Oleh Terletskyy, wiceprzewodniczący rady nadzorczej Ukrhydroenergo, powiedział UA.NEWS o nowych rozwiązaniach w sektorze hydroenergetycznym w czasie wojny, nadmiernej centralizacji systemu energetycznego i realistycznym spojrzeniu na zieloną energię.
W jakim stopniu udało wam się wyjść z ostrzału, biorąc pod uwagę specyfikę elektrowni wodnych?
Oleh Terletskyy: W wielu przypadkach trudno jest nam odbudować się po atakach, a mamy ich sporo. Ponieważ nasze obiekty są wielkoskalowe, a sprzęt tego poziomu był produkowany przez bardzo długi czas, głównie w byłym Związku Radzieckim. Tak duże, potężne transformatory są bardzo trudne do znalezienia na rynku. Czas ich produkcji wynosi kilka lat, a my potrzebujemy ich teraz. Dlatego szukamy różnych sposobów na optymalizację naszej pracy, szukamy niestandardowych opcji. Jednak złożoność wymiany sprzętu bardzo nas ogranicza.
A co najważniejsze, pozostajemy podatni na zagrożenia. Nasze najbardziej narażone obiekty znajdują się na zaporach i tamach, a ich ochrona jest bardzo trudna. Chociaż szukamy rozwiązań technicznych, obiektywnie jest to bardzo trudne.
Jakie rozwiązania techniczne rozważacie, aby zoptymalizować działanie waszych elektrowni?
Oleh Terletskyy: Planujemy zbudować łącznie około 200 MW baterii przy elektrowniach wodnych. Będą one działać jako urządzenia wspomagające. Na przykład otrzymujemy wniosek od Ukrenergo o podłączenie jednostki hydroelektrycznej. W związku z tym uruchamiamy elektrownię wodną, która powinna działać w trybie projektowym. Produkuje 40 MW, ale my potrzebujemy 20 MW. Więc włączamy go i wyłączamy kilka razy. Z pomocą akumulatorów możemy szybko zaspokoić wszystkie te potrzeby. Z jednej strony zwiększy to nasze możliwości i będziemy bardziej elastyczni na rynku. Z drugiej strony możemy przywrócić przynajmniej część naszego sprzętu do trybu projektowego, aby mógł działać płynnie.
Co ważne, w pobliżu naszych obiektów znajdują się strefy bezpieczeństwa. W tych obszarach planujemy zainstalować panele słoneczne i ładować z nich duże baterie zainstalowane w obiektach. Możemy to wdrożyć. To właśnie takie hybrydowe podejście pozwoli nam zmaksymalizować nasze możliwości.
Czy zachodni partnerzy pomagają w tym projekcie?
Oleh Terletskyy: Podpisaliśmy umowę kredytową z Bankiem Światowym i Funduszem Czystych Technologii. Jesteśmy więc już w trakcie tego procesu. Wybieramy firmę, która zaprojektuje takie obiekty.
Jeśli chodzi o projekt odbudowy Kachowskiej Elektrowni Wodnej, rząd stwierdził, że będzie on podzielony na etapy. Czy jakieś prace są już w toku?
Oleh Terletskyy: Dziś nie mamy nawet dostępu do tego obiektu. Znajduje się on pod częściową okupacją. Aby zrozumieć, co się tam stało, musimy najpierw oczyścić teren, przeprowadzić badania i testy inżynieryjne. Musimy dowiedzieć się, jak głęboko zostały zniszczone fundamenty hydroelektrowni. Wtedy zdecydujemy, co możemy tam zrobić i czy jest tam coś do odbudowania. Aby to zrobić, musimy osuszyć teren. W związku z tym planujemy dodać tymczasowe bariery do istniejącej części tamy, które pozwolą nam osuszyć ten obszar. Ponadto bariery te stworzą pewną integralność tamy, a to pozwoli nam rozpocząć gromadzenie wody w zbiorniku, w górnym obiekcie, przynajmniej częściowo. Decyzja w tej sprawie została podjęta dzisiaj. Nie ma żadnych decyzji dotyczących budowy lub przebudowy.
Jakim kosztem firma wykona prace projektowe?
Oleh Terletskyy: Jesteśmy rentowni i zarabiamy pieniądze. To bardzo trudna praca. Wyjaśnię: kiedy zaczynają się przyjazdy, widzimy, że konsumpcja spada, a ceny spadają. Działamy na rynku bilansującym z jednodniowym wyprzedzeniem, więc reagujemy i pracujemy odpowiednio. Doświadczenie pokazało, że na przykład po wyłączeniu elektrowni jądrowych dużym problemem było przywrócenie ich do pracy. To trudna praca, której nikt nie widzi. I niestety jesteśmy potem krytykowani za manipulowanie cenami, a raczej za zarabianie bardzo dużych pieniędzy w trudnym okresie, kiedy sieć energetyczna jest wyłączona. Powtarzam więc: jesteśmy firmą komercyjną, naszym zadaniem jest zarabiać i wypłacać dywidendy państwu. Nie ma innego zadania.
