Wielkość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Ukrainie w ciągu 30 lat niepodległości jest dziesięciokrotnie mniejsza niż w sąsiedniej Polsce. Dlaczego inwestorzy nie ustawili się w kolejce do Ukrainy jeszcze przed inwazją rosji na pełną skalę? Czy rząd ma prawdziwy «plan B» na wypadek, gdyby USA przestały finansować Ukrainę? I jaki jest związek między upadkiem nauki a inwestycjami w ukraiński sektor obronny. Ivan Kompan, finansista i założyciel First Kyiv Investment Club, powiedział UA.News o kluczowych wyzwaniach dla krajowej gospodarki.
Ryzyko możliwego kryzysu finansowego z powodu konfliktów zbrojnych i niestabilności geopolitycznej zostało wyrażone przez szefów światowych banków. Czy ryzyko to nie jest aż tak wysokie?
Ivan Kompan: Cóż, w jakiś sposób w ostatnich tygodniach, kiedy ogłoszono nowe dane o inflacji, wszyscy uwierzyli, że «miękkie lądowanie», o którym amerykańska Rezerwa Federalna mówiła od dłuższego czasu, będzie nadal możliwe. Nie sądzę, by było to faktem dokonanym. Wszystko może się zdarzyć. Zakładam, że nie powinniśmy spodziewać się żadnych większych wstrząsów przed Nowym Rokiem. Ale rok 2024 nadal będzie dość trudny.
Jak zawirowania na światowych rynkach finansowych mogą wpłynąć na Ukrainę?
Ivan Kompan: Moim zdaniem podczas wojny nie wpłyną one na nas w żaden sposób, ponieważ jesteśmy całkowicie zależni od pieniędzy naszych sojuszników.
Co można powiedzieć o amerykańskim finansowaniu? Kiedy może zostać wznowione? A jeśli nie, to jak krytyczne jest to dla Ukrainy?
Ivan Kompan: To pytanie raczej dla politologów. Mogę tylko powiedzieć, że potrzebujemy finansowania od naszych sojuszników. Nawiasem mówiąc, na spotkaniu Europejskiego Stowarzyszenia Biznesu minister finansów mówił o "planie B", który ma rząd, jeśli Amerykanie nie dadzą pieniędzy. Nie wiem, jaki to plan, jaki to może być plan, jaka jest jego istota i jak dokładnie możemy zrekompensować brak finansowania... Bez sojuszniczych pieniędzy, w obecnym otoczeniu....
Czyli na nasz rynek finansowy wpływają tylko pieniądze naszych sojuszników?
Ivan Kompan: Cóż, jeśli ponad połowa budżetu to pieniądze sojuszników? Czego możemy się spodziewać? Nie mamy żadnych rynków, na przykład rynku akcji. Tak, istnieje rynek obligacji rządowych. Ale moim zdaniem jest to bardzo spekulacyjny instrument i nie można na nim zebrać dużo pieniędzy.
Jeśli chodzi o inwestycje. Wielu finansistów doradza rynki zachodnie, ale czy warto inwestować w Ukrainie?
Ivan Kompan: Bądźmy realistami. Inwestowanie teraz to ogromne ryzyko, nawet bez wojny. Jeśli spojrzymy na wolumen bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Ukrainie, to w ciągu 30 lat niepodległości był on dziesięciokrotnie mniejszy niż w sąsiedniej Polsce. Widzimy więc różnicę między gospodarką ukraińską a polską. Nie było kolejki inwestorów. Kiedy usłyszeliśmy o ostatniej sprzedaży dla inwestorów? To był Kryvorizhstal, jak sądzę, przez Yulię Tymoshenko w 2005 roku. To było wszystko. Później nie było żadnej większej sprzedaży.
Tak więc wiele rzeczy musi się zmienić w kraju, a zwycięstwo wojskowe będzie tylko początkiem. Wiele rzeczy będzie musiało się zmienić, a zmiany te będą bardzo, bardzo trudne dla inwestorów.
Niektórzy analitycy uważają, że w Ukrainie istnieją branże, które mogą być interesujące dla inwestorów. Wspominają o przemyśle obronnym. Co Pan o tym sądzi?
Ivan Kompan: Napisałem kiedyś felieton dla NV, że militaryzacja może być przyszłością Ukrainy. To jeden ze scenariuszy, ponieważ wszyscy zajmujemy się rolnictwem. Ale jeśli wymieni mi pan choć jeden rolniczy kraj na świecie, który dobrze prosperuje, będę panu wdzięczny. Ale myślę, że nie ma takich krajów.
To dobrze, że Bóg dał Ukrainie ziemię, pracowitych ludzi, pewien klimat, możemy się rozwijać i powinniśmy wykorzystać tę okazję. Ale idea narodowa w rolnictwie nie jest dla kraju dobrze prosperującego gospodarczo.
Jeśli chodzi o sektor obronny. Jak duży wzrost można przewidzieć?
Ivan Kompan: To również trudne pytanie. Dzisiejszy sektor obronny nie polega na odlewaniu broni z żeliwa. To przemysł high-tech, który wymaga technologii i wykształconych ludzi.
W kraju, w którym edukacja i nauka zostały zniszczone... Byliśmy bardzo dumni, że prezes Narodowej Akademii Nauk ma 100 lat (Borys Paton - red.). Wszyscy rozumiemy, jak człowiek w wieku 100 lat może kierować nauką. Dlatego, jeśli chcemy być zamożni, musimy zreformować naukę, a przede wszystkim edukację. Tylko wtedy możemy na cokolwiek liczyć.
A podnieść zakłady przemysłu obronnego nie jest łatwo, większość z nich została zniszczona. Być może istnieją jakieś resztki zdolności produkcyjnych. Ale wszyscy rozumiemy, że nie mamy w kraju zaawansowanej technologicznie produkcji czegokolwiek.
Jednocześnie istnieją pewne fabryki. Niedawno odwiedziłem jedną z nich. Konkurują ze światowymi gigantami. Są na to przykłady. Jeśli chcemy, to możemy. Ale, wybacz mi pesymizm, musimy bardzo tego chcieć.