Organizacja pozarządowa Zemliachky dostarczyła mundury wojskowe, hełmy i kamizelki kuloodporne dziesiątkom tysięcy ukraińskich obrończyniom. Zemliachky zapewnia również rehabilitację dla weteranek i obrończyń oraz promuje kulturę „kobiety w wojsku” w Ukrainie i na całym świecie. Współzałożycielka organizacji pozarządowej „Zemliachky” Ksenia Drahaniuk w wywiadzie dla UA.NEWS opowiedziała historię powstania organizacji, wyjaśniła, dlaczego mundury wojskowe wykonane według kobiecych wzorów są podstawą, a także podzieliła się szczegółami współpracy i planami na przyszłość.
Czy możesz opowiedzieć nam o wydarzeniu ORA CHARITY MARKET, podczas którego razem z Khrystyną Horniak zbierałyście fundusze na szycie kobiecych mundurów? Jak się poznałyście i dlaczego wybrałaś Khrystynę na swoją ambasadorkę?
Ksenia Drahaniuk: Wydarzenie zostało zorganizowane przez zespół Khrystyny Górniak. Khrystyna i ja jesteśmy przyjaciółkami od roku, poznałyśmy się na poprzednim letnim ORA Charity Market.
Od tego czasu Khrystyna stała się ambasadorką organizacji Zemliachky i zaczęła wspierać nasze działania. Nieustannie organizuje zbiórki pieniędzy i inicjatywy charytatywne. A teraz stworzyła cały Charity Market, aby wspierać nasze obrończynie. To bardzo fajne. Khrystyna jest doskonałym przykładem ukraińskich kobiet na froncie domowym, które nie są obojętne, aktywne i robią wiele, aby wspierać naszych obrończyń na froncie.
Na rynku charytatywnym ORA zebraliśmy ponad 230 000 UAH na zakup kompletu damskich mundurów wojskowych, który składa się z 5 elementów: ubexu, spodni, koszulki, polaru i kurtki. Taki zestaw kosztuje 8000 hrywien. Szyjemy go w regionie Charkowa - to nasi partnerzy od 2022 roku, którzy produkują wszystkie niezbędne ilości w najlepszej jakości. Na początku wiele fabryk mówiło: „Tak, możemy uszyć wszystko”. A potem, po otrzymaniu wzorów, odmówili - faktem jest, że wzory damskie są znacznie bardziej skomplikowane i różnią się od męskich.
Czy mogłabyś podzielić się historią organizacji Zemliachky? Jak zaczęliście pomagać obrończyniom?
Ksenia Drahaniuk: Nasza organizacja pomaga kobietom w Siłach Obronnych od marca 2022 roku.
Zaczęliśmy to robić dzięki siostrze mojego męża, Nastii, która wstąpiła do Sił Obronnych. W cywilu była marketingowcem, ale 24.02.2022 r. wzięła plecak i poszła do terytorialnego centrum rekrutacyjnego, wstąpiła do Sił Zbrojnych wraz z mężem Viacheslavem. Niestety, Viacheslav zginął na froncie rok temu, a teraz Nastia jest weteranem, z tego powodu została zdemobilizowana. Nasza organizacja zaczęła wspierać obrończynie poprzez Nastię. Najpierw zamknęliśmy prośbę jej siostry, potem zaczęliśmy zamykać prośby jej sióstr, z którymi służyła, i tak wszystko się rozrosło.
Przed inwazją na pełną skalę prowadziłam projekt telewizyjny „Rodaczki”, w którym opowiadałam o kobietach wykonujących nietypowe dla społeczeństwa zawody. Na przykład właścicielka warsztatu kowalskiego, kowalka lub piłkarka, która jest mistrzynią świata. A wraz z wybuchem wojny na pełną skalę, kiedy stworzyliśmy organizację, zdecydowaliśmy się również nazwać ją Zemliachky, ponieważ była to logiczna kontynuacja mojego cywilnego projektu.
Rozmawialiśmy o kobietach w wojsku poprzez wywiady i małe historie portretowe, podróżowaliśmy na linię frontu. A teraz nadal publikujemy te historie na stronie Instagram Zemliachky Ukrainian Front. Mamy również kanał YouTube o nazwie Zemliachki Ukrainian Front, który zawiera wywiady wideo z obrończyniami. Aktywność w przestrzeni medialnej pomaga nam rozwijać kulturę „kobiet w wojsku” i zbierać fundusze na to, co robimy.
Jakie są najczęstsze prośby obrończyń, z którymi się spotykasz?
Ksenia Drahaniuk: Każda prośba kierowana do nas przez kobietę-żołnierza jest indywidualna.
Niektóre potrzebują tylko munduru, inne munduru, pancerza, hełmu i wszystkiego od A do Z (na przykład dla tych, które wróciły z niewoli lub których wszystko zostało spalone z powodu incydentu). Sytuacji jest wiele, a my odpowiadamy na wszystkie indywidualne prośby. Całe zaopatrzenie kupujemy w Ukrainie. Sami szyjemy mundury dla naszych obrończyń.
