
Od 2014 roku Ukraina przeszła szereg reform, które politycy przedstawiali jako „historyczne”, „europejskie” i „postępowe”.
Jednak za błyszczącą fasadą kryje się jedynie imitacja zachodnich wzorców, bez realnej treści państwowej i strategicznego myślenia.
Reforma antykorupcyjna – stworzenie licznych struktur antykorupcyjnych, które stały się „cienistymi” platformami politycznymi i centrami wpływu, a nie narzędziem oczyszczenia władzy.
Reforma sądownictwa – ciągłe przeładowania, które doprowadziły jedynie do zaostrzenia zależności sędziów od zewnętrznej i wewnętrznej presji politycznej, oraz do zniszczenia systemu.
Reforma policji — głośna zmiana nazwy i efektowne zdjęcia, ale brak systemowych zmian, które przywracają funkcjonariuszy do starych praktyk, czyniąc ich zależnymi od „przełożonych”, a nie od prawa.
Decentralizacja — zwiększenie uprawnień lokalnych elit bez odpowiedniej kontroli państwa, tworzenie „feudalnych księstw” i niszczenie infrastruktury społecznej na poziomie lokalnym (administracyjnej, medycznej, edukacyjnej) zamiast zrównoważonego rozwoju.
Reforma medyczna — kopiowanie zachodnich modeli bez uwzględnienia ukraińskich realiów, co doprowadziło do katastrofalnego spadku jakości usług i utraty kadry.
Dziś, zamiast budować własne, efektywne państwo, władze Ukrainy nadal żyją „według cudzych wzorców”, zapominając, że państwo to nie zestaw importowanych instytucji, lecz strategiczna wizja, zrozumienie własnej historii i realnych potrzeb społeczeństwa. Bez prawdziwego budowania państwa, odpowiedzialnego myślenia i własnego strategicznego kursu reformy skazane są na pozostanie jedynie kosztownymi dekoracjami.
Jak pisał Taras Szewczenko: „Gdybyście uczyli się tak, jak trzeba, to i mądrość byłaby wasza...”
Jednak wygląda na to, że nasi reformatorzy nie przyswoili tej lekcji wielkiego Kobzara.
Ruslan Bortnik