$ 42.16 € 43.47 zł 10.18
-2° Kijów -4° Warszawa -2° Waszyngton
„Kiedy pracujesz, tak naprawdę nie masz czasu na smutek”: ekskluzywny wywiad z Enleo

„Kiedy pracujesz, tak naprawdę nie masz czasu na smutek”: ekskluzywny wywiad z Enleo

29 maja 2024 13:35

Ukraińcy z Donbasu odczuli rosyjską agresję już w 2014 roku. Dla nich wojna trwa już ponad 10 lat, a ci, którzy w 2014 roku byli jeszcze nastolatkami, są już dorosłymi ludźmi, posiadającymi własną pozycję i stosunek do świata. Ktoś wybrał drogę zapomnienia i neutralności, kogoś zabrała rosja na swoją stronę. Są też tacy, którzy wybrali jasną stronę, Ukrainę, i robią wszystko, aby pomóc naszemu krajowi i narodowi. Jednym z nich jest Enleo (Nikita Leontiev). Chłopiec był na dobrej drodze do celu - zostać artystą. Teraz jest sławny nie tylko w Ukrainie, ale także za granicą, jak śpiewa w swojej własnej piosence „Daleko, tam na zachodzie mogę mieć wszystko. Ale tylko tutaj niebo niesie moje serce.” O domu, bliskich, karierze i planach na przyszłość w dalszej części materiału.

Pochodzi Pan  z Mariupola, nie tak dawno temu wydał Pan potężne dzieło „Młodzież”. Skąd czerpi Pan  siłę?

Wcześniej ze złości. Było dużo złości, złości. To faktycznie taka bardzo czarna energia, ale zadziałała w odpowiednim momencie. Teraz znajduję energię wręcz przeciwnie, w jakimś rodzaju ciepła. Widzę na ulicy coś uroczego, jak ludzie się komunikują, jak się zbierają, jak pomagają. Bardzo mnie to obciąża. A jak poczuć, że Twojego domu nie ma? Właściwie to już się do tego przyzwyczaiłem. Dla nas, mieszkańców Donbasu, wojna zaczęła się nie w 22, ale w 2014 roku. Dlatego byliśmy na to przygotowani psychicznie i nie był to dla nas straszny szok. Oczywiście przerażające jest to, że nie ma domu. Wszyscy krewni wyemigrowali, niektórzy dokądś: niektórzy do Europy, niektórzy nawet do Rosji, z którymi niestety nie utrzymuję kontaktu od długiego czasu. Nie mam tu już żadnych krewnych, więc, no wiesz, próbuję się jakoś poruszać. Kiedy pracujesz, tak naprawdę nie masz czasu na smutek.

Przetłumaczył Pan znane piosenki na język ukraiński. Zaczęli zyskiwać na popularności i z biegiem czasu zaczęli być rozpoznawani. Jaki jest Pana cel jako artysty?

Robiąc te tłumaczenia, nie wiedziałam, że spotkają się one z tak ogromnym odzewem wśród ludzi. Po prostu to zrobiłem i wszyscy pracowali nad tym pomysłem. W pewnym momencie zrozumiałem, że mam szansę zostać prawdziwym artystą, o czym marzyłem całe życie. Dlatego zdecydowałam, że nie będę już śpiewać tłumaczeń, nie tłumaczyć piosenek. Oczywiście niedawno wydaliśmy tłumaczenie piosenki z Sashą Zarytską (zespół Kazka), ale to nie była moja sugestia. Napisała do mnie i zaproponowała. Pomysł jest fajny, bo chcemy, żeby ludzie wrócili do domu i stworzyliśmy taki utwór. Zamienili Chicago [w piosence Djo - End of Beginning, w której coverze wspomniano o mieście Chicago] na Kijów. Zrobiłem wyjątek dla tego tematu, ale nie chcę w najbliższej przyszłości robić więcej tłumaczeń. W listopadzie wydaliśmy już cały debiutancki album, a wkrótce planowane jest wydanie nowego. Będzie to trochę inny styl, więc mam nadzieję, że wszyscy będą zaskoczeni.