Kiedy zaczęliśmy wysyłać zaopatrzenie dla obrończyń, w Ukrainie nie było mundurów dla kobiet. Opracowaliśmy wzory w Użhorodzie, gdzie znajduje się fabryka o nazwie Parada. W tej fabryce, dzięki dyrektor Myroslavie, wspólnie z obrończyniami za darmo opracowaliśmy wzory mundurów damskich. Potem, oczywiście, mundury zostały ulepszone, ponieważ doskonałość nie ma granic.
Dlaczego ważne jest, aby obrończynie mieli mundur wykonany według kobiecych wzorów?
Ksenia Drahaniuk: Kobiece mundury, które są dopasowane do kobiecej sylwetki, są niezwykle ważne. Podczas wykonywania misji bojowej ważne jest, aby mundur i amunicja nie kolidowały z ciałem. Ważne jest, aby nic Cię nie uciskało ani nie przygniatało, abyś się o nic nie potknęła itp.
Jakość materiału również ma znaczenie. Ponieważ jeśli materiał jest kiepski, nie ogrzewa cię zimą, a latem powoduje jedynie pocenie się - rodzaj efektu cieplarnianego. Wszystkie te impregnacje tkanin przed szybkim spalaniem są ważne. Mieliśmy przypadki, w których dziewczyny pisały: „Dziękujemy! Nasz samochód został uderzony, wszystko się zapaliło, ale mundur, który miałam na sobie, nie zapalił się”. Gdyby to był zły materiał syntetyczny, zapaliłby się i zostałbyś ranny. Takie momenty są bardzo ważne. Bierzemy to pod uwagę podczas projektowania naszych mundurów.
Mundury, które wysyłamy do wojska, są dostosowane do kobiecej anatomii ciała, wykonane z wysokiej jakości tkanin i pod ścisłym nadzorem obrończyń. Mówią nam, że potrzebujemy kieszeni tutaj, ale nie tam; potrzebujemy zamka błyskawicznego tutaj, ale potrzebujemy go krótszego lub dłuższego.
Jak przebiegają spotkania organizacji pozarządowej Zemliachky?
Ksenia Drahaniuk: Ludzie mogą dołączyć do wsparcia Zemliachky każdego dnia, ponieważ nasza praca jest systematyczna. Nie mamy sytuacji, w której zamknęliśmy zbiórkę i koniec. Zbieramy codziennie. Ponieważ każdego dnia otrzymujemy około 150 próśb, a każdego dnia zamykamy około stu z nich. Czasami zamykamy wszystkie wnioski na raz, w zależności od naszych możliwości i zdolności. Dlatego potrzebujemy funduszy dla naszej organizacji codziennie i w dużych ilościach.
Ilu obrończyniom pomogliście do tej pory?
Ksenia Drahaniuk: Od początku lata zamknęliśmy już ponad 20 000 indywidualnych wniosków na kwotę ponad 210 mln UAH. Indywidualną prośbą może być mundur, zbroja, hełm lub po prostu mundur.
Wielokrotnie pomagamy wielu dziewczętom. Obrończynie regularnie przychodzą do nas z wielu powodów - zmiany pory roku lub potrzebują nowego zestawu, ponieważ poprzedni jest pokryty krwią, podarty lub spalony. Nieustannie odpowiadamy i zamykamy wszystkie te zgłoszenia. Nie mamy limitu, że pomogliśmy danej osobie raz i koniec.
Obrończynie przychodzą do nas tyle razy, ile jest to konieczne. Cieszymy się, że żyją, są zdrowi i możemy im pomagać i wspierać ich w przyszłości.
Mundury wojskowe dla kobiet to podstawa. Jak myślisz, dlaczego rząd tak długo nie zajął się tą kwestią?
Ksenia Drahaniuk: Przepisy na szczeblu państwowym, które uwzględniają anatomię kobiet, są już zintegrowane i wdrożone. Państwo opracowało już wzory mundurów dla kobiet i zaczęło wysyłać pierwsze zestawy. Obrończynie mówią nam, że już otrzymują pierwsze zestawy.
Ale w Siłach Obronnych służy około 67 000 kobiet. I potrzeba więcej niż jednego zestawu mundurów, musi nastąpić zmiana. Jest to duża ilość i nie można jej tak szybko rozprowadzić.
Modele wydawane przez państwo nie docierają tak szybko do najbardziej odległych punktów linii frontu. Mundury najpierw docierają do dużych miast, do centrów dystrybucyjnych, a następnie są rozprowadzane - to długi proces. I to jest właśnie biurokracja. Bez względu na to, jak bardzo chcemy, aby zniknęła, nadal istnieje. I to jest normalne.
Dla porównania, Stanom Zjednoczonym zajęło ponad 50 lat od momentu, w którym zaczęły projektować mundury dla kobiet, do momentu, w którym zaczęły je wydawać obrończyniom. A dziś otrzymujemy nawet listy od niektórych amerykańskich żołnierzy, którzy chcą ukraińskich mundurów dla siebie. To pokazuje, że nie wszystko jest idealne z mundurami kobiecymi w Ameryce.
