
13 czerwca w Ukrainie zainicjowano procedurę dymisji premiera Denysa Szmyhala — a co za tym idzie, całego rządu. Z taką inicjatywą wystąpił opozycyjny poseł Dmytro Razumkow oraz jego ugrupowanie „Rozumna Polityka”. Poseł jest przekonany, że rząd w czasie wojny zawiódł we wszystkich obszarach swojej działalności i dlatego powinien zostać odwołany. Inicjatywę poparli również inni parlamentarzyści — m.in. wiceprzewodniczący frakcji „Hołos” Jarosław Żelezniak.
Dlaczego posłowie są niezadowoleni z pracy rządu, czy mają szansę go odwołać i jak w ogóle przebiega ta procedura? Kwestii tej przyjrzał się komentator polityczny UA.News Mykyta Traczuk.
„Szmyhal musi odejść”: co mówią autorzy inicjatywy
Według Razumkowa, cała praca Rady Ministrów przez 3,5 roku wojny została de facto zaprzepaszczona. Poseł wskazuje na problem deficytu budżetowego, brak środków dla Sił Zbrojnych Ukrainy, trudności z wypłatami dla ukraińskich obrońców, problemy w polityce społecznej itp. Ponadto Razumkow zwraca uwagę na spadek produkcji przemysłowej, wzrost taryf i podatków, a także na „nieudaną politykę zagraniczną z powodu bezczynności rządu”.
„Teraz musi się zjednoczyć cały Parlament, któremu ten Rząd jest odpowiedzialny. Tu nie ma polityki. To krok, który bez przesady będzie zbawienny dla naszego państwa… A jeśli w Szmyhalu pozostała choć kropla sumienia — powinien samodzielnie zrezygnować. To byłoby choć jakieś odpowiedzialne rozwiązanie po wszystkim, do czego jego zespół doprowadził kraj!” — oświadczył Razumkow na swoim kanale TG.
Do swojego wpisu poseł dołączył dokumenty, które pokazują, że proces już się rozpoczął. Między innymi wniosek do przewodniczącego Rady Najwyższej Rusłana Stefanczuka z prośbą o przekazanie 200 blankietów do podpisów posłów pod wspólną inicjatywą dymisji Szmyhala.

To poparli już przynajmniej w jednej innej frakcji — „Hołos”. Poseł Jarosław Żelezniak na swoim Telegramie powiedział, że w pełni podziela konieczność takich kroków.
„Z przyjemnością podpiszę wotum nieufności… Przypomnę, że dymisja premiera automatycznie pociąga za sobą dymisję wszystkich ministrów. A tam 90% trzeba zwolnić z powodu nieprzydatności zawodowej” — oświadczył Żelezniak.
Poseł wskazuje jednak na zasadniczy problem, który może utrudnić realizację planu. Prawo „O stanie wojennym” zabrania bowiem zakończenia kadencji rządu. A jeśli Szmyhal zostanie odwołany, jego pełnomocnictwa oczywiście wygasną.
„Dlatego na pewno zgłoszę inicjatywę ustawodawczą, aby usunąć to z prawa” — obiecał Żelezniak.

Jak przebiega dymisja rządu na wniosek posłów
Dymisja rządu z inicjatywy posłów jest przewidziana w Konstytucji, ustawie „O Radzie Ministrów Ukrainy” oraz Regulaminie Rady Najwyższej. W normalnych warunkach proces ten odbywa się poprzez złożenie rezolucji nieufności wobec rządu, którą może złożyć co najmniej 150 deputowanych. Do podjęcia decyzji konieczne jest, aby za rezolucją zagłosowała większość posłów, czyli co najmniej 226 osób. W przypadku zatwierdzenia rezolucji rząd zobowiązany jest do złożenia dymisji.
Przypadki dymisji rządu z inicjatywy parlamentu miały miejsce w historii Ukrainy, m.in. w latach 2004, 2005 i 2010. Te sytuacje były nieliczne, ale ogólnie procedura jest skuteczna, choć niezbyt popularna.
Jednak w praktyce, w warunkach stanu wojennego, realizacja tej inicjatywy jest znacznie trudniejsza. Większość parlamentarna, prezydent i rząd starają się unikać politycznej niestabilności władzy wykonawczej. Zamiast korzystać z narzędzia rezolucji nieufności częściej stosowane są pojedyncze decyzje kadrowe. Od początku pełnoskalowej agresji rosji nie było przypadku, aby Rada wyraziła nieufność wobec całego rządu.

Czy rząd rzeczywiście zostanie odwołany
Zapytaliśmy Jarosława Żelezniaka, czy jego zdaniem istnieją realne szanse na odwołanie Szmyhala, czy to tylko medialne zwrócenie uwagi na problem nieefektywności Rady Ministrów. Poseł jest nastawiony optymistycznie: uważa, że inicjatywa ma duże szanse powodzenia.
„Tak, jestem całkowicie przekonany, że jest szansa na odwołanie rządu. Dmytro Razumkow jest jedynym, który wcześniej zebrał listy podpisów, i to jeszcze przed wojną. Teraz potrzebujemy 150 podpisów, aby rozpocząć procedurę, oraz 226 głosów podczas głosowania” — powiedział Żelezniak w komentarzu dla UA.News.
Jednak ogólnie wobec skuteczności tej inicjatywy panuje pewien sceptycyzm. Nieoficjalny „społeczny kontrakt” w ukraińskim politycznym środowisku podczas wojny można opisać jednym zdaniem: „nie trząść łodzią”. Władza stara się zachować choć pozory konsensusu, wspólnej pracy i jedności politycznej. Dlatego rząd Szmyhala, wobec którego rzeczywiście pojawiają się wątpliwości, nadal działa, a wszelkie zmiany kadrowe są punktowe.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy większość posłów, zwłaszcza z frakcji prezydenckiej, poprze dymisję premiera. Niejasne jest też stanowisko prezydenta Zełenskiego. Oczywiste jest, że prędzej czy później cały rząd na czele z Szmyhalem odejdzie. Jednak czy administracja prezydenta i sam głowa państwa są tym zainteresowani właśnie teraz — nie wiadomo. I raczej odpowiedź brzmi „nie”, a jeśli „tak”, to na pewno nie z inicjatywy opozycyjnych posłów i politycznych przeciwników.
W każdym razie wszystko pokaże wynik głosowania w Radzie Najwyższej. Dowiemy się o tym już w najbliższym czasie.