Masowy napływ siły roboczej z zagranicy stopniowo może wypierać lokalną populację Ukrainy. Podczas gdy młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę, a mężczyźni bronią kraju na froncie, biznes coraz częściej zatrudnia pracowników z Azji Środkowej. Ukrainie nieuchronnie grozi całkowity niedobór kadr spowodowany katastrofalnym spadkiem liczby ludności w wyniku działań wojennych. Czy faktycznie odbudowa państwa spoczywa teraz w rękach budowlańców „importowanych” przez pracodawców z krajów postsowieckich?
O tym – o krytycznym niedoborze pracowników, alarmujących danych migracyjnych oraz o tym, dlaczego zatrudnianie cudzoziemców nie zawsze jest korzystne dla pracodawców – wyjaśnił w ekskluzywnym komentarzu dla UA.News Wasyl Woskobojnyk, prezes Ogólnoukraińskiego Stowarzyszenia Firm ds. Międzynarodowego Zatrudnienia.
Statystyki pokazują, że tylko w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku wydano już ponad 6,7 tys. zezwoleń na pracę dla obcokrajowców. Czy ukraińskie przedsiębiorstwa – szczególnie z sektora budowlanego i rolnego – są zmuszone zatrudniać cudzoziemców, ponieważ brakuje chętnych do pracy w kraju?
Poniżej przedstawiamy wypowiedź Wasyla Woskobojnyka.
W Ukrainie ubywa Ukraińców
Wraz z wybuchem działań wojennych Ukraina stanęła w obliczu katastrofalnego odpływu ludności. Według niektórych danych około 7 milionów naszych rodaków przebywa obecnie za granicą. Dodatkowo trwa kryzys demograficzny, który rozpoczął się jeszcze przed wojną – liczba ludności kraju zmniejsza się co roku o około 300 tys. osób.
Nawet zakończenie działań wojennych i ponowne otwarcie granic może doprowadzić do wyjazdu z Ukrainy kolejnych 1,5–2 milionów ludzi. Część z nich będzie chciała połączyć się z rodzinami, inni zaś ponownie wyjadą, by zarabiać pieniądze za granicą.
O deficycie siły roboczej
W ciągu najbliższych 10 lat Ukraina będzie potrzebować dodatkowo od 8,6 do 8,7 mln pracowników – według szacunków Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP). Bardziej optymistyczne prognozy przedstawia Ministerstwo Gospodarki, które wskazuje na zapotrzebowanie rzędu 4,5–5 mln dodatkowych rąk do pracy. Chodzi o liczbę ponad tę, która była dostępna przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji w 2021 roku. Ten ogólny niedobór już teraz powoduje, że brakuje rąk do pracy – i problem ten pozostanie z nami na wiele lat.
IPSO czy masowa migracja?
Zwróćmy uwagę na dane Państwowego Centrum Zatrudnienia. Przed wojną, według stanu na rok 2021, w Ukrainie wydano lub przedłużono około 20 tys. zezwoleń na pracę dla osób bez obywatelstwa i cudzoziemców.
W roku 2024 wydano znacznie mniej – 6,1 tys. zezwoleń. Natomiast w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2025 roku wydano lub przedłużono już 6,7 tys. zezwoleń. Oznacza to, że pod koniec roku możemy spodziewać się około 9 tys. zezwoleń ogółem. Mówienie o masowej migracji do Ukrainy jest więc, delikatnie mówiąc, nieuzasadnione.
Kraje pochodzenia pracowników (stan na 1 października br.):
- Turcja ok. 1 000
- Uzbekistan ok. 700
- Indie 500
- Azerbejdżan 400
- Chiny 350
- Bangladesz 319
- Nepal 146
- Pakistan 205
- Tadżykistan pojedyncze przypadki
Obecnie obserwuje się falę narracji sugerującą masowy napływ obcokrajowców. Jednak statystyki tego nie potwierdzają. Jednocześnie Ukraina musi przygotować się na zwiększoną imigrację pracowników, ponieważ problem jest poważny – i dotyczy nie tylko siły roboczej, ale również płatników podatków oraz konsumentów towarów i usług. Zarówno biznes, władze, jak i społeczeństwo muszą być gotowe na przyjazd ludzi z innych krajów.
Budownictwo i sektor rolny – gdzie najbardziej brakuje rąk do pracy?
