Po spotkaniu z putinem Łukaszenka nabrał odwagi i zaczął grozić Zełenskiemu

Po rozmowach z rosyjskim dyktatorem władimirem putinem w Moskwie samozwańczy przywódca Białorusi Alaksandr Łukaszenka zasugerował możliwość „uderzenia w Bankową”.

Oświadczył to rosyjskim propagandystom.

Propagandysta poprosił Łukaszenkę o komentarz do gróźb prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego dotyczących ataku na Kreml.

„Mówić i oświadczać można wszystko. A jeśli w odpowiedzi zaatakować Bankową, co tam pozostanie? Dlatego Wołodymyrze Ołeksandrowyczu (Zełenski – red.) trzeba się uspokoić” — stwierdził białoruski dyktator.

Według niego na stole leżą „dobre propozycje” dotyczące Ukrainy, które na Alasce przedstawiono prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi.

„Jeśli Ukraińcy nie przyjmą tych propozycji, stanie się to, co było na początku ‘SOW’. Będzie jeszcze gorzej, stracą Ukrainę. Wtedy trzeba było się zatrzymać — cały wschód pozostałby ukraiński, oprócz Krymu” — fantazjował Łukaszenka.

Samozwańczy prezydent dodał, że chciałby „po prostu porozmawiać” z Zełenskim i ma mu wiele do powiedzenia.

„Uważam, że nadszedł czas, abyśmy rozpoczęli konsultacje. Już na początku ‘SOW’ mówiłem: nam, przywódcom trzech państw słowiańskich, trzeba usiąść i porozumieć się co do zakończenia tej niezrozumiałej wojny. Jeśli się nie porozumiemy — źle będzie dla wszystkich” — powiedział.

Przypomnijmy, wcześniej samozwańczy prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka twierdził, że Mińsk nie ma nic wspólnego z dronami pojawiającymi się w przestrzeni powietrznej Polski i Litwy.

To jednak rosja jest winna wojnie w Ukrainie, lecz agresor nie działa samodzielnie — wspiera go Białoruś. Dlatego kraj ten powinien ponosić swoją część odpowiedzialności za zbrodnie.