
Oświadczenie Zełenskiego, że osobiście będzie czekał na przywódcę kremla vladimira putina w Turcji 15 maja, to kontynuacja aktywnej taktycznej gry wokół tych rozmów pokojowych.
To nie jest kwestia samych negocjacji, lecz gotowości do nich. Formalnie jest to wezwanie do dialogu, a w rzeczywistości – sygnał dla prezydenta USA Donalda Trumpa.
W rzeczywistości oświadczenie o możliwych negocjacjach w Stambule jest również skierowane do Trumpa. Wszystko to to przednegocjacyjne manewry wokół Trumpa i tylko dla niego.
Przy okazji, można się spodziewać, jaka będzie odpowiedź Kremla na apel prezydenta Zełenskiego o spotkanie w Stambule. Będą domagać się najpierw zniesienia decyzji o zakazie rozmów z putinem. A prawdopodobnie postawią także dodatkowe żądania.
Wychodząc z logiki pokojowych negocjacji, nie widzę żadnego realnego sensu w spotkaniu Zełenskiego z putinem, chyba że chodzi o spełnienie wyobrażeń Trumpa na temat formatu rozmów.
Może to być interesujące polityczne i propagandowe widowisko z punktu widzenia telewizyjnych obrazów – wyraz twarzy, postawy, możliwość wymiany sarkastycznych uwag. Mówimy tu o emocjach i formie propagandowej, a nie o merytorycznych i skutecznych negocjacjach.
Na razie sceptycznie oceniam prawdopodobieństwo spotkania Zełenskiego i putina. Jednak po oświadczeniu Trumpa prawdopodobieństwo samych negocjacji w Stambule znacznie wzrosło.
Jednak szanse na osiągnięcie konkretnego pozytywnego rezultatu na tych rozmowach wydają się na razie niezwykle niskie.