
Stało się to, o czym tak długo informowały niemal wszystkie światowe media: doszło do pierwszego pełnoprawnego i, co ważne, oficjalnego i publicznego kontaktu między Donaldem Trumpem a vladimirem putinem. Natychmiast po tych rozmowach prezydent USA zadzwonił do swojego ukraińskiego odpowiednika, Volodymyra Zelenskyyego, i odbył z nim rozmowę.
Biały Dom, Kreml i ulica Bańkowa skomentowały te rozmowy. Interesujące jest to, że retoryka stron jest na ogół zdecydowanie pozytywna, z raczej komplementarnym tonem. Dotyczy to przede wszystkim Waszyngtonu, w mniejszym stopniu Kremla, a w jeszcze mniejszym KP. Strona ukraińska, choć podkreślała dialog, robiła to bez większych konkretów i nadmiernie pozytywnych emocji.
Wszystkie te wydarzenia rozprzestrzeniły się wczoraj w mediach jak kula śnieżna lub wybuch bomby i wzbiły ogromne chmury informacyjnego pyłu. Spróbujmy więc przez niego przebrnąć i dowiedzieć się, co się wydarzyło, co stało się jasne i czy perspektywa pokoju w Ukrainie jest bliższa.
Komentator polityczny UA.News Mykyta Trachuk przyjrzał się tej sprawie - przeczytaj więcej w naszym artykule.
Rozmowy Trump-putin: co i jak
Wiadomo, że rozmowa dwóch prezydentów trwała półtorej godziny. Oprócz Ukrainy, strony omówiły ogromną listę tematów. Wśród nich: sytuacja na Bliskim Wschodzie, stosunki dwustronne, znaczenie dialogu i współpracy, program nuklearny Iranu, gospodarka, kwestie techniczne interakcji między państwami itp. Innymi słowy, zakres problemów w stosunkach między USA i rosją jest bardzo szeroki i nie ogranicza się do sprawy ukraińskiej.
Trump i putin zgodzili się rozpocząć oficjalne negocjacje w celu zakończenia wojny w Ukrainie. W szczególności Trump wskazał osoby, które będą prowadzić ten dialog w jego imieniu. Wśród nich są sekretarz stanu Mark Rubio, dyrektor CIA John Ratcliffe, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Volz i specjalny wysłannik Trumpa Steven Witkoff. Co ciekawe, Keith Kellogg nie znajduje się na tej liście: według jednej z wersji jego osoba została „odrzucona” w Moskwie.
Ponadto istnieje już porozumienie w sprawie osobistych spotkań. Trump zaprosił putina do Ameryki, a putin odpowiedział zaproszeniem do rosji. Rzecznik Kremla, Dmitry Peskov, powiedział, że rozpoczęto „natychmiastowe” prace nad organizacją spotkania. Nie wiadomo, gdzie się ono odbędzie i czy w ogóle do niego dojdzie, ale bardziej logicznym krokiem byłoby spotkanie w neutralnym miejscu, takim jak Arabia Saudyjska lub Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Kolejna interesująca kwestia: Trump powiedział, że konieczne jest „jak najszybsze zaprzestanie walk”. Z drugiej strony putin powiedział, że jego zdaniem należy „wyeliminować pierwotne przyczyny wojny”. Innymi słowy, amerykański przywódca jest raczej zwolennikiem zamrożenia, podczas gdy rosyjski dyktator opowiada się za pełnoprawnym porozumieniem opartym na międzynarodowych umowach prawnych. Światowe statystyki pokazują jednak, że większość wojen kończy się zamrożeniem.
Ogólnie rzecz biorąc, komentarze z obu stron były zaskakująco pozytywne. Po rozmowie Trump napisał długi post w mediach społecznościowych, chwaląc putina. W szczególności powiedział, że „kierował się zdrowym rozsądkiem” (bez komentarza) i „chce zakończyć wojnę”. Prezydent USA powiedział również, że on i przywódca Kremla „wspólnie zastanawiali się nad wspaniałą przeszłością naszych wielkich narodów”. Następnie Trump wygłosił konferencję prasową, a tezy również były jak najbardziej komplementarne.
