$ 41.31 € 47.53 zł 11.09
+10° Kijów +12° Warszawa +17° Waszyngton
Zagrożenie militarne dla Ukrainy ze strony Białorusi: rzeczywistość czy retoryka polityczna

Zagrożenie militarne dla Ukrainy ze strony Białorusi: rzeczywistość czy retoryka polityczna

11 grudnia 2024 17:46

Ostatnie wydarzenia związane z Białorusią i jej pogłębiającą się współpracą wojskową z Rosją wywołały pewne zaniepokojenie w Ukrainie. Prezydent Białorusi Alexander Lukashenko ogłosił niedawno, że otrzymał od Rosji dziesiątki głowic nuklearnych i poprosił Vladimira Putina o rozmieszczenie najnowszych systemów rakietowych Oresznik na terytorium Białorusi w ramach podpisania traktatu o bezpieczeństwie zbiorowym. Oświadczenia te zbiegły się w czasie z ogłoszeniem zakrojonych na szeroką skalę ćwiczeń wojskowych na Białorusi, które potrwają do końca 2024 roku.

Czy słowa Lukashenko to tylko polityczna retoryka, czy kryje się za nimi coś ważniejszego? Jak realne jest zagrożenie ze strony Białorusi? Czy Ukraina jest gotowa na potencjalne wyzwania? Agencja UA.News wraz z ekspertami przyjrzała się tej kwestii.

Broń jądrowa na Białorusi: sygnał polityczny czy realne zagrożenie?

Rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej na Białorusi już stworzyło nowe ryzyko eskalacji w regionie. Lukashenko twierdzi, że głowice znajdują się pod pełną białoruską kontrolą. Jednocześnie sama Moskwa podkreśla, że Rosja zachowuje rzeczywistą kontrolę, a każde użycie głowic wymaga zgody Moskwy.

“Przywiozłem tu głowice nuklearne. Ponad tuzin z nich. Wiele osób pisze, że to żart, że nikt nic nie przywiózł... Przywieźliśmy. A to, że mówią, że to żart, oznacza, że to przegapili. Nawet nie zauważyli, jak je (rakiety - red.) tu przywieźliśmy” - powiedział Lukashenko.


Prezydent Białorusi zagroził użyciem broni jądrowej, jeśli jakikolwiek kraj przekroczy granicę i dokona agresji na Mińsk. W ten sposób rzekomo ostrzegł swoich “wrogów, przyjaciół i rywali”.

“Nie będę patrzył - broń jądrowa czy inna. Uzgodniliśmy to z Rosjanami jeszcze zanim zwrócili nam broń jądrową. Nie broń, którą im daliśmy. To była broń strategiczna. To jest taktyczna broń jądrowa” - powiedział prezydent Białorusi.

Taktyczna broń jądrowa, w tym głowice o wydajności do 100 kiloton, jest przeznaczona do użycia bojowego przeciwko określonym celom wojskowym, a nie do uderzeń strategicznych. Jednak ich rozmieszczenie na Białorusi znacznie skraca czas reakcji krajów sąsiednich, w tym Ukrainy. Wywiera to presję psychologiczną zarówno na ukraińskich przywódców, jak i na Zachód.

W rzeczywistości pod rządami Lukashenko Białoruś stała się państwem “półjądrowym”. Nie wiadomo na pewno, czy białoruski dyktator faktycznie posiada kody do wystrzeliwania pocisków nuklearnych, czy też prawo to pozostaje w gestii Kremla. Bardziej prawdopodobne jest to drugie, ale w każdym razie mało kto chce to sprawdzić w praktyce.

Ta sama praktyka dowodzi, że najczęściej prezydent sąsiedniego kraju więcej mówi niż działa. Jest mało prawdopodobne, aby Lukashenko jako pierwszy nacisnął “czerwony guzik” i rozpoczął wojnę nuklearną. Wydarzenia ostatnich lat pokazują, że stara się on trzymać z dala od wojny w Ukrainie, z jednej strony pomagając Rosji jako sojusznik, a z drugiej nie uczestnicząc bezpośrednio w agresji.

Rosyjski Oresznik na Białorusi

System rakietowy Oresznik jest najnowszym osiągnięciem Rosji, zdolnym do rażenia na duże odległości. Oczekuje się, że pierwsze takie rakiety mogą pojawić się na Białorusi w 2025 roku, dając Ukrainie i jej partnerom czas na przygotowanie. Chociaż skuteczność tych pocisków nie jest jeszcze pewna, ich potencjalne pojawienie się w pobliżu granic Ukrainy stanowi wyzwanie, zwłaszcza dla północnych regionów naszego kraju. Przypomnijmy sobie przecież uderzenie na Dniepr 21 listopada, kiedy to obrona przeciwlotnicza nie była w stanie poradzić sobie z nową rakietą.