Największe zapotrzebowanie na pracowników migrujących z zagranicy będzie odczuwalne w sektorze budowlanym. Już teraz, według niektórych szacunków, rynek budowlany potrzebuje nawet do 250 tys. osób. Co ciekawe, obecnie przyjeżdżający do Ukrainy cudzoziemcy otrzymują przede wszystkim zezwolenia na pracę w: handlu hurtowym i detalicznym, stacjach obsługi technicznej pojazdów, a praca w budownictwie zajmuje dopiero 3.–4. miejsce pod względem liczby udzielonych zezwoleń.
Jeśli chodzi o sektor rolny – współczesne rolnictwo nie polega na pracy fizycznej z prostymi narzędziami. Gospodarstwa potrzebują wykwalifikowanych pracowników, takich jak kierowcy i mechanicy, którzy potrafią obsługiwać nowoczesne maszyny i kombajny. To praca wymagająca kompetencji. Nikt nie będzie powierzając drogiego sprzętu (wartego setki tysięcy, a nawet miliony dolarów) osobom niewykwalifikowanym z biedniejszych krajów.
Projekt ustawy nr 14211: uproszczenia dla cudzoziemców
Ustawa ta stanowi kontynuację drogi Ukrainy do członkostwa we wspólnocie europejskiej i jest implementacją prawa unijnego. Najważniejszą zmianą jest uproszczenie biurokratycznych procedur związanych z zatrudnianiem cudzoziemców.
Obecnie proces ten jest bardzo czasochłonny: najpierw kandydat otrzymuje pozwolenie na pracę w Państwowym Centrum Zatrudnienia, następnie – na tej podstawie – wizę pracowniczą, przyjeżdża do Ukrainy i zwraca się do Służby Migracyjnej o wydanie zezwolenia na pobyt.
Tym samym jest to procedura wydłużona w czasie, natomiast projekt ustawy w praktyce łączy oba dokumenty – pozwolenie na pracę oraz zezwolenie na pobyt. Służba Migracyjna, jako organ właściwy, wydawałaby jeden dokument obejmujący obie funkcje. Nazywany jest on „dokumentem jednolitym”. Tego typu rozwiązanie funkcjonuje już w państwach Unii Europejskiej i obecnie jest wdrażane przez ukraińskich ustawodawców.
Koszt zatrudnienia migranta – dlaczego obawy przed dumpingiem są nieuzasadnione
Powszechne są obawy, że cudzoziemcom będzie się płacić albo więcej, albo – przeciwnie – mniej, co może doprowadzić do dumpingu płacowego i wypierania Ukraińców z rynku pracy. W rzeczywistości te obawy są bezzasadne.
Kluczowy argument: zatrudnienie cudzoziemca jest dla pracodawcy droższe niż zatrudnienie pracownika lokalnego. Aby pozyskać pracownika z Ukrainy, wystarczy opublikować ogłoszenie i zaoferować konkurencyjne wynagrodzenie. Natomiast w przypadku cudzoziemca należy:
- zaoferować wynagrodzenie nie niższe niż pracownikowi lokalnemu,
- znaleźć odpowiedniego kandydata (np. w Bangladeszu lub Uzbekistanie),
- opłacić mu podróż (obecnie najczęściej do Polski lub Mołdawii – z uwagi na brak połączeń lotniczych z Ukrainą),
- zapewnić zakwaterowanie, a także, ze względu na barierę językową, pomoc w adaptacji – np. osobę, która wskaże, gdzie zrobić zakupy, jak założyć konto bankowe czy jak dotrzeć do pracy.
Po podliczeniu wszystkich kosztów okazuje się, że zatrudnienie Ukraińców jest bardziej opłacalne. Jednak gdy brakuje siły roboczej, alternatywą dla przedsiębiorców jest: albo ograniczenie produkcji, albo likwidacja działalności, albo zatrudnienie cudzoziemców. Biznes najczęściej wybiera to ostatnie.
Rola państwa w procesie pozyskiwania pracowników z zagranicy
Pracodawca zatrudniający cudzoziemców musi liczyć się ze zwiększoną kontrolą ze strony inspekcji pracy oraz organów ścigania. Nie można pozostawić tej kwestii wyłącznie prywatnym przedsiębiorcom – proces powinien być nadzorowany przez państwo.
Warto zauważyć, że od 1 czerwca 2025 roku w Polsce weszły w życie nowe przepisy, które znacznie utrudniają cudzoziemcom dostęp do rynku pracy, szkolnictwa wyższego oraz procedur wizowych.
Z kolei rząd Rumunii wcześniej zapowiedział ograniczenie liczby zezwoleń na pracę dla obcokrajowców w nadchodzącym roku. Decyzja ta została podjęta w kontekście prognozowanego wzrostu bezrobocia wśród obywateli Rumunii.