
Kolejny rozłam w rosji - generał dywizji Ivan Popov został usunięty z dowództwa 58 Armii Połączonych Sił Zbrojnych Południowego Okręgu Wojskowego. Złożył on oświadczenie w sprawie śmierci i obrażeń rosyjskich żołnierzy w wyniku ukraińskich ataków artyleryjskich.
To nie pierwszy i, mamy nadzieję, nie ostatni taki przypadek, w którym prawda jest uważana w rosji za "zdradę". Generałowie dowiadują się, kto się myli, komisariaty wojskowe "wyprzedają" wojsko, a zwykli żołnierze coraz częściej narzekają na nieludzkie traktowanie ze strony dowódców. Otwarte konflikty "na bagnach" stają się coraz częstsze.
Artykuł wyjaśnia, w jaki sposób kraj terrorystyczny coraz częściej ujawnia "zdradę" wśród swoich obywateli.
Co się stało z Popovem
Rosyjski generał dywizji Ivan Popov został usunięty z dowództwa 58 Armii Połączonej Południowego Okręgu Wojskowego federacji rosyjskiej.
Według samego generała, rzekomo cierpiał "za prawdę". Twierdzi on, że miał wybór: przekazać swoim przełożonym to, co chcieli usłyszeć, lub nazwać rzeczy po imieniu i zgłosić problemy w armii.
Wśród problemów w armii, które wymienił Popov były
- brak walki kontrbateryjnej;
- brak stacji rozpoznania artyleryjskiego;
- zgony i obrażenia spowodowane atakami artyleryjskimi ukraińskiej armii.
"Moi przełożeni musieli wyczuć we mnie jakieś zagrożenie i szybko, w ciągu jednego dnia, sfabrykowali rozkaz" - powiedział rosyjski wojskowy.
Nazwał tę "zdradę" "ciosem od tyłu zadanym przez wyższego rangą oficera".
Rosyjski propagandysta igor girkin natychmiast gniewnie oświadczył, że słowa Popova są bardzo niebezpieczne i że nie jest daleko od "nowego marszu na moskwę".
W lipcu Kyrylo Budanov, szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony, powiedział, że rosja putina znajduje się na krawędzi wojny domowej, z konfliktami w elitach. Zauważył, że rosjanie potrzebują "małej wewnętrznej afery", która zwiększy wątpliwości w kraju agresora.
prigozhin dodał pracy (i wątpliwości) putinowi
Nie zapominajmy o "zdradzie", którą yevgeny prigozhin przygotował i przedstawił putinowi. Przypomnimy pokrótce: 23 czerwca 2023 r. on i kontrolowana przez niego prywatna firma wojskowa "wagner" podjęli próbę zamachu stanu przeciwko kierownictwu rosyjskiego Ministerstwa Obrony. W niecały dzień ludzie "wagnera" zajęli rostów nad donem i pomaszerowali na moskwę. Po negocjacjach między prigozhinem a autorytarnym przywódcą białorusi, aleksandrem lukashenką, natarcie kolumn "wagnera" w kierunku moskwy zostało zatrzymane. Sprawa karna o bunt została zamknięta, a yevgeny prigozhin i chętni najemnicy otrzymali propozycję wyjazdu na białoruś. Później okazało się, że prigozhin swobodnie porusza się po rosji, a pod koniec czerwca on i jego podwładni spotkali się z prezydentem rosji na kremlu.
Jednak zdrada prigozhina wywołała wiele sporów, wątpliwości, skandali i zwolnień w rosyjskim dowództwie wojskowym i poza nim.
sergey surovikin, głównodowodzący sił powietrznych i kosmicznych oraz zastępca dowódcy rosyjskiej grupy w Ukrainie, został aresztowany po nieudanym zamachu stanu, donoszą rosyjskie media.
Rzekomo przebywa w areszcie pod zarzutem "związku z zamachem stanu właściciela grupy "wagner", yevgeniya prigozhina, ale nie postawiono mu jeszcze żadnych zarzutów. Niektóre źródła podają, że surovikin jest obecnie "odizolowany i nie kontaktował się z rodziną od ponad dwóch tygodni".
New York Times donosi, że surovikin wiedział o buncie grupy "wagner" i mógł nawet pomóc rebeliantom. Jeśli głównodowodzący SPK był zaangażowany w bunt, byłby to nowy dowód na wewnętrzne walki w rosyjskim dowództwie wojskowym.
Ponadto putin zwolnił generała valeriya gerasimova z dowodzenia armią rosyjską w Ukrainie. Jego dymisji domagał się prigozhina podczas zamachu stanu, napisał Daily Mail. Zauważono, że rosyjski dyktator kontynuuje czystki wśród najwyższego kierownictwa rosji i próbuje odzyskać pełną kontrolę nad rządem po nieudanym zamachu stanu prigozhina. Nie wiadomo jeszcze, o co putin oskarża gerasimova. Być może nie zgadzał się on również z działaniami rządu.
"Zdrada" na polu bitwy
Inny generał pułkownik, rustam muradov, stchórzył na polu bitwy i został zdymisjonowany.