Lukashenko powiedział, że dla Oresznika przygotowano już około 30 miejsc, zlokalizowanych „niedaleko potencjalnych celów”. Według białoruskiego przywódcy te systemy rakietowe są potężnym środkiem odstraszającym.

“Jeśli mamy... tak potężną broń, to zanim przyjadą do nas z czołgami, które Polacy kupują tam z Korei do Ameryki i innymi transporterami opancerzonymi, rakietami, pomyślą dwa razy. Bo odpowiedź będzie poważna. Na tę broń naprawdę nie ma “antidotum”. Nie można jej przechwycić, zestrzelić i tak dalej” - powiedział Lukashenko.

Istotnym ryzykiem jest to, że systemy te mogą być wykorzystywane do zastraszania zarówno Ukrainy, jak i innych sąsiadów Białorusi, takich jak Polska i Litwa. W rzeczywistości to przede wszystkim Warszawie i Wilnu Lukashenko nieustannie publicznie grozi. Tym samym Białoruś staje się swoistą platformą demonstracji rosyjskiej potęgi militarnej - nie tylko wobec Ukrainy, ale także wobec Mińska i najbliższych sąsiadów Moskwy na zachodzie.

Ćwiczenia wojskowe na Białorusi: czy istnieje zagrożenie?

Obecnie na Białorusi ogłoszono ćwiczenia wojskowe w połączeniu z Rosją, które potrwają do końca roku. Taka aktywność może być wykorzystywana do ukrywania przygotowań do agresywnych działań, jak miało to miejsce w 2022 roku. Jednak analiza wydarzeń pokazuje, że ćwiczenia te najprawdopodobniej mają na celu przećwiczenie scenariuszy obronnych i zademonstrowanie możliwości wojskowych Państwa Związkowego Białorusi i Rosji.

Według eksperta wojskowego Valeriya Romanenko, hipotetyczny agresywny potencjał Białorusi nie powinien być całkowicie niedoceniany. Nie należy go jednak również przeceniać.

“Biorąc pod uwagę, że Białoruś jest faktycznie zależna od Rosji i jest wasalem, a atak na nas został rozpoczęty z terytorium Białorusi w 2022 roku, niebezpieczeństwo nie jest wykluczone... Powinniśmy raczej zapytać Wywiad Obronny Ukrainy (GUR), który ma dokładniejsze szacunki dzięki różnym środkom radiowym, agenturalnym i innym. To, co można uzyskać z mediów... nie daje tak jednoznacznej oceny” - powiedział Romanenko.

Ćwiczenia mogą w rzeczywistości służyć ćwiczeniu koordynacji między wojskami rosyjskimi i białoruskimi. Jest to często celem wszelkich ćwiczeń wojskowych między dwiema lub więcej armiami. Jednak rzeczywista gotowość sił białoruskich do operacji bojowych przeciwko Ukrainie pozostaje wątpliwa: istnieją pytania dotyczące ich zdolności bojowych i braku rzeczywistego doświadczenia bojowego - pomimo instrukcji od “wagnerowców”.

Volodymyr Fesenko, politolog i szef Centrum Stosowanych Studiów Politycznych Penta, jest raczej sceptyczny wobec militarystycznej retoryki Lukashenko. Według eksperta wszystko to jest częścią informacyjnej i psychologicznej operacji specjalnej Kremla i jego satelity na Białorusi. Co więcej, politolog twierdzi, że ta gra wcale nie jest skierowana przeciwko Ukrainie.

“Lukashenko nie jest niezależnym graczem. Nie może samodzielnie użyć ani broni nuklearnej, ani Oresznika... Te oświadczenia są przechwałkami mającymi na celu podniesienie statusu Lukashenko. Putin pozwala mu bawić się w niezależność, ale nadal nie będzie w stanie samodzielnie wystrzelić żadnej z tych rakiet. A cała ta gra... jest wymierzona w Zachód. To spektakl, operacja informacyjna i psychologiczna mająca na celu zastraszenie Zachodu... Dla Ukrainy to nie ma znaczenia. Nie ma dla nas różnicy, czy jesteśmy atakowani z Białorusi, czy z Astrachania. Lukashenko odgrywa rolę, która została napisana na Kremlu... To wszystko. Nie ma bezpośredniego zagrożenia ze strony Białorusi” - powiedział Fesenko.

Przyczyny aktywizacji Lukashenko

Nasilenie wojowniczej retoryki publicznej Alexandra Lukashenko można tłumaczyć kilkoma czynnikami.

  1. Chęć wzmocnienia swojego statusu. Biorąc pod uwagę zależność od Rosji, Lukashenko demonstruje lojalność wobec Kremla, wykorzystując wspólne inicjatywy i narracje w celu utrzymania władzy. Jednocześnie stara się ugruntować swoją pozycję jako odrębnego ośrodka władzy, w tym władzy wojskowej, zwłaszcza w przededniu wyborów prezydenckich.



