$ 41.85 € 43.62 zł 10.21
+1° Kijów +2° Warszawa +17° Waszyngton
Jacek Meisner, prezes zarządu firmy ubezpieczeniowej Oranta, opowiada o ubezpieczeniach od ryzyka wojny, nowych regulacjach na rynku ukraińskim i popularnych produktach

Jacek Meisner, prezes zarządu firmy ubezpieczeniowej Oranta, opowiada o ubezpieczeniach od ryzyka wojny, nowych regulacjach na rynku ukraińskim i popularnych produktach

05 września 2024 12:05

Ukraiński rynek ubezpieczeniowy aktywnie zmierza w kierunku europejskich standardów, a krajowi ubezpieczyciele oferują już pełnoprawne ubezpieczenia od ryzyka wojny zarówno dla osób fizycznych, jak i firm. W wywiadzie dla UA.NEWS Jacek Meisner, prezes zarządu firmy ubezpieczeniowej Oranta, wyjaśnił, jak zmienił się ukraiński rynek ubezpieczeniowy podczas wojny na pełną skalę, czym różni się od rynków europejskich, jakie produkty są poszukiwane i co zmieni się w regulacjach dotyczących ubezpieczycieli. Ponadto Jacek Meisner skomentował stan medycyny ubezpieczeniowej w Ukrainie i opowiedział, co dzieje się w branży ubezpieczeń komunikacyjnych.

Jacek Meisner jest prezesem zarządu Oranta. Wcześniej pełnił funkcję Członka Zarządu Oranty, a od października 2007 r. do lipca 2016 r. był Prezesem Zarządu Alfa Insurance. Od października 2016 r. do lutego 2017 r. Jacek Meisner był Członkiem Rady Nadzorczej, a także Dyrektorem ds. Rozwoju Rynków Zagranicznych, Konsultantem Zarządu oraz Członkiem Zarządu GETBACK S.A. (Bukareszt, Rumunia). Od marca 2005 r. Jacek Meisner jest członkiem ścisłego kierownictwa firmy ubezpieczeniowej PZU Ukraina.



Jak zmieniła się sytuacja na ukraińskim rynku ubezpieczeniowym w czasie wojny na pełną skalę?

Jacek Meisner: Trudno wypowiadać się w imieniu wszystkich uczestników rynku. Dziś ukraiński rynek ubezpieczeniowy reprezentowany jest przez ponad 100 firm ubezpieczeniowych. Jeśli spojrzeć na liderów branży, to nie powiedziałbym, że coś się bardzo zmieniło. Wszyscy pozostaliśmy na rynku i nadal świadczymy usługi naszym klientom.

Główne kierunki pozostały takie same: klientocentryczność, klient i jego potrzeby są w centrum wszystkich naszych działań. Wszyscy ubezpieczyciele kładą nacisk na efektywność operacyjną, cyfryzację i automatyzację procesów.

To, co zostało dodane, to rozszerzenie naszej odpowiedzialności o ryzyko wojenne związane zarówno z ubezpieczeniami na życie i zdrowotnymi, jak i ubezpieczeniami majątkowymi.

Jednak nadal nie ma silnego wsparcia w tym obszarze ze strony zachodnich firm i reasekuratorów. Ukraiński rynek zbiera swoje możliwości, firmy łączą się w poole i zapewniają klientom ubezpieczenie od ryzyk wojennych. Dziś każda osoba fizyczna w Ukrainie może łatwo ubezpieczyć samochód lub mieszkanie od ryzyka wojennego, a także ubezpieczenie na życie i ubezpieczenie zdrowotne, które obejmuje również konsekwencje ryzyka wojennego, w tym psychologów, rehabilitantów itp.

Kiedy ukraińskie firmy zaczęły świadczyć usługi ubezpieczenia od ryzyka wojny? O ile dobrze rozumiem, w 2022 roku jeszcze tego nie było...

