
Donald Trump jest oficjalnie prezydentem Stanów Zjednoczonych od czterech dni. Jednym z kluczowych punktów jego programu wyborczego była obietnica zakończenia wojny w Ukrainie i „osiągnięcia porozumienia” z putinem. Wygląda na to, że ten ekstrawagancki Republikanin poważnie myśli o tym, by przynajmniej spróbować to zrobić.
Dzień wcześniej Trump publicznie zwrócił się do putina na swojej własnej platformie mediów społecznościowych, Truth. Zaproponował mu rozmowy pokojowe i wezwał go do zawarcia „porozumienia”. Jako prezydent USA możemy wreszcie wyciągnąć wnioski na temat tego, jak widzi przyszły proces pokojowy i co oferuje przywódcy kraju agresora.
Co więc Donald Trump zaoferował putinowi, jakie jest jego podejście i czy naprawdę jest w stanie doprowadzić do pokoju? Komentator polityczny UA.News Mykyta Trachuk przyjrzał się tej sprawie.
Jaki jest plan pokojowy Trumpa?
W rzeczywistości Trump proponuje metodę „kija i marchewki”. Jest kimś w rodzaju „dobrego i złego policjanta”, ale w jednej osobie. Co powiedział prezydent USA?
Powiedział, że nie zamierza zaszkodzić rosji. Kocha „naród rosyjski” i zawsze dobrze dogadywał się z putinem. Ponadto Trump powiedział, że to rosja pomogła wygrać II wojnę światową i zapłaciła za to 60 milionami istnień ludzkich. W rzeczywistości nawet oficjalne obecne szacunki rosyjskiego Ministerstwa Obrony mówią, że ZSRR (cały Związek Radziecki, nie tylko rosja - Ukraina również wniosła ogromny wkład w zwycięstwo) stracił około 26,6 miliona ludzi w II wojnie światowej. Okazuje się, że Trump pomylił się ponad dwukrotnie. Niemniej jednak to przypomnienie jest wyraźną próbą rozbawienia putina i sprawienia, by poczuł się dobrze, ponieważ w jego reżimie politycznym 9 maja jest świętym dniem i ważnym świętem.
Trump powiedział dalej, że gospodarka rosji obecnie „upada”. W tych okolicznościach, Trump zwraca się do putina, proponując mu „zawarcie układu” i powstrzymanie „tej bezsensownej wojny”. Zdaniem prezydenta USA jest to hojna i uczciwa oferta - w tym sensie, w jakim Donald ją postrzega. Jeśli putin nie przyjmie jego oferty, sytuacja się pogorszy. Wtedy Trump „nie będzie miał wyboru” i nałoży nowe surowe sankcje na wszystko, co jest w jakiś sposób związane z rosją. Obejmuje to sankcje wtórne, radykalny krok, którego Joe Biden nie odważył się wówczas podjąć.
Pod koniec swojego przemówienia Trump stwierdza, że wojna musi zostać zakończona i nadszedł czas na negocjacje. Są na to dwa sposoby: łatwy i trudny. Łatwy sposób jest znacznie lepszy i łatwiejszy, Trump jest tego pewien.
Czy Trump ma szansę na sukces?
Prezydent USA demonstruje radykalne podejście. Chce przełamać zarówno istniejące zasady i regulacje, jak i problemy pozostawione przez swojego poprzednika. W tym kontekście można przewidywać, że Donald Trump ma naprawdę duże szanse na osiągnięcie pewnego rodzaju sytuacyjnego rozejmu i zawieszenia broni. Jednak szanse na trwały pokój w postaci podpisania pełnoprawnego porozumienia pokojowego między Ukrainą a rosją są niestety niewielkie.
Dziś podejście Trumpa jest dokładnie jego podejściem. Jest to typowy styl biznesowy. Charakterystyczne jest to, że jest to również styl putina. Obaj się rozumieją i mówią tym samym językiem, nawet jeśli jeden jest angielski, a drugi rosyjski.
Trump nie szczędzi komplementów i szacunku putinowi. Mówi: Szanuję ciebie, twój kraj, twoją historię. Kiedyś bardzo dobrze się dogadywaliśmy - choć w rzeczywistości pod rządami Trumpa Stany Zjednoczone ustanowiły rekord liczby antyrosyjskich sankcji nałożonych przed wojną na pełną skalę. Jesteś normalnym facetem, a ja jestem dobrym facetem. Usiądźmy więc, „rozwiążmy problem” i zawrzyjmy uczciwy układ. Ważna uwaga: nie według zasad, ale według sprawiedliwości. W końcu „świat oparty na zasadach” szybko odchodzi w zapomnienie i jest zastępowany przez „porządek oparty na interesach”.
