$ 41.34 € 48.43 zł 11.37
+17° Kijów +16° Warszawa +33° Waszyngton
Jak z niczego «namalować» łapówkę: prawnik ujawnia mechanizm prowokacji w sprawie Maksyma Mykytasia

Jak z niczego «namalować» łapówkę: prawnik ujawnia mechanizm prowokacji w sprawie Maksyma Mykytasia

14 sierpnia 2025 15:09

W październiku 2022 roku Ukrainę wstrząsnęła głośna wypowiedź detektywa NABU dotycząca największej łapówki w historii kraju — 22 milionów euro. Ta ogromna suma rzekomo została zaoferowana przez byłego posła i dewelopera Maksyma Mykytasia merowi Dniepru, Filatowowi, za budowę metra w mieście. UA.NEWS rozmawiało z adwokatem w tej sprawie, Igorem Fominem, o tej sprawie karnej oraz przebiegu procesu sądowego.

Igor Fomin — managing partner kancelarii prawnej Fomin & Partners, były członek Najwyższej Rady Sprawiedliwości, posiada 38 lat udanej praktyki adwokackiej oraz portfolio spraw publicznych, które nie mają sobie równych w Ukrainie. Dalej — bezpośrednie wypowiedzi adwokata Igora Fomina na temat wersji oskarżenia oraz zeznań „demaskatora” Borisa Filatowa.

-Jak ocenia Pan fakt, że wersja oskarżenia opiera się przede wszystkim na zeznaniach mera Dniepru? Czy uważa Pan, że mają one wystarczającą wartość prawną?

– Pan Filatow jest jedynym świadkiem, który oskarża Maksyma Mykytasia o propozycję nielegalnego wynagrodzenia. Moim zdaniem sam fakt, że Filatow jest merem Dniepru, w żaden sposób nie nadaje tym zeznaniom dodatkowej mocy prawnej. Zeznania tego świadka na sali sądowej zmuszają stronę obrony (oby Bóg dał i sąd również) do podchodzenia do tych wyjaśnień z niedowierzaniem.

– Co Pan ma na myśli?

– Bezpośrednio na sali sądowej pan Filatow zmieniał swoje zeznania dotyczące istotnych okoliczności, unikał pytań obrony, powołując się na przepisy prawa, które pozwalają mu nie odpowiadać na sedno zadanych pytań, mówił nieprawdę, między innymi o tzw. „umowie pojętnej”, którą strona oskarżenia uważa za dowód. Najpierw zeznawał przed sądem, że tę umowę zaproponował Mykitas, jednak później był zmuszony przyznać, że to właśnie on podjął wszelkie możliwe działania, aby zmusić Mykitasia do sporządzenia choćby jakiegoś dokumentu, aby śledztwo mogło go później wykorzystać jako dowód winy.

– Czy widzi Pan w tej sprawie ryzyko, że jest ona bardziej motywowana politycznie niż oparta na realnych dowodach?

– Strona obrony twierdzi, że sprawa została całkowicie i celowo sfałszowana przeciwko Mykytasowi. Nasze wnioski opierają się na następujących faktach:

  • Maksyma Mykytasia do tego projektu budowy metra w mieście Dniepr zaangażowali przedstawiciele podwykonawcy firmy „Metrostroj” oraz zastępcy mera Dniepru jako kompetentną osobę w kwestiach współpracy z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju (EBOiR).
  • To właśnie zastępcy mera, po rozmowie z Mykytasem, skierowali Maksima do Filatowa.
  • Mer miasta Boris Filatow samodzielnie nagrał pierwszą rozmowę telefoniczną z Mykitasem na swój telefon komórkowy, a także zarejestrował wszystkie wiadomości na WhatsApp jeszcze PRZED pierwszym spotkaniem na żywo. W sądzie Filatow zeznał pod przysięgą, że osobie o reputacji Mykytasa w ogóle niemożliwe jest uzyskanie środków z EBOiR. Następnie, według jego zeznań, zwrócił się do swojego znajomego — skandalicznie znanego, byłego detektywa NABU Stanisława Bravermana, który z Kijowa przyjechał do Dniepru i sporządził protokół zawiadomienia o przestępstwie. To właśnie tam po raz pierwszy pojawiają się dziesiątki milionów euro, rzekomo zaproponowane przez Mykytasa Filatowowi.Filatow przekazał Bravermanowi swoje nagrania rozmów oraz wiadomości z Mykytasem, które detektyw NABU dołączył do materiałów postępowania karnego. Boris Filatow zgodził się na niejawną współpracę z NABU (stał się agentem), chociaż jest to niedopuszczalne dla adwokata, którym sam siebie nazywa nawet w sądzie.


Ważne jest, że prokuratura nie wykorzystała tych nagrań i SMS-ów jako dowodów w oskarżeniu! Miała na to dwa powody: takie nagrania są nielegalne, o czym były adwokat Filatow, jak i Braverman, nie mogli nie wiedzieć. Po drugie — w tych nagraniach nie padła żadna propozycja nielegalnej korzyści.
Te nagrania zostały później wykorzystane przez stronę obrony jako dowody potwierdzające niewinność Mykytasa.

-Jak zaczynała się „rekordowa łapówka”?

– Na pierwsze spotkanie Boris Filatow zaprosił Mykytasa z delegacją podwykonawców, działając już jako agent NABU. Sam na naradę nie przyszedł, wysłał swojego sekretarza rady i zastępców. Sekretarza, za wcześniejszą zgodą mera, zwerbowało NABU i zamontowało na nim urządzenia rejestrujące. Filatow dzwoni do Mykytasa i mówi, że sekretarz jest jego zaufaną osobą, z którą można rozmawiać „jak ze mną”.

