
Reżimy polityczne nieustannie ewoluują.
Szczególnie w erze informacji, gdzie rzeczywistość składa się nie tylko z działań, ale także z ich interpretacji. Coraz częściej w przestrzeni politycznej pojawiają się zjawiska, które z pozoru wyglądają jak marginalne i cyniczne wypowiedzi, ale w rzeczywistości są elementem przemyślanej technologii politycznej. Jedną z takich technologii jest „pokazowa antiludzkość” — emocjonalny wyładowacz służący do rozładowania napięcia społecznego.
Wyobraźmy sobie kraj w stanie długotrwałej, krwawej wojny z agresorem. Ludzie żyją w ciągłym stresie, tracą bliskich, padają ofiarami ostrzałów rakietowych. Państwo nie jest w stanie w pełni chronić cywilów — a ta bezsilność wobec codziennego zagrożenia wywołuje u obywateli całą gamę negatywnych emocji: gniew, strach, zniechęcenie, apatię. Gdy tylko do tego dochodzą informacje o przypadkach brutalnej mobilizacji czy śmierci przed komisją wojskową, nagromadzony gniew może przerodzić się w krytykę władzy i państwa.
Wtedy do gry wkraczają „mówcy antiludzkości”. Są to blogerzy, politycy lub eksperci, którzy świadomie przekazują prowokacyjne komunikaty. Na przykład: posłanka, która publicznie twierdzi, że śmierć zwykłego studenta w wyniku uderzenia rakietowego to „karma” za rzekome uchylanie się od mobilizacji; albo że ekspert wojskowy mówi w telewizji, że komisje poborowe działają „zbyt łagodnie” i powinny otrzymać znacznie większe uprawnienia.
Te osoby nie ukrywają okrucieństwa — wręcz przeciwnie, eksponują je jako „konieczne”, „uczciwe” i „jedyne możliwe” rozwiązanie.
Reakcja społeczeństwa szybko daje o sobie znać. Oburzenie, przekleństwa, emocjonalne dyskusje w komentarzach — wszystko to skupia się właśnie na takich postaciach. Ale właśnie o to chodzi: przechwycić społeczny gniew i skierować go na bezpieczne tory. Najważniejsze, aby ten gniew nie dotyczył prawdziwych ośrodków podejmowania decyzji, nie kwestionował efektywności polityki państwa, problemów obrony, przejrzystości systemu mobilizacyjnego czy adekwatności poszczególnych decyzji zarządczych.
To jest sedno technologii: stworzyć figury – cele, na których rozładowuje się emocjonalnie społeczeństwo. Są jak piorunochrony podczas burzy: biorą na siebie uderzenie, odprowadzając błyskawicę gniewu gdzieś w ziemię. Im więcej wywołują nienawiści w komentarzach – tym lepiej działa ten mechanizm.
Dlatego nie warto emocjonalnie reagować na jawnie antyludzkie wypowiedzi. To nie są zwykłe przypadkowe słowa, ale część gry. A kiedy w nią wchodzimy — gramy według cudzych zasad. Lepiej więc umieć rozpoznać tę technologię i zachować swoje emocje na naprawdę ważne sprawy.
Przeczytaj także: posłanka Marjana Bezuhła nazwała „karmą” śmierć chłopca-studenta od rosyjskiej rakiety w Kijowie.
Przeczytaj także: szef frakcji „Sługa Narodu” wyjaśnił, dlaczego nie należy wpuszczać dziennikarzy do Rady Najwyższej.