$ 42.16 € 43.47 zł 10.18
-2° Kijów -4° Warszawa -2° Waszyngton
Lubomyr Levytskyy, reżyser filmu «Byliśmy rekrutami», opowiada o nowej kulturze wojskowej Ukrainy, inspiracji dla filmu i promocji filmu za granicą

Lubomyr Levytskyy, reżyser filmu «Byliśmy rekrutami», opowiada o nowej kulturze wojskowej Ukrainy, inspiracji dla filmu i promocji filmu za granicą

04 maja 2024 11:45

2 maja na ekrany ukraińskich kin wszedł film dokumentalny "Byliśmy rekrutami», opowiadający o żołnierzach Trzeciej Oddzielnej Brygady Szturmowej Sił Zbrojnych Ukrainy. W ekskluzywnym wywiadzie dla UA.NEWS reżyser filmu, Lubomyr Levytskyy, powiedział, że chciał pokazać nową ukraińską kulturę wojskową i fajność naszego wojska poprzez film, co zainspirowało go do jego nakręcenia. Po ukraińskiej premierze (film był wyświetlany we wszystkich 145 kinach w Ukrainie), zespół planuje promować film na całym świecie, w tym na najlepszych platformach streamingowych.

Przeczytaj o procesie kręcenia «Byliśmy rekrutami», o tym, jak film zostanie spopularyzowany za granicą i dlaczego reżyser wybrał gatunek, który jest dość nietypowy dla ukraińskiej publiczności, w nowym wywiadzie z Lubomyrem Levytskyy'm.

Lubomyr Levytskyy jest ukraińskim reżyserem, producentem i scenarzystą. Oprócz filmu Byliśmy rekrutami, ma na swoim koncie tak znane dzieła jak Sztolnia, Cienie zapomnianych przodków, Szalone wesele 3, #SelfieParty i wiele innych.



Co zainspirowało Pana do nakręcenia filmu Byliśmy rekrutami?

Lubomyr Levytskyy: Do nakręcenia filmu zainspirował mnie fakt, że społeczeństwo nie do końca rozumie naszych wojskowych. Nie rozumie, kim oni są, jakimi są ludźmi, jaka jest ich filozofia, dlaczego walczą, czego się boją. I nie widziałem żadnych wywiadów na YouTube, które by mi to w pełni ujawniły.

Po drugie, jestem bardzo zainspirowany nową ukraińską kulturą wojskową, która się tworzy. Jest naprawdę wyjątkowa i obejmuje wiele różnych społeczności. Na przykład jednym z naszych partnerów jest projekt społeczny GALT, który skupia różne społeczności wojskowe, w tym projekt PSDInfo, który jest znany każdemu wojskowemu. Chodzi o filozofię profesjonalistów, kulturę naszywek i różne towary. To jest to, co motywuje wielu ludzi do wstąpienia do Sił Zbrojnych w dzisiejszych czasach. A ja chciałem pokazać naszą współczesną kulturę wojskową poprzez konkretnych ludzi - czynnych żołnierzy 3 Brygady.

Po trzecie, starałem się znaleźć formę, w której mógłbym przekazać widzowi istotny film o czasach, w których żyjemy, o wartościach. Ale bez skupiania się na cierpieniu, które przeżywamy. Skupiłem się raczej na swego rodzaju rock'n'rollu. Chciałem pokazać nasze zwycięskie i silne chwile, fajnych ludzi, którzy nas inspirują. Bo dziś niestety za granicą - i powiem to bardzo dosadnie - technika narzekania już nie działa. Ludzie już nam nie współczują. Ludzie są przyzwyczajeni do tego, że są bici i są bici. Ale lubią być inspirowani przez fajnych ludzi, więc teraz musimy ich zainspirować, pokazać im, jacy jesteśmy fajni poprzez filmy takie jak ten, poprzez projekty takie jak ten. Myślę, że powinny powstać dziesiątki filmów takich jak «Byliśmy rekrutami».



Jak planuje Pan promować film wśród zagranicznej publiczności?

Lubomyr Levytskyy: Jest taka zasada: jeśli film odniesie sukces w kraju, odniesie go wszędzie. A jeśli zobaczymy, że nasza publiczność go docenia, będziemy go promować jeszcze aktywniej.

Na dzień dzisiejszy film był wyświetlany w 145 kinach - we wszystkich kinach w Ukrainie. Jest więc zapotrzebowanie. Film wszedł na ekrany kin 2 maja. Jeśli widzowie będą zainteresowani, film zostanie rozszerzony.

Następnie planujemy pokazać film «Byliśmy rekrutami» na Netflixie. Musimy jednak sprawdzić, czy zmieniły się kryteria wyboru tej usługi. Ponieważ obecnie dane platformy pokazują, że ukraińscy widzowie nie będą oglądać treści wojskowych. Aby dać ci wyobrażenie, Netflix obecnie odrzuca wszystkie filmy wojskowe!

