Wprowadzenie europejskich sił pokojowych w Ukrainę jest teoretycznie możliwe.
Ale tylko w trzech kluczowych scenariuszach.
Pierwszy scenariusz zakłada osiągnięcie porozumienia między Europą a USA oraz maksymalne zaostrzenie relacji między Zachodem a rosją – czyli de facto „półbezpośrednią” wojnę między nimi. W takim przypadku wojska europejskie, wspierane przez amerykańskie lotnictwo i wywiad, mogłyby wkroczyć na prawobrzeżną Ukrainę, aby odciążyć ukraińskie jednostki, które mogłyby zostać przerzucone na linię frontu. Oznaczałoby to straty, ponieważ rosja by je atakowała. Zachodnie rządy musiałyby przygotować opinię publiczną, potrzebna byłaby niezwykła eskalacja i załamanie procesu negocjacyjnego, by taki scenariusz stał się rzeczywistością.
Drugi scenariusz możliwy jest w przypadku nagłego pogorszenia sytuacji militarnej dla Ukrainy – gdyby rosyjska armia szybko posuwała się naprzód, zajmując wschodnią i centralną część kraju. Wówczas wojska zachodnie mogłyby zostać wprowadzone na teren zachodniej Ukrainy. To faktycznie oznaczałoby podział kraju.
Trzeci scenariusz to wariant negocjowany. Jeśli jednak dojdzie do podpisania porozumienia pokojowego i Ukraina nieformalnie znajdzie się w różnych strefach wpływów, a rosję zadowolą ustępstwa, na które zdecyduje się Zachód, oraz zostanie osiągnięte stabilne porozumienie, które będzie akceptowalne dla Moskwy, wówczas rosja może zgodzić się na obecność wojsk europejskich na przykład na prawobrzeżnej lub zachodniej Ukrainie jako czynnika stabilizującego. Będzie to związane z faktem, że wewnątrz Ukrainy mogą rozpocząć się burzliwe procesy polityczne, które zagrożą stabilności wewnętrznej.
Ogólnie rzecz biorąc, na ten moment prawdopodobieństwo wprowadzenia europejskiego kontyngentu pokojowego w Ukrainę w najbliższych latach pozostaje niskie. Szacunkowe prawdopodobieństwo wynosi około 20%, nie więcej.
Rusłan Bortnyk