Jacek Meisner: Tak, oczywiście. Zaczęliśmy ubezpieczać ryzyko wojenne na większą skalę na początku 2023 roku. Ubezpieczyciele musieli najpierw zobaczyć, czego możemy się spodziewać, jaka to może być skala.

Jak działa ubezpieczenie od ryzyka wojny w waszej firmie? Czy jest to ubezpieczenie na życie, zdrowotne, majątkowe? Czy są jakieś możliwości dla osób prawnych?

Jacek Meisner: Staramy się jak najlepiej chronić przedsiębiorców w obliczu zwiększonych zagrożeń. Są jednak pewne trudności. Po rozpoczęciu inwazji na dużą skalę NBU nałożył ograniczenia na płatności w walutach obcych, co przejściowo utrudniło reasekurację za granicą. W 2023 r. regulator złagodził te ograniczenia, a wiarygodne firmy, w tym nasza, mogły płacić składki reasekuracyjne. Pozwoliło nam to wznowić reasekurację i wzmocnić naszą stabilność finansową.

Ponieważ popyt na ochronę przed ryzykiem wojennym wśród podmiotów prawnych pozostaje wysoki, stworzyliśmy poole ubezpieczeniowe wraz z innymi firmami ubezpieczeniowymi. Takie połączenie pozwala nam na bardziej efektywne zarządzanie dużymi ryzykami poprzez wykorzystanie strategii koasekuracji i wzajemnej reasekuracji. Dzięki takiemu podejściu zapewniamy niezawodną ochronę ubezpieczeniową dla firm, nawet w trudnych warunkach wojennych.

W 2024 r. sytuacja na rynku reasekuracji uległa znacznej poprawie. Zagraniczni reasekuratorzy zmniejszyli ograniczenia i przywrócili ochronę ubezpieczeniową dla niektórych ryzyk, takich jak odpowiedzialność cywilna. Dzięki współpracy z wiodącymi reasekuratorami i brokerami udało nam się przywrócić reasekurację transportu morskiego, która obejmuje również ryzyka wojenne. Pozwoliło nam to skutecznie współpracować z klientami zajmującymi się eksportem i potrzebującymi ubezpieczenia ładunku w czasie wojny.

Dla osób fizycznych mamy kilka produktów ubezpieczeniowych obejmujących ryzyka wojenne. Na przykład CASCO MILITARY umożliwia otrzymanie odszkodowania ubezpieczeniowego w przypadku uszkodzenia samochodu w wyniku działań wojennych. Obejmuje to eksplozje min, pocisków, bomb, kolizje z pojazdami wojskowymi, wypadki samolotów wojskowych i bezzałogowych statków powietrznych oraz wypadki w punktach kontrolnych. Twój dom może być chroniony przed zagrożeniami wojennymi za pomocą polis „Rodzime mieszkanie” i „Rodzimy dom”, które obejmują również standardowe zagrożenia, takie jak pożar, klęski żywiołowe, powódź i kradzież. Polisa Personal Safety zapewnia ubezpieczenie wypadkowe i medyczne, w tym urazy i zaburzenia zdrowotne spowodowane operacjami wojskowymi.

Czy wyjazd kilku milionów osób z Ukrainy za granicę wpłynął na biznes ubezpieczeniowy? Czy nadal korzystają z usług ukraińskich ubezpieczycieli za granicą?

Jacek Meisner: Od początku 2022 roku ubezpieczenie Zielona Karta (międzynarodowa umowa ubezpieczenia komunikacyjnego OC - red.) znacząco wzrosło. Wynika to z faktu, że rozpoczęła się duża migracja Ukraińców, a do wyjazdu za granicę wymagana była Zielona Karta.

Kiedyś myśleliśmy, że zielona karta to po prostu ubezpieczenie dla turystów, którzy jechali samochodem do hotelu, jechali na narty, a potem wsiadali z powrotem do samochodu i wracali do Ukrainy. Teraz model behawioralny zmienił się w tego typu ubezpieczeniach. Ludzie używają Zielonej Karty jako mieszkańcy innych krajów, zabierając swoje dzieci do szkoły i idąc do pracy.

