$ 41.61 € 43.22 zł 10.31
-4° Kijów +3° Warszawa +7° Waszyngton
Jestem w stuporze po tym, co dzieje się na froncie z wirusowym zapaleniem wątroby typu C: wolontariuszka Kateryna Zirka

Jestem w stuporze po tym, co dzieje się na froncie z wirusowym zapaleniem wątroby typu C: wolontariuszka Kateryna Zirka

06 lutego 2025 11:04

Po tym, jak inna bliska mi osoba zachorowała na wirusowe zapalenie wątroby typu C jako „bonus” po tym, jak została ranna, zaczęłam wtykać nos tam, gdzie nie należy, czyli w wojskową służbę zdrowia. I się, kur*a, zdziwiłam, przepraszam, ale nie znajduję lepszego słowa.

Jestem w stuporze po tym, co dzieje się na froncie z wirusowym zapaleniem wątroby typu C. A jeszcze bardziej jestem zaskoczona faktem, że nikt z kierownictwa nie zwraca na to uwagi. Wirusowe zapalenie wątroby typu C nie jest dronem FPV. Ale jest to choroba, która zabija. Zabija tak samo jak wróg, tylko wolniej. Jeśli nie jest leczona. A my jej nie leczymy. Udajemy, że możemy z nią żyć. A także ukrywamy ją.

Czyż nie jest prawdą, na przykład, droga Liudmyla Fedotova, że jest ona głównym lekarzem 72 Brygady? Zamiast sprawdzić i poruszyć problem, główny lekarz brygady, w której służy wielu moich przyjaciół i krewnych, nie tylko ukrywa fakty dotyczące obecności chorych, ale także zabrania przeprowadzania testów na obecność wirusa. Szybkie testy wolontariackie stają się niedogodnością, a lekarze niższej rangi, którzy podnoszą tę kwestię, są surowo karani zgodnie z najlepszymi tradycjami armii radzieckiej.

Infekcja przenosi się przez krew, a krew jest wszędzie na wojnie. I voila, mamy armię, w której ludzie cierpią na śmiertelną chorobę, ale nie mamy czasu na ten wirus. Bo „są ważniejsze problemy”. „Może w ogóle nie dożyją śmierci z powodu zapalenia wątroby!” - czy takie są oczekiwania?

Wirusowe zapalenie wątroby typu C można wyleczyć. I musi być leczone. Zwłaszcza na wojnie, gdzie ryzyko zakażenia jest ogromne. Zwłaszcza dla wojskowych, którzy ratują kraj i mają prawo do zdrowia. Dlaczego milczymy? Dlaczego państwo przymyka na to oko? Dlaczego nie przeprowadzamy masowych testów, profilaktyki, niedrogiego i obowiązkowego leczenia lekami przeciwwirusowymi DAA? Ponieważ nie jest to właściwy czas? Ponieważ jest to kosztowne? Bo ten problem jest niewidoczny?

Szok 2.0 - po tym, jak u innej bliskiej osoby zdiagnozowano wirusowe zapalenie wątroby typu C po tym, jak została ranna, zgłosiła się na terapię wirusową. Poddała się jej. Ale terapia nie zadziałała. Zgodnie z międzynarodowymi protokołami dodano następnie leki dwuskładnikowe, ale odpowiedź lekarzy brzmiała: „Nie ma więcej leków, nie wiemy dokładnie, kiedy będą dostępne. Nie możemy pomóc”.

Szok 3.0 - dla wojskowych komisji lekarskich wirusowe zapalenie wątroby typu C jest teraz „czymś”, na co nie należy zwracać uwagi. Nowi rekruci przychodzą z nieleczonym wirusem i wszystko jest w porządku - „cóż, jeśli nie chce się leczyć, niech to jego sprawa. Jest sprawny.” W ten sposób narażając wszystkich. Może i jest sprawny, ale jest śmiertelnie chory.

Jeden kontakt z krwią rannego może wystarczyć, by dołączyć do grona zarażonych. Zarówno dla medyka, jak i wszystkich kolejnych żołnierzy, którzy otrzymają pierwszą pomoc. Mówię teraz niewygodne rzeczy, ale jeśli ten problem nie zostanie poruszony, nie zacznie się sam rozwiązywać.

Wirusowe zapalenie wątroby typu C to „łagodny zabójca”. Bez leczenia po prostu zje wątrobę i będzie za późno na działanie. Nie ma znaczenia, w jaki sposób stracimy daną osobę: bohatersko w walce czy z powodu marskości wątroby. W końcu stracimy człowieka. Wszyscy walczymy o to, by ci, którzy walczą o nas, wrócili i żyli. Czy coś się zmieniło i czy się mylę?

Kateryna Zirka