$ 41.49 € 46.75 zł 10.99
+17° Kijów +11° Warszawa +17° Waszyngton
Marsz na Dniepr: jakie zagrożenia niesie wkroczenie wojsk rosyjskich do obwodu dniepropetrowskiego?

Marsz na Dniepr: jakie zagrożenia niesie wkroczenie wojsk rosyjskich do obwodu dniepropetrowskiego?

22 maja 2025 17:30

W ostatnich dniach w sieci pojawiły się doniesienia, że wojska federacji rosyjskiej zbliżyły się do bezpośredniej granicy administracyjnej obwodu dniepropetrowskiego. Jako pierwsi informowali o tym rosyjscy Z-blogerzy oraz tzw. „korespondenci wojenni” — choć w tym środowisku obecnie niemal każdy zaprzecza słowom innego, a o jakiejkolwiek spójności nie może być mowy. Wkrótce podobne informacje zaczęły pojawiać się także w ukraińskich mediach i kanałach Telegramu.

Tymczasem oficjalni przedstawiciele obwodu dniepropetrowskiego stanowczo zaprzeczają tym doniesieniom. Szef miejscowej administracji wojskowej oświadczył, że są to informacje fałszywe i wezwał do polegania wyłącznie na źródłach rządowych. Te informacje nie znajdują potwierdzenia również na portalu DeepState, który publikuje aktualne mapy działań wojennych.

Jednak nikt nie zaprzecza, że sytuacja na tym kierunku jest obiektywnie trudna i niepokojąca. Według wspomnianego portalu DeepState, rosjanie zbliżyli się do granic obwodu dniepropetrowskiego z trzech kierunków jednocześnie. W każdym przypadku odległość do granic administracyjnych regionu wynosi maksymalnie 2–3 kilometry. Jeśli sytuacja nagle się nie zmieni, niestety można się spodziewać, że wróg wkrótce wtargnie na terytorium obwodu dniepropetrowskiego.

Co obecnie dzieje się na tym kierunku? Czy miasto Dniepr jest zagrożone? Jakie mogą być wojskowo-polityczne konsekwencje rosyjskiego wtargnięcia na teren obwodu, jeśli do niego dojdzie? Na te pytania próbował odpowiedzieć komentator polityczny UA.News, Mykyta Traczuk, wspólnie z zaproszonymi ekspertami.

Aktualna sytuacja w obwodzie dniepropetrowskim

Wczoraj rosyjscy blogerzy zaczęli informować, że wojska dotarły już do granic obwodu dniepropetrowskiego. Pojawiły się nawet zdjęcia i nagrania wideo. Jednak później inni „korespondenci wojenni” zaczęli te doniesienia dementować. Twierdzili m.in., że rosjanie zorganizowali akcję PR-ową, zrobili sobie zdjęcia na granicy obwodu, a następnie podczas odwrotu zostali zabici.

image

Władze ukraińskie zaprzeczają informacjom o przełamaniu frontu przez wojska rosyjskie. Niemniej jednak — jak mówią — mapy nie kłamią ani nie przesadzają. Portal DeepState pokazuje trzy kierunki natarcia wojsk rosyjskich w stronę Dniepropietrowszczyzny, a w każdym z nich do granic administracyjnych regionu pozostaje nie więcej niż 2–3 kilometry.

image

Zagrożenie to potwierdzają również żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy, w tym przewodniczący Rady Rezerwistów Wojsk Lądowych Iwan Tymoczko.

„rosja obecnie prowadzi maksymalne natarcie na froncie, próbując przebić się do granic obwodu dniepropetrowskiego... Ale Siły Zbrojne federacji rosyjskiej nie będą w stanie prowadzić walk w takim tempie przez 10 lat, ani nawet przez 5 lat” — ocenia wojskowy.

