$ 41.69 € 49.18 zł 11.53
+28° Kijów +33° Warszawa +22° Waszyngton
Jak ukraińska drużyna Leo Team podbija szczyty CS2: opowiada snajper Mychajło "Malkiss" Szulha

Jak ukraińska drużyna Leo Team podbija szczyty CS2: opowiada snajper Mychajło "Malkiss" Szulha

02 lipca 2025 10:35

Mychajło "Malkiss" Szulha to snajper ukraińskiej drużyny e-sportowej Leo Team, specjalizującej się w CS2. W dzieciństwie nie miał nawet komputera, a dziś gra po 13 godzin dziennie, bierze udział w turniejach i żyje e-sportem. Był moment, kiedy niemal na zawsze porzucił grę. Dziś jest jednak częścią Leo Team — jednej z czołowych organizacji e-sportowych w Ukrainie i Europie.

W nowym wywiadzie na YouTube, przeprowadzonym przez Ołeksija "Ucho" Maleckiego, Malkiss opowiada o swojej drodze w e-sporcie. Poznajcie więc twarz przyszłości ukraińskiego e-sportu.

Dlaczego wybrał pseudonim “Malkiss”

 

Po prostu wszedłem na stronę i wpisałem „pseudonimy”. Zacząłem przeglądać listę — było tam około 100–130 propozycji. Przeglądałem je i natrafiłem na pseudonim "Malkiss". Spodobał mi się. Może kryć w sobie jakieś ukryte znaczenie.

O początkach z CS-em i rywalizacji w grach

 

CS podobał mi się od samego początku. Przez długi czas nie miałem komputera ani nawet telefonu. Musiałem grać u znajomych albo w kawiarenkach internetowych. Graliśmy w różne gry — Need for Speed, Call of Duty, CS — ale to właśnie do CS-a najbardziej ciągnęło mnie serce.

Zafascynował mnie przede wszystkim element rywalizacji. Na początku chciałem po prostu dobrze się bawić z przyjaciółmi i stawać się coraz lepszym. Ale z czasem pojawiła się chęć pokonania przeciwnika, odebrania mu wszelkich szans. Tak zaczęła się moja droga, w której z każdą grą stawałem się coraz silniejszy.

Więcej o historii Malkissa możecie usłyszeć w pełnym wywiadzie na YouTube.

O wyborze roli snajpera i pierwszych turniejach LAN

 

Od zawsze ciągnęło mnie do roli snajpera, bo to ogromna odpowiedzialność. Chciałem się wykazać, poczuć, że jestem jednym z kluczowych elementów drużyny. Od tamtej pory zacząłem coraz częściej grać z AWP, rozwijać swoje umiejętności taktyczne i zrozumienie gry pod względem ekonomicznym — z czasem stało się to moją specjalizacją.

Moje pierwsze turniejowe doświadczenie to kijowska Cyberzona — legendarny klub. To właśnie tam rozpoczęła się moja przygoda z rywalizacją. Być może to właśnie wtedy poczułem największą pasję. W tamtym okresie były ciągłe LAN-y, nowe drużyny, nowi ludzie. Przyszedłem raz… i już nie mogłem się oderwać.

O pierwszych drużynach

 

Moja pierwsza drużyna nazywała się „Kegle”. Potem graliśmy pod nazwą „Robotnicza Klasa”, a później dołączyliśmy do klubowej drużyny GameInside. Wszystko zaczęło się mniej więcej w latach 2017–2018 i trwało do około 2019 roku.

O wykształceniu i podejściu rodziców do e-sportu

 

Tak, mam dyplom. Jestem już magistrem — specjalistą ds. cyberbezpieczeństwa. Ukończyłem Państwowy Uniwersytet Telekomunikacji. Potrafię się bronić przed cyberatakami.

Jeśli chodzi o rodziców, kiedy jeszcze chodziłem do szkoły, bardzo sceptycznie podchodzili do mojego grania. Złościli się, że po powrocie do domu od razu siadam do komputera i nie odrabiam lekcji. Chociaż lekcje odrabiałem… w autobusie, w drodze do domu.

Później, kiedy dostałem się na studia, zrozumieli, że jeśli dadzą mi spokój, będę w stanie zarówno dobrze się uczyć, jak i zajmować się tym, co naprawdę mnie pasjonuje.

O początkach kariery zawodowej i wejściu na HLTV

 

Moja droga do profesjonalnej sceny wiodła przez Cyberzonę i drużynę GameInside. Trenowaliśmy i braliśmy udział we wszystkich możliwych turniejach. Naszym głównym celem było dostać się na HLTV jako zespół. To daje rozpoznawalność i znacznie ułatwia dalszy rozwój.

Prowadziłem mały notes, w którym zapisywałem mecze i turnieje, podczas których byliśmy o krok od trafienia na HLTV. Uzbierało się ich naprawdę sporo — około 19. Za każdym razem brakowało tego jednego decydującego zwycięstwa. To było ogromnie frustrujące, bo mimo że dawałem z siebie wszystko, nic nie wychodziło. Czasami dosłownie krzyczałem w głowie: „Misza, ogarnij się, zacznij grać na poważnie!”.

