$ 41.82 € 48.3 zł 11.29
+20° Kijów +16° Warszawa +30° Waszyngton
Jak selekcja do WRP i WKKS zamieniła się w farsę przez „międzynarodowych ekspertów” i grantobiorców — opowiada adwokat Ołeksij Szewczuk

Jak selekcja do WRP i WKKS zamieniła się w farsę przez „międzynarodowych ekspertów” i grantobiorców — opowiada adwokat Ołeksij Szewczuk

29 lipca 2025 12:00

7 lipca w Narodowym Stowarzyszeniu Adwokatów Ukrainy (NAAU) odbył się okrągły stół na temat „Problematyczne kwestie formowania komisji konkursowej do wyboru członków WKKS: wyzwania czy blokady?”. Jednym z głównych prelegentów był Ołeksij Szewczuk: adwokat, rzecznik NAAU oraz przewodniczący Komitetu ds. polityki informacyjnej i współpracy z mediami.

Podczas swojego wystąpienia ekspert poruszył dość wrażliwy temat — z czego właściwie składają się te komisje? W tym przypadku — Rada Etyczna, przez którą Szewczuk musiał przejść.

Dalej — bezpośrednia wypowiedź Ołeksija Szewczuka: o własnym doświadczeniu w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, niekompetencji międzynarodowych ekspertów oraz o tym, jak organizacje grantowe i międzynarodowi eksperci wpływają na dobór kandydatów do WRP i WKKSU.

 

O rozmowie kwalifikacyjnej do Rady Etycznej

 

Przechodziłem tę procedurę dwukrotnie — w ramach konkursu na stanowisko członka Wyższej Rady Sprawiedliwości z kwoty Prezydenta. Po tym, jak zostałem sprawdzony przez wszystkie odpowiednie organy — NAPC, NABU, inne służby ścigania w ramach specjalnej weryfikacji — nastąpił kolejny etap: przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej w Radzie Etycznej. Było to dość dziwne przygotowanie. Sekretariat Rady Etycznej trzy razy wysyłał mi zapytania, w tym dotyczące przekazania informacji poufnych. Jednak sprawiało to wrażenie, że o poufności tam w ogóle nie było mowy. Dane przekazywano bez żadnej ochrony, bez żadnych gwarancji — po prostu tak, jak są. Same pytania wyglądały niezwykle chaotycznie. Na przykład: „Przeczytaliśmy w mediach, że byłeś związany z pewną organizacją — skomentuj to”. Albo: „Znaleźliśmy informacje o twoim dyplomie — wyjaśnij”. I to wszystko bez jakiejkolwiek konkretności czy potwierdzonych faktów. Odnosi się wrażenie, że źródłem informacji były po prostu fałszywe wiadomości. Co gorsza — w tamtym okresie nie istniał żaden regulamin normujący procedurę przygotowania i obsługi zapytań. Teraz być może jest to trochę udoskonalone, ale wtedy była to jawna improwizacja granicząca z absurdem.

 

Moje wrażenia z rozmowy kwalifikacyjnej z międzynarodowymi ekspertami

 

Wyraźnie zauważyłem, że międzynarodowi eksperci po prostu czytali gotowe pytania. Nie mam żadnych wątpliwości, że wcześniej otrzymali przygotowany dokument z tezami, które mieli jedynie przedstawić. Pytania były bardzo podobne do tych, które przesyłał sekretariat. Na przykład: „To Ty napisałeś ten post?”, „To Twoja publikacja na Facebooku?”.

I tu pojawia się logiczne pytanie: czy naprawdę sir Anthony Hooper, były sędzia z Wielkiej Brytanii, osobiście analizował moją stronę w mediach społecznościowych w języku ukraińskim? To mało prawdopodobne. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że ktoś z ukraińskich pracowników sekretariatu po prostu przekazał mu potrzebną „wizję” — a on ją czytał.

 

O braku dialogu z członkami rady

 

Nie było żadnego dialogu. To było całkowicie jednostronne przesłuchanie. Oni zadawali pytania — ja odpowiadałem. Byłem jedynym kandydatem, który przeprowadzał rozmowę kwalifikacyjną w języku angielskim — nagranie jest, nawiasem mówiąc, dostępne na stronie Wyższej Rady Sprawiedliwości, więc każdy chętny może się przekonać o prawdziwości moich słów.

Jednak nawet fakt, że rozmawiałem z nimi ich językiem, nie uczynił dialogu bardziej otwartym. Zachowanie międzynarodowych ekspertów było dość wyniosłe, można by nawet powiedzieć — snobistyczne. Stawiali się wyżej od kandydata.