Na Kremlu sytuacja była jednak komentowana z większą powściągliwością. Sam putin nic nie powiedział, a w jego imieniu do prasy przemówił Dmitry Peskov. Jednak ton służby prasowej putina był również jawnie pozytywny, choć nieco skromniejszy, a o Trumpie mówiono z wyraźnym szacunkiem i czcią.
Rozmowy Trump-Zelenskyy: gra kontrastów
W przeciwieństwie do rozmów między prezydentami USA i rosji, rozmowy z prezydentem Ukrainy nie wyglądały tak dobrze. Przynajmniej ocena ze strony Ukrainy nie jest w stu procentach pozytywna. I jest to bardzo zauważalne w przeciwieństwie do brawury, z jaką przedstawiano rozmowę Trumpa z putinem.
Chociaż Republikanin zauważył, że wszystko poszło „bardzo dobrze” i że ukraiński prezydent chce zawrzeć pokój. Amerykański przywódca zapewnił również, że omówił ze swoim kijowskim odpowiednikiem „wiele tematów związanych z wojną”, a także zbliżające się spotkanie z delegacją USA w Monachium na konferencji bezpieczeństwa. Trump ma nadzieję, że to wydarzenie pójdzie „dobrze”.
„Nadszedł czas, aby zakończyć tę bezsensowną wojnę!” - podsumował.
Sam Zelenskyy skomentował rozmowę bez żadnych emocji. Ton ukraińskiego prezydenta był zdecydowanie powściągliwy, neutralny, bez ocen osobistych i wartościujących. Według szefa państwa rozmowa była „długa”, strony omówiły możliwość osiągnięcia pokoju i doszły do wniosku, że muszą współpracować. Zelenskyy podziękował Trumpowi za jego „zainteresowanie”. Trump „poinformował” Zelenskyyego o szczegółach rozmowy z putinem.
Podsumowując, ukraiński przywódca powiedział, że Ukraina, jak żaden inny kraj na świecie, jest zainteresowana pokojem i jest gotowa podjąć wspólne kroki z Ameryką, aby „powstrzymać rosyjską agresję”. To ważny punkt - właśnie „powstrzymanie agresji”, a nie „zwycięstwo” czy „powrót do granic z 1991 roku”: w komunikacie prasowym nie ma o tym ani słowa. Strony uzgodniły również „dalsze spotkania i kontakty”. Oznacza to, że oczekuje się, że w przyszłości odbędzie on bezpośrednie rozmowy z Trumpem.
Ważna uwaga: pomimo strumienia „zdrady” rozpowszechnianego przez wiele ukraińskich i zagranicznych mediów, warto zauważyć, że Trump nie rezygnuje ze wsparcia dla Ukrainy. Wyraźnie stwierdził, że będzie nadal pomagał Kijowowi, ponieważ w przeciwnym razie „putin pomyśli, że wygrał”.
Co uzgodniły strony
Obecnie przestrzeń informacyjna jest pełna fałszywych wiadomości, podróbek, a także osobistych interpretacji i interpretacji zachodzących wydarzeń. Jeśli jednak przebije się przez cały „szum informacyjny”, można wyciągnąć kilka kluczowych wniosków na temat dotychczasowych rzeczywistych wyników.
Po pierwsze, format negocjacji i ich późniejsza ocena wskazują, że sytuacja oddaliła się od „ślepego zaułka”. W rzeczywistości komunikacja między Waszyngtonem a Moskwą istniała już wcześniej, nie jest to tajemnicą, ale była raczej techniczna i półtajna. Teraz proces ten rozpoczął się oficjalnie i publicznie. Co więcej, obaj przywódcy komentują go bardzo pozytywnie.