Ogólnie rzecz biorąc, jest to dobre podejście i ma pewne szanse powodzenia. Następnie jednak Trump zaczyna wskazywać, że rosyjska gospodarka znajduje się w kryzysie. A to raczej nie będzie skuteczną dźwignią wpływu. W końcu putin jest przekonany, że jego gospodarka jest w idealnym porządku. Wielokrotnie chwalił się tym na bezpośredniej linii i na spotkaniach roboczych. I chociaż rosyjska gospodarka jest dziś bańką kompleksu wojskowo-przemysłowego i sprzedaży surowców, musimy przyznać, że na razie rzeczywiście trzyma się dobrze. Przynajmniej pozwala to agresorowi na prowadzenie poważnej wojny przez trzy lata bez żadnych znaczących konsekwencji. Innymi słowy, argument Trumpa, że gospodarka rosji „rozpada się”, nie zadziała.
Innym bardzo radykalnym podejściem są sankcje wtórne. Co należy przez to rozumieć? Fakt, że jeśli putin nie pójdzie na kompromis, wszystko, co rosja produkuje i sprzedaje, będzie podlegać ograniczeniom. A także wszyscy jej partnerzy handlowi. Oznacza to, że każdy kraj, który nadal handluje z rosją (a jest ich wiele), może podlegać sankcjom USA. Indie, Chiny, Iran, Korea Północna, wiele krajów BRICS, państwa postsowieckie, a nawet niektórzy członkowie UE będą zagrożeni, jeśli Putin nie zawrze pokoju.
Te realia zmuszą kraje do dokonania wyboru. I choć nie ma potrzeby myśleć o wyborze konwencjonalnego Iranu lub KRLD, kraje takie jak Indie z pewnością zastanowią się dwa razy, czy naprawdę potrzebują rosji. Rynek rosji jest wąski i mały, jej wkład w globalny PKB jest znikomy (na poziomie kilku procent), a Stany Zjednoczone wciąż wyglądają na potężniejsze na arenie światowej. Tak radykalne środki mogłyby znacząco ograniczyć rosję, pozostawiając agresora w całkowitej izolacji.
Jednak nawet w tym przypadku nie ma pewności, że takie podejście zakończy się sukcesem. Jeśli putinowi nie pozostawi się pola do manewru, konsekwencje mogą być nieprzewidywalne. W końcu, zgodnie z prawem natury, osaczone zwierzę zawsze celuje prosto w gardło.
Opinia eksperta
W rzeczywistości Donald Trump nie ma żadnego konkretnego planu pokojowego. Istnieje zestaw podejść i metod rozwiązania problemu, ale nie ma pewności, że zakończą się one sukcesem.
W ten sposób Volodymyr Fesenko, politolog i dyrektor Centrum Stosowanych Studiów Politycznych Penta, skomentował naszą publikację na temat postu Trumpa na platformie mediów społecznościowych Truth, w którym publicznie zwrócił się do putina.
Według Fesenko, prezydent USA nie ma jasnej strategii. Ale ma zestaw pomysłów i pewne zrozumienie tego, co należy zrobić.
„Trump nie ma planu. Nie ma jasnej strategii. Ma zestaw pomysłów i pewne zrozumienie tego, co należy zrobić. Istnieje podejście biznesowe, „deal”. To ulubione podejście Trumpa. Inną rzeczą jest to, że nie zawsze działa. A Trump już jest zirytowany. Już jest poirytowany. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie będzie szybkiego pokoju, a negocjacje będą trudne, przede wszystkim z powodu rosji. Trump nie rozumie, że jest to sytuacja, w której jesteś atakowany przez złodzieja i bandytę. Jak można z nim negocjować? Jedynym sposobem jest oddanie wszystkiego, co się ma... Z jakiegoś powodu on tego nie rozumie, jest przyzwyczajony do czegoś innego. Jest przyzwyczajony do twardych negocjacji.