Dlaczego zgodził się Pan na wspólny utwór z Oleksandrą?

Miesiąc temu miałem koncert w Norwegii. W dniu, w którym mieliśmy wyjeżdżać, zadzwonili i powiedzieli, że Sasha z zespołu Kazka chce ze mną nawiązać współpracę. Byłam bardzo zaskoczona i zszokowana, bo 5 lat temu przyjechała do nas do Mariupola na Święto Niepodległości w 2019 roku i graliśmy jako zespół w Kazce. Tutaj sama do mnie napisała i nie mogłam odmówić czegoś takiego. Bardzo lubię ich piosenki. Ponadto mamy jednego producenta dźwięku Serhii Ranstara. Być może skontaktował się z nami, będziemy musieli go o ciebie zapytać.

Weszliście na rynek ukraińskiego show-biznesu już na początku inwazji na pełną skalę. Jak podoba Panu się transformacja ukraińskiego show-biznesu?

Wcześniej ukraiński show-biznes był dla mnie czymś tak nieznanym. Nie słuchałem muzyki ukraińskiej, tylko klasykę: Ocean Elzy, Skrybyana, Voplia Vidoplyasova. Wszystko, co robili, po prostu mi się nie podobało. Ale kiedy, powiedzmy, rynek stał się bardziej otwarty i pojawiło się wielu młodych, fajnych artystów, czasami dodaję do mojej playlisty utwory ukraińskich artystów. Oczywiście nie słucham tylko muzyki ukraińskiej. Zwykle słucham zachodniej muzyki. Już dawno nie słuchałem języka rosyjskiego. Pozwólmy więc naszym ludziom tworzyć muzykę, aby było coś, co zastąpi rynek rosyjski.

Którego z ukraińskich artystów lubi Pan  teraz najbardziej?

Zespół MOLODI. To moi bardzo dobrzy przyjaciele z Mariupola, razem zaczynaliśmy. Vitalii Ostrovskyy (Ostrovsky), też bardzo fajny gość. Poznaliśmy go przez chłopaków, oni razem pracują. Bardzo zaskoczył mnie zespół Nazva. Pojechaliśmy z nimi na wycieczkę po obwodzie charkowskim, nawet, jak się wydaje, byliśmy w Wowczańsku, który ci dranie teraz zmiażdżyli.

Swoją drogą Roksolana. Ją też poznaliśmy i ona też mnie zaskoczyła. Bardzo fajna dziewczyna i jej piosenki są świetne.

W rzeczywistości wielu ukraińskich artystów. Nie będę teraz ich wszystkich pamiętać.

Niedawno odbył się Konkurs Piosenki Eurowizji 2024. Co sądzisz o występie przedstawicieli Ukrainy Alyony Alyony i Jerry Heil? Notabene ten ostatni też zaczynał od coverów znanych piosenek.

Nigdy nie spotkaliśmy Jerry'ego Heila. Alyona jest na mnie napisana, czasami o czymś rozmawiamy. Bardzo miło było mi obejrzeć numer w wykonaniu Tanyi Muinho. Mam taką gulę w gardle, która pojawiła się kilka razy. To takie emocjonalne, taki fajny pomysł. Wszystko jest dobrze. Jesteśmy z siebie dumni, jesteśmy dumni.

Jesteś osobą, która pomimo tego, że stracił coś bardzo cennego, wstała i pomogła Ukraińcom. Co może Pan  im powiedzieć, biorąc pod uwagę to, co się dzisiaj dzieje?

Wszystkim ręce opadają: najsilniejszym, wojsku i tym, którzy prawdopodobnie są u władzy. Obecnie pojawia się wiele różnych poglądów. Wiadomo, wszystko nie jest już tak oczywiste i jakoś nie tak spójne jak rok temu czy na początku inwazji na pełną skalę. Chcę powiedzieć, że prędzej czy później te czasy miną. Trzeba to po prostu przetrwać. Musimy pomóc, bo mamy jedną Ukrainę i nie mamy prawa jej tracić. Myślę, że to jest najważniejsza rzecz.

Artem Tryhub