Bruksela jest coraz bardziej zmęczona prorosyjską polityką węgierskiego premiera Viktora Orbana. Nieustannie domaga się on zniesienia sankcji wobec rosji i krytykuje politykę UE, przepowiadając upadek Europy.
Co więcej, od lipca Węgry ułatwiły rosjanom wjazd do strefy Schengen, co jest sprzeczne z obawami UE dotyczącymi bezpieczeństwa. W czasie, gdy niektóre kraje ograniczają wydawanie wiz dla obywateli rosji, a nawet zamykają swoje granice.
Irytacja europejskich urzędników nie przełożyła się jeszcze na żadne sankcje wobec Węgier. Bruksela domaga się jedynie wyjaśnień, w szczególności dotyczących wiz dla rosjan, ale coraz częściej zastanawia się, co dalej zrobić z polityką Orbana. Dlaczego Budapeszt otwarcie broni interesów rosji i Chin oraz jak UE może na to zareagować - w artykule.
rosyjska ropa
Węgry, wraz ze Słowacją, chcą nadal kupować rosyjską ropę bez ograniczeń. Oba kraje twierdzą, że sankcje wobec rosji naruszają umowę handlową między Kijowem a UE z 2014 r. i domagają się interwencji Komisji Europejskiej.
Żądanie Budapesztu postawiło UE w trudnej sytuacji. W UE panuje silna frustracja, że ta kwestia w ogóle znalazła się w agendzie Brukseli. Jak pisze Politico, pozostała część UE znalazła sposoby na oderwanie się od rosyjskiej ropy.
W czasie, gdy Węgry zwiększyły nawet swój import przez rurociąg Przyjaźń o 50% w porównaniu do 2021 roku. Budapeszt podpisał również nowe umowy z rosyjskim Gazpromem.
Na spotkaniu głównego organu sporów handlowych UE w zeszłym tygodniu oba kraje zażądały, aby Komisja rozpoczęła formalne konsultacje z Ukrainą w sprawie zakazu transportu rosyjskiej ropy rurociągiem Przyjaźń. Jednak Komisja zbyła oba kraje, mówiąc, że potrzebuje więcej czasu na ocenę roszczenia i nie jest zobowiązana do tak szybkiej odpowiedzi, powiedzieli dyplomaci Politico.
„Wielu członków UE podjęło kosztowne, ale konieczne wysiłki, aby uniezależnić się od rosyjskiego gazu i ropy... głównie dlatego, że pachnie to krwią” - powiedział jeden z unijnych dyplomatów, dodając: »Węgry wydają się mieć problem nie tylko z węchem, ale także z myśleniem i brakiem determinacji, aby zerwać z zależnością«.
Inny dyplomata powiedział: „Nie sądzę, by Komisja była chętna do pomocy Węgrom”.
Gergely Gulyás, doradca węgierskiego przywódcy Viktora Orbana, powiedział również, że kraj bada „lukę prawną, która pozwala na transport ropy do kogoś, kto nie jest dotknięty sankcjami”.
Może to oznaczać zwiększony import przez rurociąg Przyjaźń z Kazachstanu lub innych rosyjskich firm korzystających z rurociągu, w tym Gazprom Nieft i Rosnieft, które nie podlegają sankcjom, mówi Martin Vladimirov, starszy analityk ds. energii w CSD. Argumentuje on, że Budapeszt i Bratysława do tej pory „zachowywały się bardzo obłudnie”.
„W rzeczywistości czerpały bezpośrednie korzyści ekonomiczne ze swojej bliskości do ukraińskiego rynku, odsprzedając tanią rosyjską energię z ogromną marżą” - powiedział - »a jednocześnie utrzymując dostawy broni i będąc końmi trojańskimi rosji w Europie«.
Chińskie pieniądze
W lipcu europejskie media donosiły, że Węgry potajemnie zaciągały pożyczki w chińskich bankach. Biorąc pod uwagę rekordowo wysoki dług publiczny, urzędnicy w Budapeszcie coraz częściej zwracają się do Pekinu o finansowanie.
Tak więc, według strony internetowej państwowej agencji ds. zadłużenia, wiosną tego roku Węgry pożyczyły 1 miliard euro od trzech chińskich banków, co stanowi największą pożyczkę zaciągniętą kiedykolwiek przez Budapeszt. Początkowo rząd nie ogłosił tego oficjalnie, ale dopiero później potwierdził informacje, które pojawiły się w prasie.
Nawiasem mówiąc, ta chińska pożyczka jest największą w długu publicznym Węgier, drugą co do wielkości jest inna chińska pożyczka od China Eximbank na projekt kolejowy Budapeszt-Belgrad w wysokości 917 milionów dolarów.
Politico pisze, że stopa procentowa w tej umowie jest zmienna, ale węgierski rząd nie ujawnił żadnych innych szczegółów.
Jak zauważa gazeta, pożyczka została zaciągnięta w obliczu pogłębiających się więzi między Budapesztem a Pekinem. Według węgierskiego ministra spraw zagranicznych Petera Szijjarto, chińskie firmy, takie jak producent samochodów elektrycznych BYD czy gigant technologiczny Huawei, zainwestowały do tej pory w kraju około 16 miliardów euro.
Skandale dyplomatyczne
Silne więzi gospodarcze i dyplomatyczne z rosją, a także blokowanie przez Budapeszt zwrotów z UE dla państw, które dostarczały Kijowowi amunicję, były jednymi z przyczyn pogorszenia stosunków między Węgrami a Polską.
