$ 41.86 € 43.51 zł 10.2
+2° Kijów +3° Warszawa -1° Waszyngton
«Kij i marchewka» od Scholza: dlaczego kanclerz Niemiec przyjechał do Kijowa

«Kij i marchewka» od Scholza: dlaczego kanclerz Niemiec przyjechał do Kijowa

02 grudnia 2024 14:12

Rankiem w poniedziałek, 2 grudnia, kanclerz Niemiec Olaf Scholz niespodziewanie przybył do Ukrainy. Wizyta ta była zaskoczeniem dla dziennikarzy i społeczności ekspertów, ponieważ nie została wcześniej zapowiedziana. Jest to jednak dość powszechna praktyka zachodnich przywódców w czasach wojny: często przyjeżdżają do Kijowa bez wcześniejszego ogłoszenia.

Scholz odwiedził Ukrainę po raz pierwszy od lata 2022 roku. Jego spotkanie z prezydentem Volodymyrem Zelenskim odbyło się w kontekście zwycięstwa Trumpa w wyborach w USA, kryzysu politycznego w samych Niemczech i poważnej eskalacji na linii frontu. Niemiecki przywódca zapowiedział już nowy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Jednak uważa się również, że kanclerz chce usłyszeć od ukraińskiego prezydenta jego obecne stanowisko w sprawie ewentualnych rozmów pokojowych „poza kamerą”.

UA.News przyjrzało się powodom wizyty Scholza w Kijowie.

Co wiadomo do tej pory

Niemiecki kanclerz przybył do stolicy Ukrainy około 9 rano. Jest to pierwsza wizyta od czerwca 2022 r.: wtedy Scholz przybył do Kijowa wraz z prezydentem Francji Macronem, a następnie premierem Włoch Draghim.

Niemieckie publikacje piszą, że kanclerz Niemiec zamierza zademonstrować, że Niemcy nadal stoją po stronie Ukrainy i wspierają ją w walce z rosyjską agresją. W rzeczywistości jeden z pierwszych publicznych komentarzy Scholza był poświęcony tej kwestii.

„Chcę tutaj jasno powiedzieć, że Niemcy pozostają najsilniejszym zwolennikiem Ukrainy w Europie. Moja wizyta jest znakiem solidarności z krajem, który bohatersko broni się przed bezwzględną rosyjską agresją od ponad 1000 dni. Ukraina może polegać na Niemczech. Mówimy to, co robimy i robimy to, co mówimy” - powiedział polityk

Scholz powiedział również, że zamierza ogłosić kolejny i bardzo duży pakiet pomocowy dla Ukrainy. Chodzi o dostawy broni o łącznej wartości 650 milionów euro. Ciekawostką jest fakt, że pomoc ta powinna dotrzeć do Ukrainy do końca tego miesiąca. Oznacza to, że nie będzie to, jak to często bywa, bardzo czasochłonne.

„Podczas mojego spotkania z prezydentem Zelenskim ogłoszę dalsze dostawy broni o wartości 650 mln euro, które powinny zostać dostarczone do końca grudnia” - powiedział Scholz.

Krótko przed wizytą Scholz i Zelenskyy rozmawiali przez telefon. Ukraiński prezydent podziękował niemieckiemu premierowi za wsparcie wojskowe dla Ukrainy, w szczególności za wzmocnienie obrony powietrznej za pomocą systemów Patriot i IRIS-T. Najprawdopodobniej to właśnie wtedy uzgodniono przyszłą wizytę Scholza w Ukrainie.



Kontekst wizyty

Wizyta Scholza w Ukrainie odbywa się na tle złożonych procesów wojskowych, politycznych, a nawet geopolitycznych. Obecnie sytuacja na froncie rozwija się według negatywnego dla Kijowa scenariusza. Wojska rosyjskie posuwają się naprzód w rekordowym tempie (ponosząc przy tym rekordowe straty w ludziach i sprzęcie). Ukraina co tydzień traci setki kilometrów kwadratowych terytorium, a najszybszy postęp wroga odnotowuje się w Donbasie. Żołnierze narzekają na brak rotacji, broni i sprzętu, co składa się na negatywny efekt na polu bitwy.

