$ 40.71 € 43.92 zł 10.21
+27° Kijów +18° Warszawa +33° Waszyngton
Podczas startów na rosjan spadło do 40 bomb, ale intensyfikują oni ostrzał Ukrainy: uderzają za pomocą FABam 3000

Podczas startów na rosjan spadło do 40 bomb, ale intensyfikują oni ostrzał Ukrainy: uderzają za pomocą FABam 3000

01 lipca 2024 19:57

Bomby o różnych modyfikacjach, które stały się główną bronią uderzeniową rosjan do niszczenia ukraińskich pozycji obronnych i ludności cywilnej w Charkowie, Zaporożu i innych miastach na linii frontu, okazały się tak niekontrolowane, że niektóre z nich nawet nie dotarły do Ukrainy, ale spadły bezpośrednio na rosję.

Washington Post (WP) uzyskał dokumenty z Miejskiego Departamentu Sytuacji Nadzwyczajnych w Biełgorodzie, które wykazały, że co najmniej 38 bomb spadło w obwodzie białogrodzkim między kwietniem 2023 a kwietniem 2024 roku. Chociaż większość z nich nie wybuchła, doszło do kilku potężnych eksplozji, które spowodowały zniszczenia i ofiary.

Przeczytaj, jak rosja zareagowała na ataki "swoich" i jak armia putina zwiększa liczbę nowych trzytonowych bomb zrzucanych na ukraińskie pozycje.

 

Nie dotarły do Ukrainy

Większość bomb została odkryta przez lokalnych mieszkańców - leśników, rolników lub mieszkańców wsi w pobliżu Biełgorodu, pisze WP. Co najmniej cztery bomby spadły na Biełgorod, centrum regionalne z populacją około 400 000 osób. Siedem kolejnych znaleziono na przedmieściach. Największa liczba bomb - 11 - spadła w przygranicznym rejonie Grajworon, z których części nie udało się odzyskać z powodu "trudnej sytuacji operacyjnej".



Lokalne władze zwykle milczały na temat incydentów, zgłaszając jedynie "wypadki", obwiniając ukraiński ostrzał lub po prostu twierdząc, że w okolicy doszło do kilku eksplozji.

Jedno z pierwszych zarejestrowanych bombardowań Biełgorodu miało miejsce w kwietniu 2023 roku, kiedy rosyjska bomba eksplodowała i spadła bezpośrednio na ulicę, tworząc krater o szerokości 65 stóp, rozbijając okna i wyrzucając zaparkowane samochody na dachy budynków. Uderzenie nastąpiło jednak w nocy i nie odnotowano żadnych obrażeń. Dzień później znaleziono drugi niewybuch bomby, który utknął w ziemi na głębokości 23 stóp (7 m - red.).

W tym czasie rosyjskie wojsko przyznało, że eksplozja była spowodowana "przypadkowym uwolnieniem amunicji lotniczej" z rosyjskiego myśliwca bombardującego Su-34. Później potwierdzono, że była to bomba lotnicza FAB-500 o wadze 500 kg.

4 maja kolejna bomba spadła na Biełgorod, raniąc siedem osób i uszkadzając ponad 30 domów w małej wiosce. W tym czasie niektóre media donosiły, że była to również bomba FAB-500. Gubernator Vyacheslav Gladkov powiedział tylko, że "doszło do eksplozji".

12 maja kolejna eksplozja zniszczyła kilka pięter budynku mieszkalnego w Biełgorodzie, zabijając 17 osób. Rosyjskie wojsko obwiniało ukraiński pocisk rakietowy, podczas gdy Conflict Intelligence Team, rosyjska grupa badawcza specjalizująca się w dochodzeniach typu open source, stwierdziła, że wideo z miejsca zdarzenia wskazuje, że był to wynik kolejnej przypadkowej eksplozji FAB-500 lub nieautoryzowanego pocisku przeciwlotniczego z rosyjskiej obrony powietrznej.

15 czerwca w mieście Szebekino niedaleko Biełgorodu doszło do eksplozji, w wyniku której zawaliła się część pięciopiętrowego budynku, zabijając co najmniej pięć osób. Prawdopodobnie był to kolejny zamach bombowy.

Według WP, zgodnie z własnymi obliczeniami Astry, w ciągu ostatnich czterech miesięcy rosja przypadkowo zrzuciła ponad sto bomb na swoje terytorium, a także na okupowane przez rosję obszary we wschodniej Ukrainie.



Bomby zamiast rakiet

rosja dostosowała duże zapasy radzieckich niekierowanych bomb do współczesnych działań wojennych, wyposażając je w systemy naprowadzania znane jako UMPK - tanie chowane skrzydła i systemy nawigacyjne. Pozwala to rosyjskim samolotom Su-34 i Su-35 na wystrzeliwanie ich z odległości około 70 km, która jest poza zasięgiem większości ukraińskich systemów obrony powietrznej, czytamy w artykule.

Publikacja WP podaje, że przypadkowe zrzuty bomb spowodowane zawodnymi systemami naprowadzania stanowią od 4 do 6 procent. Fakt, że większość bomb, których systemy naprowadzania zawodzą, nie detonuje, gdy spadają na terytorium rosji, sugeruje, że istnieje jakiś rodzaj odpornego systemu, który powstrzymuje je przed eksplozją w takich przypadkach.

