyślony” - powiedział Vladyslav Faraponov.

Ruslan Bortnik, politolog i dyrektor Ukraińskiego Instytutu Polityki, postrzega retorykę Trumpa jako sposób na stworzenie gwarancji rekompensaty za zasoby wydane wcześniej na Ukrainę. Oznacza to, że nowy prezydent USA, w przeciwieństwie do Joe Bidena, będzie próbował wręczyć Kijowowi swego rodzaju „czek” i przynajmniej częściowo zrekompensować koszty, które Ameryka poniosła już w ciągu tych trzech lat wojny na pełną skalę.

„To gra polityczna, w tym przeciwko Demokratom, w porównaniu z którymi Trump chce wyglądać lepiej. Jednocześnie istnieją znaczne trudności w tej grze. Po pierwsze, dwie trzecie wszystkich zasobów mineralnych jest obecnie w posiadaniu rosji. Reszta albo nie jest ekonomicznie opłacalna do zagospodarowania, albo problem polega na tym, że chodzi tylko o ocenę tych złóż.

 Nie ma infrastruktury do ich zagospodarowania, nie ma logistyki, więc musimy dużo inwestować. Historia z metalami ziem rzadkich jest generalnie bardzo niejasna. Trump odnosił się do wszystkich minerałów, które mogą być przydatne dla USA. Ponieważ w Ukrainie nie ma tak wielu metali ziem rzadkich, w porównaniu z Ameryką Łacińską lub Afryką, gdzie to wszystko jest już rozwijane” - mówi politolog.

Pan Bortnik jest przekonany, że propozycja ukraińskiego prezydenta została złożona w kontekście nadziei, że otworzy to drogę do współpracy między Kijowem a nową administracją USA.

„Co więcej, jeśli Stany Zjednoczone zainwestują w te minerały, zapewnią ich ochronę, która stanie się rzeczywistymi, a nie wirtualnymi gwarancjami bezpieczeństwa. Dlatego oczywiście w Ukrainie ta wypowiedź Trumpa jest odbierana jako bardzo pozytywny sygnał. Wydaje mi się jednak, że to wszystko jest nieco przedwczesne, że chodzi tylko o retorykę.

 Rozwój jakichkolwiek zasobów mineralnych, jakiekolwiek znaczące inwestycje... są niemożliwe do czasu zakończenia wojny, ponieważ szlaki logistyczne, szlaki energetyczne - wszystkie są zagrożone atakami, a wszelkie znaczące inwestycje w sprzęt górniczy lub zakłady wzbogacania mogą zostać zniszczone. Dlatego jest to nierealne. Jest to możliwe tylko po wojnie, oczywiście w wyniku porozumienia między kluczowymi graczami. Jednocześnie ukraińskie zasoby mineralne mogą rzeczywiście stać się bonusem, „funduszem nagród” w walce o Ukrainę, a dialog na temat ich eksploatacji może być rzeczywiście prowadzony między stronami w ramach procesu negocjacji” - podsumował Ruslan Bortnik.

корисні копалини Archives - Місто

Podsumowując, możemy powiedzieć, że jak dotąd retoryka Trumpa w tej kwestii jest dość daleka od rzeczywistości. Wydobycie większości naszych zasobów naturalnych jest obecnie bardzo trudnym zadaniem, a w niektórych miejscach fizycznie niemożliwym ze względu na okupację niektórych terytoriów. Jednak wraz z zakończeniem wojny i, w idealnym przypadku, de-okupacją naszych ziem, może to stać się rzeczywistością. Ale droga do tego wydaje się wciąż daleka.

 

Mykyta Trachuk