Zmieniła się również geografia. Kiedyś były to kraje sąsiadujące - Polska, Czechy, Słowacja. Teraz są to Niemcy, Francja, Włochy, gdzie średnia strata jest oczywiście wielokrotnie wyższa niż w Polsce czy na Słowacji.



W Europie i w ogóle medycyna ubezpieczeniowa jest bardzo powszechna. Jednak w Ukrainie jest to zazwyczaj prerogatywa sektora korporacyjnego lub indywidualnych przypadków. Czy powinniśmy wprowadzić ubezpieczenia zdrowotne na masową skalę?

Jacek Meisner: Pytanie zawsze dotyczy definicji ubezpieczenia zdrowotnego. Pracuję na rynku ukraińskim od ponad 20 lat z krótką przerwą, pracowałem też w Polsce, Rumunii, na Litwie i wielu innych rynkach.

Specyfika ukraińskich ubezpieczeń zdrowotnych polega na tym, że klienci oczekują bardzo szerokiej oferty klinik, dentystów, gabinetów masażu itp.

Podczas gdy typowe polskie ubezpieczenie korporacyjne to po prostu abonament wykupiony w jakiejś multidyscyplinarnej klinice, gdzie ubezpieczony klient jest po prostu widziany. Nie ma setek czy tysięcy klinik w całym kraju itd.

Wydaje mi się, że powinniśmy wspierać powstawanie klinik multibrandowych i łączyć klientów bezpośrednio z taką kliniką. Ułatwiłoby to wszystkim pracę.

Jeśli chodzi o medycynę indywidualną, ubezpieczenie ma definicję antyselekcji. Jest to sytuacja, w której ludzie, którzy naprawdę tego potrzebują, jako pierwsi otrzymują indywidualne ubezpieczenie. A to już jest sprzeczne z istotą ubezpieczeń, która polega na tym, że ryzyko powinno być rozłożone na wiele osób. Dlatego jest to bardzo trudne lub bardzo kosztowne.

Co robić? Musimy wymyślać nowe produkty, w większym stopniu wykorzystywać telemedycynę, którą dziś odkrywamy na nowo.

Produkt „Ochrona osobista” Oranty obejmuje usługę telemedycyny świadczoną przez naszego partnera. Nasz partner posiada sieć lekarzy i konsultantów pracujących w najlepszych klinikach w Kijowie. Klienci mogą uzyskać poradę od specjalisty telefonicznie lub online. Jest to świetna okazja dla osób z regionów, ponieważ bardzo trudno jest im umówić się na wizytę u takich lekarzy. Jest to również dobra opcja dla klientów, którzy potrzebują podwójnej kontroli lub drugiej/trzeciej opinii. Koszt tej usługi to tylko około 350 hrywien rocznie! To bardzo fajny temat i moim zdaniem bardzo ważny. Na pewno będzie się rozwijał.

Jest to rodzaj pierwszej linii pomocy, którą możemy zapewnić klientowi za bardzo niewielkie pieniądze. Ponieważ istotą produktu jest uczynienie go przystępnym cenowo. A jeśli wymyślimy produkty, które kosztują dziesiątki tysięcy hrywien, tylko bardzo niewielka liczba osób będzie mogła z nich korzystać.

Przez długi czas pracował Pan w różnych krajach europejskich. Jakie są główne różnice między tymi rynkami ubezpieczeniowymi a ukraińskim?

Jacek Meisner: Główną różnicą jest skala. Przede wszystkim mogę porównać rynek polski. W Polsce działa około 60 firm ubezpieczeniowych. I ten rynek jest szacowany na około 15 mld euro. W Ukrainie jest jednak około 100 ubezpieczycieli (a kiedy zaczynałem w 2004 roku, mieliśmy ponad 1000 firm). Jednocześnie rynek ukraiński szacowany jest na około 1 mld euro.