Zgodnie z danymi z map, rosyjskie oddziały (zgrupowanie wojsk „Wschód”) posuwają się naprzód z rejonu Wielkiej Nowosiłki. Obecnie trwają walki o wieś Zielone Pole, położoną dokładnie na styku obwodów donieckiego, dniepropetrowskiego i zaporoskiego. Starcia toczą się już na terenie samej wsi, a jeśli siły obrony nie zdołają jej utrzymać, do granicy obwodu dniepropetrowskiego pozostaną zaledwie dwa kilometry — przez otwarte pole.

image

Z północy na region naciera grupa wojsk „Zachód”. Na jednym z kierunków natarcia, w rejonie wsi Troickie, a zwłaszcza Kotlariwka (która, sądząc po dostępnych informacjach, została już zajęta przez wroga), do granic obwodu dniepropetrowskiego pozostało nieco ponad 2 kilometry. Natomiast do miejscowości Nowopawliwka, która znajduje się już na terytorium tego obwodu, jest mniej niż 7,5 kilometra.

Jeśli spojrzeć na mapę jeszcze bardziej na północ, można zauważyć, że grupa „Zachód” posuwa się także z obu stron niewielkiej rzeki Solona. Tam rosyjskie wojska znajdują się już w pobliżu wsi Nowoserhijiwka. To wciąż obwód doniecki, a sama miejscowość pozostaje pod kontrolą Sił Zbrojnych Ukrainy. Jednak bezpośrednio za Nowoserhijiwką zaczyna się już obwód dniepropetrowski, a odległość do jego granicy wynosi tam mniej niż 2 kilometry.

Ogólna sytuacja na froncie pozostaje dla Sił Obronnych Ukrainy wyjątkowo trudna. Nie pozwala ona na skoncentrowanie wszystkich dostępnych sił wyłącznie na niedopuszczeniu do przełamania linii obrony w kierunku Dniepropietrowszczyzny.

Trwają zacięte walki o Pokrowsk i Toreck, a także w rejonie Kostiantyniwki i Łymanu. Inne odcinki frontu — w obwodach sumskim, charkowskim, zaporoskim i chersońskim — również wymagają maksymalnej uwagi i zaangażowania sił. Ponadto Siły Zbrojne Ukrainy kontynuują ograniczone operacje wojskowe w rosyjskim przygraniczu, m.in. w rejonie Kurska. Wszystkie te okoliczności sprawiają, że zadanie powstrzymania rosyjskiego przełamania na kierunku dniepropetrowskim jest niezwykle trudne — o ile w ogóle możliwe do realizacji.

image

Inwazja rosji na obwód dniepropetrowski: co się stanie, „jeśli”?

Najciekawsze w tej sytuacji jest to, że formalnie – z czysto wojskowego punktu widzenia – jeśli rosjanie faktycznie przedrą się do obwodu dniepropetrowskiego, nie zmieni to tak wiele, jak mogłoby się wydawać. Obwód ten jest drugim co do wielkości w Ukrainie (po obwodzie odeskim) i zajmuje około 32 tys. km². Dla porównania – obwód doniecki ma ok. 26,5 tys. km².

To ogromna przestrzeń, a pierwsze większe miasta na drodze rosyjskich wojsk pojawią się dopiero po dłuższym czasie. Na przykład do Pawłohradu w linii prostej jest ponad 83 kilometry – a w realiach tej wojny to ogromny dystans, którego pokonanie może zająć całe miesiące, a nawet lata. Zatem sam fakt, że rosjanie fizycznie wkroczą na terytorium obwodu dniepropetrowskiego, nie wpłynie istotnie na ogólną sytuację na froncie.

Są jednak inne czynniki – być może nawet ważniejsze – które mają wymiar polityczny, psychologiczny i symboliczny.