Spodziewamy się, że wkrótce się to zmieni. Na przykład niedawno pojawiła się historia filmu 20 dni w Mariupolu. Początkowo Netflix je odrzucił, a kiedy film zdobył Oscara, został zaakceptowany przez Netflix. A to może mieć dla nas efekt kaskadowy: widzowie Netflixa obejrzą go, dane platformy streamingowej zmienią się i zaakceptują również nasz film. Jeśli nie uda się z Netflixem, pokażemy film innym amerykańskim platformom i zobaczymy, co powiedzą.

Jeśli ta opcja również nie zadziała, rozważymy opublikowanie naszego filmu w publicznym dostępie na Youtube i zaczniemy promować go za granicą. Nasz zespół zdecydowanie chce zrobić pokazy dla publiczności. Planujemy specjalne pokazy w stolicy USA, Waszyngtonie, ponieważ chcemy pokazać ten film społeczności wojskowej i kongresmenom. Chcemy, aby zobaczyli, jak ich broń działa w Ukrainie i w jak bezpiecznych rękach się znajduje. Chcemy również, aby poczuli i zrozumieli naszych żołnierzy i kulturę.

Mam wielką ochotę wypchnąć «Byliśmy rekrutami» za granicę. Ale nie poprzez festiwale. Filmy festiwalowe są zazwyczaj bardzo dramatyczne, wymagają realistycznych scen. «Byliśmy rekrutami» nie jest dziełem festiwalowym, ale nie nazwałbym go też filmem fanowskim. To bardziej gatunek, który ma inspirować.

Dlaczego «Byliśmy rekrutami» zostało nakręcone w tak nietypowym dla wielu osób stylu?

Lubomyr Levytskyy: To niezwykły styl dla ludzi, ale dla mnie to mój własny styl. Ludzie nazywali go «amerykańskim», gdy kręciłem filmy «Sztolnia» i «Cienie zapomnianych przodków». Rosyjskie kino nazywano wtedy «rodzimym», a moje filmy «amerykańskimi». A teraz chcę powiedzieć: «Co z tego, że to amerykańskie? To wszystko jest nasze, naprawdę!».

Myślę, że nie ma nic lepszego niż pokazywanie facetów, którzy codziennie podejmują ryzyko w ten sposób - fajny i odważny. Chcemy nie bać się tej fajności, ponieważ ciągle jesteśmy «skromni», ale tak naprawdę nie ma sensu być «skromnym». Nasi chłopcy są najfajniejsi, walczą z jedną z najsilniejszych armii na świecie i bohatersko walczą. Więc nie ma się czego wstydzić, musimy pokazać ich w bardzo fajny sposób.

Jak wybrano muzykę do filmu?

Lubomyr Levytskyy: Muzyka jest oddzielną i bardzo ważną częścią naszej pracy, ponieważ wiele rzeczy opiera się na niej.

Naprawdę chciałem zrównoważyć muzykę napisaną przeze mnie i muzykę zespołów. Wziąć utwory zespołów, które są już znane, ale które nie zostały jeszcze «sparodiowane». Napisaliśmy trochę muzyki, trochę kupiliśmy i był to długi i trudny proces.

Starałem się stworzyć własny styl, własną muzykę, własny klimat dla każdej postaci. Jeśli dla Datsyka jest to rock and roll, to dla Istoka jest to bardziej dramatyczna muzyka.

Chciałem także pokazać, że walka jest nie tylko przerażająca, ale także może mieć wiele motywacji i to właśnie inspiruje wojowników.



Czy podczas kręcenia filmu wystąpiły jakieś trudności techniczne?

Lubomyr Levytskyy: Nie było żadnych trudności technicznych. Pojawił się jednak problem z pojazdami terenowymi HMMWV, które zostały nam zabrane w połowie zdjęć i musieliśmy ich szybko szukać. Trudno było je znaleźć, ponieważ wszystkie znajdują się na froncie.

Czuję, że za tym projektem stoją jakieś wyższe siły. Bo wszystkie problemy, które pojawiały się na naszej drodze, były w jakiś cudowny sposób rozwiązywane przez przypadkowych, spontanicznych ludzi, którzy pojawiali się w ostatniej sekundzie i wszystko zaczynało działać.



Gdzie kręciliście ten film?

Lubomyr Levytskyy: Kręciliśmy w obwodzie kijowskim, a także trochę na wschodzie. Nie mogę jednak ujawnić tych lokalizacji, ponieważ są one nadal strategiczne. Staraliśmy się kręcić w miejscach, gdzie mogliśmy bezpiecznie zabrać naszą grupę i nie narażać ich na stres, ponieważ stres tworzy zupełnie inny materiał.