Napięcia stały się jeszcze bardziej wyraźne, gdy nowy proeuropejski rząd doszedł do władzy w Polsce w grudniu, pisze Euractiv. Publikacja przypomina, że w wywiadzie dla internetowego magazynu Visegrad Insight, polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że jego węgierski odpowiednik Peter Szijjarto najwyraźniej zmienił zdanie na temat propozycji Polski dotyczącej zorganizowania spotkania UE na Ukrainie po otrzymaniu instrukcji z Budapesztu.
W odpowiedzi Szijjarto napisał w mediach społecznościowych: „(Radosław Sikorski) przekroczył kolejną linię i skłamał, mówiąc, że entuzjastycznie poparłem jego absurdalną propozycję zorganizowania kolejnego nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Ukrainie”.
Była to tylko ostatnia z serii ostrych wymian zdań między dwoma rządami w ostatnich dniach.
W sobotę, 28 lipca, premier Węgier Viktor Orban wygłosił przemówienie do swoich zwolenników w Transylwanii w Rumunii, w którym oskarżył Polskę o kupowanie rosyjskiej ropy przez pośredników. „Udzielają nam moralnych pouczeń, krytykują nas za nasze stosunki gospodarcze z rosją, a jednocześnie robią interesy z rosjanami, nie dbając o to” - powiedział.
Ponadto węgierski premier oskarżył Polskę o zmianę układu sił w Europie poprzez osłabienie osi Berlin-Paryż na rzecz nowej konfiguracji: Londynu, Warszawy, Kijowa, państw bałtyckich i Skandynawii. Tym samym osłabiona miała zostać Grupa Wyszehradzka, która w interpretacji Orbána miała opierać się na uznaniu silnych Niemiec i rosji - pisze RMF24.
Ponadto Orbán wprost powtórzył rosyjskie narracje, że „sankcje wobec rosji nie przyniosły żadnego efektu”, „Zachód się rozpada” i zachowuje się „irracjonalnie”.
Już w niedzielę 29 lipca polski wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski odpowiedział, mówiąc, że Polska nie robi interesów z rosją i kwestionując, dlaczego Orban nie „stworzył sojuszu z putinem i niektórymi autorytarnymi państwami tego typu”, ale pozostał członkiem UE i NATO.
Polski dyplomata podkreślił: „Nie bardzo rozumiem, dlaczego Węgry chcą pozostać członkiem organizacji, których tak bardzo nie lubią i które rzekomo źle ich traktują. Dlaczego on (Orban - red.) nie stworzy sojuszu z putinem i niektórymi autorytarnymi państwami tego typu? Opiera się to na zasadzie, że jeśli nie chcesz być członkiem klubu, zawsze możesz go opuścić. To jest zdecydowanie antyeuropejska, antyukraińska, antypolska polityka (Węgier - red.) w tej chwili”.
Bartoszewski przypomniał również, że Węgry nadal blokują 467 mln euro z Europejskiego Funduszu Pokojowego, które miały trafić do Polski z UE jako rekompensata za sprzęt wojskowy dostarczony Ukrainie.
Wizy dla rosjan
W lipcu rząd Viktora Orbana złagodził ograniczenia wizowe dla migrantów zarobkowych z rosji i Białorusi, którzy mogą wjechać na Węgry na uproszczonych zasadach. Oznacza to, że Rosjanie mogą przyjeżdżać z rodzinami jako pracownicy bez konieczności przechodzenia kontroli bezpieczeństwa.
Nowe przepisy, które wprowadzają Krajową Kartę dla Pracowników Tymczasowych, weszły w życie na początku roku, ale do tej pory dotyczyły głównie krajów Ameryki Łacińskiej i Azji. W lipcu do listy dołączyły Rosja i Białoruś.
Węgierski rząd uzasadnił to zapotrzebowaniem na siłę roboczą do budowy nowych bloków elektrowni jądrowej Paks, która jest budowana przez rosyjską firmę Rosatom, donosi RMF24.
Jak poinformowano, szef największej partii Parlamentu Europejskiego, Europejskiej Partii Ludowej, Manfred Weber, uważa, że „niedawna decyzja Węgier o złagodzeniu ograniczeń wizowych dla rosyjskich turystów to otwarte drzwi dla szpiegów, a przywódcy UE muszą podjąć pilne środki zaradcze”.
W związku z tym napisał list do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela i wezwał do rozważenia tej kwestii w październiku.
Jednak 30 lipca okazało się, że Komisja Europejska zamierza poprosić węgierskie władze o szczegóły dotyczące zmiany wymogów wizowych dla obywateli rosji i Białorusi. Zostało to ogłoszone na codziennym briefingu przez rzeczniczkę Komisji Europejskiej Anitę Hipper.
„Rosja stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa UE. Wszystkie instrumenty na poziomie państw członkowskich i UE muszą zapewniać bezpieczeństwo Unii Europejskiej i uwzględniać bezpieczeństwo strefy Schengen jako całości” - powiedziała, dodając, że Węgry są zobowiązane do zapewnienia spełnienia wszystkich wymogów dotyczących wjazdu do strefy Schengen.
„Dotyczy to nie tylko dostępności wiz lub ważnych zezwoleń na pobyt, ale także braku czerwonych list w bazach danych Schengen” - wyjaśniła Hipper.
Chociaż Bruksela oficjalnie nie podejmuje żadnych drastycznych kroków w związku ze zbliżeniem między Węgrami a rosyjskimi władzami, nie wydaje się pozostawiać tego procesu bez kontroli i nieformalnie szuka sposobów na przeciwdziałanie antyeuropejskiej polityce Orbana.