
„Wojna rosji przeciwko Ukrainie – to nie nasza wojna”.
Będziemy to słyszeć – niestety – niezależnie od tego, jak bardzo boli to poczucie niesprawiedliwości. Niesprawiedliwość tkwi choćby w tym, że rosyjski ultimatum z 15 grudnia 2021 roku zostało skierowane nie do Kijowa, lecz do Waszyngtonu i Brukseli. Ultimatum zostało odrzucone – a zaatakowana została właśnie Ukraina.
Niesprawiedliwością jest również to, że do dziś nie powstała wojskowa koalicja zmuszająca agresora do pokoju. Niesprawiedliwością jest, że Ukraina zawsze wspierała Stany Zjednoczone, nawet jeśli oznaczało to bezpośredni udział ukraińskich żołnierzy – mężczyzn i kobiet – w ich działaniach.
Kiedy USA zostały wstrząśnięte atakami terrorystycznymi 11 września 2001 roku – Ukraina wystąpiła wspólnie z partnerami. To przecież „nie była nasza wojna”. Kiedy USA wezwały Ukrainę do przyłączenia się do Międzynarodowej Koalicji w Iraku – Ukraina dołączyła. To też „nie była nasza wojna”. Kiedy USA tworzyły koalicję przeciwko ISIS – Ukraina również nie pozostała obojętna. I to z całą pewnością nie była nasza wojna.
Jeśli odrzuca się taki sposób partnerstwa i wzajemnej pomocy – to zacznijmy być uczciwi i konsekwentni w logice.
Czy to wojna Ukrainy? Nie! To nie my ją rozpoczęliśmy, nie chcemy jej całym sercem i duszą.
Czy to wojna NATO albo Unii Europejskiej? Nie.
Czy to wojna Stanów Zjednoczonych? Nie.
A tym bardziej – to nie jest wojna Australii, Japonii, Kanady czy Korei Południowej…
Ale jest jedno „ale”.
Historia już wielokrotnie udowodniła: gdy potężne państwa uchylają się od swojej roli we wspólnym oporze wobec agresora, gdy są gotowe zaakceptować hańbę – ze strony sojuszników, partnerów, tych, którzy życzą im słabości, wrogów, rodzin i przyjaciół dziesiątek tysięcy poległych, którzy oddali życie nie tylko za swoją ojczyznę, lecz także za bezpieczeństwo ludzi w Europie, za obronę norm międzynarodowych, zasad i przywrócenie pokoju – to w końcu otrzymają i hańbę, i wojnę.
I wtedy nikt nie będzie chciał się do nich przyłączyć – nawet w najbardziej sprawiedliwej sprawie.
Dlatego nadal szczerze wierzymy w właściwy rozwój wydarzeń i we wspólne działania przeciw rosyjskim, irańskim, północnokoreańskim agresorom!
Wałerij Czałyj