Pewną rolę odgrywa również kultura ubezpieczeniowa. Żadnemu Polakowi nie przyszłoby do głowy nie ubezpieczyć mieszkania, domu, życia, zdrowia czy samochodu. To tam konieczność. Podobnie ubezpieczenia korporacyjne dla pracowników.

A co z regulacjami?

Jacek Meisner: Obecnie szybko zbliżamy się do europejskich standardów regulacyjnych. Po tym, jak Narodowy Bank Polski stał się regulatorem, jak pojawiły się dyrektywy, musimy się do nich dostosować w obszarze prawnym. W tej części jesteśmy już bardzo blisko standardów unijnych.

Myślę, że rok 2024 jest rokiem przejściowym, przełomowym dla krajowego rynku ubezpieczeniowego. Pod względem wypłacalności, wiarygodności, prawidłowości aktywów musimy przejść na zupełnie inną płaszczyznę. I to jest bardzo dobre, bardzo fajne. Tak powinno być.

Bank Narodowy przyjął bardzo drastyczne zmiany dla ubezpieczycieli. Jak one wpłyną na zwykłych klientów i w ogóle na przedsiębiorców?

Jacek Meisner: Będzie o 100% bezpieczniej dla klienta, jeśli firma spełni wymogi stawiane przez Kasę Krajową w zakresie aktywów kwalifikowanych (tych aktywów, które są objęte ubezpieczeniem). Aktywa, mówiąc najprościej, to pieniądze, które służą do zabezpieczenia zobowiązań. Muszą być płynne, muszą być dobre, muszą być czyste, a nie być kawałkiem ziemi, który można wycenić w jeden sposób dziś, a w inny sposób jutro. Dlatego nowe warunki rynkowe oznaczają 100% bezpieczeństwa dla klientów.

Druga zmiana związana jest z tym, że od początku 2025 roku czeka nas duża rewolucja na rynku obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych OC. Nowa ustawa o obowiązkowym ubezpieczeniu OC jest integralną częścią procesów integracji europejskiej i międzynarodowych zobowiązań, które Ukraina podjęła po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z UE. Jej przyjęcie było odkładane przez kilka lat ze względu na agresję federacji rosyjskiej. Niemniej jednak Ukraina od dawna potrzebuje zwiększenia sumy ubezpieczenia, co znacznie zwiększyłoby poziom ochrony ubezpieczeniowej - nawet 450-krotnie. Jednocześnie koszt obowiązkowej polisy OC wzrośnie o nie więcej niż 1 tys. UAH, co jest niewielkim wzrostem w porównaniu do korzyści.

Nowe polisy obowiązkowego ubezpieczenia OC z pewnością zapewnią właścicielom samochodów lepszą ochronę. Będą oni teraz mogli wybrać ubezpieczyciela nie tylko przy zakupie polisy, ale także w przypadku zdarzenia objętego ubezpieczeniem. Odnosi się to do tak zwanego bezpośredniego rozliczenia, które stanie się obowiązkowe na mocy nowego prawa. W związku z tym ubezpieczyciele będą zobowiązani do naprawy uszkodzonych samochodów w stacjach obsługi. Jeśli klient sobie tego zażyczy, będzie mógł otrzymać odszkodowanie w gotówce, ale niezależnie od tego poszkodowany nie będzie musiał dopłacać do naprawy, gdyż ustawa wyklucza uwzględnianie amortyzacji. Jest to szczególnie korzystne dla właścicieli starych samochodów, ponieważ średni wiek samochodów w Ukrainie przekracza 20 lat.

W zakresie życia i zdrowia każdy poszkodowany otrzyma dodatkową ochronę finansową w wysokości 140 000 UAH na osobę, a łączny limit ubezpieczenia wyniesie 10 mln UAH na zdarzenie ubezpieczeniowe. Nie trzeba dodawać, że te dodatkowe gwarancje finansowe będą bardzo ważne dla biednej osoby, która uległa wypadkowi. Dotyczy to zwłaszcza ciężkich przypadków, które wymagają długotrwałego leczenia, protetyki i aranżacji przestrzeni życiowej w celu zaspokojenia potrzeb ofiary w przypadku utraty autonomii.