Muradov został zdymisjonowany po nieudanej ofensywie we wschodniej Ukrainie. W lutym pod Wuhłedarem rzucił swoją armię na pola minowe i pod ostrzał ukraińskiej artylerii, tracąc w ciągu trzech dni dwie elitarne brygady piechoty morskiej, 103 sztuki sprzętu, w tym 36 czołgów. Ukraińskie Siły Zbrojne straciły tylko 20 sztuk sprzętu. W tym czasie nawet igor girkin nazwał dowództwo pod Wuhłedarem "kompletnymi kretynami".
muradov został odwołany ze stanowiska dowódcy Wschodniego Okręgu Wojskowego i odsunięty od dowodzenia w Ukrainie.
Osobiści zdrajcy Putina
Oprócz wojskowych, w rosji są odważne dusze, które nie uciekają z pola bitwy i nie milczą, ale bezpośrednio krytykują putina.
Po eksplozji elektrowni wodnej w Kachowce grupa obecnych i byłych rosyjskich urzędników wezwała putina do sprowadzenia wojsk z powrotem do "powszechnie uznanych" granic rosji z powodu katastrofy ekologicznej spowodowanej zniszczeniem tamy.
Przedstawiciele władz miejskich moskwy i sankt petersburga, a także obwodów moskiewskiego i leningradzkiego rosji, podpisali list otwarty wzywający rosyjskie siły zbrojne, donosi ISW. Stwierdzono w nim, że zniszczenie tamy elektrowni wodnej w Kachowce wpłynie na ekosystem planety, zdrowie i kwestie gospodarcze na wiele dziesięcioleci. W liście stwierdzono również, że działania putina od 24 lutego 2022 r. doprowadziły do "nieokreślonych katastrofalnych wydarzeń".
Według ekspertów ISW jest to sposób rosyjskich urzędników na wykorzystanie zaniepokojenia opinii publicznej sytuacją środowiskową i humanitarną do wyrażenia niezgody na wojnę z Ukrainą bez bezpośredniej krytyki samych działań wojskowych.
Nie można nie wspomnieć o raporcie The Washington Post, który stwierdził, że w wewnętrznym kręgu putina była osoba, która wyraziła bezpośrednio prezydentowi rosji sprzeciw wobec jego prowadzenia wojny w Ukrainie. Informacje te zostały rzekomo przekazane przez amerykański wywiad. W tym czasie Washington Post nie był w stanie zidentyfikować osoby, która była niezadowolona z polityki putina, choć wiadomo, że jej nazwisko znalazło się w raportach wywiadowczych.
Rzecznik putina peskov oczywiście zaprzeczył wówczas tym informacjom. Powiedział, że były to "kwestie robocze".
"Istnieją argumenty robocze: o gospodarce, o operacji wojskowej. Są spory dotyczące systemu edukacji. To część normalnego procesu pracy i nie jest to oznaka rozłamu" - powiedział peskov dziennikowi The Washington Post.
Okupanci skarżą się
Nie tylko rosyjscy urzędnicy narzekają na wojnę w Ukrainie.
Dzięki Wywiadowi Obronnemu Ukrainy często możemy usłyszeć przechwycone rozmowy okupantów, które pokazują nam prawdziwy nastrój rosyjskich wojskowych. Przez telefon skarżą się oni swoim krewnym na złe warunki pracy, niewypłacanie pensji, postawę przełożonych itp. Na podstawie tych rozmów możemy zrozumieć, że nie jest to coś, czego okupanci oczekiwali od swojej ojczyzny, kraju terrorystycznego, ale otrzymali "zdrajcę".
Sześciu rosyjskich okupantów postanowiło poskarżyć się rosyjskiemu ministrowi obrony Shoigu na kadyrowcy i ich trudne życie na froncie w Ukrainie.
Mówią, że okupanci z jednostki "Achmat" przyjeżdżają na pozycje, kręcą wideo dla TikTok, a następnie udają się na tyły. W ten sposób kadyrowcy "ujawniają" pozycje.
"Dlaczego, na przykład, bojownicy Akhmatu, tak zwani kadyrowcy, przychodzą na pozycje, nie pracując, tylko kręcąc filmy o tym, jakimi są wspaniałymi żołnierzami i twardzielami? Dzięki ich filmom nazwaliśmy ich oddziałami Tik-tok, po prostu palą nasze pozycje. Po nich mamy przejebane" - powiedział jeden z byłych więźniów.
Rosyjscy żołnierze skarżą się na masowe niewypłacanie wynagrodzeń za udział w wojnie, poinformował Główny Zarząd Wywiadowczy i opublikował przechwyconą rozmowę jednego z żołnierzy ze znajomym. Okupant skarży się swojemu rozmówcy, że zaginął na listach i mówi, że jest mu już winien ponad pół miliona rubli.
"Znaleźli mnie, że tu jestem, że podaję się za bojownika. Będą mi wypłacać dodatek bojowy co trzy miesiące, ale dodatek za podnoszenie... Jestem już winien pół cytryny, około 600 tysięcy", skarży się.
