
Nikt nie wie, co się stanie, gdy minie tych 10 dni ultimatum od Trumpa.
Co więcej: wygląda na to, że sam prezydent USA też tego jeszcze nie wie. Jaki jest problem Trumpa? Zawsze ma pewne zamiary, pewną logikę. Najczęściej jest to agresywny nacisk, deadliny i ultimatum. Ta strategia działa dość skutecznie tylko w negocjacjach handlowych. W relacjach z putinem nie działa.
Trump częściowo próbuje realizować tę strategię, ale sam czuje, że putin nie zgodzi się, że to nie zadziała. I dziś Trump nie wie, co robić. Rozumie, że trzeba naciskać, rozumie, że nie może pokazać słabości. Naprawdę chce zakończenia wojny. Więc trzeba wywrzeć jakiś nacisk. Ale jaki? Oto pytanie.
Mało prawdopodobne, by można było oczekiwać stu procentowych ceł wobec Chin — nie będzie ich. Trump chce się dogadać z Chinami, co jest bardzo widoczne. Strony nie zaczną wojny handlowej. A Chiny już powiedziały, że nie ulegną naciskowi. Powstaje ślepy zaułek. Za to Indie pokazują elastyczność i gotowość do ustępstw.
Co ostatecznie może się zdarzyć? Można wprowadzić stu procentowe cła przeciwko rosji. Ale wolumeny handlu między USA a rosją to mniej niż procent, to nic nieznaczące. Jednak formalnie będzie to nacisk na rosję w stylu Trumpa. Mogą być punktowe sankcje przeciwko firmom: chińskim, indyjskim, tureckim, które handlują z rosją. Mogą być skoordynowane działania z Europejczykami przeciwko nielegalnej flocie tankowców, a także sankcje w sektorze bankowym. Bardzo prawdopodobne jest też, że Ukraina, choć za pieniądze, otrzyma nowe dostawy broni — to również forma nacisku na rosję.
W każdym razie nie spodziewam się szybkiego rezultatu. W najbliższym czasie warto spodziewać się nasilenia konfrontacji między USA a rosją. Zarówno Trump, jak i putin będą demonstrować siłę, ale nie będą palić wszystkich mostów do odnowienia komunikacji i negocjacji po pewnym czasie — w zależności od sytuacji na froncie.
Volodymyr Fesenko