Po drugie, strony zgodziły się spotkać osobiście, co nie miało miejsca od wielu lat. Trudno powiedzieć, czy Trump poleci do Moskwy, a tym bardziej, czy putin poleci do Waszyngtonu. Nie jest to zbyt prawdopodobny scenariusz, a jak zauważyliśmy powyżej, spotkanie na neutralnym terytorium wydaje się bardziej logiczne. Jednak współpraca techniczna w celu zorganizowania tych bezpośrednich rozmów - co wiąże się z ciężką pracą setek osób w aparacie - już się rozpoczęła.
Po trzecie, zarówno Ameryka, jak i rosja jednogłośnie wezwały do negocjowanego zakończenia wojny. Nie ma tu jeszcze zasadniczych sprzeczności (diabeł zawsze tkwi w szczegółach). Warto zauważyć, że Kijów również poparł to wszystko, choć nie w tak pozytywnej retoryce.
Po czwarte, rosja i Stany Zjednoczone wymieniają się więźniami. Moskwa uwolniła amerykańskiego nauczyciela Marka Vogela, a Waszyngton uwolnił rosyjskiego magnata kryptowalutowego Aleksandra Vinnika. To ważny punkt, ponieważ praktyka stosunków międzynarodowych pokazuje, że odprężenie i ocieplenie między krajami zwykle zaczyna się od takich wymian.
Jednak to właśnie tyle. Jeśli odłożymy emocje na bok i włączymy racjonalność, zobaczymy, że jak dotąd nie ma innych rezultatów. Sygnały są pozytywne, ale wszystko, do czego doszły strony, to „zgodziliśmy się negocjować”. W Stanach Zjednoczonych przedstawia się to z pompą i brawurą, na Kremlu - z powściągliwą aprobatą, w Ukrainie - ze znacznie mniejszym entuzjazmem. Jednak żaden „cud polityczny” jeszcze się nie wydarzył, a wojna wciąż jest daleka od zakończenia, więc nie powinniśmy przeceniać wydarzeń.
Czy pokój w Ukrainie jest bliżej?
W rzeczywistości nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Warto jednak zrozumieć ogólny zarys tego, jak idealnie powinien przebiegać cały proces negocjacji pokojowych.
- Rozmowa i osobiste negocjacje między stronami. To już się wydarzyło;
- Osobiste spotkania przywódców na najwyższym szczeblu;
- Przyjęcie porozumienia i jego podpisanie;
- Wdrożenie porozumienia i obrona/utrzymanie jego wyników.
Jak widzimy, do tej pory spełniono tylko pierwszy punkt, a nawet wtedy - prawie miesiąc po objęciu urzędu przez Trumpa i prawie cztery miesiące po wygraniu przez niego wyborów.
Po drodze odbędą się dziesiątki spotkań technicznych, setki rozmów i kontaktów na różnych szczeblach. To ogromny i żmudny wysiłek setek (jeśli nie tysięcy) osób z biur, sekretariatów i administracji. A na każdym etapie wszystko może zostać zakłócone lub zatrzymane, ponieważ tak zwana „partia wojny” ma silne pozycje w rosji, USA i Ukrainie, a także w innych krajach zaangażowanych w ten globalny konflikt.
Najlepszą strategią jest więc prawdopodobnie zachowanie sceptycyzmu co do prawdopodobieństwa szybkich sukcesów. Z pewnością, pośród czarnej jak smoła wojskowej teraźniejszości, po wczorajszych wydarzeniach na horyzoncie pojawił się słaby i niepewny promyk światła. Może ono jednak zgasnąć w każdej chwili.
Opinia eksperta
Aby wyjaśnić sytuację, poprosiliśmy o opinię znanego politologa i szefa Centrum „Trzeci Sektor”, Andriia Zolotariova. Uważa on, że takie rozmowy między putinem a Trumpem nie są najlepszą wiadomością dla Ukrainy. I że wszystkie „koszty” takich rozmów spadną również na barki Kijowa.
