
Wojna może potrwać aż do 2034 roku, jak mówił Załużny, a nawet nieskończenie długo.
Wszystko jednak zależy od tego, w jakiej fazie będzie się znajdować konflikt. Jeśli dojdzie do jego zamrożenia, jak miało to miejsce w 2015 roku — tak, wojna może się przeciągnąć. Ale przecież i wtedy trwała ona przez 7 lat — aż do pełnoskalowej inwazji w 2022 roku. Faktycznie był to konflikt zbrojny o niskiej intensywności. W tym sensie Załużny miał całkowitą rację.
Jeśli nie zmienimy naszego podejścia, taki scenariusz jest całkowicie realny. Dla przykładu — już drugi rok nie możemy przejść na system korpusowy. Mamy poważny problem z fałszywymi raportami i nieuzasadnionymi rozkazami. Od dwóch lat czekamy na naszą balistykę. Sam prezydent już trzykrotnie zapowiadał, że „jutro już będzie balistyka”. Ale jej wciąż nie ma. Tak, przeznaczamy rekordowe środki na obronę, ale do tej pory nie przestawiliśmy kraju na tory wojenne.
Problemy są poważne i liczne. I jeśli dojdzie do zamrożenia konfliktu — to będzie wojna bez końca. Natomiast wojna o takiej intensywności jak obecnie — nie, ona nie potrwa jeszcze 9 lat. Zabraknie zasobów. W kraju — zasobów ludzkich, a za granicą — partnerzy nie są gotowi wspierać Ukrainy przez kolejne 9–10 lat.
Oleh Żdanow