W niedzielę 30 czerwca rozpoczęły się przedterminowe wybory do francuskiego parlamentu. Zostały one zainicjowane przez obecnego prezydenta kraju, Emmanuela Macrona.
Już teraz możemy mówić o sukcesie skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe, kierowanej przez prorosyjską polityk Marine Le Pen. To właśnie ta partia była wielokrotnie finansowana przez Kreml.
Przeczytaj o wyborach we Francji i ich możliwym wpływie na sytuację w Ukrainie w tym artykule.
Przedterminowe wybory we Francji
9 czerwca okazało się, że prezydent Francji Emmanuel Macron podjął decyzję o rozwiązaniu francuskiego parlamentu, Zgromadzenia Narodowego, i rozpisaniu przedterminowych wyborów.
Ogłosił to w telewizyjnym przemówieniu do narodu po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego we Francji.
W tym czasie zachodnie media donosiły, że skrajnie prawicowa partia Zjednoczenie Narodowe, kierowana przez prorosyjską polityk Marine Le Pen, zdobyła od 32,3% do 33% głosów w wyborach we Francji. Podczas gdy partia Macrona, Renaissance, otrzymała od 14,8% do 15,2% głosów.
Macron zauważył, że wraz z Wiecem Narodowym, który zdobył najwięcej głosów, skrajnie prawicowe partie we Francji zdołały zdobyć prawie 40% głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
"Partie skrajnie prawicowe robią postępy na całym kontynencie. To sytuacja, której nie mogę zaakceptować. Postanowiłem dać wam wybór. Dlatego dziś wieczorem (9 czerwca - red.) rozwiązuję Zjednoczenie Narodowe. To poważna i trudna decyzja, ale jest to akt zaufania. Zaufania do was, drodzy rodacy, i do zdolności Francuzów do dokonania najlepszego wyboru dla siebie i przyszłych pokoleń".
Dlatego też 30 czerwca odbyło się głosowanie w pierwszej turze francuskich wyborów parlamentarnych. Według Le Figaro, skrajnie prawicowa partia Zjednoczenie Narodowe również wygrała na tym etapie.
Według ostatecznych wyników liczenia głosów w pierwszej turze wyborów parlamentarnych, które zostały opublikowane przez francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rano 1 lipca, skrajnie prawicowa partia Zjednoczenie Narodowe zajęła pierwsze miejsce z 33,1% głosów. Lewicowa koalicja Nowego Frontu Ludowego otrzymała 28%, a koalicja prezydencka Emmanuela Macrona zajęła trzecie miejsce z 20%. Republikanie niezwiązani ze skrajną prawicą otrzymali 6,7% głosów.
Ostateczna frekwencja wyborcza wyniosła 66,7%.
Ponieważ we Francji obowiązuje większościowy system wyborów parlamentarnych, druga tura wyborów zaplanowana jest na 7 lipca. W związku z tym sytuacja może ulec zmianie.
Jednak zachodnie media już zaczęły donosić, że Marine Le Pen ma wszelkie szanse na zwiększenie liczby miejsc w parlamencie. Według CNN, Zjednoczenie Narodowe może zdobyć od 230 do 280 miejsc w 577-osobowej izbie niższej francuskiego parlamentu po drugiej turze wyborów.
Publikacja podkreśliła, że jest to "oszałamiający wzrost" w porównaniu do 88 miejsc w poprzednim parlamencie.
Na podstawie wyników pierwszej tury wyborów, lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy (NFP) otrzyma od 125 do 165 mandatów. W tym samym czasie centrowy sojusz prezydenta Francji Emmanuela Macrona otrzyma od 70 do 100 mandatów.
Jednak ten oszałamiający sukces partii Zjednoczenia Narodowego nie spotkał się z poparciem obywateli Francji. Dlatego też w nocy 1 lipca tysiące ludzi wyszło na ulice Paryża, aby zaprotestować przeciwko partii kierowanej przez Marine Le Pen.
Według szacunków policji na placu zgromadziło się około 8 000 osób. Niektórzy nieśli kartonowe znaki z napisem: "Nie zostawimy Francji faszystom", "Bardella precz" (odnoszące się do lidera Zjednoczenia Narodowego, Jordana Bardelli - red.).
Protestujący krytykowali również prezydenta Emmanuela Macrona i jego politykę imigracyjną.
W sieci pojawiły się już zdjęcia barykady podpalonej w pobliżu miejsca wiecu i wybitych szyb w restauracji McDonald's.
Uliczne demonstracje przeciwko zwycięstwu prawicowych populistów odbyły się również w takich miastach jak Strasburg, Lyon, Nantes i Lille.
Zwycięstwo Marine Le Pen: jakie jest ryzyko dla Ukrainy?
Jeszcze przed wyborami lider francuskiej skrajnej prawicy Jordan Bardella obiecał, że Wiec Narodowy nie pozwoli rosyjskiemu imperializmowi pochłonąć Ukrainy.
Jednocześnie polityk zapowiedział, że odmówi wysłania francuskich żołnierzy na wojnę w Ukrainie, jeśli zostanie premierem po wyborach parlamentarnych.
"Moje stanowisko w sprawie tego konfliktu jest bardzo proste. Nigdy się nie zmieniło. Jest nim wspieranie Ukrainy i unikanie eskalacji konfliktu z rosją, która, przypomnę, jest mocarstwem nuklearnym".