W wymiarze politycznym będzie to oznaczać, że rosyjskie roszczenia i „żądania” nie ograniczają się już tylko do czterech ukraińskich obwodów. Choć to było już oczywiste po atakach na obwody charkowski i sumski. To jasny sygnał polityczny – zarówno dla Ukrainy, jak i dla Zachodu: Kreml już nie „maszeruje” ani nie „posuwa się naprzód”, lecz po prostu bezwzględnie „naciera” wszędzie, gdzie tylko może, nie licząc się z nikim i niczym. Nie ma w tym żadnej ideologii czy geopolityki – to klasyczna wojna kolonialna: terytoria dla samych terytoriów.

Drugim kluczowym aspektem jest czynnik psychologiczny. Trudno się nie zgodzić, że wiadomości w stylu „rosjanie są już przy granicach obwodu dniepropetrowskiego” działają przygnębiająco. Zwłaszcza na ludność cywilną, która jeszcze niedawno czuła się względnie bezpieczna na zapleczu frontu, a dziś wojna dosłownie podchodzi pod ich domy. 

To będzie cios psychologiczny – nie tylko dla społeczeństwa, ale i dla armii. Pomimo nadludzkich wysiłków, jakie podejmują ukraińscy obrońcy, by powstrzymać wroga, ten nadal metodycznie posuwa się naprzód, a wojna stopniowo przenosi się na kolejne regiony. W końcu może to również wywrzeć poważny wpływ psychologiczny na władze: mimo wszystkich planów, projektów, inicjatyw i szczytów – jak dotąd nie udaje się skutecznie zatrzymać rosyjskiej ofensywy.

Wreszcie, trzeci aspekt ma wymiar symboliczny. Jeśli rosji uda się wkroczyć na terytorium obwodu dniepropetrowskiego, nawet w ograniczonym zakresie, będzie to zapowiedź – choćby odległego w czasie – rozpoczęcia bitwy o Dniepr. I to w pełnym znaczeniu: zarówno o rzekę jako najważniejszą arterię wodną Ukrainy, jak i o miasto Dniepr – jeden z kluczowych ośrodków wojskowo-przemysłowych i logistycznych na południowym wschodzie kraju.

Co więcej, posuwanie się rosjan w głąb tego regionu stanie się dla Kremla nowym środkiem nacisku w potencjalnym procesie negocjacyjnym. rosyjska propaganda będzie z pewnością przez długi czas „delektować się zwycięstwem”. Pozwoli to emocjonalnie podgrzać nastroje wśród prorosyjskiej części społeczeństwa, zwiększyć geopolityczne ambicje i żądania Moskwy oraz kolejny raz utwierdzić putina w przekonaniu, że jego strategia jest słuszna, że „już prawie ich pokonaliśmy”. A jeśli tak, to jaki sens miałaby dla rosji jakakolwiek umowa, rozejm, czy zatrzymanie ofensywy? Pytanie jest czysto retoryczne.

Tak, teoretycznie wszystkie terytoria, które Kreml oficjalnie nie ogłosił częścią federacji rosyjskiej (obwody: doniecki, ługański, zaporoski, chersoński oraz Krym), mogą stać się przedmiotem targów. Moskwa może próbować „handlować” swoją ograniczoną obecnością wojskową w obwodach: sumskim, charkowskim, częściowo mikołajowskim i – potencjalnie – dniepropetrowskim w zamian za spełnienie określonych żądań.

W praktyce jednak nic nie wskazuje na to, że rosja jest gotowa do takich targów. Wręcz przeciwnie – każde kolejne zdobyte terytorium traktuje jako dowód słuszności własnego kursu. Im większe lub bardziej symboliczne będą te zdobycze, tym mniej skłonny do jakiegokolwiek kompromisu będzie władimir putin. Choć można by zapytać: czy może być jeszcze mniej?

Nie można też zapominać o negatywnym efekcie medialnym na arenie międzynarodowej. Stopniowa utrata terytoriów przez Ukrainę może stać się potwierdzeniem narracji Donalda Trumpa i polityków z nim związanych. „Daliśmy Ukrainie miliardy, wysłaliśmy broń i sprzęt, a mimo to nic to nie dało – tracą kolejne tereny, rosja posuwa się naprzód, więc trzeba się dogadać, choćby na najgorszych warunkach, i to jak najszybciej zakończyć” – taka właśnie, jak można się spodziewać, będzie retoryka trumpistów na całym świecie.

