
Czy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i rosyjski dyktator władimir putin mogą osobiście usiąść do stołu negocjacyjnego? Na ile takie spotkanie w ogóle jest możliwe? Do tego napiętego momentu obie strony doprowadził prezydent USA Donald Trump, który wciąż nie porzucił swoich dyplomatycznych wysiłków na rzecz zakończenia wojny w Ukrainie.
Potencjalne rozmowy z rosją mogą się odbyć 15 maja w Stambule. Jednak publicznie gotowość do takiego spotkania wyraził jedynie prezydent Zełenski, potwierdzając wolę Ukrainy jak najszybszego osiągnięcia pokoju. Rosyjski dyktator putin nie potwierdził swojego udziału w rozmowach. Donald Trump zdecydował się natomiast wysłać do Stambułu swoich specjalnych wysłanników – Steve’a Witkoffa i Keitha Kellogga.
UA.News analizuje przygotowania do rozmów dwustronnych w Turcji, czy można tam spodziewać się putina i czy spotkanie może być punktem wyjścia do rozpoczęcia bezpośredniego dialogu między Kijowem a Moskwą.
Oficjalne deklaracje poprzedzające możliwe spotkanie w Stambule
Prezydent Wołodymyr Zełenski zadeklarował prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi gotowość Ukrainy do bezpośrednich negocjacji z rosją, jeśli tylko dojdzie do zawieszenia broni. Przesłanie to zostało przekazane 10 maja podczas rozmowy Zełenskiego z Trumpem oraz europejskimi liderami „koalicji zdecydowanych” – prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem, premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem i premierem Polski Donaldem Tuskiem.
Podkreślono, że w razie zawarcia porozumienia o zawieszeniu broni Ukraina jest gotowa rozpocząć bezpośrednie rozmowy pokojowe z rosją. Jeśli jednak putin odmówi 30-dniowego zawieszenia broni, państwa europejskie wprowadzą nowe sankcje wobec federacji rosyjskiej.
Wspólne oświadczenie przywódców Francji, Niemiec, Polski, Wielkiej Brytanii i Ukrainy po spotkaniu w Kijowie 10 maja zakładało, że od poniedziałku 12 maja miało nastąpić pełne i bezwarunkowe zawieszenie ognia na co najmniej 30 dni.
W dokumencie stwierdzono również, że apel o zawieszenie broni i prowadzenie merytorycznych rozmów popierają zarówno Europa, jak i Stany Zjednoczone.
rosyjski dyktator putin w nocy 11 maja, w przemówieniu dla prorządowych mediów, ogłosił rzekomą gotowość do „bezpośrednich negocjacji” z Kijowem w Stambule w czwartek, 15 maja. W swoim wystąpieniu putin nie wspomniał o 30-dniowym zawieszeniu ognia, którego domagali się liderzy „koalicji zdecydowanych”. Zamiast tego zażądał wznowienia rozmów bez żadnych warunków wstępnych.
putin skrytykował retorykę Zachodu, który – jak stwierdził – stawia rosji ultimatywne warunki dotyczące natychmiastowego rozejmu i zakończenia wojny.
Prezydent USA Donald Trump bezpośrednio po wystąpieniu putina stwierdził, że Ukraina powinna „natychmiast” przystąpić do rozmów z rosją w Turcji – nawet bez 30-dniowego rozejmu. Jednocześnie wyraził wątpliwość, czy Kijów zawrze jakiekolwiek porozumienie z putinem, który „jest zbyt zajęty świętowaniem zwycięstwa w II wojnie światowej”.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski tego samego dnia, 11 maja, potwierdził gotowość przyjazdu do Stambułu, zaznaczając jednak, że będzie tam czekać wyłącznie na putina. Podkreślił, że „rosjanie najwyraźniej zaczęli się zastanawiać nad zakończeniem wojny”, co jego zdaniem jest „dobrym sygnałem”. Zaznaczył jednak, że realne kroki w kierunku pokoju są możliwe dopiero po zaprzestaniu działań zbrojnych.
„Nie ma sensu przedłużać zabijania choćby o jeden dzień. Oczekujemy, że rosja potwierdzi zawieszenie broni – pełne, trwałe i wiarygodne – począwszy od jutra, 12 maja, i Ukraina jest gotowa do spotkania” – dodał prezydent.
12 maja Zełenski omówił kluczowe szczegóły spotkania w Stambule z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoğanem.
12 maja specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff poinformował, że Donald Trump postawił Ukrainie i rosji ultimatum w sprawie konieczności osiągnięcia postępów w negocjacjach. W przeciwnym razie Stany Zjednoczone wycofają się z procesu pokojowego dotyczącego zakończenia wojny.
„Prezydent postawił obu stronom (Ukrainie i rosji) ultimatum, że bez tych bezpośrednich rozmów – jeśli nie dojdzie do nich szybko – uznaje, iż Stany Zjednoczone powinny wycofać się z tego konfliktu, cokolwiek by to oznaczało, i po prostu nie brać w nim udziału. Chcemy być pośrednikami. To nie jest nasza wojna. Nie my ją zaczęliśmy, ale chcemy pomóc ją zakończyć” – oświadczył Witkoff.

Jak strony przygotowują się do negocjacji w Stambule
Po oficjalnych deklaracjach przywódców dyplomaci obu stron zaczęli aktywnie komentować przygotowania do bezpośrednich rozmów ukraińsko-rosyjskich w Stambule oraz kolejne kroki w zależności od ich wyników.