W rzeczywistości nowe prawo pomoże oczyścić rynek z pozbawionych skrupułów firm, które świadczą usługi niskiej jakości i zaniżają świadczenia. Pomoże zwiększyć zaufanie do obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych OC i ubezpieczeń w ogóle, poprawiając reputację ubezpieczycieli w oczach konsumentów.



Zauważyłam, że w UE wypadki stłuczek na drogach nie wstrzymują ruchu tak jak w Ukrainie. Kierowcy po prostu robią zdjęcia uszkodzeń, wymieniają się kontaktami ubezpieczeniowymi i odjeżdżają. Tutaj, nawet w przypadku drobnego wypadku, wzywana jest policja, która pozostaje przez kilka godzin i blokuje ruch. Dlaczego doszło do takiej sytuacji?

Jacek Meisner: Ukraina ma już podobny instrument do tego stosowanego w Europie - Protokół Europejski. Jest określona kwota, do której można spokojnie (jeśli na oko oszacujemy, że nasze szkody nie przekraczają tej kwoty) wymienić się danymi z drugą stroną wypadku, sporządzić europrotokół i wszystko będzie załatwione. Ale większość kierowców lubi tutaj tradycyjne podejście, że trzeba zadzwonić na policję i na wszelki wypadek ich wysłuchać. Oczywiście zdarza się też, że ludzie zmieniają zeznania.

Ale to narzędzie jest już gotowe. Dajemy je klientowi i dziś każdy kierowca ma w schowku protokół europejski, który może wykorzystać w takich drobnych wypadkach.

Być może jest też tak, że wielu Europejczyków traktuje samochody trochę bardziej zwyczajnie, po prostu jako środek transportu...

Jacek Meisner: W niektórych przypadkach to prawda. Spójrzmy na samochody hiszpańskie czy włoskie - są porysowane i nikt nie narzeka na drobne zadrapania.

W Europie samochody są też bardziej przystępne cenowo. Ponadto wiele samochodów nie jest tam własnością, ale jest leasingowanych lub wynajmowanych na długi czas, więc jest do tego inne podejście.

Myślę, że dojdziemy do tego, gdy staniemy się bardziej zamożni jako naród, a nasza kultura zmieni się pod tym względem. W końcu jeśli ktoś musi teraz oszczędzać przez kilka lat, aby kupić prosty samochód, to jasne jest, że będzie go traktował bardzo odpowiedzialnie.

Ale ludzie się nie ubezpieczają. CASCO jest bardzo słabo rozwiniętym rodzajem ubezpieczenia w Ukrainie. Jest to problem, ponieważ tak naprawdę polegamy na rynku wtórnym, który nie jest powiązany z bankami i kredytami. A kiedy samochód jest własnością banku, banki zmuszają kierowców do wykupienia ubezpieczenia. A po 3-5 latach, kiedy samochód opuszcza bank, ludzie nie chcą płacić ubezpieczenia. Nawet jeśli jest to ich własność.

Musimy wziąć pod uwagę wypłacalność ludności Ukrainy. Należy stworzyć produkty dla tej historii. I te produkty są już dostępne - CASCO-mini, CASCO 50/50, CASCO tylko od niektórych szkód krytycznych.

Oczywiste jest, że jeśli masz samochód od 5-7 lat (a ukraińskie samochody, niestety, mają średnio ponad 20 lat), możesz nie potrzebować pełnoprawnego ubezpieczenia. Ale jeśli jest to ważne narzędzie do zarabiania pieniędzy, to trzeba je ubezpieczyć przynajmniej od katastrofalnego ryzyka. A jeśli jest już złomowany po takiej sytuacji, będziesz miał pieniądze na przywrócenie przynajmniej części narzędzia do dalszego zarabiania pieniędzy.