Ale negocjują równi. A tutaj jest zupełnie inaczej. I to jest główny błąd Trumpa. On wyraźnie chce zakończyć tę wojnę. Ale to nie jest priorytet. Wszyscy myślimy, że cały świat myśli o Ukrainie, ale tak nie jest. Ale Trump o tym myśli. Rozpocznie negocjacje. A potem zobaczymy, jak to się potoczy. On i jego zespół już zdali sobie sprawę, że popełnili taktyczny błąd. Sprawili, że stanowisko rosji stało się jeszcze bardziej nieustępliwe. A teraz próbują to rozwiązać” - mówi ekspert.
Według Fesenko, Trump będzie teraz próbował wywrzeć presję na Rosję. Ale to, czy ta strategia odniesie sukces, jest dużym pytaniem.
„Myślę, że będzie próbował spotkać się z putinem. Ale czy rosja zgodzi się negocjować z Ukrainą? Jeśli nie, nie będzie szans na szybki pokój. Drugie pytanie dotyczy tego, czy rosja zgodzi się na kompromisy. Co najwyżej na zawieszenie broni wzdłuż linii kontaktowej. Ale nawet jeśli do tego dojdzie, ofensywa musi zostać zatrzymana. To oczywiste... To oczywiście bardzo fajny pomysł, że Trump uważa, że musimy znacznie obniżyć ceny ropy. Pomysł jest słuszny i piękny. Nie da się jej jednak wdrożyć z dnia na dzień, to długi proces.
Jeśli chodzi o retorykę Trumpa, odpowiedź jest niejednoznaczna. Musimy wywrzeć presję na putina. Samo powiedzenie „negocjujmy” nie zadziała z putinem. Nie można z nim po prostu negocjować. On rozumie tylko język siły. I to jest właśnie problem. Jedną rzeczą jest wywieranie presji na Kanadę lub Danię w sprawie Grenlandii. Po takiej presji mogą rozpocząć negocjacje. To są mniej zaradni, słabsi partnerzy. Tutaj sprawdza się taktyka Tampy, taktyka „koszmarnego frajera”, gdy ma się słabego partnera. Ale niestety ta taktyka nie zadziała z rosją” - jest pewien Fesenko.
Nasz rozmówca zastanawia się, czy Trump będzie w stanie wywrzeć skuteczną presję na putina. Volodymyr Fesenko nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Uważa jednak, że Stany Zjednoczone jako kraj są na to gotowe.
„Jeśli chodzi o negocjacje, są perspektywy. Rozpoczną się rozmowy pokojowe. To jest okno możliwości, jest teraz otwarte. Trump jest gotowy do negocjacji, będzie je stymulował, a to duży krok naprzód. Ale potem pojawią się problemy. Dlatego nie powinniśmy oczekiwać szybkich rezultatów” - podsumowuje Volodymyr Fesenko.
Prezydent USA ma plan pokojowy. Ale amerykański przywódca opiera się na błędnej logice.
W ten sposób Yevhen Mahda, politolog i dyrektor Instytutu Polityki Światowej, skomentował dla UA.News post Trumpa w sieci społecznościowej Truth, w którym prezydent USA zaproponował prezydentowi rosji układ.
Według Mahdy, plany pokojowe Trumpa opierają się wyłącznie na logice transakcji biznesowych. Ale to, czy takie podejście będzie skuteczne, jest dużym pytaniem.
„Plan pokojowy Trumpa opiera się na logice biznesowej. I myślę, że w tej sytuacji jest to jedyne możliwe, ale złe podejście, ponieważ nie można polegać na logice biznesowej w dialogu z ogrem. I nie można polegać na logice biznesowej w sytuacji, gdy rosja nie demonstruje chęci zaprzestania konfrontacji z Ukrainą. Cóż, wydaje mi się to nieco dziwne.
Nie oczekuję, że Donald Trump obieca atak nuklearny na rosję. Nie, absolutnie nie. To oczywiście nie może się zdarzyć i nie ma potrzeby oczekiwać niczego nadzwyczajnego i niewiarygodnego w tym sensie. Musimy jednak zrozumieć, że w obecnej sytuacji rosja po prostu nie pójdzie na żadne ustępstwa. Jest zainteresowana dialogiem z Trumpem, ale na własnych warunkach” - komentuje Mahda.
Politolog jest przekonany, że nie powinniśmy oczekiwać żadnych inicjatyw ze strony Stanów Zjednoczonych. Wręcz przeciwnie: Ukraina musi pokazać, w jaki sposób może być użyteczna dla Ameryki.
„I niestety nie widzę takiej demonstracji korzyści ze strony ukraińskiego przywództwa. Być może zobaczymy to w najbliższej przyszłości, ale na razie są z tym poważne problemy... To znaczy, Trump opiera się na logice biznesowej i nadal będzie się nią kierował. Pojawia się jednak pytanie: jak i czym na to zareagujemy? Niestety, w tej chwili nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie.