W tym kontekście ogłoszenie nowego pakietu pomocowego z Berlina ma kluczowe znaczenie. Broń o wartości 650 milionów euro powinna poważnie wzmocnić ukraińskie siły zbrojne, które obecnie znajdują się w kryzysie. Niemcy pozostają drugim największym partnerem obronnym Ukrainy po Stanach Zjednoczonych, zarówno pod względem przyznanych środków, jak i dostaw. Niewykluczone również, że Zelenskyy ze swojej strony ponownie podniesie kwestię dostaw rakiet dalekiego zasięgu Taurus (wiadomo, że Scholz jest temu niechętny). Wszystko to jednak nadal nie rozwiąże problemu braku zmobilizowanych żołnierzy i ogólnej jakości nowych żołnierzy, z których zdecydowana większość jest przymusowo wcielana do armii.

Skomplikowana jest również sytuacja polityczna w samych Niemczech. 6 listopada w Bundestagu rozpadła się tak zwana „koalicja świateł drogowych”. Był to związek rządowy Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), Partii Zielonych i Wolnej Partii Demokratycznej (FDP). Po zdymisjonowaniu przez kanclerza Scholza ministra finansów i lidera FDP Christiana Lindnera, wszyscy ministrowie FDP opuścili rząd, co doprowadziło do poważnych napięć politycznych w ostatnich miesiącach. Kanclerz oficjalnie poprosił parlamentarzystów o uchwalenie wotum zaufania w nadchodzących tygodniach. Jeśli tak się nie stanie (a najprawdopodobniej tak się stanie), Niemcy staną w obliczu przedterminowych wyborów w marcu 2025 r., a Scholz może stracić stanowisko.



W tym sensie podróż kanclerza można również postrzegać jako osobistą technologię wyborczą. Oczywiste jest, że polityk stara się wzmocnić swoją pozycję, zademonstrować geopolityczne wpływy Niemiec i „sprzedać się” jako światowy lider, który aktywnie angażuje się w politykę międzynarodową i rozwiązuje złożone problemy na skalę ogólnoeuropejską.

Wreszcie, nie powinniśmy zapominać o zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach w USA. Polityk ten znany jest z tego, że wielokrotnie podkreślał potrzebę zakończenia wojny w Ukrainie i pragnienie „pogodzenia” Kijowa i Moskwy. I nadal wyraża to pragnienie - na przykład mianując Keitha Kellogga, z jego planem pokojowym, na stanowisko specjalnego przedstawiciela USA ds. Ukrainy i rosji.

Oczywiście Scholz, jako systemowy polityk Zachodu, chce podążać za amerykańską linią i jeśli perspektywa rozmów pokojowych pojawi się na horyzoncie, Niemcy zamierzają wziąć w nich udział. W tym kontekście można śmiało powiedzieć, że Zelenskyy i Scholz omówią potencjalne plany pokojowe i scenariusze zakończenia wojny. Niewykluczone też, że niemiecka kanclerz będzie próbowała wywrzeć presję na prezydencie Ukrainy, nakłaniając go do bardziej konstruktywnych działań i skłonności do kompromisu. W tym kontekście wspomina się o niedawnej rozmowie telefonicznej niemieckiego przywódcy z rosyjskim dyktatorem putinem, pierwszej w ostatnich latach.

W rzeczywistości Scholz przywiózł do Kijowa zarówno „kij”, jak i „marchewkę”. „Marchewką” jest duży pakiet pomocy obronnej o wartości 650 milionów euro, który pozwoli Ukrainie utrzymać linię frontu przez jakiś czas i pokazać, że Zachód nadal ją wspiera. „Kijem” jest bardzo, bardzo prawdopodobna rozmowa o potrzebie skłonienia się ku rozmowom pokojowym i być może pewnym kompromisom.



Co sądzą eksperci

Volodymyr Fesenko, ukraiński analityk polityczny i szef Centrum Stosowanych Studiów Politycznych Penta, uważa, że wizyta Scholza jest bardzo ważna dla Ukrainy, ale nie powinniśmy oczekiwać od niego żadnych sensacji. Ekspert wskazuje na pewien „element protokołu” w tej wizycie, a także na jej technologię polityczną.

„Ta wizyta jest dla nas ważna, ponieważ Niemcy odgrywają wiodącą rolę w Unii Europejskiej. Jest to drugi największy kraj na świecie pod względem pomocy dla Ukrainy po Stanach Zjednoczonych. Tak więc ta wizyta jest zdecydowanie ważna, bez względu na to, co sądzimy o rozmowie Scholza z putinem... Najprawdopodobniej wizyta ta jest w dużej mierze wydarzeniem kampanijnym dla Scholza. Nie przyjechał, aby rozwiązać jakieś bardzo złożone kwestie” - powiedział Fesenko.