Inny rosyjski żołnierz narzekał na porządek w szeregach rosyjskiej armii okupacyjnej. Kiedy znalazł się na wojnie w Ukrainie, zdał sobie sprawę, że nie chce umierać w wieku 20 lat "bez powodu i bez miejsca".
Okupant trafił w pobliże zaporoskiej elektrowni atomowej w Enerhodarze, gdzie rzekomo kopał okopy przez "ponad pięć miesięcy". Następnie został wysłany do Bachmut, gdzie musiał walczyć "bez jedzenia i wody". To właśnie tam został schwytany
"Poszliśmy do pasa lasu w małych grupach, a większość jedzenia i wody przynieśliśmy ze sobą. Było tam około 20 więźniów, którzy zaczęli aktywnie się wycofywać. Zdaliśmy sobie sprawę, że bez jedzenia i wody niewiele zdziałamy. Było dużo amunicji rozrzuconej po całym pasie lasu, a także broń i ludzie. Mieliśmy dwa moździerze, granatnik "300-y", który został ewakuowany, i karabiny maszynowe. "Mieliśmy "200-ych" , były po prostu zakryte" - powiedział okupant.
Okupanci skarżą się również, że są zmuszeni do picia wody z kałuż. W innym przechwyconym materiale rosyjski żołnierz mówił o stratach i słabym zaopatrzeniu. Chwalił się również piciem alkoholu.
"Cóż, pijemy tutaj, więc jeśli sprzęt pójdzie przeciwko nam, nie mamy nic, nie mamy nawet nic do noktowizora" - powiedział okupant.
Dodał, że rozmawiał z kolegą z brygady desantowo-szturmowej, który powiedział, że po dwóch ofensywach ukraińskich sił zbrojnych, w wyniku których zdobyli 800 metrów, wrogowi pozostało 15 z 70 ludzi.
"Piłem wodę z kałuży, ze śniegu, z deszczu, to jest dupa" - skarżył się najeźdźca.
Inny rosyjski żołnierz w rozmowie telefonicznej z żoną narzekał na brak dowodzenia. Według rosjanina właśnie dlatego wojsko nikogo nie słucha. A na froncie walczą tylko wagnerowcy.
Ponadto jeden z okupantów powiedział niedawno, że rosyjscy żołnierze regularnie popełniają samobójstwa z powodu warunków panujących na froncie. Ale przywódcy rejestrują to jako śmierć w walce.
Tak więc, w tak zwanym "lrl", jeden z rosyjskich zmobilizowanych żołnierzy powiesił się. W liście pożegnalnym okupant skarżył się na samowolę "kadyrowców" - powiedział, że kadyrowcy z batalionu "Akhmat" gwałcą rosjan.
A okupanci z jednostki "Sztorm" 72 Brygady skarżą się na zbrodnicze rozkazy dowództwa, które wysyła żołnierzy na śmierć. Na przykład zostali wysłani na pozycje bez wsparcia artyleryjskiego, a dowództwo nie skontaktowało się z nimi. Kiedy dotarli na miejsce, znaleźli się pod ostrzałem z dronów i moździerzy. Poprosili o wsparcie artyleryjskie, ale to im nie pomogło.
Na tym jednak nie kończy się ciekawy schemat pozbywania się personelu. Ochotnicze stowarzyszenie federacji rosyjskiej "Weterani" "kupiło" 500 zmobilizowanych mężczyzn za 25 tysięcy rubli za osobę. Zostali oni wysłani do szturmu na ukraiński Bachmut w pierwszej linii, bez wydawania konkretnych rozkazów.
"12 maja otrzymaliśmy pierwsze wiadomości od naszych bojowników. Poinformowali, że znajdują się na pierwszej linii pola bitwy, w kierunku Bachmutu, jako część brygad szturmowych. Nie było łączności, nie było wsparcia, a oni szli na czołgi z karabinami szturmowymi. Do tej pory nie wszystkie plutony wróciły do miejsca stacjonowania Brygady Weteranów... Wyszli z piekła. Jest dużo rannych i zabitych... Z 501 ludzi wróciło tylko około 130. I według weteranów, nie ma żadnych strat" - rzekomo powiedziały kobiety zmobilizowanych.
Kolejne niespodzianki od terrorystycznego państwa dla swoich
I wreszcie, w kwietniu Rada Federacji fr zatwierdziła ustawę, która zaostrza odpowiedzialność karną za "zdradę stanu", "sabotaż" i "terroryzm". Ustanawia również kary za ułatwianie wdrażania decyzji organizacji międzynarodowych, w których rosja nie uczestniczy, lub zagranicznych agencji rządowych.
Ustawa wprowadza karę dożywotniego pozbawienia wolności jako maksymalną karę za "zdradę stanu".
Maksymalna kara pozbawienia wolności za "terroryzm" i "sabotaż" również została zwiększona z 15 do 20 lat. Minimalny próg dla "aktu międzynarodowego terroryzmu" również został podniesiony i wynosi od 12 lat do dożywocia.
Autorka: Nadiia Kibukevych