Jednocześnie Marine Le Pen zasugerowała, że jeśli Zjednoczenie Narodowe wygra, nowy rząd będzie kontrolował skarb państwa. W związku z tym nie będzie pieniędzy na niektóre inicjatywy polityki zagranicznej prezydenta Macrona, a zamiast tego pojawią się "czerwone linie".
"Jeśli chodzi o Ukrainę, prezydent nie będzie mógł wysłać wojsk" - podkreśliła.
Jednocześnie Bloomberg twierdzi, że zwycięstwo Le Pen i jej partii będzie prezentem dla vladimira putina.
Le Pen znana była w przeszłości ze swoich prorosyjskich sentymentów i otwartej współpracy z rosjanami. To naturalne, że partia Le Pen była wspierana przez Dvoinik, największą rosyjską sieć dezinformacyjną za granicą. W okresie przedwyborczym zasoby sieci opublikowały 108 artykułów, w których Macron został wspomniany 59 razy w negatywnym kontekście, a Le Pen i Bardella 62 razy, bez krytyki.
Jeśli Emmanuel Macron pozostanie na stanowisku, a partia Marine Le Pen wygra wybory parlamentarne, doprowadzi to do porozumienia o podziale władzy zwanego "kohabitacją".
Podobne przypadki miały już miejsce we Francji, ale żadnemu z nich nie towarzyszyły tak radykalnie odmienne światopoglądy na samym szczycie rządu. Ponadto, jeśli wygra Zjednoczenie Narodowe, będzie to pierwszy raz, gdy w wyborach weźmie udział partia, która nigdy nie rządziła krajem.
Zwycięstwo Zjednoczenia Narodowego: oceny ekspertów
Analityk polityczny Denys Kolesnyk zauważa, że triumf sił skrajnie prawicowych w wyborach nie jest nieoczekiwany. Już wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały wysoki poziom poparcia wśród elektoratu. Jednocześnie problemem jest "brak wyboru dla wyborców".
"Wyborca nie ma mniej lub bardziej adekwatnej prawicowej alternatywy, Republikanów. Partia Socjalistyczna również przeżyła swoją przydatność i ma bardzo śmieszne wyniki od 2017 roku. Dlatego skrajna prawica i skrajna lewica zdobywają coraz więcej głosów. Nawet ludzie, którzy normalnie głosowaliby na Republikanów, patrzą na wyniki wyborów i dane analityków i zdają sobie sprawę, że partia ta nie uzyska niezbędnego poparcia. Jednocześnie nie poprą też partii Macrona, ponieważ są nią zmęczeni" - powiedział Kolesnyk.
Ekspert polityczny Dmytro Zolotukhin zauważył, że droga Marine Le Pen w polityce jest "ciągłym dziwkarstwem".
"Co najmniej dwa razy w swojej historii partia otrzymała ogromne bezzwrotne transze z Kremla. Transfer pieniędzy był ułatwiany przez osoby bliskie GRU z orbity Aleksandra Babakova (rosyjska postać publiczna i polityczna, były deputowany do Dumy Państwowej - red.)" - napisał Zolotukhin.
Jednocześnie ekspert zwraca uwagę na fakt, że Emmanuel Macron znajduje się obecnie w sytuacji, w której będzie "w politycznej kanapce z dwoma potężnymi politykami, z których obaj mogą korzystać z praktycznie nieograniczonych zasobów finansowych Kremla".
Chodzi nie tylko o Marine Le Pen, ale także o liderkę Partii Republikańskiej, Valérie Pécresse.
"Nie ma wątpliwości, że społeczeństwo francuskie ma magiczną fascynację kulturą rosyjską, która nie ma nic wspólnego z obecnym stanem rosji i nosicielami tej kultury, którzy żyją w tym samym czasie co my. Jeszcze bardziej zastanawiający jest fakt, że ta magiczna fascynacja mogła być podsycana przez nosicieli rosyjskiej kultury, którzy tysiącami uciekali przed bolszewicką zarazą, która przekształciła się w Związek Radziecki tak drogi putinowi. Innymi słowy, być może Francuzi kochają to, co zostało zniszczone przez KGB, a jednym z nich jest vladimir putin. W każdym razie, nawet jeśli polityczne notowania Emmanuela Macrona dają podstawy do optymizmu, w ciągu najbliższych dwóch miesięcy wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki rosyjskie służby specjalne zachowywały się podczas kampanii prezydenckiej we Francji w latach 2016-2017" - uważa Dmytro Zolotukhin.
Międzynarodowy ekspert i dyplomata Yaroslav Voitko zwraca uwagę, że Macron mógł nie zwoływać przedterminowych wyborów parlamentarnych, ponieważ ma przed sobą jeszcze trzy lata urzędowania. Ale teraz Francja znajdzie się w niepewnej sytuacji.
"Jeśli siły, które wygrały pierwszą turę, odniosą teraz sukces, będzie to bardzo delikatna i niejasna sytuacja. Wiele osób nie chce u władzy tak prawicowych i lewicowych sił ekstremistycznych. Jednocześnie Bordella powiedział, że zostanie premierem tylko wtedy, gdy Zjednoczenie Narodowe zdobędzie 289 mandatów. Nie jest gotowy, by być asystentem prezydenta na innych warunkach. Jesteśmy więc teraz w sytuacji, w której musimy poczekać na wyniki drugiej tury, a następnie Macron będzie musiał zastanowić się, co dalej. Ale już teraz widzimy, że Francję czekają burzliwe czasy" - powiedział Voitko.
Autorka: Dasha Sherstyuk