„Rozmowa telefoniczna między Trumpem i putinem potwierdziła pogłoski o komunikacji między zespołami na poziomie pośredników i poszczególnych instytucji. Niestety, okazało się to prawdą. A fakt, że ta rozmowa miała miejsce, pokazuje, że istnieje podobieństwo poglądów na kwestie wojny i pokoju między Trumpem a putinem na wielu stanowiskach. Oczywiście nie jest to dla nas najlepsza wiadomość, ponieważ szybkie decyzje pociągają za sobą koszty, które w całości poniesie Ukraina. Inną kwestią jest to, jak szybko putin i Trump się spotkają. Jeśli dojdzie do niego w ciągu najbliższego półtora miesiąca, będzie to oznaczać, że istnieje konsensus i zgoda co do 80-90% stanowisk. A potem są małe rzeczy i uściski dłoni” - mówi analityk polityczny.
Według Zolotariova to, co słyszymy dziś od zespołu Trumpa i jego samego, jest rodzajem „formuły na tandetny pokój”, która nie rozwiązuje problemu, ale przesuwa go do Ukrainy i europejskich partnerów. A dziś Europejczycy wspólnie apelują do Stanów Zjednoczonych i przypominają im, że nic nie może zostać postanowione w sprawie Ukrainy bez Ukrainy. Wydaje się jednak, że Trump ma inny pogląd.
„Logika Trumpa jest taka, że silni robią to, co chcą, a słabi robią to, co muszą. I Trump zasadniczo mówi to wprost... Ale jak dotąd wiele kwestii pozostaje niejasnych. Oczywiste jest, że NATO jest przeciw powrotu broni nuklearnej, kategoryczne „nie” amerykańskim siłom pokojowym... Ale za kulisami istnieje szereg ultimatum ze strony rosji, jak na przykład denazyfikacja. rosja nie zrezygnowała z tego. A to może spowodować ogromne zawirowania wewnętrzne w Ukrainie i rozerwać kraj. Spójrzmy, jak „społeczność emigrantów” w Moskwie stała się bardziej aktywna. Te żądania amnestii, udziału wszystkich w wyborach... Formuła Trumpa to przykład szukania prostego rozwiązania złożonego problemu. I obawiam się, że to, co wielu ludzi uważało za udaną komunikację między Trumpem a putinem, spowoduje cały łańcuch problemów nie tylko dla nas, ale także dla Europy” - powiedział analityk polityczny.
Andrii Zolotarev radzi, by nie cieszyć się przedwcześnie. Istnieje możliwość, że Trump doprowadzi do zawieszenia broni. Ale jakim kosztem i jakie będą tego konsekwencje? Prezydent USA nie ma odpowiedzi na te pytania, podsumował ekspert.
Podsumowując, możemy stwierdzić, że jeśli pozbędziemy się całego słownego blichtru, na stole jest jak dotąd tylko kilka jasnych faktów. Negocjacje są w toku, proces się rozpoczął, nawiązano pewne kontakty, a sytuacja ma bardzo ostrożny pozytywny trend, ale bez żadnych długoterminowych prognoz.
Kolejna ważna kwestia: Otto von Bismarck powiedział kiedyś, że polityka jest sztuką tego, co możliwe. Nie zawsze jest możliwe osiągnięcie tego, co jest hucznie ogłaszane na konferencjach prasowych. Mówiąc jeszcze prościej, musimy patrzeć na ręce, a nie na słowa, czyli na nasze działania i czyny.
W procesie pokojowym wokół Ukrainy wciąż jest wiele mocnej, elokwentnej i pozytywnej retoryki. Jest jednak krytycznie mało czynów i działań. Warto więc mieć na nie oko.
Mykyta Trachuk