
To szczere zdziwienie: „Czy ja naprawdę coś takiego powiedziałem? Nie mogę uwierzyć, że mogłem to powiedzieć” – w odpowiedzi na pytanie, czy Trump wciąż uważa Zelenskyy`ego za dyktatora – to przykład realnej polityki, choć w bardzo ograniczonej skali.
Rzeczywistość to nie to, co obiektywnie miało miejsce, ale to, co zostaje nazwane i określone w danym momencie.
To działa jak z terroryzmem: terrorystą nie jest tylko ten, kto zabija cywilów w celu zastraszenia i z pobudek politycznych (bo wtedy wszystkie państwa na świecie bez wyjątku należałoby uznać za terrorystów). Terrorystą jest ten, kogo Władza oznaczy tym słowem, kogo wykluczy ze „strefy chronionej” (gehegt – jak u Carla Schmitta), przestrzeni określonej przez nią samą.
To samo dotyczy innych etykiet – dyktator, despota, morderca, nielegitymizowany itd. Rzeczywistość to nie to, co faktycznie się wydarzyło, ale to, jak Władza to nazywa w danym momencie.
To właśnie opisał Orwell – człowiek o przenikliwej świadomości – w swoim słynnym zdaniu: „Oceania nigdy nie walczyła z Eurazją.” Nie ma znaczenia, czy to prawda, czy nie. To, że wojna naprawdę miała miejsce, że sam ją widziałeś, że obserwowałeś tonące okręty i ginących ludzi – nie ma żadnego znaczenia.
Jeśli Władza mówi ci, że wojny nie było – to znaczy, że jej nie było. Jeśli się oburzysz – zostaniesz albo zmiażdżony (w dyktaturze), albo wmanewrowany w pułapkę medialną i zniszczony przez liderów opinii publicznej (w demokracji) – na polecenie tej samej Władzy.
Nie ma co się dziwić: „Dziadek zapomniał wziąć tabletki, nie pamięta, co mówił.” Owszem, Trump nie jest już młody i często myli słowa, ale „Zelenskyy to dyktator” nie było przypadkowym przejęzyczeniem, lecz dobrze udokumentowaną wypowiedzią. On doskonale o tym pamięta.
Na podobne pytanie podczas spotkania z Macronem (czy nazwie również putina dyktatorem) Trump odpowiedział całkowicie świadomie: „Nie rzucam takimi słowami na wiatr.” Doskonale rozumie wagę takich określeń.
To nie są zwykłe słowa – one mają znaczenie.
Oznaczenie kogoś jako „dyktatora” było wówczas aktem politycznego oznakowania (ten temat można rozwinąć, ale na razie się powstrzymam). Teraz Trump tę etykietę usuwa, przywracając Zelenskyy`ego do „strefy chronionej”, ponieważ mają się spotkać i prawdopodobnie podpisać umowy. Suweren nie może spotkać się z kimś, kto został wykluczony z tej przestrzeni – nawet jeśli było to półżartobliwe wykluczenie.
Ale w gruncie rzeczy – nic nowego.
Jak to mawiał stary Nietzsche?
„Państwo jest najzimniejszym ze wszystkich zimnych potworów. Kłamstwo wypływa z jego ust – zimne kłamstwo.”
Yigal Levin