  1. Presja psychologiczna na Ukrainę i Zachód. Głośne oświadczenia o broni nuklearnej i rozmieszczeniu nowych systemów uzbrojenia są często narzędziem gry politycznej w celu zastraszenia przeciwników i wzmocnienia pozycji negocjacyjnych.

  2. Odwrócenie uwagi. Podczas gdy Rosja koncentruje swoje siły we wschodniej i południowej Ukrainie, Białoruś może działać jako czynnik destabilizujący na północy. Ukraińskie siły zbrojne są zmuszone do reagowania poprzez ciągłe utrzymywanie grupy wojskowej na granicy z sąsiednim państwem.


Ruslan Bortnik, politolog i dyrektor Ukraińskiego Instytutu Polityki, jest przekonany, że retoryka Lukashenko wynika z trzech powodów: bliskości wyborów, chęci “dopasowania się” do Zachodu i gry pod interesy Rosji.

“Po pierwsze, przypomnę, że wybory Lukashenko już wkrótce... I oczywiście jest to retoryka militarystyczna, demonstracja „silnej ręki”. Ma na celu przekonanie białoruskiego społeczeństwa, że Batka jest silniejszy niż kiedykolwiek, jest jedynym przywódcą i powinni przyjść głosować, ponieważ nie ma innej alternatywy. Po drugie, jest to chęć sprowokowania Zachodu i nawiązania dialogu jako uczestnik polityki międzynarodowej, pokazania się jako zainteresowana strona, która ma wpływ na wojnę rosyjsko-ukraińską. A trzeci to presja na granicę, która stwarza warunki do przechowywania ukraińskich rezerw na tym obszarze... To gra w interesie Rosji” - uważa Bortnik.

Czy możliwy jest udział Białorusi w wojnie przeciwko Ukrainie?

Pomimo współpracy z Rosją, bezpośredni udział białoruskich wojsk w wojnie przeciwko Ukrainie pozostaje mało prawdopodobny. Zostało to wielokrotnie stwierdzone zarówno przez GUR, jak i Państwową Służbę Graniczną. Głównymi czynnikami odstraszającymi są

  • Niezadowolenie wewnętrzne. Ludność Białorusi nie popiera bezpośredniego udziału w wojnie i generalnie ma negatywny stosunek do rosyjskiej „SVO”, co może spowodować niestabilność polityczną.

  • Ograniczony potencjał wojskowy. Białoruska armia nie jest jeszcze gotowa do agresji na pełną skalę, zwłaszcza bez znaczącego wsparcia ze strony Rosji, której główne siły są już w Ukrainie.

  • Presja międzynarodowa. Udział w wojnie będzie oznaczał zaostrzenie sankcji wobec Mińska, co dodatkowo pogorszy sytuację gospodarczą w kraju.


Ukraina, według oficjalnych doniesień, cały czas podejmuje kroki w celu wzmocnienia obrony swojej północnej granicy. Główne wysiłki koncentrują się na wzmocnieniu struktur inżynieryjnych, rozmieszczeniu jednostek obrony terytorialnej i przygotowaniu rezerw. Ponadto stale monitorowana jest aktywność wojsk białoruskich.

Analityk polityczny Ruslan Bortnik uważa, że atak Białorusi na pełną skalę jest prawie nierealny. Zauważa jednak, że Mińsk jest już zaangażowany w wojnę, choć nie bezpośrednio, ale pośrednio.

“Białoruskie rezerwy, zasoby i zdolności wojskowe są już wykorzystywane w wojnie. Białoruski kompleks wojskowo-przemysłowy pracuje na rzecz wojny, bazy wojskowe i infrastruktura Białorusi są również wykorzystywane przez Federację Rosyjską... Jeśli wojna będzie trwać, prędzej czy później Rosja spróbuje ponownie przejąć Kijów pod względem wojskowym. A wtedy inwazja z Białorusi może się powtórzyć... Nie stanie się to w ciągu najbliższego roku, ale jeśli wojna będzie trwać... prawdopodobieństwo takiego scenariusza wzrośnie” - podsumował Bortnik.

Podsumowując, można założyć, że sytuacja wokół Białorusi jest częścią szerszej strategii Rosji mającej na celu wywarcie presji na Ukrainę i Zachód. Pomimo oświadczeń Lukashenko, realne zagrożenie ogranicza się obecnie do pokazu siły i prób stworzenia atmosfery niestabilności i nieprzewidywalności.

Ukraina powinna zachować czujność, wzmocnić swoją obronę i współpracować z międzynarodowymi partnerami w celu powstrzymania ewentualnych prowokacji. Przydatne będą również bezpośrednie kontakty między Kijowem a Mińskiem: w przeciwieństwie do Rosji, stosunki dyplomatyczne między Ukrainą a Białorusią nie zostały jeszcze zerwane i nie należy zaniedbywać tej drogi komunikacji.

Mykyta Trachuk