Chociaż nie są tak dokładne jak pociski manewrujące i często nie trafiają w cel, bomby planistyczne powodują znaczne szkody ze względu na swoją siłę wybuchową. Wywierają one dodatkową presję na naziemną obronę powietrzną Ukrainy i odegrały ważną rolę w zniszczeniu Awdijiwki przez rosję.

"Broń ta pozwala rosji uzupełnić niewystarczające zapasy pocisków taktycznych wystrzeliwanych z powietrza i uniknąć stosowania bomb swobodnego spadania, które narażają pilotów na większe ryzyko zestrzelenia" - czytamy w niedawnej analizie Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych.

WP przypomina, że pod koniec marca rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło produkcję nowej, cięższej wersji FAB-3000, która waży dwa razy więcej niż poprzednie modele. Zrzut takiej supermocnej bomby odnotowano 21 czerwca w pobliżu wsi Lipcy w obwodzie charkowskim.

Ministerstwo poinformowało również, że produkcja lżejszych bomb FAB-500 i FAB-1500 została znacznie zwiększona. Odnotowano już niewypały nowych ogromnych FAB-3000. 29 czerwca jeden z nich rozbił się na pustym polu w pobliżu Szebekino i eksplodował, ale nie było ofiar, podała Astra.

Amerykańska publikacja WP zauważa, że najlepszą obroną Ukrainy przed takimi bombami jest system przeciwlotniczy Patriot, który może zniszczyć rosyjski samolot, zanim zbliży się do zrzucenia bomby, ale brakuje takich systemów.



Więcej o FAB-3000

FAB-3000 to trzytonowa bomba o dużej sile wybuchu, która była używana przez Siły Powietrzne ZSRR od 1946 r. Rosyjskie media podały, że rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy wznowił masową produkcję tych bomb od lutego 2024 roku.

Po raz pierwszy ich użycie odnotowano w obwodzie charkowskim.

"rosjanie użyli dwóch bomb lotniczych FAB-3000 z modułem UMPK we wsi Lipcy w obwodzie charkowskim. Jest to pierwsze zarejestrowane użycie tych bomb w wojnie na pełną skalę. FAB-3000 waży 3 tony i ma 1,2-tonową głowicę bojową. Liptsy są bronione przez 13 Brygadę Gwardii Narodowej "Karta" i pierwszy FAB-3000 uderzył w ich strefę obronną", poinformował kanał Telegramu Bawełna.

Pojawiły się również inne filmy, na których rosjanie używają nowej modyfikacji FAB 3000 M54 na pozycjach naszych żołnierzy.



Komentując wideo, Oleksandr Kovalenko, wojskowy i polityczny obserwator grupy Opór Informacyjny, napisał: "FAB ma niską celność i nie trafia w cel, ale ze względu na dużą moc, ta wada jest niwelowana przez niszczycielski efekt fali uderzeniowej. Używanie FAB-3000 M54 przez rosyjskich okupantów staje się systematyczne i regularne. Stanowi to bezpośrednie zagrożenie dla naszych fortyfikacji i linii obronnych".



W czerwcu bomby FAB-3000 M-54 zostały również zrzucone w pobliżu Nowego Jorku, w sektorze toreckim, podczas gdy wcześniej były one zrzucane tylko w Lipcy i Wołczańsku.

Według ArmyInform, bomby te mogą być teraz przenoszone przez samoloty: Su-34; Tu-22M3 - 6 bomb, ale według ekspertów lotniczych w rzeczywistości zabiorą na pokład 3, o masie brutto 20 ton, pod warunkiem, że zbiorniki paliwa będą wypełnione do połowy; Tu-160M - może zabrać na pokład 45 ton ładunku, czyli 15 takich bomb.

"Ale jak dotąd mają tylko dwa takie bombowce, a według niektórych doniesień przygotowywany jest trzeci" - mówią eksperci.

Zestrzelenie ich w powietrzu jest dość trudne, ponieważ prędkość takiej bomby wynosi 150 m/s, więc jedyną rzeczą, która może im przeciwdziałać, jest system Patriot. Ale cena jednego pocisku to około 1 200 000 USD, a cena bomby to około 60 000 USD. Jeśli rosjanie zaczną ich masowo używać, nie będzie wystarczającej liczby pocisków, ponieważ oprócz tych bomb istnieje wiele innych celów, czytamy w artykule.

Portal cytuje oficera Sił Zbrojnych Ukrainy, który mówi, że zestrzelenie takiej bomby wiąże się z wieloma czynnikami: "Można trafić ją tak, że eksploduje w powietrzu. Można uszkodzić łańcuch ładujący zapalnik i bomba spadnie jak kamień. Można zrobić w niej dziury, ale i tak spadnie i wybuchnie. Najlepszym sposobem na radzenie sobie z nimi jest więc niszczenie transporterów. Na lotniskach, w powietrzu - gdziekolwiek.

Faktem jest, że zasięg takiej bomby jest wielokrotnością dziewięciu. Czyli z wysokości 1 km może przelecieć 9 km. Z wysokości 10 000 metrów - do 90 km. Na wysokości 10 000 metrów nasze Patrioty mogą trafić w samolot, więc wróg będzie działał z pewną ostrożnością - pamiętajmy, jak 19 kwietnia 2024 roku zestrzelono rosyjski Tu-22M3. Dlatego istnieje pewne zagrożenie ze strony rosjan, ale nie jest to powód do paniki".