Jestem przekonana, że rozwijając tę kulturę w Ukrainie, tak naprawdę rozwijamy ją na świecie. Niestety, mamy takie tragiczne doświadczenie, ale jest ono unikalne w skali światowej. Kiedy kobiety ze stanowisk cywilnych, i wiele kobiet w ogóle, są nie tylko w wojsku, ale są również zaangażowane w bezpośrednie operacje bojowe. To zjawisko jest motywacją dla naszych zagranicznych partnerów i odpowiednich krajów. Dlatego rozwijając się tutaj, rozwijamy cały świat.
Czy dużo komunikujecie się z kobietami w wojsku, czy też w armii panują stereotypy, że wojna to nie kobieca sprawa?
Ksenia Drahaniuk: Armia i wojsko to przekrój naszego społeczeństwa. Im mniejsza liczba osób w tym przekroju, tym bardziej zauważalne są pewne cechy. Jeśli pójdziemy do firmy księgowych, to oni też będą mówić o stereotypach płciowych.
To jest rozwijająca się kultura. I nie mogę powiedzieć, że jest ona jakoś dużo bardziej aktywna w wojsku. Po prostu jest tam bardziej zauważalna, bo się o niej mówi.
Tutaj musimy pracować nie ze stereotypami dotyczącymi płci w wojsku, ale ogólnie z kulturą ludzi w społeczeństwie. Musimy budować w społeczeństwie zrozumienie, że aby być profesjonalistą, nie trzeba mieć określonej płci.
Na przykład, kiedy idziemy do lekarza, nie patrzymy na jego płeć. Nie obchodzi nas, czy jest to kobieta, czy mężczyzna. Liczy się dla nas to, że zostaniemy wyleczeni. Tak samo jest w innych zawodach, takich jak wojskowy, księgowy czy księgowa. Musimy pracować z kulturą i społeczeństwem jako całością, a nie tylko z konkretnym obszarem.
Organizacja Zemliachki zajmuje się rehabilitacją personelu wojskowego. Czy możesz powiedzieć nam coś więcej o tym obszarze?
Ksenia Draganiuk: Mamy trzy kluczowe obszary działalności. Są to opieka nad obrończyniami, ich rehabilitacja oraz rozwój kultury kobiet w wojsku. Ten ostatni obszar obejmuje naszą wystawę fotograficzną „Usłyszeć wojskową”. Jesienią pojedzie ona do Stanów Zjednoczonych. Promujemy tę kulturę nie tylko w Ukrainie, ale i na świecie.
Jeśli chodzi o wsparcie psychologiczne i rehabilitację obrończyń, zorganizowaliśmy dla nich wycieczki w Karpaty. Co miesiąc zabieramy grupy 15-18 obrończyń na wakacje. Są to żołnierki, które wróciły z niewoli lub które przez długi czas pełniły służbę bojową i nie miały wakacji, lub weteranki, które potrzebują resetu. W Karpatach odpoczywają i przechodzą samopomocową rehabilitację, a wszystko to bez psychologów. Obrończynie i weterani korzystają z aromaterapii, garncarstwa, kadzi, ciszy i spokoju, natury - gór i rzeki. Dla nich jest to okazja, aby dotknąć natury i być w kręgu swojego plemienia - dziewczyn, które przeszły przez to samo. Mogą się nawzajem wspierać i leczyć.
Prowadzimy również projekt wsparcia psychologicznego, w ramach którego zapewniamy obrończyniom poradnictwo online. Ale ten projekt jest obecnie wstrzymany, ponieważ jest radykalnie przekształcany. Tworzymy inicjatywę wsparcia psychologicznego na dużą skalę - nie tylko dla dziewcząt, ale także dla chłopców. Planujemy nawiązać współpracę ze wszystkimi istniejącymi szkołami i instytucjami zajmującymi się resocjalizacją.
Czy trudniej jest teraz zbierać darowizny i zamykać zbiórki?
Ksenia Drahaniuk: Mamy bardzo konkretny cel, więc zawsze było to dla nas trudne. W końcu nie zbieramy pieniędzy na broń czy drony, ale na podstawowe potrzeby kobiet. Jeśli szukasz czegoś trudniejszego do zebrania pieniędzy, nie sądzę, żebyś to znalazł.
Ale to jest podstawa. I ciągle o tym krzyczymy, więc znajdujemy podobnie myślących ludzi, którzy nas wspierają. A współpraca z gwiazdami i innymi organizacjami jest najsilniejsza, ponieważ oznacza to, że ludzie naprawdę rozumieją nasz ból, ból obrończyń i ich potrzebę wysokiej jakości wsparcia.
Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach zawsze trzeba inwestować, aby uzyskać więcej - to wstyd, ale to prawda. Kiedy współpracujemy z gwiazdami, w 99% przypadków robimy wszystko na zasadach barteru i partnerstwa. Albo staramy się wynegocjować duże rabaty. Oczywiste jest jednak, że jest wiele obszarów, za które powinno się płacić, bo to też jest rozwój gospodarki. I to normalne, że wszyscy się wspierają. Najważniejsze jest, aby zrozumieć, że wynik powinien być znacznie bardziej efektywny niż wkład, w przeciwnym razie, jak mówią, „przyczyna nie jest warta wysiłku”.