Prezydent USA Donald Trump, który początkowo poparł inicjatywę putina, by zorganizować rozmowy w Stambule, zdecydował się sam nie przylatywać, lecz wysłać specjalnych wysłanników – Steve’a Witkoffa i Keitha Kellogga.
Między stroną ukraińską a rosyjską już trwają nieformalne rozmowy – zapewnił specjalny wysłannik USA Steve Witkoff. Jak mówi, prowadził rozmowy zarówno z wysokimi przedstawicielami władz ukraińskich, jak i z rosjanami. USA starają się doprowadzić do bezpośredniego spotkania delegacji ukraińskiej i rosyjskiej, a także „znacząco zawęzić listę spornych kwestii”. Najtrudniejszą z nich, zdaniem Witkoffa, jest podział kontroli nad regionami.
„Uważam, że głównymi problemami są terytoria okupowane, Zaporoska Elektrownia Jądrowa i to, jak Ukraińcy mogą korzystać z Dniepru oraz dostępu do morza. Są to sprawy, które – moim zdaniem – da się rozwiązać, jeśli posadzimy strony przy stole” – stwierdził amerykański wysłannik.
Tymczasem europejscy przywódcy postanowili poczekać na ewentualne spotkanie Zełenskiego z putinem w Stambule 15 maja, zanim zaostrzą presję sankcyjną wobec rosji. O takim „uzależnieniu” kolejnych sankcji zachodnim mediom poinformowały źródła „znające temat”.
Jeśli putin odmówi spotkania z Zełenskim lub Kreml nie zgodzi się na natychmiastowe i bezwarunkowe zawieszenie broni, europejscy przywódcy mają zaapelować do prezydenta USA o spełnienie groźby wprowadzenia sankcji wobec Moskwy. Administracja Trumpa już przygotowała różne opcje zwiększenia presji gospodarczej na rosję i czeka na „zielone światło” od prezydenta.
Z Moskwy napływają sprzeczne sygnały przez prorządowe media. Na razie główny przekaz brzmi: putin nie przyleci do Stambułu i nie planuje spotkania z Zełenskim. Rzekomo do Turcji ma udać się samolot z szefem MSZ Siergiejem Ławrowem oraz doradcą putina Jurijem Uszakowem. Jednak rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiedział, że skład delegacji rosyjskiej zostanie ogłoszony, gdy tylko putin uzna to za stosowne.
Zełenski w Stambule nie zamierza rozmawiać z nikim innym poza putinem – twierdzi doradca szefa kancelarii prezydenta Mychajło Podolak. Tylko putin – jego zdaniem – ma odpowiednie kompetencje do omawiania fundamentalnych kwestii wojny. Żaden inny rosyjski urzędnik nie ma wystarczających pełnomocnictw.
„Decyzję o kontynuowaniu lub zakończeniu wojny może podjąć tylko putin. Może jeszcze jego bliskie otoczenie, które decyduje, ile jeszcze osób trzeba zabić. Ale to na pewno nie jest Miedinski, Ławrow, Szojgu czy ktokolwiek inny” – uważa Podolak.

Wnioski ekspertów
Stanowiska stron w negocjacjach są obecnie dość dynamiczne, dlatego ich wypowiedzi mogą się często zmieniać – tak proces rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy ocenia Wołodymyr Dubowyk, dyrektor Centrum Badań Międzynarodowych.
„Powiedzmy, że ze strony Europy mieliśmy wcześniej wspólne stanowisko: rosja musi ogłosić zawieszenie ognia, w przeciwnym razie zostaną wprowadzone nowe sankcje i inne środki. Teraz widzimy podejście: ‘OK, poczekamy na spotkanie 15 maja w Stambule, a potem zdecydujemy, co dalej’. W dużej mierze jest to związane, oczywiście, z pozycją Trumpa. On też naciskał na zawieszenie ognia, ale potem z zadowoleniem przyjął propozycję putina dotyczącą spotkania w Stambule. Więc dla zachowania pewnej spójności Europejczycy musieli dostosować swoje stanowisko” – tłumaczy Dubowyk.
Według niego mamy do czynienia z okresem, w którym możliwa jest pewna ewolucja w negocjacjach pokojowych, choć – jak zaznacza – „jest zdecydowanie za wcześnie, by świętować czy się rozluźniać”.
Na dostosowanie stanowiska europejskich przywódców do wypowiedzi Donalda Trumpa zwraca uwagę także politolog i specjalista ds. stosunków międzynarodowych Maksym Jali.
„Najpierw mówiono, że zawieszenie broni to warunek rozpoczęcia rozmów. Potem, gdy Trump nalegał, że spotkanie i negocjacje muszą się odbyć, wszyscy się zgodzili. W związku z tym, przynajmniej z perspektywy Trumpa, cała nadzieja pokładana jest w tym, że w Stambule uda się osiągnąć jakieś porozumienia – w tym zawieszenie broni na 30 dni – a następnie rozpocząć pełnowymiarowy proces pokojowy” – ocenia Jali.
Kto dokładnie przyleci na rozmowy do Stambułu i na ile te negocjacje mogą być efektywne – zależy od wielu czynników, wyjaśnia ekspert.
Czytaj również:
Taktyka wojny hybrydowej: dlaczego Europie trudno udowodnić udział rosjan w dywersjach