Co sądzisz o zielonej energii, czy warto ją teraz rozwijać w Ukrainie?
Oleh Terletskyy: Aby zielona energia mogła zapewnić niezawodne dostawy energii, trzeba zainwestować dużo pieniędzy: w dodatkowe moce, magazynowanie energii elektrycznej, odpowiednie dysponowanie i rozwój zdecentralizowanego systemu energetycznego.
Jeśli uda nam się znaleźć na to wszystko fundusze, w dłuższej perspektywie będzie to słuszne posunięcie. Znajdujemy się bowiem obecnie w sytuacji, w której nadmiernie scentralizowany system energetyczny ma swoje wady, szczególnie pod względem bezpieczeństwa. Ostatnia zima pokazała, że taki system jest bardzo wrażliwy. Dzięki heroizmowi naszych specjalistów przełączyliśmy zasilanie, szukaliśmy sposobów na zrównoważenie systemu. Ale nadal jest on podatny na zagrożenia. Przede wszystkim mamy dużą koncentrację odbiorców przemysłowych. Na przykład, poza rosją i Ukrainą, inne kraje nie korzystają z linii dużej mocy 750 kW. Dlatego, gdy taki sprzęt zostanie trafiony podczas ostrzału, nie można go przywrócić. Nie ma skąd wziąć takiego sprzętu.
Dlatego Ukraina potrzebuje instalacji zielonej energii. Ponadto zmieniają one mentalność. Uwierz mi, jest powód, dla którego Europejczycy uważają nawet recykling odpadów za źródło energii.
Co było nie tak z poprzednimi próbami rozwoju zielonej energii?
Oleh Terletskyy: System zielonej energii, który został zbudowany wcześniej, był, mówiąc poprawnie... spekulacyjny. Strategia przewidywała, że będziemy mieć średnio 4 GW energii słonecznej i 6 GW energii wiatrowej w całym kraju. Ale mieliśmy z tym problemy. Na przykład słońce jest pasożytem, jeśli chodzi o stabilność systemu energetycznego, ponieważ generuje energię elektryczną, gdy nie jest ona potrzebna. I zatyka sieć w czasie, gdy występuje nadwyżka energii elektrycznej.
Ponadto, nie było żadnych zobowiązań bilansujących dla producentów zielonej energii. Z jednej strony słusznie mówiliśmy o potrzebie inwestycji i rozwoju. Ale z drugiej strony pojawia się pytanie: kosztem jakiego źródła? A źródło jest zawsze jedno - cena i taryfy. Zamiast tego przez długi czas zjadaliśmy potencjał, który mieliśmy. Szczerze mówiąc, potencjał Ukrhydroenergo i Energoatomu.
Kiedy mówimy o możliwościach szybkiego ożywienia, musimy zrozumieć, że szybkie ożywienie jest możliwe tylko dzięki tanim zasobom, w szczególności energii elektrycznej. Jeśli nie jest ona dostępna, jak można odbudować kraj?
Czy firma porzuciła pomysł produkcji zielonego wodoru i jaki jest obecnie status tego projektu?
Oleh Terletskyy: Szczerze mówiąc, nie widzimy tu jeszcze komponentu komercyjnego. Ale są tu dwie kwestie. Jak to mówią, co powinno być pierwsze: infrastruktura czy flota komercyjna? Flota nie rozwija się, ponieważ nie ma infrastruktury. A infrastruktura nie rozwija się, ponieważ nie ma floty. Tak więc, aby posunąć tę kwestię naprzód, zaczęliśmy rozważać projekt produkcji wodoru. Rozważaliśmy go na poziomie firmy i państwa, ponieważ mamy odpowiedni potencjał i możliwości. Jak dotąd mówimy tylko o jednym projekcie pilotażowym, który pozwoli nam zobaczyć i przetestować, jak działa ta branża.
Jaki jest status tego projektu?
Oleh Terletskyy: Mamy memorandum z naszymi zachodnimi partnerami i prowadzimy negocjacje z potencjalnymi wykonawcami. Mamy jednak problem - wszystkie te firmy boją się wysyłać swoich pracowników do Ukrainy. Gdy tylko słyszą o Ukrainie, wszystkie ich koszty ubezpieczenia rosną i wszyscy się boją. Jest to uzasadnione. Co więcej, aby uruchomić już zbudowane obiekty energetyczne, musimy wysyłać naszych specjalistów za granicę, aby uczyli się, a następnie zdalnie je uruchamiali.