Pytania, które zadawali, miały wyraźnie oskarżycielski charakter. To nie była rozmowa, to było zimne przesłuchanie bez kontekstu i bez szacunku dla specyfiki prawnej kraju, do którego przybyli, jakby chcieli przeprowadzić uczciwy i bezstronny dobór.

 

O nieznajomości międzynarodowych ekspertów ze specyfiką ukraińskiego prawa

 

Międzynarodowi eksperci całkowicie nie orientują się w ukraińskim prawodawstwie. Operują ogólnymi pojęciami o europejskich procedurach sądowych, ale nie rozumieją kluczowych pojęć, na przykład takich jak tajemnica adwokacka czy specyfika przysięgi sędziego według ukraińskiego prawa. Podczas przesłuchań słyszałem, jak odwoływali się do rzeczy, które po prostu nie mają zastosowania w naszym procesowym kontekście. Ich niekompetencja w tej dziedzinie ostatecznie prowadzi do błędnych decyzji.

Opinia ekspertów nie powstaje na podstawie ich własnej analizy, lecz na dokumentach otrzymanych od sekretariatu. A sekretariat to z kolei przedstawiciele struktur grantowych. Każda Rada Etyczna ma swój sekretariat. Pytanie jednak brzmi: kto i jak go formuje?

Kiedy zaczyna się to badać, okazuje się, że to przedstawiciele takich organizacji jak DEJURE, Centrum Przeciwdziałania Korupcji i podobnych. Często są to mało znane, mało kompetentne struktury z doświadczeniem „ekspertów” półtora roku po ukończeniu studiów. Ci ludzie przygotowują opinie, analizują teczki, tworzą „narrację”. Ich rola jest ogromna. A eksperci jedynie legalizują przygotowane decyzje.

Kiedy ekspert z Litwy, Wielkiej Brytanii czy Estonii nie zna nawet podstawowego kontekstu, ale podejmuje decyzję na podstawie wskazówek — to nie jest udział, to jest dekoracja. Prawdziwą międzynarodową ekspertyzę zastąpiono wewnętrznym scenariuszem z zewnętrzną fasadą.

 

O legitymacji konkursów i zniszczeniu zaufania

 

To całkowicie niszczy zaufanie. Po pierwsze, brak przejrzystości: nie ma regulaminu sekretariatu, dokumenty przesyłane są przez prywatne skrzynki — gmail, ukr.net. Po drugie, wszystkie te konkursy wyglądają jak formalność. W rzeczywistości „potrzebni” kandydaci są już wyznaczeni, a rozmowa kwalifikacyjna to tylko część gry. To nie jest klasyczna polityczna czy ideologiczna cenzura. To jawna segregacja, trudno to inaczej nazwać. Jeśli należysz do „kasty” organizacji grantowych, przechodzisz. Jeśli nie — nie zostaniesz dopuszczony. Paradoksalnie, nawet wśród „swoich” jest już deficyt, bo reputacja tych struktur jest toksyczna i coraz mniej osób chce się z nimi utożsamiać.

 

Czy międzynarodowi eksperci mogą pozostać uczestnikami procesu?

 

Oczywiście mogą. Ale tylko jeśli działają niezależnie. Muszą samodzielnie analizować teczki, formułować zapytania, podejmować decyzje. Bez pośrednictwa. W przeciwnym razie to tylko legalizacja zewnętrznych wpływów. Irytujące jest to, że tym procesom brakuje właśnie przejrzystości. A przecież dla niej wszystkie te mechanizmy selekcji zostały wprowadzone. Potrzebne są naprawdę otwarte konkursy, transmisje online, oceny punktowe z jasnym uzasadnieniem. Żadnych sekretariatów obsadzonych przez organizacje pozarządowe. Z pewnością obcokrajowcy mogą uczestniczyć, ale tylko jako niezależni specjaliści, a nie jako zasłona dla krajowego lobby.

 

Czy są analogie między Radą Etyczną a doborem do WKKS?

 

Pełna analogia. Na przykład w konkursie do WKKS nawet nie było regulaminu selekcji teczek. To mówi samo za siebie. Ten sam schemat. Jest dość prosty: nieprzejrzysta wstępna filtracja przez kontrolowany sekretariat, potem rozmowa kwalifikacyjna według wcześniej ustalonego scenariusza, a następnie gotowa decyzja. Z zewnątrz — konkurs, a w rzeczywistości — tasowanie nazwisk. Trzeba jasno zdawać sobie sprawę, że nie osiągniemy żadnej reformy, dopóki nie wyeliminujemy zakulisowych wpływów i nie zapewnimy prawdziwej przejrzystości. Dotyczy to zarówno Rady Etycznej, WKKS, jak i całego systemu doboru. Bo teraz to tylko imitacja. Przy tym niebezpieczna, bo ostatecznie zabija zaufanie do władzy sądowniczej.