Jego zdaniem głównym celem jest zademonstrowanie priorytetu Ukrainy i omówienie dalszej współpracy. Dla Scholza ważne jest, aby pokazać, że Niemcy są zaangażowane w europejską solidarność i nadal będą partnerem dla Ukrainy.

„O to właśnie chodzi w nowym pakiecie pomocowym. Ale Scholz pokazuje również niemieckim wyborcom, że Niemcy nie porzucają Ukrainy i pozostają z nią solidarne. To bardzo ważne. Z drugiej strony, Scholz próbuje również dostosować się do innych nastrojów - utrzymania pokoju, zakończenia wojny. Wyczuł ten trend. W końcu niektórzy niemieccy wyborcy nie chcą wojny, chcą szybkiego zakończenia działań wojennych, a Scholz się do tego dostosowuje. Jeśli chodzi o negocjacje - kiedy i jak je rozpocząć, na jakich warunkach - tak, myślę, że poruszy również tę kwestię. To również trzeba zrobić. Ukraina sformułuje swoje stanowisko, a Zelenskyy stara się znaleźć zrównoważoną pozycję. Myślę też, że będzie omawiany temat NATO. Zelenskyy aktywnie porusza ten temat, ale Scholz nie chce się nim teraz zajmować. Jednocześnie Niemcy nie są przeciwne członkostwu Ukrainy w NATO, ale w czasie wojny nie chcą naciskać na zaproszenie. Tak więc ta wizyta jest wielowymiarowa. Jest w niej element protokołu, obowiązkowy program dla wielu zachodnich polityków. Ale wiele kwestii będzie omawianych. My, Ukraina, pozostajemy w epicentrum uwagi naszych europejskich partnerów i to jest dla nas ważne. Ale nie spodziewałbym się żadnych sensacji po tej wizycie” - podsumował Volodymyr Fesenko.



Ruslan Bortnik, dyrektor Ukraińskiego Instytutu Polityki i analityk polityczny, uważa, że Scholz próbuje włączyć się w nadchodzący proces negocjacji z udziałem USA, Ukrainy, rosji i być może Chin. Niemcy, jako wiodący kraj UE, również chcą być zaangażowane.

„Niemcy konkurują z linią Francji i Wielkiej Brytanii, które nalegają na kontynuowanie walk. Niemcy przeszły teraz do swego rodzaju „obozu pokojowego”. Wynika to przede wszystkim z wewnętrznych powodów politycznych, ale są też powody ekonomiczne. Pierwszym powodem jest to, że Scholzowi grozi reelekcja. A sondaże niemieckiego społeczeństwa pokazują, że Niemcy są przeciwni eskalacji i chcą zakończenia wojny. Dlatego Scholz nie dał Ukrainie rakiety Taurus. Po drugie, Niemcy cierpią bardziej niż jakikolwiek inny kraj w Europie z powodu sankcji i utraty rosyjskich rynków. Stracili dostęp do taniej rosyjskiej energii... Niemcy stoją przed realną groźbą utraty dodatkowych rynków” - mówi Bortnik.

Według politologa, ta lista powodów skłania przywódców w Berlinie do przynajmniej „gry w pokoju”. Scholz musi pokazać swoim wyborcom, że Niemcy starają się zakończyć wojnę między Ukrainą a rosją.

„Dlatego Niemcy podejmują pierwsze kroki zarówno wobec Zelenskiego, jak i putina. Nawet jeśli perspektywy zakończenia wojny są raczej mgliste i nic nie zostanie osiągnięte, przynajmniej krajowe zapotrzebowanie polityczne zostanie zaspokojone. Istnieje również nadzieja, że jeśli Niemcy dołączą do procesu negocjacji, będą w stanie lobbować na rzecz swoich interesów w zakresie sankcji, barier taryfowych, dostępu do rynku itp.”, powiedział Bortnik.

Według eksperta, niemiecka kanclerz potrzebuje tej podróży nawet bardziej niż Zelenskyy. Jednak wizyta Scholza nie będzie zbyt udana, przewiduje Bortnik.

Mykyta Trachuk