Kontrowersyjna decyzja: Polska pozwoliła uciec podejrzanemu w sprawie „Nord Stream”

Polska odmówiła zatrzymania obywatela Ukrainy, którego niemieccy śledczy podejrzewają o udział w wysadzeniu gazociągów „Nord Stream” i „Nord Stream 2”. Według mediów polskie władze miały wprost stwierdzić, że dla nich ta osoba jest „bohaterem”.

Ukrainiec, znany jako Wołodymyr Z. (pełne nazwisko nie zostało ujawnione), mieszkał na przedmieściach Warszawy i pracował jako instruktor nurkowania oraz technik klimatyzacji. Gdy Niemcy wystawili europejski nakaz aresztowania i zwrócili się do Polski o jego zatrzymanie, Warszawa nie tylko odmówiła współpracy, ale również ostrzegła go o możliwych działaniach strony niemieckiej. Wkrótce potem Wołodymyr opuścił kraj samochodem z ukraińskimi numerami dyplomatycznymi, za kierownicą którego, jak podają media, miał znajdować się wojskowy attaché Ukrainy.

Niemieccy śledczy wciąż nie przedstawili przekonujących dowodów, że dywersja została przeprowadzona na polecenie władz ukraińskich. Jeden z innych podejrzanych zginął na froncie, kolejnego — Serhija Kuzniecowa — zatrzymano we Włoszech, gdzie obecnie toczy się postępowanie w sprawie jego ekstradycji. Ponadto media donoszą, że polskie władze mogły ingerować w śledztwo, między innymi poprzez usunięcie nagrań z kamer monitoringu w porcie w Kołobrzegu w dniu, gdy przypłynął statek z potencjalnymi dywersantami.