Ponieważ Ukraina nie koncentruje się na wzmocnieniu wewnętrznym. Nadal demonstruje brak jednolitego stanowiska. I myślę, że to jest dla nas poważny problem. putin nie boi się perspektywy, że sprawy przybiorą zły obrót, ponieważ, w przeciwieństwie do zachodnich polityków, nie jest uzależniony od wyników wyborów. Nie tylko został ponownie mianowany wiosną ubiegłego roku - nie minął nawet rok - ale także rozumie, że może pozostać na stanowisku na czas nieokreślony, co nie ma miejsca w przypadku żadnego zachodniego polityka. A w kwestiach dobra i zła kieruje się przede wszystkim aspektem fałszywej rosyjskiej wielkości. I to jest punkt, na który należy zwrócić uwagę” - podsumował Yevhen Mahda.
Prezydent USA Donald Trump stara się stworzyć dla siebie dobrą pozycję negocjacyjną i uspokoić vladimira putina. Amerykański przywódca przygotowuje swoje społeczeństwo do pokoju. Tak skomentował inicjatywy pokojowe Trumpa Ruslan Bortnik, politolog i dyrektor Ukraińskiego Instytutu Polityki.
Według Bortnika, Trump publicznie stara się zademonstrować dobre nastawienie do rosji. Ma nadzieję, że pomoże mu to w negocjacjach.
„Najprawdopodobniej chodzi o budowanie pozycji negocjacyjnej. A w poście Trumpa, który przeczytałem w oryginale, jest więcej komplementów dla rosji niż gróźb. Pokazuje dobre nastawienie do narodu rosyjskiego, demonstrację szacunku dla putina i wspomnienie, że rosja była sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w wielkiej II wojnie światowej, a nie wrogiem. I zapłaciła za to dziesiątkami milionów istnień ludzkich. Chociaż doskonale zdajemy sobie sprawę, że w grę wchodzą miliony ofiar ukraińskich.
Te komplementy mają na celu przygotowanie amerykańskiej opinii publicznej do porozumienia. Mają pokazać, że rosja nie jest naszym wrogiem. Co więcej, jest naszym byłym sojusznikiem. Tak się składa, że rosja teraz z nami konkuruje i czyni zło. I nawet tam, gdzie są groźby sankcji, Trump mówi, że będzie do tego zmuszony, że nie chce, ale może być zmuszony. Jest to więc przygotowanie opinii publicznej w USA na ewentualne porozumienie, a także próba utrzymania uwagi i kontrolowania agendy informacyjnej. Innymi słowy, jest to próba promowania tematu przyszłych negocjacji” - mówi Bortnik.
Ekspert zauważa, że jest to swego rodzaju PR. I nie ma pewności, że to zadziała.
„Na razie widzę przygotowania i uzasadnienia do ewentualnego telefonu i spotkania z putinem. Na razie jest to propozycja porozumienia. Ale do jego zawarcia jest dość daleko. A teraz po prostu przygotowuje się do tego wysiłkami informacyjnymi” - podsumował Ruslan Bortnik.
Podsumowując, wojna w Ukrainie nie jest i nigdy nie była wyłącznie o terytorium lub zasoby. To wojna o geopolitykę i rolę międzynarodową, o status supermocarstwa dla nowego rosyjskiego imperium, o delimitację stref wpływów, redystrybucję władzy w regionach, o stabilność strategiczną, globalną równowagę i system kontroli i równowagi.
Bez tego putin nigdy nie zawrze pokoju. Co najwyżej zgodzi się na jakiś sytuacyjny rozejm. I jeśli prezydent USA nie zaoferuje mu równego udziału w światowym torcie (a jest to mało prawdopodobne), nie będzie pokoju i nie ma nawet powodu, by mieć na to nadzieję.
Jako ludzie możemy tylko życzyć amerykańskiemu przywódcy powodzenia: wszyscy chcemy, aby pokój zapanował w naszym kraju tak szybko, jak to możliwe. Nie powinniśmy jednak liczyć na cud: w polityce nie ma takich rzeczy. Wygrywa ten, kto jest silniejszy, bardziej elastyczny i pewny siebie. Nie pokładajmy więc w kimś złudnych nadziei - rozczarowanie zawsze boli.
Mykyta Trachuk