Więcej o drodze Malkissa możecie usłyszeć w pełnym wywiadzie na YouTube.

O przerwie w karierze

 

Był moment, kiedy naprawdę chciałem to rzucić. Przyszedł taki czas, że powiedziałem sobie: „Trzeba się zastanowić, co dalej”. Wtedy po prostu zrobiłem sobie przerwę. Przez około trzy miesiące całkowicie przestałem grać. Już po miesiącu poczułem, jak bardzo mnie do tego ciągnie. Oglądam turniej Na'Vi, a aż ślinka cieknie — chciałoby się zagrać!

Ale wytrzymałem. Po dwóch, trzech miesiącach ostatecznie zrozumiałem, że nie potrafię bez tego żyć. Potrzebuję rywalizacji, potrzebuję właśnie tego uczucia.

O dołączeniu do Leo Team

 

Po przerwie wróciłem do tej samej drużyny, ale już z nowym nastawieniem — jakbym był wypoczęty i zresetowany. W 2022 roku, kiedy rozpoczęła się pełnoskalowa wojna, kapitan Leo Team, Serhij "Mur", napisał do mnie: „Misza, dołącz do nas”. Leo szukało wtedy dwóch zawodników, wzięli mnie i mojego znajomego Ihora "Fobena". Na początku powiedziałem, że muszę to przemyśleć, ale Serhij był bardzo stanowczy — i w końcu się zgodziłem.

Więcej o drodze snajpera Leo Team, Malkissa, możecie usłyszeć w pełnym wywiadzie na YouTube.

O finansowej stronie e-sportu

 

Zrozumiałem, że e-sport może być źródłem dochodu, kiedy w Cyberzonie pojawiła się liga ESB (E-Sports Battle). Płacili tam już za sam udział. Sami pomagaliśmy przy jej organizacji i to były nasze pierwsze zarobione pieniądze.

Ale prawdziwe pieniądze pojawiły się dopiero wtedy, gdy po raz pierwszy dostałem wynagrodzenie w drużynie. Stało się to niespodziewanie — była to ekipa znanego youtubera, około 2020 roku.

O perspektywach e-sportu

 

Ukraina zajmuje bardzo mocną pozycję na scenie e-sportowej. Mamy ogromną lokalną społeczność, wiele organizacji, drużyn i utalentowanych graczy. Nasi zawodnicy grają także w zagranicznych zespołach — to naprawdę niesamowite.

Więcej o drodze snajpera Leo Team, Malkissa, możecie usłyszeć w pełnym wywiadzie na YouTube.

O stereotypach dotyczących graczy

 

Słyszałem wiele stereotypów. Jeden z najczęstszych to ten, że e-sportowcy nigdy nie podnieśli nic cięższego niż myszka. To chyba najbardziej absurdalny ze wszystkich.

Dziś wielu graczy prowadzi bardzo aktywny tryb życia — ćwiczą na siłowni, jeżdżą na rowerach. Weźmy chociażby Paszę „Bicepsa” — on nie tylko trenuje na siłowni, ale również zajmuje się MMA. Co więcej, przejechał na rowerze z Polski do Paryża. Patrzę na niego i myślę: „To jest prawdziwy fenomen!”.

O oszustwach w e-sporcie

 

Z oszustami zetknąłem się nie raz — to bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Raz wygrywaliśmy, innym razem przegrywaliśmy.

My, jako gracze, niewiele możemy z tym zrobić. Tak naprawdę jedyną opcją z naszej strony jest nagłaśnianie takich sytuacji w mediach społecznościowych: na Twitterze, Instagramie, Telegramie, Twitchu, YouTubie. Trzeba mówić o tym wszędzie, gdzie się da.

Kiedyś, przed aktualizacją systemu rankingowego Valve, istniała tzw. lista blokowanych drużyn. Na przykład na turniejach CCT, przed tą aktualizacją, funkcjonowała lista zespołów, których nie zapraszano. Wśród nich były takie, które — powiedzmy to wprost — nie grały do końca uczciwie. Ale dziś, po wprowadzeniu nowego rankingu Valve, organizatorzy nie mają prawa nie zapraszać takich drużyn. Dlatego teraz walka z oszustami staje się jeszcze trudniejsza.

Co można z tym zrobić? Szczerze mówiąc, nikt nie zna odpowiedzi. Jedynym realnym rozwiązaniem jest przenoszenie rozgrywek na LAN-y, czyli turnieje rozgrywane stacjonarnie, w jednym miejscu. Tam wszystko jest przejrzyste. Na LAN-ie nie ma wątpliwości.

Ale przez to, że CS i cały e-sport tak bardzo się rozwijają, nie da się wszystkich turniejów rozgrywać stacjonarnie. Im więcej wydarzeń online, tym więcej osób próbuje korzystać z różnego rodzaju nieuczciwych wspomagaczy.

A o moich zainteresowaniach, wsparciu ze strony rodziny i o tym, czy dziewczyny biegają za Malkissem, dowiecie się w pełnym wywiadzie z e-sportowcem na YouTube.