Jednak „łapówkę” znowu nikt nie proponuje. Co więcej, Mykitas dzwoni do mera, żeby podziękować za profesjonalny zespół, którego mu delegował Filatow: „Będziemy pracować, twoje osobiste zaangażowanie nie jest już potrzebne”.

Nagle Filatow zaprzecza: „Nie. Musimy spotkać się we dwoje. Musisz mnie osobiście przekonać!”

Jest nagranie z każdego spotkania, każdej narady. Każda prowokacja jest planowana przez byłego detektywa NABU, Stanisława Bravermana, i wykonywana przez Filatowa. To samo dotyczy tzw. „umowy pojętnej”. Nigdy byśmy się o niej nie dowiedzieli, gdyby pan Braverman nie miał na tyle rozumu, by udzielić wywiadu programowi „Sekrety NABU”, w którym sam opowiedział, że to on wymyślił „umowę pojętną”, a jej sporządzenie później faktycznie zainicjował Filatow!

Warto też zwrócić uwagę, że Filatow złożył zawiadomienie 5 września 2022 roku, podczas gdy rzekoma propozycja (nawet według aktu oskarżenia) miała miejsce 18 października 2022 roku. Zatem przez niemal dwa miesiące prowokowali Mykytasa, wyciskając z niego cokolwiek, co mogłoby „namalować” przestępstwo.

– Jeśli EBRD rzeczywiście kontroluje każdy wydany euro, to jak, według Pana, mogła pojawić się historia o łapówce w wysokości 22 milionów?

– Nie trzeba być prawnikiem, by rozumieć, że EBRD nie przeznacza pieniędzy na łapówki! Nawet według aktu oskarżenia miało chodzić o udział przedstawiciela miasta w spółce, która miała otrzymać część finansowania. Bez wątpienia finansowano by prace, a nie łapówki. Sam mer, składając zeznania pod przysięgą w sądzie, mówił, że Mykitas chciał zmusić go do kradzieży pieniędzy EBRD. Takie myślenie u mera miasta... Dziwne… Nie kradnij! Wykorzystaj pieniądze zgodnie z kosztorysem! Co ma do tego Mykytas?!

– Biorąc pod uwagę, że kwestie finansowe są zazwyczaj regulowane przez bank, czy mógłby Pan wyjaśnić, dlaczego Wasz klient, według śledztwa, rozmawiał bezpośrednio z merem, a nie z przedstawicielami EBRD?

– Budowa metra była pilną potrzebą miasta. Generalny wykonawca uciekł, budowa stanęła, potrzebny był nowy kontrakt z EBRD. Do mera Mykytasa skierowali odpowiedni zastępcy. Może w Dnieprze mają tak, że na wszystko trzeba mieć zgodę „gospodarza”.

– Jak skomentuje Pan wypowiedzi Borisa Filatowa o 22 milionach euro? Czy uważa Pan, że te oświadczenia nie mają realnych podstaw? Czy mógłby Pan przedstawić argumenty obalające słowa mera o rzekomo obiecanych pieniądzach?

– Słowa Borisa Filatowa o obiecanych pieniądzach to czysta insynuacja! Jakie pieniądze, jakie miliony? Nie ma kontraktu, nie ma finansowania banku, nie ma określonych przez bank wykonawców i kontrolerów. Nie wiadomo, czy bank w ogóle zgodzi się finansować budowę w mieście przyfrontowym. Nawet otrzymując finansowanie od banku, trzeba wykonać prace, a nie kraść od niego pieniądze, żeby je potem dawać merowi. Czysta bzdura!

– Jeśli ta kwota to wymysł, to jak wyjaśni Pan, że Filatow zwrócił się do NABU jeszcze przed aktywnymi negocjacjami z Mykytasem?

– Filatow zwrócił się do NABU jeszcze przed aktywnymi negocjacjami z Mykytasem. W sądzie zeznawał, że intuicyjnie wyczuwał: będą mu proponować nielegalną nagrodę. To czysta prowokacja moim zdaniem. Nie podoba Ci się Mykytas — nie spotykaj się z nim, nie rób z nim żadnych interesów, zwłaszcza jeśli jesteś już przekonany, że nie ma szans na uzyskanie umowy z EBRD.

– Czy planujecie składać wzajemne zarzuty przeciwko Filatowowi?

– Najpierw uporamy się z tymi sprawami. Wiecie, to walka z systemem, w którym nikt Cię nie słyszy. W oczach sądu jesteś winny na długo przed wyrokiem. Nawet w czasach walki komunistycznej z przestępczością nie pracowałem tak ciężko. Konkurujesz z systemem, dla którego tworzone są specjalne prawa, specjalne warunki, specjalne finansowanie, kieszonkowe sądy. Tworzony jest publiczny nacisk zarówno przez samo NABU, jak i towarzyszących mu grantobiorców.

– Imię Mykytasa pojawiało się już w innych głośnych sprawach. Czy nie uważa Pan, że opinia publiczna może być stronnicza?

– To technologia stale wykorzystywana przez obecny system. Opinia publiczna jest celowo kształtowana na korzyść oskarżenia. To wpływ i bezpośrednia presja na podejrzanego i sąd. Kiedyś za takie rzeczy można było dostać wyrok. Moim zdaniem niezależność władzy sądowniczej w Ukrainie została zniszczona.

– Jakie, według Pana, ryzyka reputacyjne niesie ta sprawa dla pana Mykytasa i jak planujecie je minimalizować?

– Myślę, że jeśli sąd wysłucha naszej argumentacji o niewinności Mykytasa, będzie mógł on