Війна в Україні – росія може планувати великий наступ влітку 2024 року, її  мета остаточне захоплення чотирьох областей » Слово і Діло

Opinia eksperta

Przewodniczący Rady Rezerwistów Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy, Iwan Tymoczko, stwierdza, że informacje dotyczące rosyjskiej ofensywy w kierunku obwodu dniepropetrowskiego są omawiane już od kilku miesięcy. Jednak na ten moment nie dostrzega po stronie wroga zasobów wystarczających do przeprowadzenia naprawdę szeroko zakrojonej operacji ofensywnej.

„Dla putina ważne jest, aby rosyjski żołnierz choćby na kilka minut wkroczył na administracyjne terytorium obwodu dniepropetrowskiego. rosyjskie wojska działające na kierunku dnieprowskim… Myślę, że oni nawet nie mają pojęcia, gdzie dokładnie przebiega ta granica. Ale mało kto z nich się tym przejmuje. Jeśli tylko stopa rosyjskiego żołnierza postawi krok na terytorium obwodu dniepropetrowskiego, od razu pojawią się polityczne deklaracje o roszczeniach terytorialnych do całego regionu. Kampania informacyjna będzie towarzyszyć całemu okresowi obecności – nawet niekoniecznie na terenie obwodu, ale już tylko na kierunku Dniepru. Przeprowadzenie poważnej i skutecznej operacji na poziomie operacyjno-strategicznym jest mało prawdopodobne przy obecnym stanie osobowym — nie mają wystarczających sił, by szybko je zwiększyć, nawet na potrzeby ofensywy w kierunku Pokrowska czy Mirnohrodu. A przecież ich natarcie na Pokrowsk trwa już od miesięcy. Zajmowanie dziesiątek czy setek metrów dziennie w ramach lokalnych operacji nie zawsze kończy się sukcesem, nie mówiąc już o zdobywaniu kilometrów. Niemniej jednak informacyjna narracja wokół administracyjnych granic obwodu dniepropetrowskiego z całą pewnością będzie podgrzewana i eskalowana” – uważa Tymoczko.

Россия летом сосредоточит силы на Донецкой области, на Днепр и Павлоград не  пойдет - эксперт | РБК Украина

Czy miastu Dniepr zagraża niebezpieczeństwo?

Krótko i na temat: na ten moment nie ma bezpośredniego zagrożenia dla miasta Dniepr. Obwodowe centrum znajduje się około 140 kilometrów od granic administracyjnych regionu, w pobliżu których obecnie przebywają wojska okupacyjne. A 140 kilometrów — w realiach tej wojny — to ogromny dystans, który można pokonać szybko tylko w przypadku całkowitego i gwałtownego załamania frontu, jak to miało miejsce jesienią 2022 roku w obwodzie charkowskim.

Dlatego obecnie mieszkańcy Dniepru nie powinni w panice pakować się ani szukać schronienia w innych miastach. Utrzymuje się zagrożenie nasilonych ataków rakietowych i dronowych, ale nie ma obecnie żadnych przesłanek wskazujących na bezpośrednie ryzyko okrążenia czy okupacji.

Jednak istnieje strategiczne zagrożenie, wynikające z faktu, że wojna w Ukrainie ma charakter wojny na wyczerpanie. W takiej wojnie linia frontu może przez długi czas pozostawać praktycznie statyczna — ale jeśli któraś ze stron osłabnie, skończą się jej zasoby lub ludzie, to cała konstrukcja obronna może gwałtownie się załamać. Niemniej jednak — według aktualnych ocen analityków — Ukraina nie znajduje się dziś w punkcie takiego kryzysowego załamania.